Dom państwa Fleres

Znajdują się tu domy zamieszkiwane przez ludzi. Dzielnica jest zadbana, domy są w równych odległościach od siebie, trawniki zawsze dobrze przystrzyżona a na każdym z nich posadzone zostało drzewo, krzewy ozdobne czy rabatki z kwiatami.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,43 
Posty: 75
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Dom jak wiele innych przy tej ulicy, koloru białego, z oknami średniej wielkości. Na hebanowych drzwiach zaraz pod numerem domu, znajduje się niewielka tabliczka z wygrawerowanym napisem „Życzymy miłego dnia”.
Zaraz przy wejściu znajduje się rozsuwana szafa na ubrania dla gości. Korytarz prowadzi na wprost, gdzie krzyżuje się innym korytarzem, na jednym z końców, tym po prawej, są schody na pierwsze piętro, z drugiego zaś końca są drzwi do ogródka. Przestrzenny salon znajduje się zaraz przy wejściu do domu z lewej strony, przyszykowany, aby potencjalni goście mogli posiedzieć na wygodnych fotelach, nie należy zapominać o kominku, przy którym stoi bujany fotel. Jadalnia ma dwa wejścia: jedno zaraz od salonu, a drugie na korytarz, jest dużo mniejsza niż salon, a znajduje się tam ogromny stół z krzesłami, a także regał z książkami. Obydwa pomieszczenia są zdobione kwiatami i innymi roślinkami. Po stronie prawej od wejścia, znajdują się dwie małe łazienki: pierwsza z toaletą, druga z prysznicą, obydwie z umywalkami, następnym pomieszczenie, ostatnie na parterze, naprzeciwko jadalni, to kuchnia.
Schody na pierwsze piętro prowadzą do trzech sypialni i jednej łazienki. Największa z sypialni należy do rodziców Zayi, dodatkowo mają oni balkon, który nie jest umieszczony w kierunku ulicy, a ich ogródku, kolejna sypialnia należy do najmłodszej Fleres, a ostatni pokój sypialniany jest opuszczony, chociaż nie pusty. Każde z tych trzech pomieszczeń jest wyposażone w dwuosobowe łóżko, stoliki nocne, szafę, półki, (rodziców w dwa fotele i stolik), a także i toaletkę. W łazience znajduje się duża wanna, toaleta, umywalka, półka z potrzebnymi kosmetykami i ręcznikami.
Niewielki ogród wiosną i latem jest wypełniony pachnącymi, kolorowymi kwiatami, a także, już całorocznie, dwoma ławeczkami.

Mieszkają:
Zaya Fleres
Cassandra Fleres
Peter Fleres
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,23 
Posty: 28
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uniósł brew i parsknął krótkim śmiechem, bardziej z niedowierzania niż rozbawienia.
– Celowe? Myślę, że tak – odparł spokojnie, wodząc spojrzeniem po mieszkaniu. – Moje życie nie zawsze było proste, więc i słowa nie zawsze wychodzą prosto. Czasem łatwiej ubrać coś w pół wiersza niż nazwać to wprost. Chaos? Może. Ale w chaosie bywa więcej prawdy niż w poukładanych deklaracjach.
Odwrócił głowę w jej stronę, tym razem poważniej, jakby chciał, żeby usłyszała to, co kryje się między wierszami.
– Jeśli coś trafia, to dobrze. Jeśli nie… cóż, przynajmniej próbowałem.
Na jej porównanie do eliksiru uśmiechnął się krzywo.
– Ciekawe porównanie. Może właśnie o to chodzi. Czasami nie da się rozpoznać mikstury po smaku, zapachu czy kolorze. Trzeba zaryzykować łyk i dopiero wtedy dowiedzieć się, co tak naprawdę trafiło do kielicha.
Nachylił się lekko ku niej, ton obniżył do bardziej intymnego.
– Tylko pytanie brzmi: czy jesteś gotowa spróbować, Zayo?
Kael uniósł ręce w teatralnym geście kapitulacji, z uśmiechem rozbawienia w kąciku ust.
– A więc tak… wchodzę do sklepu. Powiedzmy, że nie wygląda, jakby świecił pustkami, więc wątpię, że twoje umiejętności jako beznadziejnego alchemika pozwoliłyby go utrzymać. Nawet jeśli byłaś, mogę cię czegoś nauczyć.
Pochylił się lekko do przodu, ale tym razem bez nadmiernej powagi, raczej z łobuzerskim błyskiem w oku.
– A co do gry, może czasem lepiej traktować życie jak partię szachów niż jak nudne przepisy na eliksiry. Choć ty zdecydowanie grasz ostrzej.
Na wspomnienie o słomie i herbacie zaśmiał się cicho, przytłumionym, szczerym śmiechem.
– Obiecuję, że jeśli zostanę, to herbaty nie zmarnuję. A z uchem… pozwól, że się jeszcze zastanowię. Kto wie, może jednak ci się przydam w całości.
Kael zaśmiał się krótko, jakby naprawdę rozbawiło go to, co usłyszał.
– Banalne? Nie, Zayo. Twoje pomysły są jak ogień w kominku – niby zwyczajne, a jednak człowiek nie może oderwać od nich wzroku. A z tym wiaterkiem… ostrożnie, bo jeszcze pomyślę, że chcesz mnie uwieść powiewem romantyzmu.
Uniósł lekko brwi, patrząc na nią z udawaną powagą.
– Sam sobie winny? Być może. Ale jeśli już miałem się napatoczyć, to dobrze, że akurat do ciebie. Przynajmniej jest ciekawie.
Na jej „spokojnie” odpowiedział półuśmiechem.
– To dobrze, że moja osobowość ma tyle zastosowań. Eliksir neutralizujący, lek na nudę… może i truskawkowa babeczka, kto wie? – dodał, mrugając do niej przekornie.
Kiedy wspomniała o suchym chlebie, Kael wzruszył ramionami z udawaną rezygnacją.
– Wiesz, ja to prosty człowiek. Chlebem się zadowolę, byle podany w twoim towarzystwie. Ale jeśli dorzucisz do tego herbatę, to chyba nawet poczuję się rozpieszczony.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,43 
Posty: 75
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

