Step

[Tkacz Losu]

Step rozciąga się tam gdzie jeszcze nie tak dawno temu były lasy, wielka równina, rzeki, jeziora. Niestety to wszystko zostało obrócone w pył, jednakże przyroda nie dała za wygraną. W niektórych miejscach widać jak z powrotem budzi się do życia w postaci kępki trawy czy niewielkich krzaków.

[Helion Kanavar]

-O.. to trzeba wstawać- No i przeciągnął się i... No zimny Mephisto władował się do niego pod koszule. No taki zimny.
No aż przeszły go dreszcze- Nie no....- Rzucił czując jak jest mu zimno- okrutnik no- Dorzucił i no jebut go poduszką.

[Mephisto Kudo]

Zaśmiałem się na reakcję partnera - Jaki okrutnik? Przyszedłem się ogrzać Twoją miłością - nie zakryłem się przed atakiem poduszką. A jeszcze bardziej się do niego przytuliłem i tak moje ciało zaczęło odtajać, przez co oddawało więcej chłodu na zewnątrz. Znaczy się no wewnątrz przestrzeni pod kołdrą. Póki łapek nie ogrzej to... A co mi tam. Zacząłem się bawić jego sutkami.

[Helion Kanavar]

-Chciałeś mnie zabić tym chłodem, co?- No tak to wyglądało, okrutnik, od co. Pokręcił lekko głową z rozbawieniem. No ale nie będzie go do siebie odpychał. No niech się grzeje, będzie dobrze. Tego co zrobił, to się akurat blondyn nie spodziewał. Tym bardziej, ze jeszcze nie był ogrzany. Przeszły Helka ciarki po ciele i aż sapnął, bo no on jest perfidny.

[Mephisto Kudo]

- Nie, chciałem Cię obudzić - wyszczerzyłem się do niego.
Spojrzałem na niego rozbawiony bawiąc się tam intensywniej - Czy coś nie tak? - głupie pytanie bo znałem odpowiedź ale no. Poruszyłem brwiami kilka razy, no humorek dzisiaj dopisywał. Poranny bieg odbył się bez zakłóceń, jak zszedłem na dół też nie było awantury w sumie to nikogo nie było to no.

[Helion Kanavar]

-Menda- no menda i już. No i w obu kwestiach. On dobrze wiedział co robi i nie ładnie tak no. Helek przegryzł sobie wargę, bo to na prawdę perfidne. Stęknął lekko i no objął go i przyciągnął do siebie aby skraść mu pocałunek. Robił mu chrapkę na niego.

[Mephisto Kudo]

- Ale Twoja - wyszczerzyłem się wesoło. No mógł podziwiać moje piękne, śnieżnobiałe uzębienie do tego kompletne! No a ten pocałunek nie był taki do końca skradziony ale i ten moment wykorzystałem zjeżdżając ręką jeszcze niżej. No i bawiłem się już dwiema rzeczami Helka. Ach jak ja to lubię do tego to jego powstrzymywanie się od wydawania dźwięków.

[Helion Kanavar]

No tak jego, jego i nie odda. No czy skradziony czy nie, to detale w tym momencie, bo jego łapka poleciał w inne miejsce. Co za zielonek... No sam go po pleckach miział, a co. Może to skorzysta.
No i starał się być cicho, bo kurde, nie jest u siebie. Ostatnią rzeczą jaką by chciał to aby ktoś z jego rodziców wparowali w takim momencie... To go trochę stresowało.

[Mephisto Kudo]

No jaki Zielonek, co? Coś nie tak robiłem? Jak tak to mogę przestać, a czy to bym zrobił? No raczej wątpię. A to mizianie było przyjemne i no zanurkowałem pod kołdrę. Ustami bawiłem się jego sutkami to raz jednym to drugim a rączka niżej nieco przyśpieszyła. Zobaczymy na ile ten mój kochanek będzie w stanie siedzieć cicho. Czy robiłem to z premedytacją? Tak, zdecydowanie tak a skok lekkiej adrenalinki zawsze się przyda a rodzice to rodzice. Jak przyjdą to co? Nic złego nie robimy, dzieci z tego nie będzie to nie mają się o co martwić.

[Helion Kanavar]

Po jakimś czasie

-Idź pierwszy ja tego no- Zdrzemnie sie jeszcze ale nie powie mu tego no.-moje wczorajsze jest złe?- Zapytał patrząc sie na niego. W końcu nie wybrudził się czy coś takiego. Przynajmniej jeszcze.

[Mephisto Kudo]

- No dobra - jak nie chce iść razem to nie - To jest strój rytualny i nie można w nim od tak chodzić plus Twoje ciuchy zabieram do prania - no swoje też bo no. Trzeba mieć w czym wrócić a nie chcę zostawiać po sobie brudu aby matula znowu się do czegoś przypierdzieliła. Wychodząc z pokoju natknąłem się na Liv, która chyba chciała iść na dół ale szybko cofnęła się do pokoju gdy mnie tylko zobaczyła. Wzruszyłem ramionami i se poszedłem do łazienki, nastawiłem pralkę i pod prysznic. No posiedziałem se tam dłuższą chwilę marnując wodę ale czy się tym przejmowałem? Nie bardzo, wróciłem do pokoju - No kochaniutki teraz Ty - rzuciłem się na łóżko aby to za dobrze nie miał i na bank nieco się wybił na nim.