Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Helion Kanavar]

-No dobra- No co za typ, trochę czułości by nieszkodliwo.
Po przygotowaniu wszystkiego zasiadł.
-No to można jeść- No bo na co czekać skoro wszystko zostało już przygotowane. To jest najlepsza część świąt. Jedzenie tego co sie przygotowało.

[Mephisto Kudo]

No aż zacierałem rączki, tak jak małe dziecko nie mogłem się doczekać jedzenia. Uj tak z prezentami jedzenie ważniejsze - Smacznego! - rzuciłem się za posiłek. Dlaczego on nie może robić tyle żarcia nie tylko w święta. I no wchłonąłem prawie wszystko co było. Znaczy zmieściłbym wszystko ale no, coś na później też trzeba zostawić - Dziękuję - uśmiechnięty wytarłem mordę w chusteczkę. No prawie poszło by w rękaw ale no pozory trzeba stwarzać.
Podniosłem pośladka idąc do pokoju i no, wziąłem z szafy prezent dla Księżniczki. Wręczyłem mu no ten pakuneczek - Wesołych świąt - zastanawiałem się czy mu się spodoba ten no drobny sygnet.

[Helion Kanavar]

No i zjadł i spędził miło czas z Mephem. No tak rodzinnie. Helion dawno nie miał okazji spędzić świąt z kimś bliskim. Było to ważne dla niego aby wszystko było jak należy.
Zaskoczony odebrał prezent- O, fajne, sam znalazłeś?- Zapytał przyglądając się prezentu. Sam po chwili przyniósł pudełeczko z sygnetem, takim wypasionym ale stylowym dla niego. W końcu cos takiego chciał.

[Mephisto Kudo]

Zacimkałem - Nie znalazłem a szukałem - to po pierwsze - Boo jakby nie patrzeć dużo było takiego gówna, które by do Ciebie nie pasowało więc no - zrobiłem rączkami takie tadaaaaaa - Ale się udało - no te ostatnie słowa wypowiedziałem z dumą w głosie.
Wziąłem od Helka prezencik dla mnie i się zaśmiałem widząc zawartość - Dziękuję - za nim założyłem sygnet nachyliłem się do niego dając całusa. Więc no wcisnąłem swój piękny pierścień mordu na palucha przyglądając się mu, no nie pomyślałem że będzie mógł mi przeszkadzać w robocie. Nie ważne grunt, że będzie bolało jak pierdolnę.
Klapnąłem na kanapę - Masz jakieś plany na dzisiaj? - no bo ja chyba może jakiś spacer albo no trening.

[Helion Kanavar]

Blondyn sie ucieszył. Byłoby dziwne jakby tak nie było.
-Dziękuje- wyszczerzył sie do niego, bo no ucieszyło go to- nie było trzeba ale to miłe- Nie oczekiwał prezentu. On sam miał ale to taki w sumie zaręczynowy bardziej. Taki chciał zielonek. Mało to przydatne ale niech mu będzie. Kiedy ten klapnął an kanapie, blondyn usiadł na niego okrakiem.
-Oczywiście, że mam!- No niech sobie ten nie myśli, że będzie tak łatwo!

[Mephisto Kudo]

No co ja biedny miałem zrobić jak ten na mnie tak se siadł? No nic tylko się poddać. Klapnąłem łapskami po jego udach nie czając się ani troszeczkę i no zaraz ręce miałem na jego dupie - A co konkretnego planujesz? - zapytałem rozbawiony. No taka aktywność jak najbardziej mi odpowiadała a później znowu zjeść i na trening jak nic. To wtedy będzie można uznać za udane święta.

[Helion Kanavar]

Zamruczał czując jego dłonie. Sam nie krył się z tym jak chciałby spędzić czas.
-Przyjemnie spędzić czas- Rzekł zadowolony sam z siebie. Był przygotowany i no może dzisiaj coś z tego co miał też sie przyda? Się zobaczy. Przejechał palcami po jego torsie a potem nachylił się i obdarował go całusami tu i ówdzie.

[Mephisto Kudo]

Helek był rozbrajający, zaśmiałem się słysząc jego pomruki.
- Właśnie widzę i czuję - powiedziałem rozbawiony. No i jak się opierać takiemu człowiekowi? Nie da się, więc no zrelaksowałem się łapkami jeżdżąc nie tylko po tyłeczku księżniczki. A może nawet polubię święta? Kto wie... Jak na razie nie mogłem narzekać.

[Nari Orecev]

Miała się przejść i wrócić do domu ale jednak stwierdziła, że odwiedzi przyjaciela. Dawno go nie widziała i nie miała pojęcia jak mu się powodzi z Zielonkiem. Stojąc przy drzwiach zapukała dość donośnie. Z zapachu wynikało, że obaj byli w domu.

[Helion Kanavar]

Miał bardzo chęć tym bardziej, ze ostatnio zawalił sprawę. Czuł się dobrze czując jego dotyk, sam jedną dłonią powędrował sobie gdzieniegdzie aby i temu było dobrze. Donośne pukanie w drzwi jednak go zaskoczyło. Nie spodziewał się nikogo. Do tego w no trakcie śa na starcie ale no.
-Sprawdzę-Wstał i poprawił lekko się- O, cześć- Zaskoczyła go wizyta kobiety- wejdź- Zaprosił ją. No tak z grzeczności, bo no nie dało się ukryć, ze miał w planie cos innego.