Mieszkanie Heliona

[Helion Kanavar]

Małe mieszkanie na ostatnim piętrze budynku 4 piętrowego. Posiada jeszcze poddasze. Budynek znajduje się blisko portu.

[Mephisto Kudo]

Obejrzałem się na Helka - Ale co mam włożyć z powrotem? - zapytałem - I czemu się tak drzesz? - powiedziałem spokojnie stojąc obok stołu.
- Aaaaa - no dobra to zrobiłem co chciał, no ściągnąłem blachę z bułkami i obrusem. Oj chyba troszeczkę się przykleił, nie myśląc dużo szarpnąłem za niego i no. Ma teraz piękny przypalony kształt z dziurą w miejscu gdzie przed chwilą jeszcze leżała blacha. Uśmiechnąłem się do partnera - Bułką nic nie jest - nie przejmowałem się bieżnikiem. Go się nie je więc mała strata. I jak to skąd się wziąłem? Z choinki.

[Helion Kanavar]

Pokręcił głową.
-Czasem zastanawiam się jak ty dałeś sobie radę w życiu- nie chciał byc wredny ale aż szok, że nie wpadł na to aby to robić inaczej.
-No cóż i teraz musze kupić nowy obrus- Pokręcił głowa i wrócił do przygotowania posiłku. Kiedy skończył nałożył sobie i zielonemu.
Potem zabrał się za bułki i dołożył.
-no smacznego mistrzu- Zaśmiał się i poklepał go po ramieniu.

[Mephisto Kudo]

- No jak to jak? Normalnie - to że czasem nie pomyślę to już inna sprawa. Co ja poradzę? Pewnie coś się dale ale no nie chce mi się.
- Dobra odkupię go - jak ma mi później wypominać to no zrobię to.
Ucieszyłem się jak małe dziecko widząc przed sobą talerz - Tak mi mów - powiedziałem wesoło, pożyczyłem smacznego i nie czekając na nic zacząłem pałaszować to co przede mną było. I bajka! Wciągnąłem tak szybko, że jacie kręcę. Podziękowałem i no posprzątałem po sobie i no Helku jak skończył jeść.

[Helion Kanavar]

-Nie chodzi o odkupowanie ale aby w przyszłości zwracał uwagę na takie rzeczy- W końcu może kiedyś to pożar jeszcze mu zrobi. Zabrał sie za jedzenie.
-Smakuje ci?- Zapytał patrząc na niego z wesołym wyrazem twarzy. Zawsze cieszył się jak jego jedzenie innym smakowało.

[Mephisto Kudo]

Miałem minę zbitego dziecka, no musiał zacząć wypominać jak staruszek kiedy coś źle zrobiłem. No menda jak nic - Dobra następnym razem będę bardzie ostrożniejszy. Pasuje? - tak wiem, nie zachowuje się jak dorosły a jak szczyl ale co ja poradzę?
- Nie bardzo ale widziałem jak się starasz i byłoby to marnotrawstwem z mojej strony gdybym tym wzgardził - uśmiechnąłem się, nie wszystko mi smakuje co przygotuje ale doceniam fakt, że mu się chce stać i to robić dla mnie. Chociaż jest mniej niż więcej takich potraw więc co jakiś czas nie jest to kłopot zjeść coś mniej smacznego. Nie było aż takie złe więc bardzo szybko zniknęło z talerza chociaż no, u mnie i tak wszystko szybko znika z talerza.

No i tak minęły na najbliższe dni i no. Pyk i po nowym roku, kiedy to zleciało? Nie miałem zielonego pojęcia tak wszystko szybko mija w dobrym towarzystwie, że no. Czas za szybko leci. A do tego styczeń się prawie kończy, no no. Zleciało jak z bicza strzelił.
Wstałem rano jak zawsze zwarty i gotowy do działania, więc tak jak zawsze poszedłem pobiegać z ćwiczeniami na świeżym powietrzu. Kupiłem po drodze ciepłe jedzenie dla siebie i Helka aby dzisiaj nie musiał stać przy kuchni czy coś podobnego a ja? No cóż nie mogę mu wiecznie robić kanapek na śniadanie. Rozłożyłem wszystko ładnie na stole i no poszedłem obudzić królewnę - Wstawaj śpiochu - zacząłem potrząsać jego barakiem - Wstawaj na śniadanie a ja się idę ogarnąć - potelepałem nim jeszcze trochę i no poszedłem do łazienki.

[Helion Kanavar]

-Wstaje, wstaje- No jaki on zrywny. Przecież nic się nie stanie jak będzie sie ciut dłużej leżało. No ale nie chciał byc dłużej telepanym jak krzak. Przeciągnął się i wstał, ogarnął i wtedy skierował do kuchni. Było żarcie, to fajnie. Ogarnął je im i no sam zasiadł.
-Jak tam się czujesz?- zagadał kiedy chłopak wyszedł z łazienki.

[Mephisto Kudo]

Wylazłem z łazienki i no poszedłem jeść.
- A nawet dobrze - uśmiechnąłem się zajadając to co kupiłem. Niech zna moją łaskawość, że nie musiał stać przy kuchni. Ha! Jaki ja jestem wspaniałomyślny. Tak, tak. Siedziałem nie wiedząc kiedy złożyłem ręce na klatce piersiowej sam sobie przytakując głową.
Oczywiście nie posprzątałem po sobie, podszedłem do partnera dałem mu soczystego buziaka dla zamydlenia oczu i no w policzek też - Miłego dniaaaaa - powiedziałem czmychając do pracy.
Zabrałem z wieszaka torbę i kurtkę. Oczywiście bardzo szybko się ulotniłem z domu.

zt

[Helion Kanavar]

No i było fajnie. Sam blondyn postanowił, e no już godzina odpowiednia. Ogarnął się i ubrał. Kupi w kwiaciarni jakieś kwiaty aby trochę ożywić pomieszczenie. W końcu to okres kiedy wszystko zielenieje i robi się przyjemnie. No w końcu.
wyszedł.
zt