- No cóż.Chaos ma to do siebie, że zawiera wszystko i kłamstwa, i prawdę. Deklaracje ułatwiają sprawę - spodziewasz się po nich przyzwoitego człowieka, trzymasz je jednak na krótkiej smyczy niepewności, a jak skłamie? Sprawa jeszcze prostsza - mógł wymyślić dla siebie jakąkolwiek wymówkę, Zaya swoje wiedziała. Nie wzbudzi też w niej większej litości o swoich przypowieściach, jak tomu trudno było - życie, takie czasy. Jasne, gdzieś tam mu trochę współczuła, to jednak nie usprawiedliwiało mężczyzny w jej dobrym, uporządkowanym świecie.
- A z drugiej strony coś trafia? - uniosła brew do góry - Czy jesteś niczym mesjasz głoszący prawdę objawioną do prostego ludu?- Zaya też mu swoje powiedziała, ale czuła, że Kael po prostu ją ignoruje w niektórych momentach.
- No tak. Wszak tylko ryzykuje się swoim własnym życiem - przewróciła oczami, była pewna, że da się jakoś wypróbować daną rzecz, bez, no cóż, dosłownego próbowania jej. Jeśli zmysły zawodzą - trzeba się starać bardziej.
- Zawsze można tę miksturę wylać na ziemię. Szkoda byłoby wypijać takiego błotniaka - uśmiechnęła się ironicznie. Nie wiedziała też, czego konkretnie od niej oczekiwał, i tak zrobiła już dużo wbrew swojej logice i ładzie - począwszy go od niewyrzucenia go, skończywszy na zaoferowaniu pokoju. Miała w tym swój interes, ale i tak zarzucała sobie, że tak nie postąpiłaby rozsądna osoba.
O, i tu dopiero Zaya prychnęła, a zmrużone oczy pojawiły się raz jeszcze, słysząc jego “nauczę cię(!!!). Też coś! Tylko przedstawiła hipotetyczną, niedorzeczną sytuację, a te w to wszedł w jak masełko. Nic już nie odpowie - jej reakcja ma być wystarczająca.
- Zależy, jak grasz. Czasami trzeba rozpoznać, czy się rozstawia pionki, czy jest się nim. Czy może traktujesz się jak króla - bez którego rozrywka nie może toczyć się dalej, ale mimo wszystko - byle pionek może go zbić - osobiście wolała traktować swoje życie jak te jego wspomniane nudne przepisy, przynajmniej jak dotąd wszystko się toczyło tak, jak chciała i czuła się panią własnego losu, ironicznie, on jako bezdomny pewnie czuł to samo, ciekawe jak się teraz czuł, jak był na jej “łasce” i tylko kolejną miksturą z przepisu - tyle takiego z eksperymentu, nad którym trzeba popracować - na tę myśl uśmiechnęła się do siebie zadziornie.
- Spokojnie. Ucho to nie noga. Może nawet nie odczujesz różnicy. - no trzeba przyznać, że nawet podobało jej się to przekorne traktowanie siebie nawzajem - ale nigdy, przenigdy mu tego nie przyzna, już wolałaby stracić to ucho. - Chociaż… Bez nogi też da się zrobić eliksiry- No jak straciłby rękę, to byłoby o wiele gorzej.
- Zdecydowanie wolę iskierki, mogę nawet przećwiczyć arkanę na Tobie, skoro tak się pchasz - Spojrzała na niego zdecydowanie nieromantycznie, bardziej właśnie jak już wałkowany temat eksperymentu.
Ciekawie? Zaya określiłaby to wieloma słowami - ale czy była aż tak zaciekawiona tym wszystkim? Coraz bardziej czuła zmęczenie.
- Widzę, że tyle z Twojej godności. Skończyła się na byciu rozpieszczonym z powodu herbaty. Rozczarowujące. - Zaya powiedziała mu wiele niezbyt miłych uwag o jego charakterze czy miejsca zamieszkania, normalnie by sobie na to nie pozwoliła, gdyby mężczyzna się zachowywał normalnie wobec niej, ale mimo wszystko był magiem, to normalne, że powinien odczuwać dumę.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,23 
Posty: 28
