Sala jadalna

[Tkacz Losu]

Duże pomieszczenie ze stołami i krzesłami. Za barem stoi wilkołak, Sylvan Vulkodlak. Przyjmuje zamówienia jak i rezerwacje noclegów. Posiłki nie są pierwszej klasy ale za te niedużą, kwotę jaką tutaj się płaci, są bardzo porządne.
Można tutaj skosztować domowej roboty mocniejszych trunków jak i za odpowiednią zapłatę spędzić ciekawie noc z kurtyzaną.

Płaci się tutaj za łóżko, nie cały pokój. Można więc nie wiedzieć, a dzielić pokój z kimś.

[Sylvan Vulkodlak]

-Jak wspomniałem, żadnego dotykania- Nie ma czegoś takiego. Niech sobie klienci nie pozwalają za dużo.
-Prezenty to tylko pokroju kwiatka czy czekolady. Żadnych pieniężnych nie masz przyjmować. Za to pełnia napiwków idzie do ciebie- To chyba dość jasne określenie co komu wolno. Do tego siwek nie ma zamiaru zabierać jej napiwków.

[Hatsuyuki]

-To muszę przyznać że warunki są nawet lepsze niż się spodziewałam-
Stwierdziła zmiennoształtna i powiedziała
-To kiedy mam się zgłosić? Jak coś mogę zaczynać od zaraz-
Posłała uśmiech mężczyźnie
-Jakieś uniformu tu obowiązują?-

[Sylvan Vulkodlak]

-Od jutra. Przygotuje umowę i jutro ja podpiszesz i dostaniesz swoja kopie- Dawno nie zatrudniał nikogo. Wiedział, że będzie musiał przy tym przysiąść.
-Nie specyficznego uniformu. Wystarczy schludne ubranie, jasna koszulka, spodnie lub spódnica do tego fartuch kelnerski- Wytłumaczył, nie miał zamiaru przecież ją ganiać cos specjalnego.
-A ubrania do tej ekstra roboty, możesz zostawić w tawernie- No byłoby jej pewnie tak wygodniej, a wolałby aby w takich strojach nie chadzała po tawernie.

[Hatsuyuki]

-Rozumiem. To bardzo miło z twojej strony że tak szybko uda się dopiąć formalności-
Yuki musiała przyznać że była mile zaskoczona. Nowy szef wydawał jej się znacznie lepszy od i tak już najlepszego szefa na jakiego mogła liczyć
-Schludna jasna koszula i spódnica nie ma żadnego problemu. Fartuszek też się znajdzie.
Stwierdziła przypominając sobie że powinna mieć jakiś w kuchni. W sumie ciekawie będzie ubrać go na ubranie, a nie żeby był jedynym ubraniem.
-Trzy paru ubrań na zmianę nie przeszkadzają-
Upewniła się już myśląc o potrzebnych rzeczach. Suknia łatwa do zdarcie przez klienta, a zarazem banalna w naprawie. Dodatkowy został łóżkowy i coś dla tych którzy nie idą ulżyć sobie a chcą terapii od dziwki. Z takimi też się spotykała ale czy tu są tacy frustracji to ciężko było jej stwierdzić.
Lekkie cienie do powiek można używać czy makijaż tylko w tej drugiej pracy? zapytała upewniając się

[Sylvan Vulkodlak]

-Wole takie rzeczy szybko mieć z głowy. W końcu w innym wypadku moze to wylecieć z głowy- Przyznał ze spokojem. W końcu czasem tak sie zdarza.
-Nie widzę problemu, w socjalu zrobię ci szafkę na twoje rzeczy- No tak będzie z cała pewnością wygodniej dla niej. Siwek wolał aby wygoda dla pracowników istniała w jego interesie. Sam wiedział jak to jest.
-Wolałbym tylko delikatny makijaż- Tutaj zbyt odważny mógłby przysporzyć kłopotów.

[Hatsuyuki]

-A więc jesteśmy umówieni-
Hatsu musiała przyznać że warunki bardzo jej odpowiadały.
-Będę używała lekkiego bezbarwnego błyszyka i nieco różu na policzkach.-
Wydawało jej się że takie minimum to nawet bardzo dobra opcja.
-To teraz testujesz?-
Zapytała lekko zalotnie i delikatnie pochyliła się na bar. Nie żeby jakoś jej na tym zależało ale znała róże obyczaje
-Jeśli nie to będę szła przygotować odpowiednie rzeczy do pracy-
Dodała, tak by wilkołak był pewien, że to tylko opcja, a ona nie nakłania go do niczego.

[Sylvan Vulkodlak]

Na jej słowa uniósł lekko brew i zaśmiał się.
-wybacz ale nie jestem niczym zainteresowany, niczym więcej niż swoją pracą- Nie będzie jej testować. Nie odczuwał takiej potrzeby. Zresztą, główną jej rolą ma być kelnerowanie. To drugie to robota taka na boku tutaj. Nie wiedział ile będzie zainteresowanych. Oczywiście jacyś zawsze są ale to tam...
-Idź do domu i przygotuj się na jutro- Niech sie nastawi i takie tam.

[Hatsuyuki]

Lisica uśmiechnęła się do Sylvana i stwierdziła
-Jak kiedyś będziesz potrzebował masażu ramion to też potrafię. Od jednego z klientów słyszałam że jak robię to z lisimi poduszeczkami na rękach to jest jeszcze efektywniejsze.-
Hatsu kulturalnie drgnęła i powoli zaczęła odchodzić
-To do jutra szefie-
Stwierdziła kierując się do drzwi karczmy i powoli ją opuszczając. Już planowała kolejne ruchy. W domu musi koniecznie upewnić się że Blue, jej lis, będzie miał pełną miskę i pustą kuwetę. Zadbać o "miecze", przygotować rzeczy na jutro. Sprawdzić czy znów nie urosła w miejscu które odrywa spojrzenie od kobiecych oczu i sprawdzić szklarnie
Z/t

[Hatsuyuki]

Hatsu przed wejściem do karczmy przybrała swoją ludzką postać, po czym weszła do środka
-Witaj szefie. -
Posiedziała lisica w ludzkiej formie i chwyciła się za ogon by ten powoli zniknął
-Przepraszam za ten włochaty dodatek. Zapomniałam sprawdzić czy wszystkie zniknęły. Postaram się nie zapominać-
Stwierdziła podchodząc bliżej i zapytała
-Miałam tylko fartuszek z sercem z tych nadających się do pracy na sali. To nie przeszkadza, prawda?-

[Sylvan Vulkodlak]

Od rana przygotowuje karczmę. Później zajmie się resztą, na razie porządki.
-Witaj, no i nie szkodzi- Machnął dłonią.
-Powinien byc w porządku, chodź do baru. Podpiszemy umowę- Nim zacznie prace, to umowa i aby wszystko było w porządku.
Przy barze wyciągnął dokumenty i coś do pisania.