Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Helion Kanavar]

No ten sobie popijał.
-Pojebało cię!-Rzucił z lekkim oburzeniem do niego. Wstał i trzepnął go w łeb.
-Siedź na dupie i nie wydziwiaj, mendo bo ci nie dam mięsa i dostaniesz ziemniaki- dobra to byłby kara o! Przeciągnął się i walnął na stół swoje nogi. No chwile siedzenia i może pogadania czy czegoś tam.
-Dobrze widzieć, cię w lepszym nastoju- Wyszczerzył do niego ząbki.

[Mephisto Kudo]

Stałem już przy kanapie kiedy mnie trzepnął, pomasowałem kolejne obolałem miejsce - O co Ci chodzi? - nie rozumiałem, mięśnie muszą się ruszać bo inaczej później może być z nimi ciężko - Przecież nic się nie stało - stwierdzałem siadając na dupie jak powiedział.
- To jest jawny szantaż! - nie wiedziałem co słowo jawny oznacza ale no, zazwyczaj to słyszałem to powtórzyłem.
- A co mam Ci cały czas biadolić, że nie jest tak dobrze jak wygląda? - ściągnąłem usta myśląc po fakcie, że znowu chlapnąłem za dużo niż powinienem. Wziąłem książkę ponownie wstając, tym razem wziąłem kule kuśtykając do sypialni. Nie chciałem aby książka się pobrudziła czy coś, zostawiłem ją na szafce czy czymś co tam miał koło łóżka i wróciłem siadając. Sam też dźwignąłem nogę na stolik.

[Helion Kanavar]

-Się martwię o ciebie i tyle- Pokręcił lekko głową- Tak, to szantaż- Ziewnął.
-Wiesz co skoro i tka będziesz czytał, to obudź mnie za godzinę, dobra? Wstawie żarcie wtedy- nie spał całej nocy. Chciał teraz trochę zregenerować siły, bo go opuszczały. Czuwał przy nim wtedy i teraz to z niego wychodzi. Nie będzie robił sobie kolejnej kawy. Przeciągnął się i walnął na łeb poduszkę aby światło mu nie przeszkadzało zbytnio.

[Mephisto Kudo]

- Dobra - a co miałem powiedzieć, jak chce spać to niech śpi. A czytać nie chciałem ale spoko, szukałem wzrokiem zegarka patrząc na godzinę. Dowiedziawszy się która jest przeszedłem się po domu, nie mogłem siedzieć. Nosiło mnie, wróciłem do sypialni założyłem koszulkę. Nie chcą mu przeszkadzać zostałem w niej, to jak? Zacząłem ćwiczyć, co prawda słabo mi się robiło ale formę trzeba trzymać. Kilka przysiadów z nogą w górze nie zaszkodzi tak samo z pompkami. No ale chyba przegiąłem bo ległem na podłodze w pokoju, nie miałem siły się podnieść. Odwróciłem się na plecy gapiąc w sufit, dobrze że nie robiłem tego w pokoju. Nieco zawirowało mi w głowie ale na spokojnie, chwilę poleżę i przejdzie. Kończyny zaczęły napierdzielać jak cholera, aż musiałem się na którąś złapać.
Trochę poleżałem na tej ziemi, jakoś się podniosłem taaa, podniosłem... Przeczołgałem się do pokoju sprawdzić która godzina ale i to długo zajęło, na szczęście nie narobiłem rabanu. Dopiero jak dotarłem na kanapę zorientowałem się, że z bliska minęło około 3 godzi. Szturchnąłem Heliona - Wstawaj - nie powiedziałem tego zbyt głośno.

[Helion Kanavar]

-Co?- Wstał słysząc jego głos- Coś sie stało- rzekł nie bardzo kontaktując. Zamrugał kilka razy na kumpla.
-Miło cię widzieć- Powiedział ziewając i przeciągając się leniwie. No Chwile mu zajmie pobudka. Zapomniał o tym, że miał zacząć robić żarcie.

[Mephisto Kudo]

Uniosłem brwi - Nic się nie stało, kazałeś się obudzić po godzinie to to zrobiłem ale po trzech - uśmiechnąłem się.
- Taaa faktycznie dawno się nie widzieliśmy - zaśmiałem się z niego - No to teraz rób niam niam - wskazałem na miskę z karkówką. Mogło to zabrzmieć mało współczująco czy jakiś inny sposób ale głodny byłem. Pewnie jeszcze przez nadwyrężenie siebie przed chwilą wzmogło chęć jedzenia. Siedziałem na podłodze w wyciągnięta nogą - To jak? Zrobisz jeść? - pociągnąłem go za koszulkę.

[Helion Kanavar]

-A! i po ilu?-No tka zatkało go to trochę. Aż sie zerwał- Juz idę- Poklepał go po głowie- Zaraz zabiorę się za robienie jedzonka.-
No i tak to będzie się trochę robiło jeszcze w piekarniku. Poszedł do misku i zaraz potem ustawił piekarnik, ogarnął jeszcze resztę i wstawił go do ów piekarnika.
-No to za tak dwie trzy godziny będzie- Wystawił do Zielonego język.

[Mephisto Kudo]

Nie będę mówił co robiłem bo zapewne znowu dostanę opierdziel i serio mi nie da jeść - Po trzech, tak słodko spałeś, że żal było Cię budzić wcześniej - poczułem się jak pies kiedy mnie tak poklepał. Dobrze, że jest tak zaspany, że nie przyjdzie mu do głowy zapytać co robię na podłodze.
- Ile?! - przeklnąłem w duchu, tyle czekać na jedzenie?! Jak tak można? - Litości nie masz, umrę szybciej niż to się zrobi - zrezygnowany podciągnąłem się opierając o kanapę. Tyle czekać, tyle czekać? A w międzyczasie na bank zacznie ładnie pachnieć.
- Co będziemy robić w tym czasie? - przekręciłem łeb w stronę przyjaciela a w brzuchu zaczęło mi burczeć - Słyszysz? - wskazałem na niego - On też twierdzi, że to skrajne zaniedbanie gościa - powiedziałem wesoło z uśmiechem.

[Helion Kanavar]

No dobra, uwierzył mu w te słowa. Zaśmiał się na jego słowa. No zabawny jak zwykle. Niestety tak późno obudził blondyna to teraz będzie dłużej czekać. Taka kolej rzeczy. Zaś na pytanie co będą robić, zamyślił się.
-Jesteś teraz taki bezbronny- Rzekł z rozbawieniem podchodząc do chłopaka. Po czym z równym rozbawieniem kucnął przed nim i jęzorem przejechał podnosząc się- Co ty na to powiesz, ty mój mały bezbronny chłopcze?- Tak, teraz zaczął się droczyć tak ciutkę.

[Mephisto Kudo]

No te jego słowa nie brzmiały za dobrze - Co kombinujesz? - zapytałem mrużąc oczy. O żesz kurwa! Przeszły mnie dreszcze, aż za przyjemne i nie dało się niczego ukryć. Sam byłem w szoku takiej reakcji.
No zawstydziłem się odwracając głowę, po kolejny wytknięciu popatrzyłem na Heliona - Wcale nie jestem taki bezbronny - furknąłem a morda dalej czerwona. Byłam ale to no, nie byłem! Tak wypierałem prawdę. A z resztą, przyciągnąłem przyjaciela do siebie za koszulkę dając mu soczystego całusa.