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uśmiechnął się krzywo, przekrzywiając lekko głowę.
– Krótka smycz, powiadasz? – mruknął, jakby naprawdę rozważał, czy to brzmi bardziej jak ostrzeżenie, czy jak obietnica. – W takim razie powinienem chyba podziękować, że jeszcze nie zaciskasz jej do końca. Chaos chaosem, ale jednak dajesz mi szansę się powygłupiać… a to już coś.
Na pytanie o mesjasza prychnął krótko, teatralnie, jakby ktoś właśnie nazwał go “zbawcą narodu”.
– Mesjasz? Nie, to wymagałoby zdecydowanie zbyt wiele cierpliwości. Ja po prostu mówię głośno, żebyś się nie nudziła. – Wyszczerzył się, unosząc brew w odpowiedzi na jej gest. – Chociaż jeśli chcesz, mogę zacząć cytować własne ewangelie, kto wie, może w końcu coś trafi?
Gdy przewróciła oczami, sam zrobił to samo – dla zasady, przesadnie, aż do przesady teatralnie.
– Oczywiście, że tylko własnym. Czy to nie najuczciwsza metoda? Przynajmniej nie będziesz miała na sumieniu cudzej porażki. A jeśli się uda… wtedy możesz sobie wziąć połowę zasług, ot tak, w ramach eksperymentu.
Kael uniósł brwi, a potem spojrzał demonstracyjnie na podłogę, jakby naprawdę rozważał rozlanie mikstury.
– Wylać na ziemię? – powtórzył tonem znawcy tragedii. – I pozbawić biedną glebę jedynej szansy, żeby coś wreszcie zakwitło w tej historii? Okrutne. Ty to jednak potrafisz niszczyć marzenia, Zayo.
Na jej prychnięcie uśmiechnął się szerzej, jakby właśnie uznał to za największe zwycięstwo wieczoru.
– Oho, czyli działa. Nawet nie muszę kończyć zdania, a już się oburzasz. Chyba faktycznie uczę cię szybciej, niż sam się spodziewałem.
Kiedy padło porównanie do gry, rozparł się wygodniej, jakby naprawdę usiadł na niewidzialnym tronie.
– Król, pionek, wieża… wszystko jedno. Ważne, że ktoś musi grać, a ja wyjątkowo dobrze czuję się w roli figury, która wszystkim psuje plany. – Nachylił się lekko w jej stronę, z błyskiem w oku. – Pionek czy nie, jeśli dojdę na sam koniec planszy, zamienię się w cokolwiek zechcę. W tym cała zabawa.
Kael parsknął cicho, przechylając głowę tak, jakby samemu oceniał przydatność swojego ucha.
– Ach, więc jednak troska… ukryta pod warstwą czarnego humoru. Rozczulające. Ale jeśli mam wybierać – wolę stracić ucho niż usłyszeć, że moje żarty się skończyły. – Uśmiechnął się krzywo. – Choć noga faktycznie byłaby problemem. Nie wyobrażam sobie uciekać od twoich fochów na jednej.
Na wzmiankę o arkanach uniósł dłoń teatralnie, jakby już oddawał się w ofierze.
– Tylko delikatnie. Nie chciałbym, żebyś przez przypadek odkryła, że jednak potrafię błyszczeć bardziej od twoich iskier.
Kiedy padła uwaga o godności, nachylił się bliżej, z tym swoim rozbawionym błyskiem w oku.
– Godność…? Cóż, mogłem ją dawno sprzedać za czajnik i zestaw filiżanek. Herbata jest bardziej praktyczna. – Zniżył głos, jakby zdradzał sekret. – A rozczarowania bywają całkiem smakowite, jeśli podasz je z odpowiednim aromatem.
Potem wzruszył ramionami i przeciągnął się leniwie.
– A skoro już przy aromatach jesteśmy… Może zamiast wyrywać mi ucho, spróbujesz ze mną zrobić coś jadalnego? – Spojrzał na nią zaczepnie. – Jeden wspólny posiłek, a potem rozejdziemy się jak cywilizowani ludzie. Jutro czeka nas praca, więc wypada mieć trochę sił… nawet jeśli mam być tylko twoim pionkiem na planszy.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,43 
Posty: 75
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

