Mała Łaźnia

[Tkacz Losu]

Mała kameralna łaźnia z nie dużą balą. Przy wejściu jest ławeczka i szafka na ubrania. Ręczniki przygotowywane są tuż przed wejściem klienta.

Można domówić dodatkowe usługi jak:
- Wino
- Olejki zapachowe
- Masaż
- Towarzystwo kelnerki.

[Erin Wyrm]

Wstała zaraz po nim i chwyciła za ręcznik. Nie wychodząc jeszcze z bali, zaczęła wycierać sobie włosy. Gdyby tak wyszła to z nich na ziemię polałoby się tyle wody, że stałaby w kałuży.
- Wolę większe pomieszczenia, ale przy Tobie czuje się dobrze. - Gdyby miała tam siedzieć sama, nie byłaby już taka chętna. Gdy ją pocałował, przyciągnęła go i zrobiła to samo, ona jednak obrała za cel jego usta.
- Nie ma potrzeby, chyba, że Ci na tym zależy. - Jeśli miało mu to sprawić przyjemność, nie będzie mu tego odbierać.

[Sylvan Vulkodlak]

-Mamy jeszcze pokoje jeśli sobie życzysz więcej przestrzeni- Zaproponował kobiecie. W końcu miał świadomość, że jego klitka może nie być miejscem marzeń do spania dla kobiety.
-Lubie twoje usta- No i nie tylko je. Po jej zgodzie raz dwa podniósł ją i miał w swych ramionach. Zaniósł ją na ławke aby w spokoju mogła się wytrzeć- Jak potrzeba ręczników, to mów- On sam nie miał takich włosów i raz dwa był suchy. Zaraz i potem ubrany.

[Erin Wyrm]

Pokręciła głową. Spała już w jego pokoju i spało jej się dobrze. O ile nie będzie się za bardzo skupiać na braku przestrzeni, powinna sobie poradzić.
- Na razie chodźmy do Ciebie. Jeśli poczuje się źle, wtedy się pomyśli. - Dała się podnieść i objęła Syla za szyję. Siedząc na ławce zdjęła ręcznik z głowy.
- Nie trzeba, dziękuję. - Włosów już lepiej nie wytrze, ale się też z nich obecnie nie lało. Wytarła się szybko i wstała, by ruszyć do szatni po swoje rzeczy.

[Sylvan Vulkodlak]

-Skoro tak, to nie ma problemu- Dla niego nie było.
-Jak będziesz gotowa, to powiedz- Podszedł do niej by objąć ją lekko w pasie- Ja w tym czasie troche tu ogarnę, dobrze?- Zaproponował dając jaj kilak całusów obojczyk.

[Erin Wyrm]

Na chwilę porzuciła plan udania się do szatni, gdy poczuła ręce Syla na swoim ciele. Zamruczała przymykając powieki i skinęła mu głową, że się zgadza. Po chwili ruszyła jednak się ubrać. Założyła bieliznę i sukienkę, płaszcz przerzucając przez ramię. Z zakładania butów zrezygnowała, biorąc je po prostu do ręki.
- Gotowa. - Odezwała się gdy już do niego podeszła. Stanęła mu za plecami i objęła go.

[Sylvan Vulkodlak]

Skoro jest gotowa to idziemy. Zdążył tak ogólnie cos ogarnąć.
-To chodź ko.. Erin- otworzył drzwi i wypuścił ja z łaźni. Zamknął ją na klucz. Jak wstanie to ogarnie. Skierowali się do jego pokoju. Otworzył tam drzwi i ją wpuścił.
2xzt

[Sylvan Vulkodlak]

Wszedł do łaźni ze całym swoim sprzętem. Na początku zabrał się za spuszczanie wody. W tym czasie zanim bala sie opóźni, wyciągnął popiół spod bali wrzucił do innego wiadra i zabrał się za czyszczenie podłogi. W końcu łaźnia musi być sterylna nie tylko ze względu na wygląda ale po prostu. Tak Sylvan uważał, temu się do tego przykładał. Wymienił ręczniki, używane wrzucił do kosza, potem na wieczór zrobi pranie i wysuszy w nocy. Kiedy woda zeszła, Sylvan zabrał się za czyszczenie bali. Jest męczące i troche trwa ale nie chciała by taka rzecz była brudna. Kiedy wyszorował, zabrał się za ponowne ręczne napełnianie. Na koniec świeże drewno dołożył pod bale. Zmęczył się i będzie musiał się przebrać. Pochował sprzęty do sprzedania i czystą łaźnie zostawił otwarta dla klientów.
zt.

[Sylvan Vulkodlak]

Skinął mu głową.
-Idź, zaraz będę, musze przekazać zmianę kucharzowi- No aby ten był świadomy sytuacji. Zaraz potem zabrał wódkę, szklanki i skierował się do łaźni. Będąc wraz z kumplem w środku, zakluczył drzwi.
-Życzysz sobie masażu czy tylko kąpieli- Zapytał go i zabrał się za przygotowywanie wszystkiego- Tam jest szatnia, możesz zostawić rzeczy i pobrać ręcznik- Dobra chwile i bala będzie już gotowa.

[Fenrir Labdakid]

Słysząc słowa poszedł do łaźni.
Uniósł jedną brew - Kąpiel - on znał zapędy przyjaciela, wolał nie ryzykować aby ten się do niego nie przystawiał jak już to nie raz było. Poszedł do szatni rozebrał się biorąc ręcznik, przed wejściem do bali obmył się jeszcze - Mam nadzieję, że dołączysz? - rzekł spokojnie a później dotarły do niego jego własne słowa. Wzruszył ramionami, ma kobietę to będzie inaczej.

[Sylvan Vulkodlak]

Kiedy bala byłą gotowa spojrzał na gotowego Fenrira- Olejki jakieś chcesz?- zapytał patrząc na niego i przystawiając stolik na alkohol. Położył go na nim. On w tej chwili tak trochę bardzie traktował go jak kolejnego klienta, w głowie miał lite rzeczy, które nie może zapomnieć tutaj ogarnąć.
-Jak chcesz to spoko- Dodał patrząc kątem oka na niego w momencie kiedy sprawdzał czy jest odpowiednia ilość drewna do odpowiedniej na niego temperatury-Jak chce więcej mów- W końcu do wódki nie dawał za dużej.