Warsztat

[Reno Coulter]

Duża sala, w której zazwyczaj pracują pracownicy. Prowadzą do niej zwykłe drzwi oraz wjazd, przez który do pomieszczenia mogą wjechać duże pojazdy. Na sali znajdzie się wszystko co jest potrzebne czy podnośniki, narzędzia czy części. Pod ściana znajdują się szafki z z długim i mocnym blatem. Na nim samym znajdzie się i imadło i inne narzędzia. Zaraz z boku jest wejście do pomieszczania socjalnego przy którym są schody an piętro. W pomieszczeniu socjalnym również jest mały kibelek z prysznicem dla pracowników.

[Reno Coulter]

Zaśmiał się słysząc Mephisto.
-Pogadam z patronem i zobaczymy- No w końcu może nie było by to takie złe rozwiązanie-A tak poza tym co u ciebie? Widzę, że dzisiaj jesteś bardzo naładowany i taki bardziej niż zwykle rozradowany- Nie miał mu tego za złe. Był ciekawy co mogło to spowodować. Wygrał na loterii czy może coś się wydarzyło takiego, że chłopak był taki aż rwący się do roboty.

[Mephisto Kudo]

Wystawiłem dwa kciuki do przodu - Będę trzymał kciuki za powodzenie - chociaż pewnie szefu tego nie potrzebował bo wiedział co i jak a patron? No ten nie powinien mieć nic przeciwko ale ja go tam nie znam to no mogę sobie mówić dziwne różne rzeczy.
- A nic konkretnego, to co zawsze - uśmiechnąłem się szeroko - Cieszę się, że Heliona z paki wypuścili i jest cały. No bo wie szef jaka straż jest no, nie będę brzydko mówił - tak, wciąż pamiętałem co mi matka mówiła. Przeszły mnie dreszcze przypominając jak ostatnio przebiegła wizyta rodzicielki.

[Reno Coulter]

Rudy czasem zastanawiał się czy z Mephisto wszystko jest w porządku. Nie aby miał coś przeciwko chłopakowi. Czasem jednak zdawał mu się być.. bardzo dziecinny. Sam jednak znawcą wilkołaków nie był, tak więc póki ten robi swoją robotę dobrze, to niech zachowuje się jak tam chce. Byle w dobrych.
-W przyszłym tygodniu będziemy mieli trochę innej roboty- Przypomniało mu się- Będziemy malować kilka pojazdów, dwa motory i jedną dużą brykę- Nie przypominał sobie czy zielony malował wcześniej z nimi coś ale to pikuś.

[Mephisto Kudo]

Fakt czasem bywałem jeszcze jak szczeniak ale w końcu nim byłem. no mogłem się w końcu nauczyć zachowywać jak należy ale po co? jak mnie ludzie takim akceptują to nie zamierzam się zmieniać.
O szef zmienił temat ciekawe na jaki? Nie musiałem się zastanawiać czy myśleć nad tym, zaraz powiedział - Ooooo - to jako pierwsze wyrwało mi się z ust a później zaświeciły oczy. Takie sprzęty u nas na warsztacie - Emm szefie ale ja nigdy nie malowałem maszyn - no tak wypadało by się przyznać nim coś zepsuje. Do tego nie chciałbym żeby później Reno miał problemy.

[Reno Coulter]

Mógł się tego spodziewać. Nie miał jednak chłopakowi za złe ani nic- To się nauczysz, młody- Podszedł do Mefa i poklepał go po ramieniu- Nie jest to trudne a kiedyś musi być ten pierwszy raz- Prawda, w warsztacie nie często mieli takie zamówienia ale klient to klient i to się liczy.
-Jak dobrze pójdzie to trochę rozszerzymy ofertę i będzie ciekawie- No trzeba myśleć przyszłościowo, a rudy miał trochę planów.

[Mephisto Kudo]

Zaśmiałem się na słowa szefa, oj tak pierwszy raz zawsze musi się w czymś trafić - Dobra! Postaram się jak tylko mogę - powiedziałem zaciskając pięć i napinając bicka. A co! Dam radę nie pozwolę aby coś mi stanęło na drodze do sukcesu.
- Ooo ciekawe ale w sumie dlaczego nie - to było dobre fakt, że może z warsztatem to będzie miało mało wspólnego ale kto wie? Może się przyjmie i tak jak to ujął szef rozszerzymy swoją ofertę, chociaż no roboty nam nie brakowało ale co tam. Lepiej jest mieć pełne ręce roboty niż siedzieć na dupie i nic nie robić. Tak! To jest dobry plan, Szef to ma jednak łeb.

[Reno Coulter]

No taka pozytywna energia to jest to co jest potrzebne ludziom w tym mieście. Może i życie nie jest już tak ponure jak wcześniej ale jednak. Brutalności byłą wszędzie, tylko trzeba umieć to dostrzec.
-Wiesz wraz z nowymi zadaniami pójdzie trochę większe wynagrodzenie- Tak aby młody nie myślał, że rudy dowala zadań i roboty i za tę samą kwotę. Nie ma tak dobrze. Będzie fer dla innych i tyle.

[Mephisto Kudo]

No i tym mnie przekonał szef, większa wypłata za dodatkowe zadania to coś co do mnie przemówiło - Super - powiedziałem wesoło. No dobra może przestanę się opierdzielać i wrócę do pracy a nie tylko tak stoję i gadam z szefem. Robota sama się nie zrobił a nawet gdyby tak się działo to za dobrze by było a do tego nie byłbym potrzebny w robicie.
Zasiadłem do roboty, teraz z jeszcze większą energią i werwą do niej. Nowe doświadczenie to coś fajnego, nie mogłem się już doczekać nauki malowania samochodów czy innym mechanicznych pojazdów. Ciekawe czy będziemy malować na jakiś dany kolor czy można będzie puścić wodze fantazji i coś nabazgrać na nich. No aż mi się oczy do tego zapaliły.
Ooo no tak coś mi się przypomniało - A właśnie szefie, mam pytanko - oderwałem się do roboty i poszedłem do szafki wyciągając zabawkę smoczka. Wróciłem do Reno - Widzi Szef też mam smoczka z prezentu ale no chciałbym aby potrafił nieco więcej niż obecnie. I to moje pytanie da się go zmodyfikować? - pokazałem zabawkę Rudemu.

[Reno Coulter]

-Zrób sobie też przerwę, kawka czy coś- Wzruszył ramionami wracając do grzebania w sprzętach. Łasica miał duże plany i chciał w tym kierunku działać. Ograniczać się? Po co. Tylko by patron też miał takie podejście. Będzie musiał z nim wszystko dokładnie ugadać. Wstawił wodę i spojrzał na Mefa.
-Hmm...- Skierował spojrzenie na małego smoczka- Połóż go na stole i niech się nie rusza- Reno zmienił się w łasicę ze swym sprzętem i wskoczył na stół. Będzie mógł lepiej się przyjrzeć.

[Mephisto Kudo]

Nie będę się kłócił z szefem, jak powiedział że ma być przerwa to przerwa. I wcale nie migam się od roboty, co to, to nie.
Tak jak polecił mi Reno kazałem zabawce się nie ruszać, odstawiłem ją na stół tam gdzie whopsiał sobie mały szefu. Jaki on jest słodki w tej formie. Tyknąłem szefa w futerko, awww i jaki mięciutki.