A ten dalej pomijał clue jej wypowiedzi i dopowiadał swoje. Chyba będzie się musiała już przyzwyczaić - a tymczasem pozostało jej tylko rozmasowanie skroni.
- Tak, wiem, jestem wielce łaskawa. Nie musisz aż tak dziękować.- Nie sądziła, że ma jakąkolwiek władzę nad nim, jeśli już to on bardziej dopinał swego, ale jeśli mógłby się zachowywać gorzej… Niech już myśli, że daje mu jakąś swobodę. Tak będzie lepiej dla ich obojga. Nawet jeśli on będzie się “wygłupiać”, cokolwiek to według niego znaczy.
- Cierpliwości? Tylko pytanie - Twojej czy mojej? - No dobra, teraz się nawet zaczynało robić zabawnie. Nie wątpiła, że zdołałby zrzeszyć choć kilku podobnych oszoło… osobników o podobnym charakterze do niego i stworzyć własną sektę. Kto wie, jak mu starczy tej cierpliwości, to może? Oby tylko Zaya tego nie dożyła.- Niech Ci będzie. Prosty lud wysłucha Twoich słów… Mam nadzieję, że nie masz ich za dużo - Uśmiechnęła się krzywo, obserwując jego reakcję. Czy faktycznie zacznie coś bredzić, czy znów ją zignoruje. Bo chyba się spodziewał, że Fleresowa inaczej mu odpowie - ona sama się nie spodziewała po sobie takiej odpowiedzi. Najwyraźniej brodacz miał na nią zły wpływ.
- No nie wiem. Czasami to i cudza porażka - to chyba oczywiste? Ona by przynajmniej uznała śmierć czyjąś za swoją porażkę, choć straciłaby znacznie mniej, niż trup.
- Gleba to najmniej straci, ot co. Nawet po najgorszym szambie może tam urosnąć ładny kwiatek - Na następne słowa skłoniła się lekko - Polecam się na przyszłość, gdybyś jeszcze miał jakieś marzenia.
Cóż za człowiek! Nie po to go gromi spojrzeniami i prychnięciami, żeby to ON czuł satysfakcję! I jeszcze wygłaszał te swoje” sukcesy”! A ona była taka dobra! Nawet nie skomentowała jego prostactwa! Ech, będzie mieć nauczkę. Wzięła wdech, żeby coś powiedzieć, nim jednak to zrobiła, jeszcze raz zmrużyła gniewnie na niego oczy.
- W sumie tak. Jeśli chcesz, żebym na sam Twój widok czuła oburzenie, to świetnie Ci idzie. Tylko tak dalej. - planowała to powiedzieć czystym, idealnie chłodnym tonem, który z wcześniejszym mrużeniem oczu, na pewno by sprawił, że mężczyzna poczułby się co najmniej niekomfortowo, ale zamiast chłodu, bardziej dało się usłyszeć nadąsanie.
- Kolejny zawód. Nawet jeśl i z pionka staniesz się królową - i tak ktoś Tobą włada. Myślałam, że masz większe aspiracje - mógł się czuć jak na tronie - i tak nie miał zbyt wiele do powiedzenia, nawet jeśli by kąsał i kąsał. A jak za mocno? to… No cóż. Zobaczy.
- Uciekać? - Spojrzała na niego z udawanym zaskoczeniem. - Prędzej kuśtykać w moją stronę, żeby jeszcze bardziej mnie zdenerwować. Przynajmniej teraz taki masz model działania. - Ale zastanawiające - ciekawe, co naprawdę musiałby się stać, żeby uciekł, na razie bardziej przypominał jej wredną przylepę.
- Przy odpowiedniej nauce, może się nauczę Ci odpowiednio dopiec, jak sądzisz? Będziesz błyszczeć wtedy mniej?- Uśmiechnęła się szyderczo i wyciągnęła dłoń, jakby chciała stworzyć choćby iskierkę ognia. - Chyba trochę to potrwa- powiedziała ni to smutnym, ni sarkastycznym tonem - bardziej połączeniem ich.
- Porcelanowy chociaż zestaw? Czy zwykła glina Cię zadowoliła? - Jeszcze trochę i już całkowicie straci w niego nadzieję.
- Wiesz, nie musisz pomagać. Wystarczy, że się umyjesz.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,23 
Posty: 28
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael westchnął teatralnie, jakby naprawdę dotknęła go jej „łaskawość”.
– Łaskawa, powiadasz? Nie wiem, czy dziękować, czy raczej zacząć pisać hymny pochwalne. W końcu nie codziennie ktoś pozwala mi się wygłupiać w swoim towarzystwie.

