Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Helion Kanavar]

Spojrzał na niego, a potem na butelki- Nie- Odparł po chwili wkładając saszetki z herbatą. Sobie też ją zrobi.
-To miłe z twojej strony -Nie ukrywał, że jak na kogoś z poziomem romantyzmu na poziomie betonu, to całkiem nieźle- Jako kwiaciarenka, doceniam i zadbam- Postara się by przetrwał dłużej niż dwa dni. Włożył dłonie do kieszeni i spojrzał na niego lekko zmęczonym spojrzeniem.
-Pracuje i nie mam czasu czekać aż skończysz się bawić z koleżanką- Aluzja do domu- Ale liczę, ze smakowało- No trochę siedział aby to zrobić i musiał wstać dość wcześnie. Co do śniadań w robocie to blondyn też sobie to odpuści już. Czas może przestać być nachalnym.

[Mephisto Kudo]

Wyszczerzyłem zęby - To jak chcesz mogę Ci takiego przynosić jak będę w parku - nie kumałem dlaczego mnie to tak ucieszył ale mniejsza. Chociaż wróć - A jako Ty na nie kawiaciarenka? - no właśnie to było ważne.
Skrzyżowałem ręce na klacie, no coś nie kumalem - Jaką zabawę? - noooo musiałem intensywnie pomyśleć. O jaką zabawę mu chodziło, w robocie normalnie żeśmy pracowali. A toooo no tak skapnąłem się dopiero jak wspomniał o jedzeniu - Noo stary nie masz pojęcia jakie to było pysze a co do Silver to tylko koleżanka - nie wiedziałem dlaczego mu to mówię ale no wolałem aby wiedział.

[Helion Kanavar]

- nie mam nic przeciwko-przyznał i wyciągnął torebki z herbat- że to miłe z twojej strony- No bo było. Helion się nie spodziewał takiego gestu.
-spoko koleżanka- i tak, specjalnie nie zrobił przerwy między tymi dwoma słowami.
- ja za to dołączyłem do grupy Calluma. Wiesz stada czy jak to się po wilczemu nazywa-wzurusxyl lekko barkami i zdjął koszule aby pokazać mu tatuaż stadny jaki mu wydzierano między łopatkami.

[Mephisto Kudo]

No to się ucieszyłem ale no Helion był jakiś inny. przygaszony?
Zmarszczyłem brwi - Helion co się dzieje? Z Silver mnie nic nie łączy - no nie podobało mi się to - Aż tak mi nie ufasz? - no nie wiem skąd mi nagle taki tekst przyszedł do głowy.
Spoglądałem na niego jakoś tak czując, że to nie on. Nie wiem no to było coś dziwnego i te zapachy. No Ognistej kojarzyłem ale reszty nie bardzo, znaczy się wcale - Zwariowałeś? Po cholerę to zrobiłeś i jakiego Calluma? - przyjrzałem się tatuażowi - Kurwa na chwilę Cię spuści z oka a już odwalasz jakieś akcje - no dobra nie tak na chwilę ale no na około miesiąc ale i tak chuj. W tak krótkim czasie sobie coś takie zrobił plus dołączył do jebanego stada, to nie to co kiedyś a jakieś pieprzone mafie. No tak matka mi mówiła.

[Helion Kanavar]

- nic się nie dzieje. Jestem po prostu zmeczony- napił się w końcu herbaty i spoglądał na zielonka.
- tak jak ciebie że mna- może zabrzualo to trochę ostro ale jak dobrze pamiętał, to ten zwykł uważać że są tylko dobrymi kumplami. Za to blonyn nie miał siły aby go dalej adorować, skoro i tak nie ma skutków.
-mojego kumpla a zrobiłem co chciałem. Nie matkuj mi teraz. Wiem co robię i po co to robię-ubrał koszule na siebie i przeciągnął się trochę. Temu nagle zaczęło zależeć czy zrobil się zazdrosny o to że helion zaczął spotykać się z innymi, nie tylko z nim.

[Mephisto Kudo]

No jakoś nie specjalnie mu wierzyłem, cholera wie.
No kurwa zabolało nawet bardziej niż bym przypuszczał - Rozumiem - taaa gówno rozumiem w sumie to nic nie rozumiem. Co się do cholery stało? Przejechałem ręką po mordzie bo no nie ogarniałem. I się wkurwiłem, nie wiem na co ale jednak.
Furnąłem pod nosem - Czyli co? Z tym kumplem też jesteś tak blisko jak ze mną? I co robisz? - No jak wie to niech powie. Starałem się jakoś uspokoić ale no nie mogłem, trzepneło mnie i to ostro.

[Helion Kanavar]

Nie musiał, a że zabolało? Trudno. Podobnego boli mężczyzna często odczuwał kiedy starania szły w pizdu. Spoglądał na niego w milczeniu. Co go to nagle tak obeszło.
-tak- krótka odpowiedz-tylkoże ja do ciebie coś czułem do niego nie. Nie ma to jednak znaczenia-wzruszył ramionami nie mówiąc tym samym co robi z callumem. A czemu nie miało to znaczenia? Blondyn po prostu już odpuścił.
- Nie będę cię nachodził i już otaczał. Odwalalem. Wiem. Ale już odpuszczam- przyznał. Co prawda odwalał bo się w nim zakochał. Nie może go jednak zmusić do odwzajemnienia tego.

[Mephisto Kudo]

- Gdzie go znajdę? - No spokoju to już w sobie nie miałem - Gdzie kurwa znajdę tego chuja? - powiedziałem mu, że zajebie każdego, kto się do niego zbliży. Helion był dość naiwny jak ja ale kurwa nie pozwolę aby ktoś się do niego zbliżał prócz mnie.
Podszedłem do niego - A właśnie, że masz i tylko spróbuj - No nie chciałem aby wyszło to jak groźba ale no. Nie potrafię wyrażać w prost tego co czuję ale wkurzyłem się.

[Helion Kanavar]

-Zaprowadziłbym cię do niego ale widząc twoje zachowanie, to tego nie zrobię- No nie miał najmniejszej ochoty na bójkę czy jakieś inne rzeczy. Zielony odwali, a to Helion potem będzie zbierał tego żniwa.
-Co cię tak nagle naszło- Powiedział patrząc się na niego. Może jest strachliwy ale jakoś nigdy nie miał powodu aby obawiać się tego tutaj chłopaka.

[Mephisto Kudo]

Podszedłem jeszcze bliżej Heliona na tyle aby spojrzeć w dół na niego - Mówiłem Ci, że zajebie każdego kto się do Ciebie zbliży - powiedziałem ostro i fakt Blondynowi nie zrobiłbym krzywdy nigdy - Jesteś mój i nikomu Cię nie oddam, zrozumiałeś? A teraz prowadź - stałem jak stałem i nie zamierzałem odpuścić. Nikomu a w szczególności jakiemuś typkowi z szemranymi intencjami.
- I żadne kurwa nagle - wciąż byłem wkurwiony. No ja nie wiem czy ciężko jest mnie zrozumieć? Może nie mówiłem w prost ale no, duzo dla mnie znaczył.