Ścieżki

[Tkacz Losu]

Odchodząc od głównej trasy można odkryć piękne miejsca ale i niebezpieczne. Tutaj trzeba uważać, nie wiadomo kto może zaczaić się w zaroślach...

[Fenrir Labdakid]

Czując mocniejszy uścisk kobiety sądził, że i tak poleci sama, pomylił się. Wpadł do jeziora wraz z nią, o dziwo nie zezłościł się a tylko podniósł się. Przetarł mokrą dłonią twarz ściągając z niej nadmiar wody powoli - Orzeźwiająca - stwierdził powoli ruszając w stronę lądu. Nie sądził, że to poczynanie spodoba się Bjorn ale mógł się mylić.

[Bjorn]

-Wariat- Pokręciła głową. Kąpiele w zimnej wodzie nie są jej obce ale wolałby robić to bez ubrań na sobie.
-Co ty sobie wyobrażasz ty pryku- Będąc na brzegu zaczęła wyciskać sobie wodę z warkocza-Kąpiel to ja już miałam-Zła nie była, trochę rozbawiona. Tym bardziej, że i on też zmókł. Nie ma tak dobrze jeszcze.

[Fenrir Labdakid]

Przeniósł wzrok na kobietę - Możliwe - rzekł spokojnie z uśmiechem na twarzy.
- Różne rzeczy - nie sprecyzował o co dokładnie mu chodziło wychodząc na brzeg. Otrzepał się jakby był w formie wilka - To dobrze a ja poprawiłem. Teraz na pewno jesteś czysta - powiedział żartobliwie z przekąsem. Nie sadził, że ta się źle umyła. Takie orzeźwienie z rana też jest dobre.

[Bjorn]

Sama wyszła niedługo za nim.
-Ta na pewno- Pokręciła lekko głową. Była mokra ale i trochę rozbawiona cała sytuacją. Mogła zmienić się w miśka wtedy ale co tam.
-Jeszcze ci odpłacę- Niech wie. nie zna dnia ani godziny.

[Erin Wyrm]

Z biblioteki poszła od razu do domu, Tsuki aż rwał się do spaceru. Zapięła mu obrożę i wyszła, kierując swoje kroki do parku. Na miejscu odpięła mu smycz i pozwoliła pobiegać sobie luzem. Pies reagował na każde zawołanie i nigdy nie znikał jej z pola widzenia, więc nie martwiła się, że ucieknie. Sama powoli przechadzała się po parku.

[Fenrir Labdakid]

Uniósł jedną brew do góry - Widzisz, wiedziałem że się ze mną zgodzisz - stwierdził stojąc już na brzegu.
- Będę czekał - oznajmił na pogróżkę Bjorn, znał ją i na pewno będzie coś knuła aby uderzyć w najmniej odpowiednim momencie.
Wskazał na ścieżkę - Biegniemy czy idziemy? - dodałby zapasy ale to już było więc wątpił aby kobieta jeszcze raz chciała się w to bawić. Do tego byli mokrzy, chociaż to niespecjalnie przeszkadzało w niczym prócz ociężałych ciuchów.

[Bjorn]

Pokręciła lekko głową i wyciskała dalej swój warkocz- Aż tak bardzo chcesz abym znowu obiła ci buźkę?- Uniosła lekko brew. Czy mówi serio? Kto wie.
-Wracajmy, trzeba przygotować się do pracy- Nabrała tak bardziej chęci i sił do działania. Skierowała się truchtem do mieszkania. No przynajmniej się rozgrzeją. Zimno nie jest ale ostatnią rzeczą potrzebną jest choroba.

[Fenrir Labdakid]

Spojrzał na nią nie dając żadnej odpowiedzi tylko lekko się uśmiechnął. Nie potwierdziły czy chce czy nie i czy się da tym razem tak obić jak poprzednio.
Skinął głową biegnąc za kobietą. Praca nie zaczeka a w szczególności papiery do przejrzenia i do podpisania. Musi się jeszcze wybrać do ratusza z odpowiednim pismem.

[Bjorn]

Biegnąc spojrzała na mężczyznę- Liczę na trening ale bez takich akcji jak ostatnio- Tak i mówiła to poważnie. Ona nie obawia się dostać po mordzie. Jest trochę jakby wojownikiem. To nie boi się starcia. Niedźwiedzia wola jest w niej bardzo silna.

[Fenrir Labdakid]

Dowódca zrównał się z kobietą - Dobrze - rzekł spokojnie miarowo oddychając. Dobiegali już do końca ścieżki w parku przez co zaraz wybiegną na ulicę główną, później do ich dzielnicy i szykowanie się do pracy.
Nie mniej jednak Fenrir rozkoszował się porannym powietrzem i dziwnym spokojem, który nie dawał mu spokoju. Czuł, że coś wisi w powietrzu. Dobiegli na skraj terenów zielonych.

2xzt