Męski wypad

[Dariusz Wyrm]

Wypad za miasto do lasu w okresie bardzo wczesnej wiosny.

Uczestnicy: Fenrir, Sylvan, Morten?
Ekwipunek:

Sylvan

-Lina,
-Ubrania,
-nóż myśliwski,
-zapalniczka i zapałki,
-namiot,
-koc
-duży plecak
-podróżny palnik, czajniczek, kubeczek, łyżka, fasolka w puszce x3

Fenrir

Lina
Krzesiwo, zapalniczka
Ubrania
Apteczka
Sztylet z pochwą
Łuk
strzały x10
manierka
śpiwór
plecak

Wyślijcie mi co zabieracie. Wyprawa będzie między wami. Los będzie ingerował tylko w sytuacjach odpowiednich do tego.
Aby sprawie szło, oczekiwanie na odpisy to jeden dzień, jeśli post odnosi się do kogoś. W innym wypadku można osobę skipować.

[Fenrir Labdakid]

- Dobrze, to może wtorek? - zaproponował, wtedy też będzie miał na uwadze aby szybciej wyjść z pracy.
- Nie byliśmy ze sobą - rzekł spokojnie obracając pieczeń. Uniósł dłoń - Nie, nie trzeba - jak nie było związku to i takie rzeczy są zbędne. Fakt, nie jest to przyjemne ale tak wyszło. Czy się poddał,? Możliwe. A czy to pchnie dalej? Nie wie.

[Sylvan Vulkodlak]

Wtorek.. no dobra.
-Postaram się nie zapomnieć- No zapomnienie o takim zaproszeniu to nie było nic co chciałby odwalić. W końcu kiedy to nastąpi taka okazja? Nie może tego schrznić.
-Ah..- No ambitne podsumowanie- No trudno ale wiesz, jak co ja zawsze pocieszę- wyszczerzył lekko ząbki do niego.

[Fenrir Labdakid]

Sprawdził pieczeń, powoli zaczynała się ładnie zarumieniać.
- No ja myślę - on już by mu dał kiedy by zapomniał, na pewno udałby się do baru.
- Tak, tak wiem, że na Ciebie w takich sprawach mogę liczyć - choć propozycja przyjaciela wydawała mu się dwuznaczna to mimo wszystko go cieszyła.
- Dalej nie szukasz mieszkania? - zapytał a niby to Sylvan chciał pogadać a coś mało rozmowy.

[Sylvan Vulkodlak]

-Nie- No nie będzie go okłamywać, że jest inaczej- Znaczy wiesz, rozglądałem się ale tak jakiś kornetów. Uważasz, że powinienem zainwestować i wynająć- No pewnie byłoby to wygodniejsze i w ogóle ale czy siwek będzie w stanie utrzymać się i mieszkanie?
-A jak tam w straży? Trenujesz? i w sumie czemu Bjorn mieszka z tobą?- Tak teraz o tym pomyślał.

[Fenrir Labdakid]

- Myślę, że to by lepiej Ci zrobiło niż spanie w magazynku - może i praktyczne, bo blisko do pracy ale jednak swój kąt to swój kąt. Na pewno Sylvan sobie poradzi jak zawsze a odpoczęcie od tego gwaru tawerny dobrze na niego wpłynie.
- Jak zawsze dużo roboty, papierkowej roboty - rzekł znużony na samą myśl o nich - Tak, codziennie. Ciebie się o to pytać nie będę bo widać - dodał z przekąsem. Nad ostatni nie musiał się zastanawiać - Gdy wróciła do miasta nie miała gdzie zamieszkać to jej zaproponowałem pokój u siebie - to nic takiego a dom nie jest aż tak pusty jak wcześniej. Odyńcowi nie wiele brakowało do gotowości - A dlaczego pytasz? - coś było nie tak?

[Sylvan Vulkodlak]

-No masz rację, rozejrzę się za czymś- Będą to na pewno lepsze warunki do zapraszania Erin do siebie. Więcej prywatności.
-Tyle papierowej roboty a masz czas na trenowanie?- Spoglądał na niego z lekkim niedowierzaniem.
-No ja mam codziennie trening rano i wieczorem- No on nie siedzi na dupie a prace ma w połowie fizyczną. Słuchał dalszej mowy Fenrira i spoglądał na smażące się żarcie.
-Tak pytam bo wiesz.. młoda kobieta i mieszka z tobą, nie rodzi się coś miedzy wami?- Takie bardzo wścibskie pytanie.

[Fenrir Labdakid]

- Powinieneś - rzucił zaraz po wypowiedzi przyjaciela.
- Codziennie rano jak wstaję a później biegam z Bjorn przed pracą - nie ukrywał niczego, dlaczego miał? Lubił spędzać z nią czas a też przy okazji dbał o swoją kondycję.
- Na prawdę? - zapytał z niedowierzaniem, jednakże jak wtedy byli w łaźni to faktycznie musiał się trochę nagimnastykować. Tylko czy on robi to codziennie? Nie liczył sprzątania sali.
Fenrir spokojnie obracał dzika a na zadane pytanie na chwilę zastygł, po czym wrócił do swojej czynności. Nie zastanawiał się nad tym, było mu dobrze z nią w domu. Zamyślił się nie dając odpowiedzi towarzyszowi.

[Sylvan Vulkodlak]

Biega? No Sylvan był zaskoczony. Nie spodziewał się czegoś takiego.
-No, a ty co myślisz, ze ja tam tylko stoję i ładnie wyglądam?- Wiele prac było trzeba robić rano i wieczorem w tym łaźnie. Do tego inne kilka razy dziennie. Wszystko zależało również od samego dnia.

[Fenrir Labdakid]

- Tak, dokładnie tak uważam - zażartował, sprawdził i dzik był już gotowy do jedzenia. Wiedział, że Sylvan też nie miał lekko w tawernie nie ze względu na sprzątanie czy usługiwanie innym ale też z tego powodu co o nim myślą czy mówią.
Nie ściągnął go z rusztu - Co preferujesz? - zapytał nim pokroił wieprza na kawałki. Mu było bez różnicy co dostanie, jedzenie to jedzenie.

[Sylvan Vulkodlak]

Wziął w dłoń śnieg aby uformować z niego kulkę śniegu.
-Menda jesteś- Zaśmiał się i rzucił nią w niego. No i zamyślił się.
-A nie wiem, co dasz to będzie- Nie był wymagający. Niech Fenio skoro już zabrał się za bycie panem tego obozu, niech sam zadecyduje.