Dom Nari i Mortena

[Tkacz Losu]

Niewielki dom.
Pierwsze co wita gości to mały przedpokój z wieszakiem i szafką na buty. Kawałek dalej na całej dolnej powierzchni umiejscowiona została kuchnia z całym umeblowaniem, która jest połączona od razu salonem/jadalnią. Mieści się w niej stół, 4 krzesła i kanapa.
Na pierwszym piętrze zaraz koło schodów są dwie pary drzwi, po lewej wchodzi się do Mortena a po prawej do Nari. Oba pomieszczenia są tak samo umeblowane i tej samej wielkości. Łóżko, szafa, biurko, krzesło i szafeczka nocna. Na wprost schodów idą kawałek dalej znajduje się niewielka łazienka z prysznicem, toaletą i umywalką.

[Nari Orecev]

Wychyliła się z kuchni aby spojrzeć na chłopaka - Normalnie jak naleśniki, smarujesz górę czym chcesz i dodajesz owoce lub nie. Wszystko zależy od Ciebie. Ja wolę z mniejszą ilością dżemu bo jak po czubek napakuje w te kraterki to jest dla mnie za słodkie - przyznała. Czy ona jeszcze nie robiła gofrów odkąd on z nią mieszka? Zaczęła się nad tym zastanawiać spalając prawie ostatnia partię. Czując delikatny swąd od razu wyciągnęła gofry. Nie były doszczętnie spalone ale miały widoczne ślady przypalenia. Wyciągnęła je na drugi talerz zostawiając w kuchni.
Wzięła swoją kawę siadając do stołu, wzięła jedzenie dodając niewielką ilość dżemu i kilka malin.

[Takaro]

Przytaknął jej i z entuzjazmem zabrał się za jedzenie.
- Jakie to dobre- Az mu się oczy zaświeciły. On to ładował to i dziwne inne mieszanki robił i zapijał kawą. Dało to mu kopa cukrowego i kofeinowego.

[Nari Orecev]

Kobieta niewiedziała co czyni dając chłopakowi aż tyle cukru i kofeiny. Przez to wszystko zapomniało jej się, że to jest złe połączenie.
- Cieszę się, że Ci smakuje - przyznała jedząc spokojnie. Jednego na pewno wciśnie z drugim może być lekki problem. Powinna dać radę.

[Takaro]

On za to wchłonie wszystko nawet to przypalone. Będzie musiał prosić ją aby częściej robiła takie rzeczy. Powoli zaczynało go nosić. Pełen energii i innych takich.
-Uwielbiam cie- Oznajmił kiedy wchłonąl to co zostało i skierował się po te spalone.

[Nari Orecev]

Spojrzała na niego podejrzanie, coś go za mocno nosiło. Zwróciła wzrok na stół później znowu na chłopaka zdając sobie sprawę co uczyniła. A jego słowa tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu - Za co? - jeszcze się upewni czy na pewno podejrzenia są właściwe.
- Czekaj tamte są przypalone - zawołała za blondynem. Niech nie je tyle bo go brzuch rozboli.

[Takaro]

-Za wszystko- Rzekła i no ostrzeżenie słyszał ale i tak zrobił po swojemu. Zjadł je. Nie był tak dobre jak reszta ale też dobre.
-Jestem dużym facetem i potrzebuje dużo sił- Stwierdził, w końcu jakoś trzeba zasilić to piękne ciało.

[Nari Orecev]

- Co z tego że jesteś duży? Brzuch Cię rozboli - stwierdziła chcąc mu zabrać talerz ze spalonymi goframi. Nie chce później słuchać jego narzekania.
Gdy się jej to udało za niosła je do kuchni a jeśli nie, cóż pozostanie tylko czekać na reakcję. Niepożądaną ale cóż próbowała.

[Takaro]

-Jestem duży no- No i zjadł i tyle. No. Jest mocarny da radę. Nie jest taki delikatny jak może się jej wydawać. Jest jedzenie Jest moc.

[Nari Orecev]

Gadaj z takim, to jak mówienie do ściany. Nim zdążyła cokolwiek zrobić ten pochłonął spalone gofry.
- Tylko się później nie skaż, że Cię żołądek boli - zastrzegła. Wszystko wszystkim ale nie będzie słuchała jego narzekania później.

[Takaro]

-A czy ja się na coś skarżę? - Napiął bicka-Nic mnie ruszy jestem jak skala, woah!-Ta bo dostałem kopa energetycznego. No cóż pobudzony ale zadowolony.