Jezioro

[Tkacz Losu]

Na jednym z brzegów znajduje się wypożyczalnia łódek. Za mała opłatę można jedną wypożyczyć aby móc popływać sobie po tafli wody, która nie jest mała.
Samo jezioro jest wyjątkowo czyste. Możliwe, że wpływ na to miał fakt, że wcześniej należało wyłącznie do akademii, a tamtejsi magowie dbali o jej przejrzystość.

[Nari Orecev]

Ciężki rozmówca z tego Khalida, jak widać nie chce zbyt szybko podawać informacji ale to już wiedziała od wyprawy - Właściwie to nie, nie odpowiedziałeś prawie na żadne pytanie - stwierdziła idąc przed siebie. Co jakiś czas spoglądała na kawosza myśląc czy wszyscy mężczyźni, których zna przepadają aż tak za kawą?
- Zechciałbyś mi teraz odpowiedzieć na te wcześniejsze pytania? - złożyła ręce z tyłu siebie uważając na bok aby nie podrażnić szwów. Miała nadzieję, że teraz będzie bardziej rozmowny niż ostatnim razem ale i tak widać, że woli ciszę niż rozmowę.

[Khalid Grayter]

-To dość dużo- Dużo chciała wiedzieć. Czy to dobrze? Czas pokaże.
-Zacznę od tego gdzie pracuje- Zaczął i dopił kawę. Opakowanie wyrzuci przy najbliższym koszu.
-Pracuje w bibliotece miejskiej w ratuszu i archiwum- No to tak w skrócie i ogólnikowo.
-Panią Erin znam właśnie z tamtego miejsca. Przychodziła jako jedna z wielu, a obecnie też tam pracuje- Uznał, że taka odpowiedź będzie najbardziej wiarygodna i odpowiednia.

[Nari Orecev]

Trochę tego się nazbierało, skinęła głową. Nie przeszkadzała różowemu uważnie słuchając. Dobrze wiedzieć gdzie będzie mogła go szukać jak nie zadowolą ją do końca odpowiedzi.
Spojrzała na niego lecz dalej nie komentowała, nie wyglądało to że znają się właśnie z tak tymczasowych wizyt czy wspólnej pracy. Wyglądało to na dość inny poziom relacji.
- No dobrze, pamiętam że mówiłeś iż urodziłeś się w tamtej krainie ale to wciąż nie tłumaczy skąd miałeś tak dokładne informacje od ludzi, którzy nam pomagali. Co, jak i kiedy się tam działo a tym bardziej gdzie my byliśmy - tak to pytanie nie dawało jej spokoju.

[Khalid Grayter]

Szedł spokojnie, delektując sie przyjemna jesienna pogodą.
-Pomagali wam w pewnym momencie moi starsi bracia- może tam akurat nie było to oznajmione. Nie pamiętał a działo sie bardzo wiele.
-Oni dali mi znać o tym kto i gdzie jest- Nie widział aby to musiała być jakaś tajemnica.

[Nari Orecev]

Nari przysłuchała się uważnie wypowiedzi różowego zaczynając ją analizować. Owszem dostali pomoc od ludzi z krainy co ich wtedy przenieśli gdzieś tam i były też smoki. Musiała się nad tym zastanowić - Rozumiem a pomogli z dołu czy góry? - zapytała.
Rozważała kolejne słowa mężczyzny, przyjrzała się uważnie mu mówiąc - Nie wyglądasz na takiego, który dla zwykłej koleżanki z pracy i nieznajomych ryzykowałby życie aby im pomóc. Erin to na pewno tylko znajoma z pracy? W końcu ma też ten swój przydomek Pani Smoków - maszerowała przed siebie, zatrzymała się na chwilę - Może kawy? - zaproponowała widząc budkę serwującą ten napar.

[Khalid Grayter]

-Nie wiem. Nie pytałem ich o to- Wzruszył lekko ramionami a dociekliwość kobiety robiła się nazbyt...
-A na jakiego ci wyglądam w takim razie?- Odbił piłeczkę nie odpowiadając jej na zadane pytanie. W tym czasie sobie w głowie już potencjalne wytłumaczenie ułożył. Może będzie brzmieć głupio ale często takie właśnie bywają najbardziej realne.
-Ten przydomek ma od czasu jak była z Lordem Dariuszem- Zaś na pytanie o kawę, przytaknął jej. Czemu nie. Napije sie jakieś. Może słabszej tym razem.

[Nari Orecev]

Przytaknęłam mężczyźnie. Na razie powstrzyma się od dalszego dopytywania widząc, że różowy nie jest skory do odpowiedzi. Szczerych odpowiedzi, na szczęście wie już gdzie pracuje.
Uniosła jedną brew do góry słysząc jak odbija piłeczkę - Nie ładnie tak nie odpowiadać na zadane pytanie - stwierdziła kierując się w stronę budki z kawą - Na osobę, która nic nie robi bez powodu, mało zmotywowaną do działania a wręcz jeśli nie musi tego nie zrobi - odpowiedziała po chwili wzruszając ramionami - Ale co ja tam mogę wiedzieć - uśmiechnęła się puszczając do niego oczko.
- Tak wiem, dlatego uważam, że smoki też nie były tam przypadkiem - może już samego Lorda Dariusza nie było ale ona sama też dużo musiała znaczyć dla tej rasy. Nari zatrzymała się przed ladą budki - Jaką kawę pijesz? Ja stawiam - uśmiechnęła się zamawiając dla siebie mocną ale z mlekiem i jedną łyżeczką cukru.

[Khalid Grayter]

-Niektóre odpowiedzi mogą bywają krepująca- Przyznał jej tym samym tłumacząc czemu nie dopowiedział wcześniej.
-Jednym słowem nudną- Tak to brzmiało. No ale nie oczekiwał jakiegoś kwiecistego opisu.
-Mamy tam dość dużo smaków. Nie wybijano ich jak tutaj- W końcu mieszkańcu tego miasta z chęcią y smoka albo na arenę wrzucali albo przerobili na składniki alchemiczne.
-Zwykła z mlekiem- Czarnej nie będzie na razie pił. Jedną miął już za sobą.

[Nari Orecev]

Skrzywiła uśmiech, tak to prawda. W tym mieście smoki to jak złoto, cenne ale nie w tak dobrym słowa znaczeniu. Różowiutki miał rację co do ich użytku tutaj - A dużo wiesz o smokach? - zapytała zamawiając kawy. Chwilę odczekali dostając swoje napoje, Nari podała czarny wywar Khalidowi - Proszę - uśmiechnęła się.
- A pytam się o smoki bo nie dużo jest o nich w bestiariuszach. Chyba, że jest o nich jakaś książka w bibliotece, która mówi więcej niż o ich wykluciu, ziania ogniem i wysokiej inteligencji - chciała wiedzieć. Nie rozumie dlaczego nikt więcej nic na ich temat nie napisał, wątpiła aby to była jakaś tajemnica.

[Khalid Grayter]

Wiedział więcej niż ona może sobie wyobrazić.
-Wiem sporo- Tym samym przytaknął jej trochę głową- Dziękuję- Przyjął od niej swoją kawę.-A czemu smoki cię interesują?- Zapytał poprawiając swoje okulary- Są ale wiedza, która jest tam zawarta nie jest zbyt duża. Większość to są informacje, które przekazywano w dość szczątkowych informacjach- Szedł ze spokojem. Wziął głębszy wdech ciesząc się zbliżającą sie jesienią.