Ulica główna

[Tkacz Losu]

Łączy dzielnice z innymi częściami miasta. W dzień przestronna, w nocy dobrze oświetlona.

[Ketsueki Ōkami]

Na pokazanie języka nie zareagowała. Najwidoczniej dziewczyna nie chciała ciągnąć tematu, więc Ket odpuściła. W końcu nie była jej rodziną, ani też bliską znajomą, nic nie dawało jej przyzwolenia na wtrącanie się w życie Nari.
- Chyba zaraz będziemy musiały się rozstać. - Domy znajdowały się w przeciwnym kierunku do klubu. Towarzystwo było miłe i chętnie by jeszcze porozmawiała, ale Nari spieszyła się do pracy, a Ket powinna w końcu wrócić do domu.

[Nari Orecev]

Weszła na ulicę główną wraz z Białowłosą, miło było tak pospacerować choć w stronę pracy ale to zawsze coś. Trochę inny kontakt z ludźmi niż z tymi z pracy.
Kobieta miała rację powoli zbliżały się do rozdroża dróg, klub znajdował się w innym kierunku niż domy - To prawda ale i tak dziękuję za miły spacer i rozmowę - powiedziała wesoło. Nie spodziewała się spotkać dzisiaj tyle osób, to było miłe zaskoczenie. Spojrzała na zegarek.

[Ketsueki Ōkami]

I ich wspólny spacer dobiegł końca. Może uda im się spotkać kiedyś na dłużej, choć biorąc pod uwagę jak wiele Nari pracuje, może być z tym często.
- Było mi bardzo miło, do zobaczenia. - Puściła gryfa przodem i trzymając dłoń na jego zadzie, ruszyła w kierunku mieszkania. Nie spieszyła się, choć gryf już trochę tak. Z pewnością wiedział, że w domu dostanie jedzenie.

//zt

[Nari Orecev]

- Do zobaczenia - pomachała kobiecie na pożegnanie.
A sama ruszyła w swoją drogę, czas popracować. Tak, musi pracować chcą się uwolnić do niego. Wystarczając już przez niego straciła i nie zamierzała więcej. Tylko czy miała jeszcze coś czego nie chciałaby stracić, a i owszem teraz ma. Zagryzła mocniej zęby niezmazując uśmiechu ze swojej twarzy. Zacisnęła mocniej ręce na pasku torby i popędziła do klubu.

Z.t.

[Nari Orecev]

Dziewczyna chciała pójść w pewne miejsce, szła pewnie ale jednak w połowie drogi zawróciła do domu. Mają na uwadze słowa kobiety lepiej będzie jak odpocznie przed kolejną zmianą w klubie Tak to dobry plan pomyślała.
Nasłuchiwała śpiewających ptaków choć pogada była marna, uśmiechnęła się pod nosem że niesprzyjające warunki utrudniały im budowy gniazd tym jakby nic nie przeszkadzało i robiły swoje. Było to dość pokrzepiające, dawało nadzieję na lepsze jutro które chciała aby nadeszło szybciej niż to będzie możliwe. Dzięki tym odgłosom podnosiła się na duchu a w pewnym momencie ruszyła tanecznym krokiem do domu. Była zmęczona ale jakoś się jej wesoło zrobiło a pod nosem nuciła pewną piosenkę.

[Sylvan Vulkodlak]

Wyszedł z Erin na ulicę.
-A zapytam tak mało romantycznie, kiedy znajdziesz czas na mały pojedynek?- Z romantyzmem to nie miało nic wspólnego ale no. Na romantyczne chwile jeszcze będzie czas. No a zapytać, zapyta póki jeszcze o tej kwestii pamięta. Pojedynek z magiem moze być czymś całkiem ekscytującym.

[Erin Wyrm]

Zaśmiała się cicho na jego pytanie i dźgnęła go palcem pod żebra.
- W najbliższy weekend. No chyba, że po pracy, to wtedy jak chcesz, czas się zawsze znajdzie. - No może prócz dziś, obecnie chciała się nim nacieszyć. Z resztą nie ubrała się najlepiej do walki. Co prawda była magiem, więc może strój nie był aż taką przeszkodą, Ruda miała jednak tendencje do zbliżania się na krótko do wrogów i potrzebowała mobilności.

[Sylvan Vulkodlak]

Zaśmial się lekko.
-Kochana, ja cię nie ponaglam- Mogło to tak zabrzmieć ale nie była to prawda. Chciał się zmierzyć z kimś magicznym. Kobieta zaś jest w tym bardzo dobra. Miał taką przynajmniej opinię.
-Nie wiem jak to będzie ale no- Dał jej całusa w policzek- Cieszy się sobą teraz- No to chyba obecnie najważniejsze.

[Nari Orecev]

Jego słowa były dla niej tak szokujące, że sama nie wiedziała co powiedzieć. "Czyżby przejaw bycia miłym?' zastanowiła się nad tym ale chyba bardziej to, że mu było wszystko jedno. "Tak to na pewno to". Szczerze wątpiła aby było inaczej, jedzenie czy kazanie mu się wykąpać nie zmieni jego podejścia od zaraz.
Weszli w drogę między budynkami a dziewczyna przyśpieszał kroku. Byli już tak blisko a jeszcze czeka ich gotowanie.

[Takaro]

Był miły? Może. Nie odzywał się, jakoś tak nie wiedział co ma mówić. Obserwował lekko otoczenie. Miał lekkie obawy to do tego gdzie idą i co będzie dalej. Iście do kogoś do mieszkania nie jest bezpieczne. Zwykle w jednym celu. Był trochę spięty z tego powodu. Może to właśnie odebrało mu mowy.