Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Mephisto Kudo]

Zaśmiałem się nerwowo - Może i mam ale no przespałem wszystko - no aż mi głupio było. W domu rodzinnym się nie pokazałem u niego też nie i no. Lipa w ciul wyszła jak nic. Podrapałem się po tyle głowy, nie wiem jak to zrobiłem w tym roku, że nigdzie nie byłem. Nie ubolewałem nad tym, że nie byłem z rodziną w te święta. Nie mam ciśnienia z tym, dzień jak każdy inny i tyle tylko ludzie więcej szumu robią o nic.
- Serio wybacz, miałem do Ciebie napisać że przyjdę ale jak walnąłem się spać tak no - nie miałem pojęcia czym byłem tak zmęczony.

[Helion Kanavar]

Przespał wszystko? Nie skomentował tego, bo jak można tak przespać. on sam lubił takie rzeczy. Nie ma rodziny i lubi spędzać czas z innymi. Bo taki okres samemu jest depresyjny. Mógł pójść spędzić czas ze stadem ale jakoś tak chciał z nim. Nie wyszło, tak tez bywa.
-Nie musisz sie tłumaczyć- Zalał mu herbatę i postawił na stole.
-Ja i tak jestem kudłata kulą w tym roku więc i tak no- No siedzi w domu zwykle w takich momentach.

[Mephisto Kudo]

No ja nie przepadałem za świętami jak dla mnie mogliby je wykreślić z kalendarza już na stałe. Nie rozumiem od najmłodszych lat po co tyle zachodu i w ogóle, tak wiem że chodzi o spędzenie tego okresu z rodziną czy najbliższymi ale no bez przesady. Tak też można w każdy inny dzień roku a nie, że trzeba jakieś specjalne dni czy cuś.
- Dzięki - powiedziałem widząc herbatę przed sobą, no nie prosiłem a i tak dostałem. Trochę nużące to wszystko, gdybym chciał to bym poprosił ale no...
- Więc co? W tym roku nie robiłeś świąt? - bo no trochę nie rozumiałem.

[Helion Kanavar]

Spojrzał kiedy zadał pytanie.
-Robiłem, w sennie przygotowałem jedzenie i grzańca i zjadłem wypiłem i poszedłem spać, a rano poszedłem na spacer- No tak mniej więcej to wszystko wyglądało. No nawet sie ubrał tak inaczej, ładniej jak nigdy ale no. Miał tam jakąś nadzieję, że chłopak wpadnie ale jest jak jest.
-Musimy pogadać o nas i w ogóle- Zaczął temat, może nie jest to idealny moment na coś takiego. Blondyn nie wiedział kiedy będzie miał okazje na rozmowę z nim.

[Mephisto Kudo]

No i zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio niż wcześniej. A jednak przygotował kolację jak w tamtym roku no cóż… zawaliłem sprawę jak nic - To tym bardziej przepraszam .
Rozsiadłem się wygodniej na kanapie - A o czym dokładnie? - no nie rozumiałem tego, każdy z nas dostał swoją przestrzeń bo no. Mieszkanie razem jakoś niedokończona nam no dobrze szło. No ale nic jak che pogadać to luz - Dobra to słucham - bo ja no, nie wiedziałem o co mu chodzi bo jak dla mnie wszystko było ok.

[Helion Kanavar]

Wzruszył lekko ramionami.
-Nic się nie stało. Powinienem był szybciej napisać i zapytać się- Dać mu więcej czasu na przemyślenia. Napił się swojej herbatki i zastukał ogonem.
-Mam wrażenie, że za bardzo na ciebie naciskałem i po części wymusiłem na tobie bycie ze mną i to wszystko dookoła tego- No mniej konkretnie, no ale blondyn był już po kilku grzańcach co nie pomagało w myśleniu.
-Mi ciebie brakuje a ty sobie radzisz świetnie sam.- Jakoś próbował się skupić aby nie wyjść na smętnego człowieka co wypił i będzie się teraz użalać.
-Myślę nad sprzedażą mieszkania albo wynajęcia. Nie chcę już tu mieszkać- Nie chce mieszkać sam.

[Mephisto Kudo]

Może tak może nie, gdybym znowu się tak położył spać to kto wie czy bym znowu nie przespał wszystkiego ale no.
Nie przerywałem mu i no ten słuchałem wszystkiego a to z naciskaniem. Hymmm… Może faktycznie tak było plus w tamtym okresie miałem swoje no ciężkie dni i w ogóle. No zaczęło mnie to zastanawiać do tego ta Ognista co dupe muliła oto. Podrapałem się po łbie.
Pominąłeś jednej fakt bo ile można mu o tym gadać ale no jak widać bez końca.
- To gdzie zmierzasz mieszkać? - no jak chce sprzedać chatę to co? Pójdzie do bractwa czy jak on ich tam zwie?
- Coś jeszcze chcesz powiedzieć? - czułem od niego to grzane wino i średnio mi się to podoba że jak wypije to ma odwagę pogadać o tym co leży mu na wątrobie. Średnio dorosłe podejście ale cóż może inaczej nie potrafi?

