Biblioteka i archiwum.

[Tkacz Losu]

Jest ogromnym pomieszczeniem z wieloma regałami oraz dwoma piętrami. Są tutaj książki ocalałe w kataklizmie te magiczne jak i zwykłe. Jeśli dobrze poszukasz może znajdziesz coś dla siebie?

Wejście do archiwum znajduje się za biurkiem bibliotekarza.

[Erin Wyrm]

Skinęła głową na zakres jej obowiązków. Jak najbardziej jej to odpowiadało, takie przepisywanie wiązało się z czytaniem setek ksiąg, może nawet trafi na coś interesującego.
- Pół etatu mnie jak najbardziej zadowala, co do stawki zadowolona byłabym z 80 myntów. - No i te 50 dobrze, ale co tam, potargować się można. Uważała tego rodzaju prace za istotną.
- I czy przewiduje Pan przepisywanie ksiąg wraz z tłumaczeniem? - Nad tym musiałaby siedzieć więcej i się trochę lepiej przygotować. Znała język i potrafiła przeczytać, ale przekładanie ksiąg to trochę inna sprawa. Trzeba było dobrać odpowiednie słownictwo, nie zawsze kalka jeden do jeden była odpowiednia ze względu na specyfikę języka.

[Los]

A mężczyzna miał nadzieję, że wszystko powiedział i ta już sobie po prostu pójdzie i zostawi go w spokoju. Ta jednak nie szła i ciągle coś chciała.
-To za dużo- Odrzekł nie tyle stanowczo co trochę zmieszany- Nie jesteśmy aż tak dofinansowani aby mógł tak rzucać pieniędzmi..- No ale dobra ile może szarpnąć- to maks 55- No powyżej pewnej kwoty nie będzie szedł, bo nie może.
-Tylko przepisywanie. Nie tłumaczymy ksiąg- Jeśli te mają tłumaczenie to tak jest. Oni sami nie zajmują się takimi rzeczami.

[Erin Wyrm]

Niewiele więcej podciągnął. Spojrzała na niego nie do końca zadowolona z takiego posunięcia, zaraz jednak uśmiechnęła się uprzejmie.
- W porządku, rozumiem powód. - I liczę na ewentualne zmiany gdyby sytuacja się zmieniła. Tego jednak nie powiedziała na głos, było to aż nazbyt oczywiste.
- Wielka szkoda. W każdym razie dziękuję za poświęcony mi czas i już więcej go Panu nie zabieram. - Podniosła się i skinęła głową na pożegnanie.
- Do zobaczenia. - Ruszyła do wyjścia. Jeśli nic nie chciał, wyszła.

[Los]

No to się chyba dogadali. Mężczyzna wewnętrznie był uradowany. Na tyle, ze aż wstał i otworzył jej drzwi.
-Myślę, że to wszystko, dowiedzenia- Ma czas do poniedziałku aby to wszystko obmyśleć. No teraz będzie mógł wyjść an miasto coś zjeść. Za duży stres.

[Erin Wyrm]

Uśmiechnęła się uprzejmie i skinęła mu jeszcze raz głową nim wyszła. Skierowała swoje kroki na główną salę biblioteki i znów zaszyła się między półkami. Wyszukała dwie ciekawsze księgi o tematyce rytualnej i ruszyła w kierunku stolika. Innego dnia pokrąży tu trochę dłużej i znajdzie sobie przyjemniejsze miejsce gdzieś w głębi sali. Usiadła i zaczęła studiować pierwszy tom.

[Khalid Grayter]

Mężczyzna nie wyczekiwał pod drzwiami na Erin. Sam zajmował się swoimi sprawami. Nie oznaczało to jednak tego, że nie był ciekawy rezultatu. Kiedy w końcu udało mu się namierzyć Erin, podszedł do niej. Nie szukał jej jakoś specjalnie ale nie widział aby ta wyszła. Dosiadł się obok niej.
-Jak poszła rozmowa, pani?- Zagaił ją nie za głośno aby nie przeszkadzać zbytnio. Na twarzy widniał lekki uśmiech.

[Erin Wyrm]

Studiowała tekst księgi, miała jednak świadomość otoczenia, w końcu nigdy nic nie wiadomo. Podniosła wzrok znad kartek, dopiero gdy Khalid się odezwał.
- Mieliśmy przejść na ty. - Uśmiechnęła się do niego szeroko. Miała dobry nastrój.
- Od poniedziałku mam zacząć pracę na pół etatu. - Właściwe poszło nawet łatwiej niż się spodziewała. Myślała, że ciężej będzie znaleźć jej pracę, w końcu kto by ją chciał za pracownika?

[Khalid Grayter]

No tak mieli. Jemu jednak nie przychodziło to z taka łatwością. Wyglądał na zadowoloną? Możliwe. Rozmowa wyszła na jej?
-Wnioskuję, że jesteś zadowolona z tego?- Tak miał powiedzieć "pani" jednak jakoś udało mu się nie mówić.
-Jakie zajęcie otrzymałaś?- Tak był tego również ciekawy. W końcu będą pośrednio pracować ze sobą. Z drugiej strony ciekawiło go tez to, co dyrektor jej wynalazł za zajęcie. Poprawił swoje okulary wyczekując odpowiedzi.

[Erin Wyrm]

- Jak najbardziej. - Rodzaj pracy też jej odpowiadał. Cały etat też nie był jej potrzebny, chciała po prostu mieć się czym zająć, więc takie pół było nawet lepsze.
- Będę przepisywać woluminy w złym stanie. - Już tylko czekała aż dostanie pierwszy taki w ręce. Stare księgi miały w sobie specyficzny czar.
- Proponowałam też tłumaczenie ksiąg zapisanych po łacinie, uznał jednak, że biblioteka się tym nie zajmuje. - Tym była trochę zawiedziona. W tego rodzaju pozycjach znajdowało się zwykle wiele przydatnych informacji, niejednokrotnie niedostępnych w innych źródłach.

[Khalid Grayter]

Będzie robiła to co lubi i jeszcze trochę zarobi za to. No to całkiem nieźle.
-Będziemy się widywać teraz częściej- W pracy może aż tak bardzo, w końcu ona raczej będzie gdzieś w spokojnym miejscu, a on nadal tutaj wśród ludzi.
-Tłumaczeniami zajmują się wydawnictwa ale kto wie, może jeśli miasto będzie tego chciało, to będzie taka możliwość- Posłał jej przyjazny uśmiech-Większość nie potrafi i nie zna innego języka niż wspólny. Ta zdolność i wiedza została zapomniana- Może trochę przesadzał ale wiele nawet ras nie potrafiło własnego języka.