Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Helion Kanavar]

-Em.. no dobra- Sam nie wie gdzie ci mieszkają i nie będzie robił wbrew jego woli. Skoro nie chce to w porządku.
-Mi kłopotów? niby jakich? - Nie rozumiał o jakich kłopotach ten mówi- Daj spokój będzie dobrze. Zajmę się tobą . Będzie tutaj trochę bardziej żywo. Będę robił obiadki- Dodał patrząc na niego. Dla blondyna nie było w tym ani trochę kłopotów. Większe miałby jakby ten zaczął wędrować w taką pogodę w takim stanie gdzieś tam po ulicy.

[Mephisto Kudo]

- Jak to jakich, nie widać - wskazałem na siebie nie mówiąc już o tym, że mnie tu przyniósł. Zaśmiałem się na jego kolejne słowa, dobrze się sobą zająć nie potrafi a chce mną. Było to dość komiczne - Mówisz obiady - udawałem, że zacząłem się nad tym poważniej zastanawiać - A co konkretnie byś gotował? - nie ważne co i tak pewnie będzie lepsze niż szybkie zupki czy obiady instant.
Znowu powoli zacząłem maskować wszystko to co siedziało we mnie w środku, to dobrze widać że powoli chyba odzyskuję siły.

[Helion Kanavar]

Nie złapała. No ale da radę. Nie może to być trudne, nie?
- Jako to jakie?- Zamyślił się- nie wie, to co będziesz chciał- No i to jest rozwiązanie. Nie wspominał, ze sam dla siebie nie gotuje, bo to tak jakoś nie fajnie. No ale teraz miałby jakiś powód. No i nie jadłby sam. Byłoby fajnie no.

[Mephisto Kudo]

- To będzie ciężko - sam nie wiedziałem co chciałbym zjeść, wybredny nie jestem. A jak mam sam wymyślać jakieś danie to no, na pewno się nie sprawdzi.
Uśmiechnąłem się - Jeśli mówisz, że to nie problem to chętnie zostanę - powiedziałem w połowie wesoło jak kiedyś. Nie wiem jak to mieszkanie tutaj będzie wyglądało ale chyba nie będzie źle? Na serio się za nim stęskniłem, zobaczymy co czas pokaże. Czy znowu będzie się snuć koło siebie czy coś się unormuje.

[Helion Kanavar]

-No to sam coś ogarnę- Zawsze coś będzie. No będzie miał co robić no. Będzie fajnie. No a słysząc jak ten godzi sie na zostanie to aż go no hop i przytulił do siebie dał buziaka w policzek i poczochrał po głowie.
-No to świetnie- Rzekł puszczając go- Pójść po twoje rzeczy?- Zagaił do niego, no bo w czymś powinien chodzić. No chyba, ze woli w bieliźnie, to spoko. nie będzie wnikał w to. No chłopak na pewno szybko nie ucieknie. W końcu to trzecie piętro, hehe.

[Mephisto Kudo]

Skinąłem głową, skoro bierze na siebie wymyślanie posiłków to nie będę mu się wtrącał do garów. Skrzywiłem się po przytuleniu nie dlatego, że się nie podobało ale dlatego że ruszył rękę.
- Możesz pójść, nie muszę Ci mówić gdzie co mam bo wiesz - chyba wiedział? Trochę ze sobą mieszkali to mniej więcej powinien kojarzyć gdzie ma jakie rzeczy. Olśniło mnie - Masz może ptaka pocztowego? Muszę napisać do szefa, żeby się nie martwi ani nie wściekał, że mnie w robocie nie ma - wypadało by dać mu znać, co się ze mną dzieje.

[Helion Kanavar]

No to zabieram się do roboty. No zarzucił sobie kurtkę.
-Jasne, ze wiem. a ptaka mam wypożyczonego, przy oknie tam- Wskazał gdzie to małe coś było- Masz na coś ochotę?- Zapytał po tym jak ubrał buty. Sięgnął po plecach tak przy okazji jeszcze.

[Mephisto Kudo]

Przynajmniej tego nie musiałem mu tłumaczyć, obejrzałem się na okno - A gdzie znajdę jakiś papier i coś do pisania? - przyjaciel w zaskakującym tempie się ubrał. Nie spodziewałem się u niego takiej mobilizacji, może sądził że się rozmyślę albo wyjdę... A to mogło być możliwe. Pokręciłem głową, nie miałem zbytniej ochoty na jedzenie. Na nic nie miałem ochoty, dźwignąłem się z kanapy kuśtykając we wskazane miejsce. Kulę zostawiłem przy kanapie, nie będzie mi potrzebna na razie.

[Helion Kanavar]

-Tam obok ptaka- Sam nie pisał niczego i miał wszystko blisko aby nie musieć zmieniać lokalizacji.
-Rozumiem ale i tak coś wezmę. Wiec tego no.- No korzystać musi z wolnego. w Końcu do roboty jutro będzie musiał iść.
-No to niedługo wrócę- Machnął do chłopaka i wyszedł.

zt

[Mephisto Kudo]

Skinąłem mu głową podnosząc rękę do góry na pożegnanie. Wiedziałem, że niebawem wróci.
Wziąłem się za pisanie listu do szefa, szybko mu streściłem co mi się stało i w jakim jestem stanie. Oczywiście też przeprosiłem za swoje zachowanie, nie wiedziałem czy mnie zwolni czy też zostawi ale wyjaśnienia mu się należą. Napisałem też, że jak będzie trzeba to i w takim stanie przyjdę do roboty. Dałem mu też nowy adres, na który ewentualnie mógłby wysłać wiadomość zwrotną. Przytwierdziłem list do nogi ptaka, otworzyłem okno wypuszczając go. Poczułem jak zimne powietrze okala moje ciało, zamknąłem oczy siadając na przyciągniętym krześle. Nie zamknąłem okna a siedziałem przy otwartym. Pewnie to zły moment na hartowanie siebie ale postanowiłem to zrobić. Zamknąłem oczy starając się wyciszyć dreszcze, które przechodziły przez ciało. Nie myślałem o tym jak robi się zimno a chciałem się wyciszyć.