Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Mephisto Kudo]

Jakie to to niecierpliwe, ja tam mu nie mówię żeby no... A nie też go poganiam, nie ma to tamto no.
- Jak Ci się podoba mini ja? - zafalowałem brwiami. Położyłem rękę na kark nieco go masując, dzisiaj miałem niedogodną pozycję w pracy co no poskutkowało bóle szyi. No ale zaraz powinno przejść, przekrzywiłem łeb w obie strony coś strzeliło i no poczułem się lepiej.

[Helion Kanavar]

-Ładnie wykonane nie powiem- No skłamałby jakby byłoby inaczej. Jednak no-Nie chce wnikać jak pozyskała te kłaki- Było to trochę takie... Nieprzyzwoite aby nie nazwać tego inaczej.
-Ciężki dzień?- Zagaiłem kładąc zakupy i mówiąc to normalnym tonem.

[Mephisto Kudo]

Przekrzywiłem łepek kilka razy a strzyki same się no jakoś rwały na wolność - Nic nadzwyczajnego, pozwoliłem się jej wyczesać - wzruszyłem ramionami pomagając z zakupami.
- Ciężki nie ale pozycja do naprawy nie była najlepsza - no taka prawda - A jak Tobie minął dzień ochlapusie? - no co o sobie myśli, że nie poczuję alkoholu? No to był w błędzie, nie dość wyraźny zapach ale jednak! I to pił beze mnie, jak on tak mógł!

[Helion Kanavar]

-W pracy?- To teraz widzi jak ciężko pracuja. Aż pokręciła lekko głową.
-Co robiłeś-Skoro tak bolą go plecy- Mogę cię wymasować- Nie umiał może jakoś ale coś tam czytał i widział. Nie może to być tak trudne. Przynajmniej tak mu się zdawało.
- Wesoło- rzekł i No czuł że wpływ patrona schodzi. Super będzie trochę wygodniej robić jedzenie.

[Mephisto Kudo]

- Nie, no co Ty oszalałeś? - gdzie w pracy na takie rzeczy bym pozwolił - Co prawda w warsztacie ale przed robotą. Wiesz praca to praca a nie zabawa - taaa bo się tam nie wygłupiamy podczas roboty. To inna kwestia ale no, nie wchodźmy w szczegóły.
- Wymieniałem rozrząd, klocki hamulcowe i tarcze, siostra się zajęła wymianą oleju - tak lekko można no ten tego powiedzieć, że tak no przygarnąłem do rodziny Silver. Wyszczerzyłem się - Nie pogardzę, chętnie skorzystam w masowania karczku - bo no fajnie by było.
- No nie wątpię ale tak pić beze mnie? Boga w sercu nie masz - pociągnąłem teatralnie nosem.

[Helion Kanavar]

-No dobra dobra- Ale i tka miał jakieś tam wątpliwości co do tego co robili.
-To jak zrobię pizzę to przed jedzeniem mogę cię pomasować, odpowiada?- Zagaił zarzucając pomysłem. No i zaśmiał sie.
-Co brakuje ci tej twojej wielkiej rodziny tutaj?- No ma wielką i już tak szybko przygarnął kogoś? Szybki jest.

[Mephisto Kudo]

No ja sobie nie miałem nic do zarzucenia, nic złego nie robiłem ani no nie prowokowałem takich sytuacji. A Silver nie widzi we mnie kogoś innego jak tylko starszego brata i no, to szło w obie strony.
- Jak dla mnie spoko - jak chce mnie masować to co będę wybrzydzał - A pizza się nie spali w tym czasie? - bo no ja z gotowanie nie jestem najlepszy. Coś tam potrafię ale bez rewelacji.
- Ty weź nie zmieniaj tematu i nie, Silver jest pozostawiona tutaj sama sobie. Sam dobrze wiesz jak jest z tym ciężko - no nie będę już wypominał, że to ten zaczął od nowej rodziny a nie ja. Dodałem tylko jednego człona a nie stworzyłem całą. No ale się czepiać nie będę. Jeszcze…

[Helion Kanavar]

-Nie, nie będę cię masować godzinami- nie ma tak dobrze, niech sobie nie myśli cwaniak. Patron zszedł z blondyn i zabrał się za rozpalenie przygotowanie dania. Piekarnik rozgrzał i teraz poczekać jeszcze aż ciasto trochę bardziej urośnie.
-nie zmieniam- Wystawił mu język- Niech będzie dla mnie jednak nie będzie rodziną- Niech ten ma takową świadomość. On jej praktycznie nie za. nie może wiec traktować jak rodziny.

[Mephisto Kudo]

- Nieeeee? Łeeeeee ale lipa - no nie powiem aby był zadowolony. No myślałem że jakoś ten no skorzystam bardziej.
Taaaa na bank nie zmienia, zamiast odpowiedzieć to wciąż ucieka od no tego co no zapytałem. Uniosłem brwi ściągając je do środka - A każe Ci ją tak traktować? - też jej nie znam aż tak dobrze ale jednak no. Jest młoda i głupia potrzebuje opieki kogoś starszego. No ale to ja myślę nieco inaczej.

[Helion Kanavar]

-Ciesz się, że ja ci tutaj oferuje siebie i chociaż na trochę- Zawsze to lepsze niż nic, tak przynajmniej uważał blondyn.
-Przydaj się młody i zetrzyj mi ser- Wskazał na ów ser i tarkę. On sam kończył z ciastem i zaraz ogarnie składniki kiedy ciasto będzie sobie rosło.
-Wiem, że nie każesz ale wole powiedzieć- Po prostu tak lepiej niż nic i tyle.