Na pytanie o cierpliwość uśmiechnął się krzywo, z tym błyskiem w oku.
– Twojej, Zayo. Moja cierpliwość to rzadki towar, zużywam ją wyłącznie na ludzi wyjątkowych… czyli w praktyce na ciebie. – Wzruszył ramionami. – Sekta brzmi kusząco, ale tylko pod warunkiem, że ty zgadzasz się zostać prorokinią. Ja mogę robić za maskotkę albo tego dziwnego gościa od ognia i chaosu.

Potem oparł się swobodniej, unosząc brew.
– A słów nie mam zbyt wiele, spokojnie. Właśnie dlatego rzucam nimi jak nożami – żeby sprawdzić, które się przykleją. – Uśmiechnął się pod nosem. – A ty chyba lubisz sprawdzać, czy przypadkiem któryś nie trafił zbyt blisko celu.
– Masz rację. Porażki są wspólne, choć trup zwykle ma mniejsze pretensje. – Wzruszył ramionami. – Ale skoro nawet z najgorszego szamba potrafisz zrobić kwiatek, to chyba wcale nie jest ze mną tak źle. Polecam się w roli doniczki do eksperymentów. Jestem już zmęczony, to nie miało sensu

Kiedy zmrużyła na niego oczy, nie odwrócił wzroku, tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął, jakby właśnie na to czekał.
– Oburzenie? – powtórzył, udając zdumienie. – To chyba najpiękniejszy komplement, jaki dziś dostałem. – Nachylił się lekko, zniżając głos. – Po prawdzie, wolę to od obojętności. A skoro twoje nadąsanie brzmi jak muzyka dla moich uszu, to… chyba będziesz musiała się przyzwyczaić, że dalej będę grał.
– Zawód za zawodem… Ty to będziesz mieć ciężkie życie ze mną. – Przechylił głowę, udając namysł. – Królową bym z ciebie zrobił chętnie, tylko boisz się, że na tronie sama byś się zanudziła, więc musisz mnie kąsać, żeby mieć zajęcie.

Uniósł brew, gdy zaczęła mówić o nauce dopiekania.
– Aż mi miło, że planujesz dodatkowe lekcje tylko dla mnie. – Uśmiechnął się krzywo. – Nie wiem, czy będę błyszczeć mniej, ale obiecuję, że będę wdzięcznym materiałem do ćwiczeń.

Zerknął na jej dłoń, jakby naprawdę spodziewał się iskry.
– Porcelana, glina… – mruknął, nachylając się trochę bliżej. – Wiesz, i tak najciekawsze jest to, co pęka, a nie to, co stoi idealnie równo w kredensie.

Na koniec parsknął śmiechem, unosząc ręce w geście kapitulacji.
– A z tym myciem to uważaj, bo jak się za bardzo domyję, to stracisz całą zabawę. Wtedy zostanie ci tylko… porcelanowy zestaw?.

to był ten jeden raz kiedy uświadomił sobie że powiedział wielką głupotę, usta przejęły władzę nad umysłem... Zdarza się.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,43 
Posty: 75
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

