Domek Mephisto

[Mephisto Kudo]

Mały domek, w którym były 4 pokoje, każdy z nich należał do kogoś innego. Było w nim wszystko czego potrzebowali, oczywiście pomieszczenia znajdowały się na piętrze a dół był pusty, nie licząc kuchni, łazienki i przestrzeni na imprezy.

[Mephisto Kudo]

- Nie - stwierdziłem krótko na propozycję Heliona. Nie zamierzałem się dzielić jedzeniem a kiedy mnie zostawił samego to no, nie poddałem się. Jednakże chłopaki wykazali się sprytem i buchnęli mi żarcie uciekając do pokoju jednego z nich. Mendy jedne.
Rozczarowany wróciłem do pokoju, oczywiście zadąsany utratą jedzenia - Następnym razem będziesz musiał zrobić podwójną porcję - usiadłem przy biurku. Znowu chwyciłem za książkę, normalnie byłem obrażony jak małe dziecko na cały świat.

[Helion Kanavar]

-No zauważyłem, że muszę jeszcze większe porcje przygotowywać- Tak przekonał się, że to stado pochłania duże porcje posiłków. No młode chłopaki to w sumie nie powinno go to zbytnio dziwić.
-Ale cieszy mnie, że na coś się przydałem- Spoglądał sobie na sufit i lekko ziewnął. Może to nic dużego ale no zawsze coś.

[Mephisto Kudo]

Uniosłem wzrok znad książki - Zdecydowanie większe - pokiwałem energicznie głową utwierdzając w tym kolegę. Nie zmierzam następnym razem dać się tak podejść chłopakom. Teraz już wiem, że to podstępne żmije. Zmierzyłem wzorkiem drzwi od pokoju jakby to one były wszystkiemu winne.
- Ba i na pewno nie tylko do gotowania - uśmiechnąłem się szeroko z zabawiackim uśmiechem. Jednoznacznie poruszyłem brwiami odkładając książkę, ukradkiem ściągnąłem coś z biurka a później poszedłem do Heliona kładąc się koło niego - Chcesz coś pobić? - starałem się aby to wyszło no ten jak propozycja czegoś fajnego.

[Helion Kanavar]

Da rade, też pomyśli nad różnymi potrawami i może jakieś śniadania aby ci tam w robotach czy co oni robią, mieli coś do jedzenia. No zdrowego i dobrego.
-Co?- Spojrzał na niego a w umyśle było słychać dźwięk niczym jak starodawny modem łączący się do Internetu-co?- Powtórzył jakby nie załapał nadal.

[Mephisto Kudo]

Nawet gdybym chciał to nie dał bym rady być poważny przy jego zawieszeniach. Także wybuchałem śmiechem kiedy po raz drugi zapytał „co?”.
- Pytam czy chcesz coś porobić? - przejechałem mu palcem po ustach trzęsąc się ze śmiechu. Chciałbym go jeszcze powkręcać tak dobitniej ale nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. Pokazałem mu to co miałem w dłoni, było to małe urządzenie. Do czego służyło nie wiem ale na pewno brakowało mu części.

[Helion Kanavar]

Zamrugał kilak razy patrząc na niego ale jego trybiki zaczęły działać.
-No menda jedna- Jeb w niego poduszka a potem atak z zaskoczenia aby spróbować powalić i być na górze, bo tak.
-A skąd ty to wziąłeś- o zmiana tematu. Helion tak czy owak, niezależnie od rezultatu swojego ataku, spojrzał na to co mu pokazał zielony,.

[Mephisto Kudo]

Jeeeeej odblokował się ale zaraz pożałowałem dostając poduszką. Zaśmiałem się głośniej, gdybym chciał to nawet nie dałbym rady w obecnym stanie się mu postawić. Tak się rechotałem, że obalenie mnie nie było czymś ciężkim do zrobienia.
- A znalazłem jak wracałem do domu - taka prawda, nie wiedziałem co to ale fajne to coś. Takie małe i w ogóle, ciekawe go czego służy?

[Helion Kanavar]

Sam się zaśmiał i pokręcił głową na zachowanie kumpla.
-No ciekawe ale wiesz, że to może być niebezpieczne. Takie branie przedmiotów- W końcu skoro nie wiedział co to to mogło być niebezpieczne czy coś. Nie schodził z zielonka i przyglądał sie temu co ten mu wręczył.
-Rozkręcałeś?- Zapytał na razie badając.

[Mephisto Kudo]

Wzruszyłem ramionami na słowa, że może to być niebezpieczne - Wiesz, nie będę się darł czyje to gdy leży pod nogami - No taka prawda. Po za tym to średnio chciałem to komuś oddawać.
- Nie, chciałem najpierw Tobie pokazać - co to za przyjemność majsterkowanie samemu jak można z kimś. A jak coś wybuchnie to no nie ja poniosę szkody, hihihi. Nie no nie będę już taki, chłopak i tak się już wystarczająco wycierpiał.

[Helion Kanavar]

-No powiedzmy, ze uznaje twoje tłumaczenie- Pokręcił przy tym jednak głową. No i miło, że chciał aby to blondyn oblekał, nim on sam to zrobi.
-Wygląda jak poturbowana zabawka- No tak mocno. Nie miał jednak pełnej pewności w tej kwestii. Położył ja na krzesło, tam dosięgał.
-Awu dobra oblukam jak się zdrzemnę, nie masz przeciwko?- Zapytał aby uzyskać lepszą pewność. Przeciągnął się lekko i ziewnął.