Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Helion Kanavar]

-A ty co dzisiaj taki nie miły dla mnie mendo jedna co?- Skrzyżował ręce i spojrzał na niego unosząc lekko brew. No on nie śmiał by wątpić w swojego ukochanego. Się martwił tylko. To nie jest nic złego przecież. Kiedy kucnął, to popodziwiał jego tyły ale nei za długo. zaraz potem no hejo i zajął miejsce jeźdźca.
-No to w drogę mój szlachetny rumaku- Rzekł wyciągając rękę do rpzodu.

[Mephisto Kudo]

No jakoś nie zwróciłem na to uwagi, takim zamulonym wzrokiem patrzyłem się na Helka - O księżniczka się sfochała? - no było to retoryczne pytanie ale no. Jak odpowie to spoko a jak nie to nie i też spoko.
No nie wiem ile mam jeszcze czekać ale jak się zaraz nie decyduje to wezmę go przez ramię i tyle będzie ze sfochanej księżniczki. No a jednak wskoczył, uśmiechnąłem się udając okropnie rżenie konia. Podskoczyłem z dwa razy poprawiając jeźdźca i no wyszedłem, zatrzymałem się po drugiej stronie udając że zamiast nogi mam kopyto i zacząłem "delikatnie" kopać w drzwi. No rumak nie może ich zamknąć nie ma jak. No i ten kiedy byliśmy gotowi to zacząłem skakać z połowy schodów jakby przeskakiwał przeszkody. I no w połowie drugiego piętra na schodach jak tak skakałem to no noga mi się poślizgnęła przez co jedną ręką puściłem Helka łapiąc barierkę ale za to drugą przerzuciłem go na ramię nieco się skrzywiłem bo nie to ramię i no przeskoczyłem przez barierkę. Stanąłem wyprostowany - Tada! - tak udawałem, że tak właśnie miało być i czy się czegoś nauczyłem? Oczywiście, że nie teraz zeskakiwałem przez całe półpiętro ale no wcześniej posadziłem go jak wcześniej.
Wyszliśmy z kamienicy.

2xzt

[Mephisto Kudo]

- Nie przypominam sobie abym coś mówił, że chcę z nim rozmawiać a tylko tyle abyś mnie do niego zaprowadził - taka prawda, nic takiego wcześniej nie mówiłem - Sam sobie resztę dodałeś - jak zajebać to nie gadać. No moje proste rozumowanie, po co mam gadać z gościem, któremu chce zajebać? No prosta logika. Uniosłem jedną brew - A Ty na moje odpowiadałeś? - tak wiem wysyłałem sprzeczne sygnały ale jednak były! Ale nie zamierzam się bawić w jego gierki, zwalanie winy na każdego nie przyniesie żadnego efektu.
Na serio odeszła mi ochota na żarcie, pokręciłem głową na boki. Na starcie lepiej mieć pusty żołądek choć gdzieś z tyłu głowy miałem słowa Ognistej że trzeba mieć plan ale kurwa na co? Dlaczego mi nie powiedział do cholery?!
W domu zaniosłem rzeczy do kuchni, prawie zapomniałem o łapie i bym ją wyciągnął z kieszeni i no wsunąłem ją z powrotem. Jedną ręką wyciągałem rzeczy bo co no trzeba rozpakować nie. No powyciągałem je z torby i se no polazłem do łazienki opatrzeć łapę a później do pokoju po jedną rękawiczkę bez palcową. No i pięknie łapa zakryta.

[Helion Kanavar]

Nie odpowiedział nic na jego słowa. Będzie musiał się po prostu przygotować na konsekwencje jego czynów. No trudno. Nie nakłoni go raczej.
-Zawaliłem, wiem- Przyznał, nie wyłapał aby ten był jasno określony. No ni teraz wyszło znowu. Spojrzał za nim i tylko i wyciągnął pudełko, które wrzucił pod łóżko. Włączył radio aby nie panowała zupełna cisza. Zaczął wypakowywać rzeczy ze sklepów. Robił to w milczeniu i zastanawiał się, co tka spierdolił i jak móc z swoim wybrankiem rozmawiać. Nie chce go stracić a sotnio tyle się dzieje.