“Ludzi wyjątkowych” - przewróciła oczami na ten jego komplement podszyty sarkazmem - Podziękuję. Myślałam, że zauważyłeś, że wolę swoje nudne życie.
Nawet nie musiała patrzeć, czy faktycznie trafiał blisko do celu, tylko czuła te igiełki wbijane w nią, krok po kroku, a to ona miała jemu to robić. Ciągle się upierał, jakby to ona rządziła i miała pod kontrolą rozmowę, a dalej dziwnie to wyglądało.
Co? Patrzyła na niego, jak wcześniej zniekształcał jej słowa, tak teraz wszystko przeinaczył i dodał randomowe znaczenia pewnych podobnych wyrażeń - To… Dobrze?- Chyba? Nie wiedziała, co innego ma mu na to powiedzieć? Że jest dobrą doniczką? Tylko tak dalej?
- Nie przesadzaj. Przecież powiedziałam Ci parę miłych rzeczy. Ale jak wolisz, to mogę Ci mówić, jak to mnie nie denerwujesz.- Chyba mu mówiła, że coś się jednak zna na eliksirach? Jak to nie był komplement, to już nie wiedziała, co miałoby nim być. Zwłaszcza po jego zachowaniu.
No i pięknie. Jeszcze tylko go bardziej zachęciła do wkurzania jej. Następnym razem będzie musiała bardziej zapanować nad swoimi emocjami, nie pozwalając wedrzeć się tym niechcianym - wtedy swoje zobaczy, ot co.
- Kąsanie Cię, cokolwiek przez to rozumiesz, to jedyne zajęcie jakie mam? Trochę słabo. - przewróciła oczami na te jego teksty, jak wcześniej miewał przebłyski normalnej osoby i uważała go nawet za błyskotliwego, tak czasami spadał na niziny swoich możliwości i wił się w swoich słowach, niczym zraniony robak, który chciał uciec - niby czasem udało mu się pójść dalej, ale tak to stał w miejscu.
- Zobaczymy. - No i zero zabawy. Naprawdę było ciężko go z czymś podpuścić, nawet jak mu oznajmiła, że będzie manekinem treningowym, cieszył się i był wdzięczny, brak jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego - wszak mógł trafić na jakiegoś psychola. Ależ miał szczęście.
- No nie wiem. Te pęknięte najczęściej lądują w śmietniku - może dlatego się znalazł w tym miejscu, w którym wcześniej był, szyderczy uśmiech, który pojawił się chwilę po tej myśli, przegnała po kilku sekundach.
- Zadziwiające. Twój bełkot mówi własnym bełkotem. Czyli to już zdecydowanie czas, żebyś dał ukojenie swoim ustom i je zamknął. Najlepiej pod prysznicem. W szufladce powinieneś znaleźć parę czystych ręczników. - Spojrzała na niego z ponagleniem. Już się nie da dalej w te jego rozmowy, już wcześniej miał się umyć, a tak stał i plótł głupoty, a na dodatek ona mu na to pozwalała. Już nie miała zamiaru wchodzić z nim jakąkolwiek dyskusję, póki nie zrobi tego, czego chciała. - I tak jak mówiłam wcześniej, nie musisz się spieszyć.
Jeśli w końcu ruszył (a Zaya uważnie patrzyła, czy szedł w dobre miejsce), poszła wpierw wytrzepać płachtę, którą ciągle trzymała i która jeszcze miała w swej zawartości jego resztki brody, następnie pozbawioną ich ułożyła starannie na stole - wszak miała mu jeszcze przyciąć włosy i ruszyła do kuchni. Tam przygotowała dwie filiżanki i zaczęła robić herbatę. Następnie otworzyła lodówkę i wyciągnęła parę składników. Jedzenie na pewno nie będzie gotowe, jak Kael się umyje, także jeśli skończy, powinien zastać ją jeszcze w kuchni.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,23 
Posty: 28
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael parsknął cicho, a w jego oczach błysnęło rozbawienie.
– Ludzi wyjątkowych? – powtórzył, teatralnie rozkładając ręce. – No widzisz, sama to przyznałaś, a teraz próbujesz odkręcić. Ale spokojnie, twoje „nudne życie” i tak jest ciekawsze, odkąd ciągle się na mnie złościsz. –

Zadarł lekko brodę, celowo wystawiając się na jej spojrzenia.
– Wiesz, twoja wściekłość to najlepszy spektakl, jaki mi tu fundujesz. Każde zmrużenie oczu, każde westchnięcie – jakbyś ćwiczyła dla mnie nową sztukę teatralną. –

Zrobił krok w bok, niby przypadkiem.
– A co do doniczki… – przeciągnął słowa z uśmiechem. – Jeśli jesteś dobrą, to chyba właśnie ja dbam, żebyś zakwitła. Choćby i cierniem. –

Pochylił się odrobinę, spuszczając głos.
– Parę miłych rzeczy? – zakpił. – Oj, Fleresowa… Ty naprawdę wierzysz, że to komplementy? To raczej twoje zaklęcia na uwięzienie, a ja się tylko dobrze bawię Kael uniósł brew i uśmiechnął się krzywo, jakby właśnie usłyszał coś wyjątkowo zabawnego.
– Tylko kąsanie? – powtórzył, przechylając głowę. – Nie doceniasz się, Fleresowa. Ty tu już nie tylko kąsasz – ty mnie gryziesz całym nastrojem. I o dziwo… coraz bardziej mi się to podoba. –

Wsunął dłonie w kieszenie, jakby całe to napięcie było dla niego czystą wygodą.
– A z tym manekinem… – zawiesił głos, tonem udawanej powagi. – Będę najgrzeczniejszym obiektem treningowym, jakiego miałaś. Zniosę każde twoje „ciosy”. – Uśmiechnął się szerzej, nachylając się lekko ku niej. – No, chyba że ci się spodoba i zechcesz ćwiczyć codziennie. Wtedy obawiam się, że… zostaniesz ze mną na dłużej. –

Zrobił krok w tył, jakby sam siebie rozbawił tym obrazem.
– Więc tak, zobaczymy. Ale już coś czuję, że twoje „zobaczymy” oznacza, że ja będę się bawił najlepiej. –

Kael wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi, przez moment opierając się o nie plecami. – Wygonić mnie pod prysznic… – mruknął z przekąsem, ale w jego głosie nie było prawdziwego sprzeciwu. Zdjął płaszcz, potem resztę ubrań, odkładając je w nieładzie na krzesło w rogu. Lustro pokrywała już lekka mgiełka od gorącej wody.

