Dom Fenrir'a i Bjorn

[Fenrir Labdakid]

Spory dom z dużą ilością pokoi na dole jak i na górze, łazienkami, sporą kuchnią i salonem. Ze specjalną nadbudową dla ptaka gromu i gryfa. Altaną, tarasem, garażem i budynkiem gospodarczym.

[Fenrir Labdakid]

Powoli zaczął sądzić, że gotowanie w domu to już tylko jej obowiązek, przyjemność czy co tam uważa za słuszne. Popijał herbatę - Jeszcze się nie zdecydowałem - dowódca znał dużo przepisów na potrawy. Miał duże pole do popisu, chociaż wiedział że na pewno zrobi coś z ziemniakami. Sylvanowi zależało nad domowym obiadem więc wymyślny też za bardzo nie będzie, chyba że przygotuje kilka potraw a ten coś sobie wybierze. Co do podwieczorka nie myślał jeszcze nad nim ale jak mają być ciastka Bjorn to na pewno jeszcze coś zrobi.

[Bjorn]

Nie traktowała gotowania jako swój obowiązek ale starała się dzięki temu jakoś przestawiać się. Powinna niby już całkiem wrócić do normy ale jakoś nadal gdzieś z tyłu głowy miała inne rzeczy.
-Z chęcią pomogę, chyba, że chcesz mieć takie męskie popołudnie, to nie ma sprawy- Ulotni się wtedy na jakiś trening czy długi spacer z juniorem. Może wpadnie do Ketsueki na ten czas.

[Fenrir Labdakid]

Spojrzał na nią pytająco, nie przyszło mu do głowy aby coś takiego zrobić - Spokojnie nie będziesz przeszkadzać a i pomoc chętnie przyjmę - rzekł spokojnie, tym razem nie postanowił robić wszystkiego sam. Powinien powoli się przestawiać, co teraz próbował zrobić.
Wypił herbatę do końca, podniósł się i odstawił kubek do zlewu. Umył go i poczekał na rzeczy Bjorn, które również zamierzał wyczyścić. W międzyczasie nakarmił Juniora i Groma.
Był już przygotowany do porannego biegania.

[Bjorn]

Skoro tak mówił, nie będzie się z nim sprzeczać. Wstała i sam poszła umyć swoje naczynia. Kiedy zaś była gotowa ruszyła z Fenrirem do parku. Trzeba korzystać z poranka, póki jest w miarę dobry.

zt.x2

[Bjorn]

Wrócili do mieszkania. Kobieta pokręciła głową z rozbawieniem i poszła się rozebrać. W końcu nie pójdzie do pracy w mokrych ubraniach. Włosty.. wyschną. No kiedyś an pewno. Teraz szybko rozwiązała warkocze i ręcznikiem sobie podsuszyła włosy. Dzisiaj zrobi prosty warkocz do roboty. Nie będzie w rozpuszczonych szła do pracy.

[Fenrir Labdakid]

Mężczyzna wszedł do domu po Bjorn przepuszczając ją przodem. Sam również musiał się przebrać nim wyjdzie do pracy, poszedł do łazienki ściągając z siebie mokre ciuchy. Owinął się w pasie ręcznikiem idąc do siebie, ubrał spodnie schodząc z koszulą w dłoniach i swym pancerzem. Widząc jak kobieta zaplata warkocz podszedł i całkiem przypadkiem trącił ją biodrem w jej na tyle mocno aby się zachwiała - Oj przepraszam - rzekł nieukazując skuchy w głosie. Spojrzał na nią z podniesioną jedną brwią.

[Bjorn]

Zaśmiała się i lekko, jak na nią, pacnęła go w ramię- Uważaj abym cię tym warkoczem nie trzepnęła, bo zabije- Mówiła to poważnym tonem ale dało się wyczuć nutę rozbawienia.
-No ale nastrój widzę dopisuje po tym porannym nurkowaniu- Czy powinna go moczyć częściej? Lepiej nie. Włosy na szczęście mokre nie były ale wilgotne na pewno.

[Fenrir Labdakid]

Zerknął na warkocz jak na niszczycielską broń - Masz rację - stwierdził, nim się obrócił trącił ją jeszcze raz z biodra tak aby poleciała na kanapę - Oj na prawdę przepraszam - ściągnął usta dalej nie ukazując skruchy. Był to wypadek przy pracy, jednakże czy na prawdę tak było? Zaczął zakładać na siebie koszulę powoli zapinając guziki. Za nim to zrobił rzucił resztę ubioru na niedaleko umieszczony mebel.
- Tak zwane morsowanie zawsze jest przyjemne - rzekł spokojnie podchodząc do reszty ubioru zakładając pancerz. A co do nastroju, owszem dopisywał mu.

[Bjorn]

-Ej noo..- I poleciała. No ale nie zostanie mu dłużna co sobie myśli ten rudzielec! Znowu w formie niedźwiedzia hopsnęła na niego w tym jakże przestronnym salonie. Nie odpuści mu, nie ma tak łatwo.
-Kto by pomyślał, taki pan poważny a takie numery- No i wielki niedźwiedzi jęzor poszedł w ruch! będzie miał "żel" na włosach.

[Fenrir Labdakid]

Akurat ten rudzielec ma wiele myśli na różne tematy, może i znalazłby by się i takie niezwiązane z pracą. Uśmiechnął się pod nosem wiedząc jak kobieta leci na kanapę. A po wcześniejszym wyskoku Bjorn podczas biegania Fenrir był przygotowany na ewentualną jej zmianę w niedźwiedzia. Odrzucił pancerz z powrotem aby móc złapać Blondynkę za łapy. Jednakże nie przewidział tego, że ta zechce się zająć jego włosami a nie tak jak ostatnio zapasami. Także został przelizany przez kobietę, co znowu udowodniło dowódcy że jednak nie jest na wszystko przygotowany.
- Przecież ja zawsz jestem poważny - gdyby nie futro okalające jej ciało zapewne pokusiłby się o łaskotki lecz teraz było to wręcz niemożliwe do zrobienia.