Dom Nari i Mortena

[Tkacz Losu]

Niewielki dom.
Pierwsze co wita gości to mały przedpokój z wieszakiem i szafką na buty. Kawałek dalej na całej dolnej powierzchni umiejscowiona została kuchnia z całym umeblowaniem, która jest połączona od razu salonem/jadalnią. Mieści się w niej stół, 4 krzesła i kanapa.
Na pierwszym piętrze zaraz koło schodów są dwie pary drzwi, po lewej wchodzi się do Mortena a po prawej do Nari. Oba pomieszczenia są tak samo umeblowane i tej samej wielkości. Łóżko, szafa, biurko, krzesło i szafeczka nocna. Na wprost schodów idą kawałek dalej znajduje się niewielka łazienka z prysznicem, toaletą i umywalką.

[Nari Orecev]

Jakby miała się zastanowić to spotkała kogoś z jego rasy po raz pierwszy, taki mały człekokształtny smok. Dość niecodzienny widok. Spoglądała na Khalida kiedy zaczął przecierać okulary a to co powiedział później zdziwiło ją - Czyli nie jesteś smokiem? - cały czas myślała, że jest tylko innym podgatunkiem a się okazało, że w ogóle jest inną rasą. Była nieco zszokowana próbując to zakryć jedząc pierniczka. To się nie popisała, tylko jak nie jest smokiem to jakiej jest rasy - Wiem, że wasz Ojciec był smokiem to dlaczego wy nimi nie jesteście? - to było dość dziwne i inne.

[Khalid Grayter]

-Nie jestem- Rzekł kończąc przecieranie okularów. Następnie złożył je i spojrzał na kobietę.
-Stworzył nas. Sami siebie nazywamy Zrodzonymi z Ognia- Dużo jej powiedział. Czy obawiał się, że ta wypapla to innym? nie, kto jej uwierzy w takie informacje.

[Nari Orecev]

To już wiedziała, a nazwa jaką się określił była dość innowacyjna - W jaki sposób powstaliście? - nie zamierzała się z nikim dzielić tą wiedzą. Bo po co? I tak, każdy uważał by że kłamie bo przecież wygląda jak smok i zionie ogniem jak one. Niezły prezent dostała w te święta.
- A jak nazywa Was wasz stwórca? - skoro oni sami siebie nazwali zrodzonymi z ognia to ten też chyba nadał im jakieś imię? Chyba, ze dał im wolną rękę przyzwalając na nazwanie samych siebie.

[Khalid Grayter]

Nie odpowiadał na jej pytania. Poczęstował się ponownie piernikiem.
-Rake'sha, to oznacza właśnie Zrodzeni z Ognia- Rzekł omijając odpowiedzi na pierwsze pytanie- Nasz Ojciec był stwórcą, stworzył wiele istnień magicznych na tym świecie. Smoki są jego dziećmi a my jego bronią, uszami i słowami- Tak w krótki sposób przedstawił całą te sytuację.

[Nari Orecev]

Wysłuchała mężczyznę, dość dużo jej mówił ale nie wszystko co chciała wiedzieć. Uśmiechnęła się - Zgrabnie omijasz tematy, których nie chcesz powiedzieć - przyznała. Nie uszło jej uwadze to, że nie powiedział jak powstali zaś dodał od siebie coś o co nie pytała a zapewne miało ją to zaciekawić na tyle aby porzuciła wcześniejsze pytanie.
- Jednak rozumiem i postaram się uszanować Twoją decyzję. Jeśli kiedyś będziesz się chciał podzielić tym jak powstaliście chętnie wysłucham tej opowieści - powiedziała podnosząc się. Poszła za kuchenny blat robiąc dla siebie herbatę - Czyli dla stworzyciela jesteście takimi jakby szpiegami świata - stwierdziła zalewając woreczek wrzątkiem.

[Khalid Grayter]

-Możliwe- Nie potwierdził tego, że omija pewne tematy ale również nie zaprzeczył.
-Można to tak określić- Zgodził sie z jej wnioskami. Po śmierci Ojca wiele sie zmieniło. Trzeba jednak jakoś sobie radzić.

[Nari Orecev]

Pokręciła głowa obserwując jaszczura, dla niej było to oczywiste że unika tematu a nie że jest możliwe. Uśmiechnęła się szerzej wracając z herbatą z lekką wkładką.
- Chciałabym się dowiedzieć więcej o Twojej rasie, jeśli zechcesz podzielić się tymi informacjami - zmieniła taktykę w stosunku do niego. Wiedziała, że wprost nie powie jej tego co chciałaby wiedzieć ani nie da tego czego chce. Więc najpierw musi zyskać jego zaufanie na tyle aby sam mógł swobodnie mówić co chce.

[Khalid Grayter]

-Po co ci ta wiedza? Nie znasz powiedzenie, że czym mniej wiesz, tym lepiej śpisz?- Zapytał dopijając swoją herbatę do końca. Nie był ofensywny w swych słowach ale nie widział potrzeby dzielenia się aż tak wiedza z kobietą.
-Jak nie powiem po dobroci naślesz zna mnie swojego goryla?- Rzucił aluzja do przesłuchania. Nie miał do niej zaufania. Tym bardziej kiedy ten bezmózgi typ był obok.

[Takaro]

Wypił to co dostał. Trochę go to wewnętrznie skrzywiło.
-Mogę prosić o jeszcze?- Zapytał, starał się cały czas być uprzejmym- Nie złość się- No nie dał rade no znosić to no... Kurwa no.

[Nari Orecev]

Wzruszyła ramionami - Lubię się dokształcać - odpowiedziała szczerze - A znając chociaż trochę lepiej Twoją rasę mogłabym lepiej zrozumieć Ciebie i stosunkowo się zachowywać - to również było prawdą. A im bardziej zaskroniec sobie jego zaufania tym łatwiej będzie z nim rozmawiać.
Skrzywiła się - Przepraszam za to barbarzyńskie zachowanie wcześniej i nie, uszanuję Twoją decyzję - podmuchała w kubek z ciepłym napojem robiąc mały łyk.
Bez słowa wstała robiąc Blondynowi kolejną herbatę z taką samą nikłą ilością procentów - Proszę - podała mu. Uniosła jedną brew - A wiesz w ogóle za co się zdenerwowałam na Ciebie? - zapytała chłopaka. Oczywiście, że odpowie jej że nie wiem. Bo jakby inaczej mógłby się zachować?