Strumień uderzył o kafelki, rozpryskując się drobnymi kroplami, nim w końcu przesunął się pod niego. Oparł dłonie o ścianę i przymknął oczy, pozwalając wodzie spływać po twarzy i brodzie, której resztki jeszcze czuł pod palcami. Krople zbierały się wzdłuż ramion i karku, zmywając kurz, dym i resztki wczorajszych wędrówek.

– Ciekawe, czy to naprawdę to, co miała na myśli, mówiąc o oczyszczeniu. – parsknął półgłosem, odchylając głowę do tyłu.

Sięgnął po mydło, prosty kawałek pachnący ziołami, którego zapach uniósł się szybko w powietrzu. Piana spływała między palcami, kiedy przeciągnął nią po karku i piersi, dokładnie, ale bez pośpiechu – jakby wreszcie mógł pozwolić sobie na chwilę spokoju.

Po kilku minutach zakręcił wodę, a cisza wypełniła pomieszczenie. Sięgnął po ręcznik, starł z twarzy ostatnie krople i uśmiechnął się sam do siebie, kątem ust. – Żeby nie było, że się nie dostosowuję. –
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,43 
Posty: 75
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Stała i ze spokojem wysłuchiwała litanii maga. To jak ją obrażał, jak protekcjonalnie się uśmiechał, zachowanie, jakby właśnie wchodził na scenę, a ona, Zaya, była jego największym przeciwnikiem. Oparła głowę o framugę drzwi, obserwując ten cały spektakl. Kolejne przeiczanie jej słów, celowo pomijając jej wyraźny sarkazm i biorąc go za potwierdzenie swojej już wcześniej postawionej tezy. Kolejne cieszenie się z jej złosci i fochów, bo wziął jej cel za swój. Cierniem mogła być, ale chyba zapomniał, że to on sam siebie mianował się doniczką, ale niech mu już będzie. Przybajmniej się do niej nie zbliży, bo go ukłuje.
Skoro nie doceniał jej jakże miłych słów (a przede wszystkim gestów! - tego już zaprzeczyć nie mógł), to mogła mu jedynie pogratulować to, jakimi dobrotliwymi ludźmi się otaczał dotychczas. Tymczasem, z każdym jego słowem, chciała odmienić to "zaklęcie nie uwięzienie" w jego przeciwieństwo. W sumie, jakby tak więcej pracowała, to i wiecej pieniędzy by było, i pracownika nie trzeba było szukać. I to jeszcze takiego niewdzięcznego.
Na jego "będę najgrzeczniejszym manekinem na świecie" - kiwnęła mu tylko z powagą głową, jakby sama wcale nie słyszała tej szydery i wzięła jego słowa za obietnicę.
- I tego Ci życzę. - Odezwała się dopiero, przerywając swoje ponaglające spojrzenie, gdy brodacz powiedział, że to on będzie się bawić najlepiej. - A teraz, jeśli już skończyłeś, możesz w końcu się umyć i już tego nie przedłużać.- Odezwała się na odchodne
Gdy herbaty już były gotowe, zaniosła je do stołu. Powinny być jeszcze ciepłe, nawet gdy Kael skończy długi prysznic.
Patrzyła na składniki wyjęte z lodówki, tracąc przy tym siłe na cokolwiek. Wzięła wdech i pozwoliła sobie na chwilę nicnierobienia. Oparła rękę na blat, a o nią głowę, analizując, przeżywając cały dzień. No, bardziej kilka ostatnich godzin, gdy już spotkała głównego wysysacza energii. Tak. To był jeden z bardziej nietypowych dni w jej życiu. Może faktycznie była taka nudna, jak na to spojrzeć z tej strony? Potrząsnęła z głową, prostując się. Przecież nie będzie się nad sobą użalać. Zresztą, musi nabrać jeszcze energii, póki Morrigar nie poszedł spać.
Pokroiła mięso na kawałki, przyprawiła je odpowiednio i wrzuciła na patelnię, w międzyczasie gotując makaron i przygotując sos do tego. Słyszała, że jeszcze bierze prysznic, więc zdaży.
Zniżyła ogień na mięsku, żeby sie nie przypaliło i poszła na górę. Chwilę poszperała w kilku szafkach i wyjęte z nich ciuchy zaniosła do przyszłego pokoju maga, biorąc ze sobą tylko większą koszulkę. Nie bardzo chciała go widzieć paradującego półnago, więc zawiesiła mu ją na klamce. Wchodzić też nie zamierzała. Bieliznę chyba miał jakąś zapasową? O niebiosa, oby tak.
- Na klamce Ci zostawiłam koszulkę. - wciąż słyszała prysznic i nie była pewna, czy ją usłyszał, ale jak wyjdzie, to nawet ślepiec to zauważy.
Ruszyła do kuchi - mięso się nawet nie zdążyło przypalić (jedynie w niektórych miejsach było bardziej przypalone, te kawalki nałożyła sobie), nałożyła makaron i wcześniej przygotowany sos na dwa talerze i zaniosła do stołu.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,23 
Posty: 28
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael w końcu dał się wygonić pod prysznic, ale nawet tam nie potrafił być zwyczajny. Najpierw zrobił przesadnie dramatyczną minę, jakby szedł na ścięcie. Potem, zamykając za sobą drzwi, teatralnie pomachał ręką, jakby żegnał tłum wiernych.

