Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Mephisto Kudo]

Uniosłem jedną brew - Na pewno? Wiesz nie żałuję Ci ani nic ale wolałbym abyś był kontaktowy - no odezwał się kontaktowy, czyli ja.
- A co chcesz wiedzieć? - no ja dość sporo wiedziałem o Helku, o tym co przeżył i jakie miał tam no kontakty znaczy się brak ich z siostrami. Nie mówię, że chciałbym mieć tak jak on ale no czasem męczą.
- Ogólnie co? - wziąłem od niego piwo i sam się napiłem - Panu to już dzisiaj dziękujemy - zaśmiałem się.

[Helion Kanavar]

-Potrzebuje tego- Tak czuł, ze musi trochę zapić smutek jaki no mu się zrobił.
-Coś o twoim rodzeństwie, rodzicach tobie- Rzucił bo wiedział co nieco ale chciał więcej- Chciałbym aby napisały do mnie chociaż- Napił się znowu- Nie wiem czy maja rodziny, dzieci czy są szczęśliwe, zdrowe- Chciałby wiedzieć, chociaż cokolwiek. Nie liczył, ze którakolwiek się do niego odezwie ale jednak. Robił dla nich tyle a został sam. W głębi bardzo, a to bardzo to go bolało.
Jak Mef zabrał mu piwo, to Helion wstał i poszedł po kolejne.

[Mephisto Kudo]

- Zgoda ale nie będę Ci opowiadał jak pijesz - no dla mnie nie ma to sensu a może? Powiem mu wszystko a ten później zapomni i będę mówił że przecież mówiłem! Jak na mnie to nawet dobry plan. Słysząc co mówi zrozumiałem dlaczego sięgnął po piwo. Przyciągnąłem go do siebie obejmując - Wiem, może ich poszukamy? Bo sam nie wiesz czy dalej mieszkają tam gdzie mieszkały a i Ty nie raz zmieniłeś lokum. Może nie mają adresu? - no dobrze byłoby to wiedzieć.
Nie pozwoliłem mu wstać po kolejne piwo, oj nie ma tak dobrze. Przytuliłem go po prostu mocniej do siebie dając całusa w szyję.

[Helion Kanavar]

-Nie jestem pijany- Jest świadomy tego co mówi i robi. No ale jeśli nie chciał, to blondyn nie będzie na niego naciskał.
-Nie chcą mnie znać- Odpowiedział na jego propozycje. Po jego objęciu, posłał mu lekki uśmiech. No i nie dał mu iść po piwo.
-Kochany jesteś- Powiedział do chłopaka. Chociaż to blondyn jest starszy i powinien być podpora dla zielonego i w ogóle. No a wszystko składa się zwykle odwrotnie.

[Mephisto Kudo]

- A kto powiedział, że jesteś? Ale Ty se stary dzisiaj dopowiadasz - no aż pokręciłem głową. Podrapałem się po brwi - Niech będzie. Wiesz jakich ma rodziców, wiesz też że mój najstarszy brat nie żyje i mam do niego żal oto a na matkę jestem zły - przerwałem, ciężko było o tym mówić - Wiem, że to co robi to z miłości ale ta miłość jest dość hymmm… dominująco osaczając, chyba tak to można ująć - upiłem piwa - Liv poznałeś mendo jedna i mnie olałeś jak ona - powiedziałem rozbawiony - Reszta braci i sióstr jest podporządkowana mamie ogólnie fajni są ale to co powie jest dla nich święte i to średnio rozumiem. Potrafią myśleć samodzielnie i w ogóle ale no. Kumam szacunek szacunkiem ale no ja tak nie potrafię, nie potrafię tak ślepo podążać tą ścieżką jaką ona chce dla mnie. Liv jest nieco podobna do mnie, też chcę żyć po swojemu z resztą widziałeś- cud, że wtedy matka mnie puściła. Chociaż ojciec dużo włożył swojej gadki aby tak było - Na razie to tyle - nie miałem ochoty na więcej. Dopiłem piwo odstawiając butelkę.
- To że kiedyś tak było nie oznacza, że obecnie uważają podobnie. Spróbować nie zaszkodzi a po za tym masz mnie to nie będziesz z tym sam - wyszczerzyłem się do partnera, położyłem rękę na jego nodze kilka razy klepiąc.
- Wiem - zafalowałem brwiami puszczając do niego oczko a na sam koniec dałem buziaka.

[Helion Kanavar]

-No moze trochę ale tak ciutkę, tak tyci tyci- Rzekł no bo pijany nie jest a czy dopowiada? Może.
-Hmm... Czyli powinienem bać się twojej mamy?- No taki mocny charakter się z tego opisu wybija. No ale może to tylko taki opis. Siostrę ma spoko, to może matka też, tylko trochę kochany wyolbrzymia to?
Blondyn nie był aż tak optymistycznie nastawiony do tego co mówił.
-Ta i na stos mnie wezmą, bo mam faceta- Pokręcił lekko głowa kiedy ten go tak poklepał.
-No a jaki skromny- Zaśmiał sie pod nosem- daj mi piwo- Dorzucił na koniec, bo ten jak sie uprze to go nie puści po butelkę.
Sam go ręką masował po nodze i takie tam wymownie.

[Mephisto Kudo]

Z uniesioną brwią patrzyłem na niego, no ten to się dzisiaj konkretnie z choinki urwał.
- Sam se ocenisz - no co ja mu będę mówił, mama jest jaka jest i tyle. Powiedziałem co miałem, zastanawiałem się czy nie za dużo.
- Taaa zakopią wiesz - no na serio on sam se w łeb wkładał jakieś bajki. Masakra z nim konkretna, ja się wkurwiam a ten se coś wkręcno no pięknie. Idealna para.
- Jak zawsze - wyszczerzyłem się - Nie - rzekłem z dumą w głosie.
Zamruczałem czując to tam i ówdzie i no się tak zrelaksowałem co nie zmienia faktu, że dalej trzymałem partnera przy sobie. Nie ma tak łatwo jak sobie myśli, dzisiaj mu starczy piwa.

[Helion Kanavar]

-No nie ułatwiasz- No ani trochę ale no będzie dobrze. Kwestie zakopania jakoś tak uznał za żart. No ale był ciekaw tej jego rodziny.
-A czemu nie- No co za typek. No uparty. Przecież blondyn sie nie upije. Wyrywać mu się nie będzie. Wiedział, kto tutaj jest no trochę silniejszy. No ale robił dalej swoje już bardziej jednoznacznie nie na nodze.
-A później?- No przed spaniem na przykład?

[Mephisto Kudo]

- A miałem? - no nic mi takiego nie powiedział noo.
- Bo nie - tak ambitna odpowiedź, nie chciałem aby pił. Nie dzisiaj.
Ojaaa jak mi było dobrze, aż normalnie go mocniej do siebie przycisnąłem - A twierdzisz, że to ja jestem prowokatorem - zaśmiałem się dając mu buziaka.
- Później piwa też nie dostaniesz - wymruczałem.

[Helion Kanavar]

-Byłoby miło-Każda pomoc jest mile widziana w końcu no. No ale jednak jakoś da radę. Kupi kwiaty ubierze się schludnie. Dobre pierwsze wrażenie jest ważne.
-A nie jesteś?- zaśmiał sie i no pogodził sie z faktem, ze dzisiaj się już nie napije piwa.
-A mogę liczyć na coś.. innego?- Zapytał patrząc na niego i powstrzymując się od śmiechu, nie ustając w tym co tam zaczął już.