[Mephisto Kudo]

Wróciłem do Helka no sfochany jak małe dziecko - Postaram się być grzeczny - nie patrzyłem na niego a gdzieś w bok. Właśnie się sobie uświadomiłem, że jednak matka miała rację i nie zawsze będę mógł okiełznać swojego patrona. Tak, postaram się zachować jak dorosły choć jeszcze byłem szczeniakiem ale wkurwia mnie sam fakt, że ktoś tykał moją własność. Na tą myśl aż mi żyłka na czole wyszła ale dobra, najpierw zagram w grę a później dorwę chuja - Mówiłeś mu coś o mnie? - no kurwa trzeba wiedzieć co wróg o mnie wie. Tak! tak zrobię i pogadam z ognistą, może mi powie coś więcej niż ostatnio. Co się odwlecze to nie uciecze, czy jakoś tak było.

[Helion Kanavar]

Zaskoczyło go to powiedział, aż musiał skierować na niego spojrzenie- Serio mówisz?- Bo jakoś tak trochę w to wątpił.
-A chcesz coś jeść czy jednak nie?- bo już sam nie wiedział czy ma robić ten stek czy nie.
-Wspominałem- Nie ukrywał zielonka przed nikim i no był szczery w tym co gadał.
-Nie musisz się obawiać, będę ci wierny nawet jak będę chodził tam- Bo chodzić będzie ma jeszcze inne zobowiązania.

[Mephisto Kudo]

- Taaa - dalej się nie patrzyłem na niego, nie mogłem. Jakoś no ciężko było mi trzymać nerwy na wodzy.
- Nie- ode chciało mi się jeść.
Na kolejne nic już nie mówiłem. Super, cholera wie co powiedział.
No i kurwa spojrzałem na niego - Jak to będziesz tam chodził? - nie uniosłem się jeszcze, starałem się być grzeczny ale no. Złość mną już targała.

[Helion Kanavar]

Za to Helion spoglądał na niego. Wstawił wodę na herbatę.
-Tak -No będzie. Co ma mu powiedzieć więcej. Taka prawda. Blondyn chce być względem swojego partnera szczerym. Na tyle an ile może by nie zaszkodzić mu.
-Mef zrozum, to nie jest prosta sprawa- Położył dłoń na jego ramieniu. Nie chciał go wkurzyć i nie wyszło...

[Mephisto Kudo]

No chuj z mojego panowania nad sobą. Zajebałem w ścianę zranioną łapą, skrzywiłem się trzymając ją teraz w drugiej. Warczałem pod nosem mało zadowolony ze wszystkiego.
Ledwo się powstrzymywałem przed przemianą - Proszę nie dotykaj mnie - moje ciało działa instynktownie - Nie chce Ci zrobić krzywdy - mówiłem przez zaciśnięte zęby. Nie wiem czy pamięta jak przez pewne wkodowane rzeczy przez matkę potraktowałem go u siebie na chacie przed pełnią. No nie było do niej blisko ale sam przez wkurwa się doprowadziłem do tego stanu. Zamknąłem oczy biorąc kilka głębszych wdechów.

[Helion Kanavar]

-Mefisto proszę- Nie bał się go ani tego, ze coś moze muz robić. Przeżyje jak nie jedną rzecz.
Blondyn nie bardzo wiedział co powinien zrobić. Był an siebie zły, ze doprowadził do tego wszystkiego. Zdawał sobie sporawe, ze to co teraz zrobi pewnie będzie bardzo złym pomysłem ale nie miał nic innego w głowie. Objął go przytulając się do niego od tyłu, ramionami obejmując go pod jego ramionami.