Wysoki Las

Główna część kniei, zajmuje jej największy obszar. Teren najniebezpieczniejszy ze wszystkich. Panujący tu półmrok i żyjące istoty stwarzają śmiertelne niebezpieczeństwo. Każde drzewo i stworzenie może zadać ci śmiertelny cios, a stara pułapka aktywować się na nowo.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Los
Punkty Przygody: 2,32 
Posty: 916
Rejestracja: wt paź 06, 2020 12:09 pm

Roi wrzucił resztę cygara do ogniska najwyraźniej był zdenerwowany po rozmowie z Łysym. Zaś Łysy wrócił szczęśliwy, że tylko brakowało skowronków wokół jego głowy. Janna w końcu się odezwał - Coś od niego wydębił? - zwrócił się do barczystego a ten odrzekł, że ten sztylet co zawsze chciał do skórowania i krojenia mięsa. Reszta ryknęła śmiechem patrząc się na winowajcę.
- Może nie jesteśmy zbyt mili dla siebie ale każdy z nas jest jak rodzina - powiedział Zed do Mortiego - Chora rodzina - zawołał Zbychu. Historia tej grupki jest i zabawna o jak i smutna ale najwięcej jest w nich wesołych wspomnień.
Awatar użytkownika
Mortimer Wolverton
Punkty Przygody: 0,00 
Posty: 14
Rejestracja: czw mar 04, 2021 8:27 pm
Poziom Zdrowia:
100
Poziom Mocy:
100
Karta Postaci:
Stan portfela: 30

Mortimer siedział, rozkoszując się ich towarzystwem. W końcu dobrze było mieć takie towarzystwo. Mimo, że ich suchary czasami prosiły o pomstę do siły wyższej, jeśli takowa istniała to byli naprawdę fajną grupą. Swoją rodzinę pamiętał jak przez mgłę.
Uśmiechnął się, kiedy wszyscy wybuchli śmiechem.
- A dokąd podróżujecie? - Wpadło mu do głowy, żeby zapytać. Nie był wścibski, czy coś. Ciekaw był po prostu co taka duża grupa robi w tych wysokich lasach. Prędzej można było tu znaleźć potwory niż takie zabawne towarzystwo.
Awatar użytkownika
Los
Punkty Przygody: 2,32 
Posty: 916
Rejestracja: wt paź 06, 2020 12:09 pm

Mężczyźni skończyli posiłek.
Raw spojrzał na nowego przyjaciela - Wszystko zależy od tego ile uda nam się łapać lub zabić zwierzyny - powiedziała na chwilę się zastanawiając - Zazwyczaj po udanych łowach wszystko zawozimy Łowcą, oni najhojniej nas nagradzają niż kupcy czy nawet na targu - stwierdził drapiąc się po tyle głowy. Inni jedno głośnie przytaknęli mu kiwnięciem głowy albo popierając go słownie.
Roi dalej siedział naburmuszony tyłem do wszystkich po starcie swojego sztyletu.
Sam dorzucił drwa do ogniska - Dobra kompania trzeba się zdrzemnąć przed jutrzejszym dniem. Dzisiaj ja biorę wartę - oznajmił, podniósł się i wziął przeogromny młot. Był większy od niego, wyglądając na bardzo ciężki zaś mężczyzna dźwignął go jedną ręką. Ruszył po za strefę ogniska patrolując okolicę. Towarzysze pozostali przy ognisku posprzątali po sobie, rozłożyli koce sztukując się do noclegu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Leśna Głusza”