Biuro Lidera

[Tkacz Losu]

Zawsze przed drzwiami stoi jeden strażnik. Samo pomieszczenie jest całkiem duże. Znajdują się tutaj regały z książkami, duże biurko, a za nim potężne okno z widokiem na miasto.

[Fenrir Labdakid]

- Tak, a to wszystkie dokumenty z tamtego roku plus kilka spraw - rzekł spokojnie będąc już na dole.
Jak zawsze kobieta upominała dowódcę jak małe dziecko, że nie tylko pracą się żyje zaś on sam nie odzywał się w tej sprawie. Zdążył się już przekonać, że nie da się przegadać Siwowłosej.
Archiwistka uśmiechnęła się do Blondynki - Mnie również, Siri - przedstawiła się a kiedy ta odłożyła kartony zasłoniła usta ręką mówiąc do nowoprzybyłej - Z nim to jak z dzieckiem - wskazała głową na wilkołaka nawet nie ściszając głosu a później się zaśmiała. Zaczęła ściągać do siebie kartony, szło kobiecie opornie zapewne przez wiek ale zaraz krzyknęła - Niuniuś! - a koło niej pojawił się wielki pyton na którego grzbiecie zaczęła układać kartony. Dowódca w milczeniu obserwował poczynania archiwistki.

[Bjorn]

Trochę spraw mieli. Jednak co się dziwić, miasto w ostatnim czasie na pewno nieźle się rozrosło, a i przestępczość na pewno nie zmalała jakoś szczególnie.
-Wiem, proszę pani- Posłała Fenrirowi spojrzenie. No ten to pracoholik. Mógłby jednak czasem zwolnić i zając się czymś aby wypalenie go nie dobiło już całkowicie. Chciała zaproponować, że pomoże ale widząc towarzysza starszej kobiety, odpuściła. Najwyraźniej miała już opracowany plan pracy i... transportów.

[Fenrir Labdakid]

Fenrir pożegnał się z kobietą zabierając ze sobą Bjorn. Ruszył ku górze a starsza Pani świetnie z resztą sobie poradziła.
Gdy wyszli już na korytarz dowódca zamknął za nimi drzwi idąc do biura, otworzył je wpuszczając Blondynkę przodem - Masz jeszcze jakieś plany na dzisiaj? - zapytał siadając za biurkiem. Wskazał na mały stoli z czajnikiem i szklankami - Chcesz się czegoś napić? - co [prawda w biurze miał tylko kawę ale może się przejść na stołówkę po herbatę.

[Bjorn]

W pomieszczeniu usiadła.
-Napiję się wody- Ale naleje ją sobie za chwilę. Nie było to coś co się śpieszyło- Na razie żadnych- Może jak wróci wyjdzie z juniorem i tyle. No i może z Gromem się trochę pobawi. Nie miała jakiś planów na ten ani inny dzień.
-A ty masz jakieś?- Może nie powinna pytać ale za późno.

[Fenrir Labdakid]

Słysząc odpowiedź podniósł się nalewając wodę dla Bjorn do szklanki, podał kobiecie.
Nie odrzekł nic odnośnie planów Blondynki, nie miała żadnych. Powrócił za biurko segregując papiery, które już były przejrzane do odpowiednich skoroszytów a te do kartonów.
Zastanowił się chwilę nim odpowiedział - Po pracy z Tobą na arenę a później jeszcze pójść do Ketsueki - postukał kilka razy dokumentami o blat aby je dobrze ułożyć w jednej linii. Maił pewien plan, który musi wykonać a później wolne.

[Bjorn]

-Rozumiem...- Chwyciła szklankę i podziękowała. Napiła się i odłożyła ją na blat- Postaram się w takim razie nie obić cię za bardzo- Pozwoliła sobie na taki żarcik, zaraz potem jednak trochę bardziej spoważniała.
-A jak się czuje po tym wybuchu? Już chyba lepiej- W końcu trochę czasu minęło- Jak wrócisz, co powiesz na małe piwko i rozmowę?- Może nie powinna proponować mu alkoholu, tym bardziej po wizycie ale może dobrze mu to zrobi? Sama by się trochę więcej dowiedziała o nim.

[Fenrir Labdakid]

Pytanie kobiety zbiło go nieco z tropu, nie wiedział co odpowiedzieć - Nie zastanawiałem się nad tym - on przyjmował wszystko tak jak mu dano. Gdzieś w środku dalej kipiał wściekłością na ten bestialski atak na Białowłosą to z jego winy wszystko się potoczyło ale jak się z tym czuł? Fenrir patrzył się na Blondynkę z nieodgadnioną miną dopiero po drugim pytaniu się odwiesił - Nie mam nic przeciwko - odłożył papiery na stosik na brzegu biurka.
Wrócił do pracy wypełniając dokumenty, analizując czy w notesie obok spisywał pewne dane jakie mu wydawały się istotne.

[Bjorn]

Przytaknęła mu głową. Nie wiedział jakby mogła mu pomóc w pracy.
-To ja pójdę na arenę i zrobię zakupy-Wstała z krzesła i podeszła do niego. Poczochrała go po włosach- No panie płomienny, zgadzasz się?- Pozwoliła sobie na dużo, nie powinna tak w pracy ale kiedy ten się złościł, był taki uroczy. Oparła jedną dłoń o talię czekając na odpowiedz.

[Fenrir Labdakid]

Uniósł głowę znad papierów - Dzisiaj możesz ale postaraj się aby zakupy załatwiać po pracy - to był jej pierwszy dzień w pracy między ludźmi po takim wyobcowaniu i życiu w dziczy. Dlatego nie widział problemu aby jeszcze dzisiaj mogła sobie pozwolić na załatwianie zakupów w pracy.
- Idź, idź - rzekł spokojnie, jednak uśmiechnął się lekko pod nosem kiedy przeczesała mu włosy. Nie mniej jednak zaraz z powrotem przybrał poważny wyraz twarzy.

[Bjorn]

-Oczywiście szefie- Zasalutowała mu. Jakoś jej humor dopisywał. Czy to perspektywa pojedynku? Wspólnego wypicia i pogawędy? Nie miała pewności. Nie chciał jednak robić problemów Fenrirowi.
-Takie zachowanie już się nie powtórzy-Dodała stojąc trochę jakby na baczność. Czekała na zgodę na odejście.