Pole Walk

[Tkacz Losu]

Centrum Areny, nieco piaszczyste, ale z twardym podłożem, otoczone wysokim kamiennym murem, który jest niezwykle wytrzymały. Nad nim znajdują się trybuny.
Arena wydaje się typowym miejscem do mordobicia. Może być jednak bez problemu przekształcona w różnego rodzaju tory czy to wyścigowe czy z przeszkodami. Takie "atrakcje" służą do utrudniania walk czy innych rozrywek.

Na arenie również trenują Strażnicy pod okiem byłych łowców.

[Takaro]

Skinął jej głową i przeszedł się kawałek w jedną i druga stronę.
-A taki spisek- skinął jej lekko głową. Już rozumie. Cwana ta ruda. Nie wiedział jak powinien jej odpowiedzieć.
-Ja.. tego- Sam pozwolił sobie jakoś się obejrzeć w tym- Nigdy czegoś takiego nie miałem na sobie- Przyznał jej. Nie pamiętał aby coś takiego dostał od kogokolwiek. Jak był dzieciakiem to coś tam było, krótko ale to inne było. Od tamtego czasu to zwykle nosił jedne ubrania aż się zużyły. Nie wiedział co powinien jej powiedzieć i trochę się bał, ze jego pan będzie na niego zły czy coś. chociaż z drugiej strony jeśli nie zapłaci za to to może to zignoruje?
-Dlaczego to robisz?- W końcu to pytanie samo przyszło mu do głowy. W końcu co ją on obchodził?

[Nari Orecev]

Przyglądał mu się uważnie jak chodzi tam i z powrotem. Coś jej nie pasowało, przekrzywiła głowę mrużąc oczy a gdy się zatrzymał podeszła do niego lekko rozsuwając suwak kamizelki - Spokojnie - zaczęła - Masz garb z tyłu od kaptura - obeszła go stając za nim. Jednak nim cokolwiek zrobiła powiedział - Teraz wsunę rękę wyciągając kaptur i wybacz za zimną rękę - jak powiedziała tak też zrobiła. Szybkim sprawnym ruchem wyciągnęła kaptur spod kamizelki ładnie go układając na plecach. Ponownie stanęła z przodu podnosząc kołnierz od ubrania tak aby zakrył szyję wilkołaków.
Słysząc pytanie zaśmiała się - Bo jestem dziwna - puściła do niego oczko zasuwając z powrotem suwak - Bo tak mam, bo może Cię lubię, bo powinno się dbać o swoich - dużo było tych bo ale nie odpowiedziała konkretnie na jego pytanie. Za nim się odsunęła wyszeptała - Rozumiem, że może nie znasz jeszcze swojego właściciela dobrze ale bardzo jest spostrzegawczy? - chciała wiedzieć czy bez wymyślania planu ten nie zauważy co wilkołak ma na sobie.

[Takaro]

W pierwszym momencie nie bardzo załapał co i jak. Mo ale skinął jej głową. Miło, że jednak zaczęła szanować tę jego tam przestrzeń osobista. Miłe urozmaicenie. Powinien podziękować? Chyba tak ale jakoś tak nie szło mu to za dobrze. To wszystko było takie dziwne i inne, oderwane jakby trochę od stanu rzeczywistego. Może śpi i to wszystko to jakiś taki nieśmieszny sen? Cholera wie.
-Teraz wyglądam jakbym mógł komuś przypierdolic, co?- Aż pozwolił sobie na coś w rodzaju żartu. Skierował spojrzenie na pana.
-Jest nieogarnięty- Czy spostrzegawczy? No nie wiedział jak to określić.
-Nie wiem jak długo to wszystko będzie trwać- No i nie chodziło mu tylko o to pana stanie.

[Nari Orecev]

Nie mogła się nie zaśmiać po jego słowach, zrobiła krok do tyłu łapiąc się za brodę - Dokładnie, strach się bać - powiedziała rozbawiona. A jednak potrafi się czasem rozluźnić i wyciągnąć tego kija z dupy.
Jak to czarodzieje, chyba większość ma tak że nie ogarniają siebie i otoczenia. Znała może z dwóch w miarę zorganizowanych.
Podskoczyła z radość - Mówisz, że może Cię oddać? - powiedziała chyba za wesoło ale na prawdę ucieszył ją ten fakt.

