Ulica główna

[Tkacz Losu]

Łączy dzielnice z innymi częściami miasta. W dzień przestronna, w nocy dobrze oświetlona.

[Helion Kanavar]

Nie rozumiał relacji jej z blondynem. Było to dziwne ale moze mu Nari to wytłumaczy w domu. Puścił ją kiedy ta chciał się już uwolnić.
-A co u ciebie- Dalej robiła na dwie prace? Nie lubił tego ale nie mógł na niej niczego wymusić jeśli chce tak właśnie żyć. Czuł sie lekko skołowany całym tym zajściem.
-Dobra- skinął jej i poszedł wraz z nią do niej.

[Takaro]

-Ja? niegrzeczny?- Spojrzał na nią z wyrzutem- Dbam o twoje bezpieczeństwo a ty co, kurwa, taka jesteś, jak możesz- No za mocna ta cała kawa była.
-Jak to nie jest, nie znam go to jest obcym facetem- Wytłumaczył jej bo chyba ona czegoś tutaj nie rozumie. No a niby to on jest idiotą, phi.
-Co, wracamy.. ale dopiero wyszliśmy- No nie rozumiał jej....

[Nari Orecev]

Prowadziła ich do siebie - Po staremu, prawie - powiedziała odwracając się do przyjaciela z lekkim uśmiechem.
Westchnęła - Dobrze, przepraszam i dziękuję - sprawdziła czy podąża na nią Blondyn - Nie jest obcy bo ja go znam dłużej od Ciebie. Będę musiała Ci to później wytłumaczyć - stwierdziła. Zaskoczył ją takim zachowaniem, sądziła że będzie miał na to wywalone jak na wszystko - Tak, wiem. Najwyżej wyślę ptaka pocztowego - odpowiedziała podopiecznemu. Oj za dużo się teraz działo, na szczęście daleko nie odeszli do domu.

3xzt

[Takaro]

Nie wiedział gdzie idą ale szedł. Bo tak, dla zasady. Nosiło go i tak ale czuł dużo energii.
-w ogóle to co ja mam z tobą robić- Rzucił pytaniem i nawet nie przeklinał, chwilowo. kopnął jakiś kamień idąc obok niej i gapiąc się na ziemie.

[Nari Orecev]

Ta cisza była dziwna a kiedy odezwał się bez przekleństwa to aż się zatrzymała patrząc na niego - Dobrze się czujesz? - nie to że zignorowała jego pytanie ale to było dziwne. Ruszyła dalej - Prawdopodobnie pójdziemy na patrol - tak zazwyczaj miła jej dzień w straży. Nic nowego nie dostawała, lepsze jednak to niż czyszczenie oficerek dla wszystkich. Zaczęła się zastanawiać czy dostanie mocną reprymendę za spóźnienie się do pracy ale napisała list to może nie będzie zbyt duża?

[Takaro]

-ja?- Uniósł lekko brew- Nosi mnie- Przyznał, bo tak było, nosiło go trochę. chyba jeszcze kawa i cukier? Możliwe ale no tak było.
-A co się na nim robi-Zapytał będąc obok niej. No bo co się an czymś takim robi.

[Nari Orecev]

W porównaniu z wcześniejszym jego zachowaniem to to odbiegało od tego co powiedział - Jakoś tak mniej niż wcześniej - stwierdziła maszerując przed siebie.
- Chodzi się po ulicach pilnując czy nie dzieje się nikomu krzywda albo jak dostaniem zgłoszenie to będzie trzeba się udać w dane miejsce i rozwiązać pewną sprawę i tyle. Moim obowiązkiem na patrolu i w sumie nie tylko jest ochrona cywilów - powiedziała za chwilę dodając - Cywil to osoba nie pracująca w straży - może to wiedział ale wolała tak na zaś wyjaśnić.

[Takaro]

-Mniej?- No jak to mniej, co to ma oznaczać-No wkurwia mnie, ze przyprowadzasz jakiegoś obcego typa z ulicy do swojej nory- Wyrzucił z siebie i szedł dalej- A po chuja sie tym zajmować, co oni sami nie mogą o siebie zadbać? Na chuj im to- No po co im ktoś taki, do tego chodzenie po mieście bez celu. To takie głupie i bez sensu. Prychnął pod nosem.

[Nari Orecev]

- Mniej to znaczył mało - starała się to jakoś wytłumaczyć. Uniosła brwi do góry - Po pierwsze nie obcego, po drugie nie nory a domu, po trzecie naszego domu a po czwarte dlaczego tak to Cię denerwuje? - w końcu jej nienawidzi to powinien mieć wywalone na jej zachowanie czy rzeczy, które robi. Pokręciła głową - Wyobraź, że nie każdy potrafi się obronić przed napastnikami. Do tego osoby starsze czy dzieci powinny być pilnowane aby nic im się nie stało - miała nadzieję, że tym razem zrozumie po co jest straż w mieście.

[Takaro]

- a czemu miałoby nie denerwować?-prychnal- jakiś typ przylazi i tyle. Obcy i w ogóle- w sumie to nie wiedział czemu. Może to system obronny przed innymi samcami. Miał z nimi średnie relacje...
- a chuj im w dupe. Niech sami się pilnują. Cała ta straż nie jest potrzebna. Jest do dupy- wyrzucił z siebie swoje splatane myśli.