Strumień wody szumiał równym rytmem, a z łazienki dało się słyszeć coś między nuceniem a parodią operowego śpiewu. Chwilę potem Kael wystawił rękę zza zasłonki, jakby chciał sprawdzić, czy przypadkiem nikt go nie obserwuje. Jeszcze raz rozgarnął włosy, prychnął, jakby chciał wypłukać resztki piany z brody, i mruknął sam do siebie:
– O, proszę… a jednak nie spaliłem się od czystej wody. –

Kiedy wreszcie skończył, wyszedł owinięty ręcznikiem, włosy w kompletnym chaosie, jakby specjalnie chciał wyglądać gorzej niż przed kąpielą. Zauważył koszulkę na klamce, uniósł brwi, złapał ją teatralnie dwoma palcami, jakby to był skarb z innego świata.
– No proszę, garderoba pod drzwiami. To ja tu zaczynam czuć się jak w luksusowej karczmie. –

Po chwili już ubrany (i wcale nie w porządku, bo koszulka była krzywo naciągnięta), wyszedł do kuchni. Zatrzymał się w progu, pociągnął nosem i z udawaną powagą pokiwał głową.
– A to, to jest najpiękniejszy zapach, jaki poczułem od miesięcy… może i lat. –

Przeszedł parę kroków, spojrzał na stół, a potem na Zayę.
– Gdzie jemy? – zapytał zupełnie zwyczajnie, jakby cała ta wcześniejsza szopka nigdy się nie wydarzyła.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,43 
Posty: 75
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Gdy tylko się pojawił, zlustrowała go dokładnie, choćby tylko po to, aby sprawdzić, czy na pewno wziął prysznic, a nie tylko puścił wodę. Co prawda wyglądał, jakby nie tyle, co właśnie się umył, a wyszedł po spotkaniun z łagodnego tsunami, ale niech będzie. Utwierdziło ją to tylko w przekonaniu, że czego więcej można oczekiwać po bezdomnym. Koniec końców, wszystkich dało się zszufladkować. Może ze szmaty jedwabu nie zrobisz, ale by tak uprać i pozszywać dziurki, to coś z tego jeszcze będzie.
Nie skrzywiła się więc na jego rażący wygląd, ani nie westchnęła (o dziwo). Rozmasowała sobie tylko skroń na samą myśl, ile lekcji ogłady będzie musiała mu jeszcze przekazać, a jeśli o tę sprawę chodziło, to nie był zbyt lotnym uczniem.
- Mówiłam, że poczujesz różnicę, gdy tylko się umyjesz - czy celowo chciała mu dogryźć i przeinaczyć jego słowa? No wyjątkowo nie. Samo tak wyszło, ale jak tylko wypowiedziała te słowa, zdała sobie sprawę, że mag mówił o czymś innym. - Ach... Tak to jest, gdy się wybiera najtańsze tawerny. - Wzruszyła ramionami. Jedzenie było raczej normalne, jakoś szczególnie się nawet nad nim nie starała. No a w niektórych gospodach faktycznie całkiem dobrze można zjeść.
- Dokładnie w tym miejscu. Tam gdzie masz talerz - wyjaśniła mu ze spokojem, pokazując ręka na wspomniany przedmiot. Na pewno się z nią droczył. Chyba że wyobrażał sobie jakąś niesamowitą jadalnię? Kto wie.
- Następnym razem radzę Ci po umyciu, albo przed, porządnie rozczesać włosy, inaczej powstanę Ci te kołtuny... Jako że chcesz, abym Ci jeszcze je ścięla, będę musiała ja wziąć się za szczotkę i trochę może zaboleć. - Wyjaśniła mu to. No mógł nie wiedzieć takich rzeczy ze względu na poprzednie miejsce zamieszkania, chociaż włosy nie były wcześniej w takim nieładzie. Może jakaś fanka bożyszczu wielu go dopadła?
Spojrzała na jedzenie, biorąc je do buzi. Chciała już mieć to za sobą i zalończyć ten dzień.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domostwa”