Step

[Tkacz Losu]

Step rozciąga się tam gdzie jeszcze nie tak dawno temu były lasy, wielka równina, rzeki, jeziora. Niestety to wszystko zostało obrócone w pył, jednakże przyroda nie dała za wygraną. W niektórych miejscach widać jak z powrotem budzi się do życia w postaci kępki trawy czy niewielkich krzaków.

[Helion Kanavar]

on sobie poleżał jeszcze w tym czasie. Nie uważał do tego aby pranie jego ubrań było potrzebne. nie były brudne czy przepocone. No ale nie miał siły aby dyskutować.
-Idę..- Ale sie nie chciało Ruszył jednak tę dupe i poszedł. Nie dyskutował z niczym. ogarnął tma się a w pokoju ubrał ajk anlezy.
-Dziwnie się w tym czuje- Stwierdził, bo troche to taki obcisłe na niego ale no. Heli miał pewna masę i był wytrzymały. buski nie moze takie jak u zielonego ale no.

[Mephisto Kudo]

Tak wiem w naszym domu nie trzymam aż takiej czystości jak tutaj ale nie chciałem dawać kolejnego powodu do kłótni czy wyrzutów. Kiedy Heli się mył tato przyszedł do pokoju mówiąc abyś mu się pośpieszyli bo już wszyscy na nas czekają to powiedziałem że spoko i no. poczekałem na partnera i no przekazałem mu wiadomość, że mamy zejść już na dół bo tylko na nas czekają.
- To czekaj dam Ci coś innego - wyciągnąłem z szafy swoje ubrania już nie jak byłem niższy - Dobra szybko się przebieraj i schodzimy - uśmiechnąłem się do niego a jak był już gotowy to poszliśmy na dół.

[Helion Kanavar]

Przytaknął mu głową i szybko przebrał się w nowe rzeczy.
-a dobrze wyglądam?- Bo tez nie chciał mieć obciachu. No potem zszedł wraz z nim na dół. Przywitał się z osobami tam będącymi i lekko skinął im głowe.

[Mephisto Kudo]

No pokazałem mu okejkę - Jak dla mnie możesz iść tam nago - poruszyłem brwiami - Dobrze wyglądasz - no nie będę już taki i dopowiem na pytanie no.
Zeszliśmy na dół a tu taka niespodzianka, dosłownie całe rodzeństwo siedziało przy stole - No hej - przywitałem się i oni też nie tylko ze mną. podchodzę bliżej stołu i kolejny szok mamy nawet z Helkiem miejsca koło siebie a mama jak zawsze siedzi przy szczycie stołu a tato naprzeciwko jej. Ponaglili nas abyśmy usiedli i zaczęli jeść bo no chyba każdy jest tu głodny i na szczęście czy nieszczęście Liv siedziała koło Hleka. Mając buraka na twarzy jak nie wiem co, no śmiechałem z tego bo inaczej nie mogłem. Ojciec się zainteresował tym pytając czy coś się stało i czy dobrze się czuje.

[Helion Kanavar]

-Wiem ale nie pójdę- No nie ma tak dobrze. Będąc jednak na dole usiadł w wyznaczonym miejscu. Miło, że miał miejsce koło lubego. Cieszyło go to ale nie chciał jakoś tego okazywać. Spojrzał na dziewczynę. Sam ja zapytał czy w porządku. Trochę to wredne ale i trochę w tym troski. no pewnie wielki szok. Byle nie miała jakiś traumy po czymś takim. Różnie z ludźmi bywa.

[Mephisto Kudo]

Liv przy zapytaniu czy wszystko dobrze przez helka całkowicie opuściła wzrok mówiąc, że wszystko jest dobrze. No ja wiedziałem, że nie. Widać było gołym okiem, że jest speszona tym co widziała. No i ten śniadanie przebiegało bez problemów. Przy stole panował lekki gwar od rozmów takich typowych dla dużych rodzin. Mama też się udzielała nie mierząc przy tym partnera wzorkiem. A jak każdy zjadł zabraliśmy się kupą za sprzątanie. No i pięknie wszystko gra i buczy.

[Helion Kanavar]

No Helkowi też było trochę głupio. Nie cofnie czasu, więc musi jakoś to przetrawić. Atmosfera ogólnie zdawała się byc całkiem w porządku. Blondyna to cieszyło, nie wiedział jakby to było jakby wybuchła kolejna walka. Po posiłku, wstał i postanowił pomóc przy sprzątaniu po jedzeniu. Nie chciał byc jakimś obciążeniem, chciał pomóc w tych zwykłych czynnościach.

[Mephisto Kudo]

Jakby nie patrzeć dobrze było, większość rodziny wydawała się tak jakby no częściowo zaakceptowała obecność Helka w chacie. I dobrze, jeden kłopot z głowy, matka traktowała partnera jak powietrze ale lepsze to niż gdyby miała mu ubliżać. No i elegancko, rodzinka przyjęła pomoc Blondynka przy sprzątaniu i no, resztę dnia mieliśmy dość luźną. To się pogadało to się pośmiało to se pograliśmy w jakieś gry i takie na zewnątrz. I takie tam różne no, fajnie było ogólnie a wieczorem staruszek zrobił grilla. Co z tego że było zimno w ciul ale no jedzonko z gilla zawsze dobre.
Najstarsza z sióstr trzymała się na uboczu razem z matką, niespecjalnie mnie to dziwiło. Obie były jak dwie krople wody do tego Liv też jakoś specjalnie z nami nie siedziała od rana. Rozśmieszał mnie ten jej speszony nastrój i sama unikała Helka a ja? No jakby to mógł nie podokuczać młodszej siostrze. Nie byłbym sobą.

[Helion Kanavar]

Helek uczestniczył w tym co mógł. Chciał pomóc innym i no. Dobre wrażenie zrobić. Nie był oczywiście nachalny bo nie o to przecież tutaj chodzi. Nie robił też niczego co mogłoby sprowokować zielonego matkę. Wolał być grzeczny no. W końcu wszyscy mają się dobrze tutaj bawić, nie? Chciał porozmawiać z jego matka ale trochę się obawiał. No widział jej postawę i zdawał sobie sprawe, ze nie jest przez nią... lubiany.

[Mephisto Kudo]

No czyli we wszystkim a co se będzie żałował. To tylko matka i siostra się izolowały, ba były tam gdzie nie było Helka ale w nosie to miałem bo Zack też był otwarty na różne zabawy czy pogadanki z partnerem. A Nick zamęczał Blondynka zagadnieniami odnośnie szamanizmu upewniając się, że ten na pewno będzie miał ochotę uczestniczyć w następnych rytuałach. No aż mi go szkoda było ale czy mu pomogłem? Oczywiście, że nie w tym czasie to męczyłem Liv która była co rusz buraczana na twarzy. A nawet w pewnym momencie uciekała przede mną zaś ja ją goniłem wołając "Nie zostawiaj mnie kochana siostrzyczko". No ale w końcu dałem jej spokój, nie dlatego że ojciec zaczął się przysłuchiwać naszym pogadankom. Wcale. Stwierdziłem, że wystarczy i uratuję Helka od Nicka, normalnie się do niego przylepił jak rzep no aż zacząłem coś podejrzewać.