Ulica główna

[Tkacz Losu]

Łączy dzielnice z innymi częściami miasta. W dzień przestronna, w nocy dobrze oświetlona.

[Sylvan Vulkodlak]

-To nie działa w taki sposób, tym bardziej, że za młodu i charakter może być inny, nie jest to cos takiego, że jeśli ktoś jest wojownikiem to nie może pełnić funkcji umysłowych. Po prostu może iść mu troche w tej dziedzinie trudniej, bo predyspozycje ma inne- Zatrzymał się przed kawiarnią.
-Pół księżyca czyli w pewnym sensie właśnie mają te równowagę nie są ani po jednej ani drugiej stornie- Chwycił klamkę i wpuścił kobietę przodem.
-Kiedyś było troche inaczej, wiedząc kto kiedy się narodził, był przyuczany od dziecka pod swoje predyspozycje aby jak najlepiej mógł w życiu się spełniać ale czasy się zmieniały- I coraz mniej na to ktoś zwracał uwagę...
//zapraszam tutaj

[Erin Wyrm]

Szła spokojnie trzymając Syla pod rękę. Powoli kierowała się ku dzielnicy ludzi.
- Masz ochotę iść gdzieś konkretnie, czy zostawiasz wybór mi? - Miała na oku kawiarnie, ale zawsze mogli wybrać się gdzieś indziej. Dla niej nawet tej herbaty nie musiało być.

[Sylvan Vulkodlak]

-Powiem "zaskocz mnie"- Zażartował- Ale zdaję się na Twój wybór- Dodał już poważniej z pełnym szacunkiem i zaufaniem. On sam nie wiedział co i jak i gdzie. No a mieszka tutaj już tyle czasu. Trochę głupio ale i tak się czasem zdarza.

[Erin Wyrm]

Zaśmiała się na jego słowa.
- Zaskocz? Jesteś pewien? Bo mogę zmienić plany. - Spojrzała na niego wzrokiem chochlika. Miało być bez alkoholu, ale w miejscu o jakim pomyślała, chyba też dostanie herbatę, nie? Czekała tylko na jego odpowiedź, bo jeszcze mogli zawrócić.

[Sylvan Vulkodlak]

Jej mina była wymowna.
-A powinien się bac?- Tak powinieneś- Zdaje się an ciebie moja pani- Lekko skinął jej głową, oddając swój los w jej wybór. Byle to zaskoczenie nie sprawiło, że wróci do tawerny. Nie, ufał jej. Nie oddaliłaby żadnego numeru mu... chyba.

[Erin Wyrm]

Pokręciła głową w odpowiedzi i pociągnęła go za rękę, zawracając. Nie była pewna czy pomysł przypadnie mu do gustu, ale zawsze może go jeszcze zapytać nim wejdą. Miała dziś wyjątkowo dobry nastrój. Nawet pozwoliła sobie na trochę mniej powściągliwe zachowanie na ulicy.

[Sylvan Vulkodlak]

Nie stawiał oporu. Dał się prowadzić kobiecie. Miała dobry humor co go cieszyło. Do tego ciekawy był co to tez jej wpadło do tej głowy. Troche jakoś tka głęboko czuł obawy ale je zagłuszał

[Helion Kanavar]

-No menda- Jeszcze się z tego cieszy ale no.
Ubrał tez swoje buciory i wyszedł z Mefem. No pogoda nie rozpieszczała. Uf.
-W sumie skad mamy wiedzieć czy jest w pracy?- zapytał Mefa, dłonie miał w kieszeniach- wątpię by udzielali takich informacji- W końcu nie sa ani rodzina a nikim waznym.

[Mephisto Kudo]

- Oczywiście - odpowiedziałem żartobliwie.
- Zobaczymy czy jest gdzieś w okolicy a jak nie. Too mam plan - powiedziałem wesoło a jak nie da tak rady to się jakoś wślizgniemy do strażnicy. Zobaczymy ale już zacierałem dłonie knując coś niedobrego. Helion na pewno się przyda w tym wypadku.

[Helion Kanavar]

-Em... Nie wiem czy powinienem cieszy się - Ma pomysł? Na razie były dobre. Tylko strażnica kurcze to nie byle o. Heli nie chciał kłopotów.
-Może mi go przedstaw?- No wolałby w razie czego wiedzieć co temu chodzi po głowie.