Mieszkanie Heliona

[Mephisto Kudo]

No podniosłem głowę - O co chodzi? - nie brzmiało to dobrze. Co on jeszcze chce mi powiedzieć, że było ich więcej? Mam sobie zrobić listę? No w głowie zacząłem to sobie jakoś układać, lista to nie głupi pomysł. Na pewno wtedy nikogo bym nie pominął.
Uwolniłem Helka od siebie i poszedłem po herbatę, no i ten znowu usiadłem - No mów o co chodzi - uniosłem brwi do góry biorą kilka łyków napoju.

[Helion Kanavar]

No nic nie obiecał ale jak blondyn zaczął to powinien skończyć.
-Tylko się nie denerwuj- Powinien był zrobić mu melisę czy coś takiego...- Chcę się pozbyć bransolety i uwolnić od nałogu- Obie sprawy są trudne. Nie jest to coś co powie i jak magia tak się stanie.
-Chciałem uciąć kontakty z Callunem ale ma duże plecy i znajomości. Pozwoli mi to na dowiedzenie się więcej o dilerach może jakieś u nich zdobyć lepsze zaufanie jako klient i potem przekazać informacje dowódcy aby ograniczyć ich wpływy w mieście- Nie chce być bohaterem nic z tych rzeczy. Jest to czyste intencjonalne zachowanie. Heliona nie obchodzą inni ćpuni.

[Mephisto Kudo]

- No dobra - taaa ja i niewkurwianie się ostatnio jakoś mało możliwe. No to co powiedział ucieszyło mnie, fajnie jak uda mu się osiągnąć te dwie sprawy.
No i to drugie to aż znowu we mnie krew wzburzyło - Po jaką cholerę to robisz? - odstawiłem kubek masując nasadę nosa. No łeb mnie rozbolał - Powiedz mi po jaką cholerę się w to wszystko wmieszałeś? - no i z tym starym chujem będę musiał pogadać. Nie ważne, że zna się z matką ale no nie daruje mu - Zmusił Cię? - spojrzałem na Helka.

[Helion Kanavar]

-Nie wmieszałem- Naprostował go- to są konsekwencje moich złych wyborów z przeszłości- Bo jak miał to inaczej nazwać- Nikt mnie nie zmuszał do niczego- Tez tak było i kto miałby?
-Nie mogę opuścić miasta, muszę się meldować trzy razy w tygodniu w straży. Jak zapomnę i się nie wstawie wyląduje w pierdlu. Nawaliłem ruszając w podróż bez poinformowania dowódcy. Mam szanse wyjść na prostą- Tak dość egoistyczne ale tak to też widział. Oparł się o kanapę. Tak nie bardzo moze nawet z nim gdzieś poza miasto sobie pójść.

[Mephisto Kudo]

- Jakich złych wybryków? Star Ty nic nie zrobiłeś po za portem - sam nie rozumiałem po jaką cholerę mu to wszystko zrobili nie licząc tego fałszywego oskarżenia. Warknąłem pod nosem na samą myśl o tym - Szczerzę w to wątpię - zerknąłem na niego.
No i lampka - Nie możesz? - o kurde - Nawet na weekend? - no to lipa z wypadu. Tak jakoś reszta wypowiedzi mi wyleciała z głowy, chciałem go zabrać do rodziny a tu dupa. Jak mam go tam zabrać jak nie może wyjść z miasta? Cholera, jebnięty dowódca - No i tam zajebie - podniosłem się z kanapy.

[Helion Kanavar]

-Zacząłem brać i to wystarczy. Nigdy nie powinien był w ogóle w to wchodzić- No wiedział czemu tak się stało ale nie uważał, ze to było dobre. nie powinien był i jakoś by inaczej sobie poradził i zarobił dla rodziny.
-Dlaczego wątpisz?- Zapytał się i napił się herbaty.
-Nie mogę. Przykro mi- No co ma zrobić- A co miałeś w planach?- Zapytał bo ten jak widać jakieś plany miał.

[Mephisto Kudo]

- Wtedy to uważałeś, że to co robisz jest dobre - no nie mi to oceniać, mnie miał kto naprostować z tym. Matka to chyba by mnie zatukła gdyby się dowiedziała, że coś takiego wziąłem czy spróbowałem.
- Wątpię w tego tępego chuja, że dotrzyma obietnicy - no chodziło mi o dowódcę bo takie typy to chamy i prostaki. Na serio wątpię aby później od tak pozwolił Helko odejść.
No w dupę wszystkie plany - Chciałem Cię zabrać do rodziny, nawet im powiedziałem że będziemy - no za szybko poleciałem z tym jak widać. Jedna siostra chciała go bardzo poznać, choć nie powiedziałem rodzicom o naszym związku bo lepiej jest takie rzeczy mówić prosto w oczy niż listownie.

[Helion Kanavar]

-No tak- Przyznał mu rację. Wtedy tak uważał. Potrzebował pieniędzy i musiał dużo pracować. No ale skończyło się to nałogiem koniec końców.
-Może masz racje ale jeśli nie spróbuje to będę tak uwiązany cholera wie ile.- Tak jest jakaś tam iskierka nadziei u blondyna, ze moze zapracuje i jednak dostanie tę szanse.
-Przykro mi, ze to tak wyszło. Przeproś ich za mnie, możesz tutaj ich zaprosić jeśli będą chcieli- No ale no. Wiedział, ze moze nie być to łatwe. Do tego nie pojawienie się na takim pierwszy spotkaniu, na pewno złe wrażenie wywoła.

[Mephisto Kudo]

No i on tutaj też miał rację, jak nic nie będzie robił w tym kierunku to wątpię aby ten dziad go uwolnił.
- Gdybym wiedział to no, inaczej bym to zrobił i spoko. Powiedziałem, że przyjdę z przyjacielem bo no chciałem im powiedzieć osobiście w odpowiednim momencie - chociaż nie wiem czy przy matce znajdzie się taki moment ale i tak powiem. Nie wiem jak zareaguje ale o siwka się nie wkurzała to za niego też nie będzie. Chyba? No i ten brat się pojawił wskazując na okno - Co jest? - zapytałem a ten kazał mi do niego podejść. No dobra, zrobiłem to wyjrzałem zza nie i no ktoś się tam kręcił ale nie do końca mogłem zobaczyć. I jak na mnie przystało dyskretnie, bardzo dyskretnie otworzyłem je połową za nie wystając. Obejrzałem się na brata - O co chodzi? - no i dowiedziałem, powiedział przyjrzyj się. Otworzyłem szerzej oczy - O kurwa! - postać uniosła wzrok z szerokim uśmiechem gdy mnie zobaczyła. I no jak poparzony wystrzeliłem z mieszkania, zapomniałem Helko powiedzieć aby no zaczekał czy coś podobego.
Na dole przywitałem się ochoczo z dziewczyną no sporo mniejszą ode mnie ale jednak.

[Helion Kanavar]

-Wiesz przejdę i się moze uda mi się załatwić zgodę na takie wyjście co ty na to?- W końcu ostatnim czasie jest spokojny i nic nie robi niedobrego.
-Co jest?- Zapytał i nie wiedział o co chodzi. Zielonek wyleciał jak poparzony. Nie licząc tego jego dziwnego zachowania.
-Czekaj..- no ale pobiegł. Blondyn wstał i ruszył za nim. Nie wiedział co sie dzieje.