Mała Łaźnia

[Tkacz Losu]

Mała kameralna łaźnia z nie dużą balą. Przy wejściu jest ławeczka i szafka na ubrania. Ręczniki przygotowywane są tuż przed wejściem klienta.

Można domówić dodatkowe usługi jak:
- Wino
- Olejki zapachowe
- Masaż
- Towarzystwo kelnerki.

[Fenrir Labdakid]

Dowódca zrzucił poważną maskę jaką zawsze nosił, zasłonił dłonią usta - O nie, wydało się - rzekł rozbawiony, miał nadzieję że przyjaciel nie weźmie to dosłownie. Oparł się o bale, kręcą głową. Nie żałował, że tutaj dzisiaj przyszedł.
- Nie wątpię w to, może od zawsze powinieneś być zawodowym mopownikiem - musiał przyznać, że dość szybko i sprawnie poszło mu powycieranie podłogi. Mop to widocznie jego powołanie.

[Sylvan Vulkodlak]

Zaśmiał się i pokręcił głową.
-Po prostu przyznaj się, ze mnie kochasz mendo jedna a nie- No ba, ze kocha tlyko ukrywa to bo to nie męskie w jego oczach jak widać.
-Wiesz..- zastanowił się- Jak się przemienił bardziej efektywny- Przytaknął sam sobie tej genialnej myśli, skieniem łba.

[Fenrir Labdakid]

No nie odpuści tematu jak widać - No niech Ci będzie - przyznał rację przyjacielowi. Nie jedno przeszli razem i jeden jak i drugi zapewne oddałby za drugiego życie.
Załapał się za głowę słysząc nagłe olśnienie towarzysza - Tak, od razu cała podłoga by lśniła ale wtedy Twój mop mógłby się poczuć niepotrzebny - nie ładnie tak zaniedbywać rzeczy. Większa ścierka do podłogi mogłaby się pogniewać i nie chcieć już z nim współpracować.

[Sylvan Vulkodlak]

Aż podszedł do niego i go objął swymi silnymi ramionami- Wiedziałem, w końcu się przyznałeś Puścił go aby jednak nie przegiąć z wygłupianiem się.
-Ne, nie moje to, tutaj nic nie moje, więc mi to rybka- Wzruszył ramionami i zabrał się do ogarniania wody z bali.

[Fenrir Labdakid]

Uniósł brwi do góry widząc co robi, zaśmiał się - Tak, tak - poklepał towarzyszą po plecach.
- Zaproponowałem Ci pokój to nie chciałeś - tam by miał swoje rzeczy ale widocznie z Fenrir'em prawie nikt nie chciał mieszkać. Tylko Bjorn nie miała nic przeciwko. Zastanowił się chwilę nad tym wszystkim, nie dochodząc do żadnych wniosków.

[Sylvan Vulkodlak]

-Tak jęcz mi to ci zmopuje tę ładną mordę- Pokręcił lekko głową- Odmówiłem, bo nie chciałem pchać się w twoje życie, masz przecież jakieś teraz, prywatność i takie tam. No i nie robić problemów- Nie to, ze wzgardził, po prostu nie chciał się mu narzucać. No i opróżnił balę. Uf. Teraz ja wyczyścić tylko i będzie już prawie git.

[Fenrir Labdakid]

- Zmopujesz? To jakieś nowe słowo? - nabijał się trochę z Sylvana ale wiedział doskonale o co mu chodzi, bo przecież nie dosłownie.
- A wcześniej się nie pchałeś? - rozbawiło go to - Tak, moje życie to praca i jak widać nic po za nią - inne bytowanie średnio mu wychodziło jak mógł dostrzec na załączonym obrazku. Przyglądał się poczynaniom przyjaciela, trochę zachodu miał przy tym wszystkim, następnym razem zabierze go na przechadzkę. Niech wyjdzie z tej swojej nory i zacznie przebywać wśród ludzi to się przekonają, że nie jest taki zły. Kiedyś z niego to była istna dusza towarzystwa.

[Sylvan Vulkodlak]

-Jestem kreatywny- Rzucił do wilkołaka-Ja się pchałem? Serio gdzie tam, jestem miły i grzeczny przecież- No a jakby inaczej. Grzeczny, miły, uczynny same dobre rzeczy. Nie ma co w to wątpić.
-To może powinieneś zacząć coś robić poza pracą, co?- Spojrzał na Fenrira w czasie szorowania bali- Jakieś hobby? Sport, czy coś?- Zarzucił zaraz kończąc szorowanie. Przetarł sobie czoło. -Uf- No i z głowy, teraz świeże ręczniki i będzie git.
Sylvan kiedyś może był towarzyski teraz... teraz poza pracą raczej już unikał innych.

[Fenrir Labdakid]

Dowódca jak widział to jego przyjaciel ma bardzo krótką pamięć, niczym wiewiórka albo pamięta to co sam chce a zgania na coś innego - Tak, masz rację jesteś bardzo miły - rzekł z sarkazmem.
Zastanowił się nad słowami towarzysza - W sumie mógłbym, warsztat mam - ostatnio w pełnie w nim siedział i coś tam robił. A może nawet wróci do robienia wina?
Fenrir był pod wrażeniem jak sprawnie wszystko szło Sylvanowi - Sprzątasz domy? - zapytał się rozbawiony, może on sam też powinien sobie dorabiać jako gosposia.

[Sylvan Vulkodlak]

-A śmiesz w to wątpić?- Spytał patrząc na niego pytająco. Wymienił już ręczniki, i wszystko chyba gotowe.
-No jak masz miejsce możesz spróbować coś robić, zawsze to oderwanie się od roboty i takie tam.- Skoro żyje tylko pracą to powinno dobrze mu to zrobić. Takie oderwanie się myślami i skupienie na czymś innym.
-Nie, a co?- No co to za pytanie?- Twój posprzątam za potrójną cenę jeśli pytasz- Tak to powinno go zniechęcić wystarczająco.