[Takaro]

-No ba, mu też bym wpierdolił- dodał szczerząc lekko ząbki. No i nie do końca żartował w tej kwestii. Ponownie włożył dłonie do kieszeń.
-On nie ma na to jaja, cykor z niego- Och jak miały dla swego pana- Prędzej arena mu mnie zabierze jeśli dojdą, ze ten nie radzi sobie, a mało kto sobie radzi- Dodał niby to z dumą a niby z przekąsem.
-Nie jestem prosty w obyciu- Spoglądał na swego pana. Miał o nim marna opinie. Czy próbował względem niego jakoś się podporządkowywać... może... w sumie... nie bardzo.

[Nari Orecev]

Zaśmiała się, dobrze widzieć chłopaka w lepszym stanie o ile w ogóle można tak to nazwać. Obejrzała się na maga - Dość chudy i mało umięśniony ale kto wie może pod płaszczem jakieś mięśnie ma - zastanowiła się chwilkę.
Pokręciła głową z rozbawieniem - To z jednej strony masz dobrze - druga wypowiedź mniej jej się spodobała. Pokiwała głową na boki, przymykając jedno oko - Dałabym radę Cię stamtąd wyciągnąć, ciężko by było ale da się zrobić - wyprostowała się szeroko uśmiechając tak jakby układając plan w głowie.
- Zdążyłam zauważyć ale trudy też nie - puściła mu oczko, jakoś wcześniej czy teraz udało im się dogadać to może by się dogadali.

[Takaro]

No zaśmiał się na jej słowa- widziałem go nago, mięsnie to nie to co go zdobi- Rzucił zaraz po tym jak przestał się śmiać. Może nie ładnie tak obgadywać właściciela. No ale ten raczej nie powinien go słyszeć.
-Może- Nie zastanawiał się nad tym jakoś szczególnie.
-Niby jak i w sumie po co?- Tutaj go zaskoczyła lekko. Zresztą jaki miałby mieć w tym interes.
-Nie? No to kurwa chyba zrobiłem się za miły- Stwierdził. Może to przez to, ze mu cieplej. może.

[Nari Orecev]

Zamrugała kilka razy słysząc wypowiedź chłopaka a później na jej twarzy zagościł wymowny uśmiech - No no - zapewne źle zrozumiała jego wypowiedź i w złym kierunku podążyły jej myśli. Jednak czasu już nie cofnie.
- Jak? To jeszcze by coś się wymyśliło ale na dzień dzisiejszy można by Ciebie wykupić a po co? - mogłaby udawać, że się zastanawia. Nie zrobiła tego - Pracowałbyś ze mną, plus mógłbyś być moim ochroniarzem - wzruszyła ramionami - I tak, mógłbyś pracować ze mną w klubie. I nie, nie dla mnie ale dla kogoś innego - powoli w jej głowie zakiełkowała pewna myśl.
Nie wytrzymała i zgięła się w pół ze śmiechu. Po pewnym czasie się wyprostowała ocierając łzy z kącików oczu i nieco się uspakajając - Pamiętaj, że jestem dziwniejsza od innych - powiedziała wesoło.

[Takaro]

-ty? wykupić mnie?- Spojrzał na nią jakby nie wierząc w jej słowa- a taki chuj, nie stać cię na mnie od co- Rzucił z pewnością w głosie. Nie to, że nie znał się na tym a matematyka to tak najprostsza i małe sumy. Nie miał najmniejszego pojęcia ile by kosztował...
-Co- Podrapał się po głowie- jakim znowu klubie ty to nie ten strażnik cały i sprzątaczka czy coś?- Zgubił się w tym wszystkim.

[Nari Orecev]

Poruszyła brwiami kilka razy - Jesteś tego pewny? - już miała go szturchnąć, zatrzymała się tuż obok chłopaka - Zdziwiłbyś się - pokazała mu język.
- Nie jestem żadną sprzątaczką - zaśmiała się - I tak pracuje w straży a tamto to była kara za niesubordynację - popatrzyła na niego - Za nieposłuszeństwo - szybko się poprawiła - I taaaak, pracuję jeszcze w klubie tanecznym - tego mu wcześniej nie mówiła. Chyba nie? Wzruszyła ramionami, tak czy inaczej Blondyn się dowiedział - Zdziwiony? - stojąc tak obok niego też zaczęła patrzeć na jego właściciela - Może być zabawnie albo ciekawie? - zapytała się myśląc czy nie przynieść czegoś do jedzenia.