[Helion Kanavar]

-Rozmyślam nad wynajmem pokoju w tawernie- Wszystko i tak było w kręgu planowania. Nie wiedział czy mógłby i ile by go to kosztowało. Będzie to musiał przekalkulować ale najpierw dowiedzieć się ile co kosztuje.
Czy coś jeszcze ma mu do powiedzenia? Pewnie tak ale tak skupić się na tym wszystkim.
Nie miał odwagi z nim gadać normalnie o takich sprawach. Blondyn nie ukrywał nigdy, że nie jest odważny, a wręcz przeciwnie, jest tchórzem.
-Że.. próbuje ale nic mi nie wychodzi, a jak mówię cokolwiek to jest gorzej- Ma problemu z wyrażanym swoich intencji i myśli w jakieś formie tak by nie było to zrozumiałe na opak. Niestety zwykle właśnie tak się dzieje.

[Mephisto Kudo]

No i co ja mu miałem na to wszystko powiedzieć? On był ten starszy i no w ogóle. Oparłem czoło na ręce - Ale wiesz, że to co chcesz zrobić nie ma najmniejszego sensu? - no dla mnie tak to wyglądało - Co jest takiego złego w tym mieszkaniu, że chcesz je opuścić w tak głupi sposób? - no mogłem się domyślić, że no mieszkaliśmy tu razem ale koniec końców wróciłem do siebie. Sadziłem, że tak będzie lepie dla nas obojgu. A może tylko dla mnie? Bo mogłem czuć się jak w klatce ale to już inna sprawa.
- Powiem Ci tak, może i sobie radzę sam dobrze ale nie dlatego że wychowywałem się w dużej rodzinie - rozejrzałem się po mieszkaniu - Zawsze byłem sam nawet gdy było wokół mnie ludzie, rodzina. Najgorsza samotność jest wtedy właśnie gdy masz pełen dom osób a jesteś sam - nie wiem czy zrozumie o co mi chodziło ale mniejsza oto.
Poklepałem go po plecach - Jesteś raptus i Ty też inaczej odczytujesz moje intencje. Pamiętasz tą czaszkę co Ci dałem po polowaniu? Dla mnie to dużo znaczyło, że mogłem Ci ją wręczyć a dla Ciebie to pewnie zbędne było. Bo wiesz, w moich przekonaniach danie coś takiego komuś znaczyło o wyrażeniu swojego uczucia po przez przekazaniu trofeum - podniosłem się przeciągając. Nie wiem czy coś tu po mnie w takim razie.

[Helion Kanavar]

-Czemu uważasz, ze to głupi sposób?- Zapytał się go i przeniósł spojrzenie na niego
-Wyprowadziłeś sie ode mnie z dnia na dzień i wróciłeś do tamtego domu gdzie masz pokój i kilku lokatorów- A tutaj przestrzeni moze nie tak dużo ale tez jego. Może w tym problem, że za małe to miejsce dla niego?
-Nie chodzi o to, że mieszkam tutaj teraz sam, te miejsca przypominają mi ciebie, a ciebie nie ma. Nie wpadasz, a wiesz, ze możesz w każdej chwili to robić- Wiedział, ze ten pewnie odbije, ze blondyn moze tam wpadać. Tylko chciałby z nim spędzić czas a nie z nim plus ekipa za ścianami i lokatora co wbija się bez pukania do pokojów. Jak skończył gadać wstał. Podszedł do drzwi do sypialni i je otworzył.
-Wisi tam- Wskazał miejsce nad łóżkiem. Może nie jest to najlepsze i taki prezent lepiej and kominkiem by sie prezentował. No ale nie ma kominka.
-Doceniam to, nawet jeśli idea polowania jest dla mnie trochę straszna- Zamknął drzwi i dopił herbatę. Zabrał się od razu do umycia kubka.
-Doceniam te małe gesty jak i te kwiaty, są to gesty, które dla ciebie zapewne są zbędę, masz inne podejście i wiem o tym- Jest wojownikiem i tka go uczono i wbijano do głowy. Do tego ma zaborcza i agresywna matkę. Nie jest to łatwe życie w takim miejscu.