Dom państwa Fleres

Znajdują się tu domy zamieszkiwane przez ludzi. Dzielnica jest zadbana, domy są w równych odległościach od siebie, trawniki zawsze dobrze przystrzyżona a na każdym z nich posadzone zostało drzewo, krzewy ozdobne czy rabatki z kwiatami.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,59 
Posty: 91
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Dom jak wiele innych przy tej ulicy, koloru białego, z oknami średniej wielkości. Na hebanowych drzwiach zaraz pod numerem domu, znajduje się niewielka tabliczka z wygrawerowanym napisem „Życzymy miłego dnia”.
Zaraz przy wejściu znajduje się rozsuwana szafa na ubrania dla gości. Korytarz prowadzi na wprost, gdzie krzyżuje się innym korytarzem, na jednym z końców, tym po prawej, są schody na pierwsze piętro, z drugiego zaś końca są drzwi do ogródka. Przestrzenny salon znajduje się zaraz przy wejściu do domu z lewej strony, przyszykowany, aby potencjalni goście mogli posiedzieć na wygodnych fotelach, nie należy zapominać o kominku, przy którym stoi bujany fotel. Jadalnia ma dwa wejścia: jedno zaraz od salonu, a drugie na korytarz, jest dużo mniejsza niż salon, a znajduje się tam ogromny stół z krzesłami, a także regał z książkami. Obydwa pomieszczenia są zdobione kwiatami i innymi roślinkami. Po stronie prawej od wejścia, znajdują się dwie małe łazienki: pierwsza z toaletą, druga z prysznicą, obydwie z umywalkami, następnym pomieszczenie, ostatnie na parterze, naprzeciwko jadalni, to kuchnia.
Schody na pierwsze piętro prowadzą do trzech sypialni i jednej łazienki. Największa z sypialni należy do rodziców Zayi, dodatkowo mają oni balkon, który nie jest umieszczony w kierunku ulicy, a ich ogródku, kolejna sypialnia należy do najmłodszej Fleres, a ostatni pokój sypialniany jest opuszczony, chociaż nie pusty. Każde z tych trzech pomieszczeń jest wyposażone w dwuosobowe łóżko, stoliki nocne, szafę, półki, (rodziców w dwa fotele i stolik), a także i toaletkę. W łazience znajduje się duża wanna, toaleta, umywalka, półka z potrzebnymi kosmetykami i ręcznikami.
Niewielki ogród wiosną i latem jest wypełniony pachnącymi, kolorowymi kwiatami, a także, już całorocznie, dwoma ławeczkami.

Mieszkają:
Zaya Fleres
Cassandra Fleres
Peter Fleres
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Krzesiwo
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 32
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uniósł brew, widząc jak Zaya mierzy go wzrokiem od góry do dołu, i nawet się nie starał wyglądać na skruszonego. Oparł się niedbale o framugę, a na jej słowa jedynie rozciągnął usta w krzywym uśmiechu.
- Ten jeden raz przyznam ci racje bez oczywiście ważnego dogadywania
Usiadł przy stole, zupełnie jakby zasiadał na honorowym miejscu w sali tronowej, i od razu wskazał na talerz.
Przesunął dłonią po włosach, które faktycznie wyglądały, jakby urządziły sobie bunt na własną rękę.
– O, szczotka, tortury, a potem jeszcze nożyce? Pięknie, pięknie. To ja już wiem, kto się tu naprawdę cieszy na moją metamorfozę. – Parsknął krótko. – Ale skoro mam wyglądać jak „człowiek cywilizowany”, to trudno. Zniosę nawet twoją szczotkę. –
Na koniec spojrzał na nią kątem oka, już mniej zadziornie, bardziej zwyczajnie.
– A tak w ogóle, pachnie to lepiej niż połowa karczm, w których jadałem… Dobra, może i trzy czwarte. –
Chwycił wreszcie sztućce i nachylił się nad talerzem. Z początku ostrożnie, jakby chciał coś sprawdzić, ale zaraz zabrał się do jedzenia bez większych ceremonii. Każdy kolejny kęs wyraźnie poprawiał mu humor, bo milknął na moment i tylko przytakiwał głową.
– Wiesz co? – powiedział w końcu, odkładając widelec na bok. – Jak będziesz tak gotować częściej, to nawet się dam czesać. –
Potem już bez zbędnych słów kontynuował posiłek, jakby to była najważniejsza rzecz, jaka miała się dzisiaj wydarzyć.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,59 
Posty: 91
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Nie dziwiło ją to, że nie był skruszony. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że cokolwiek zrobił nie tak. Rozmasowała sobie skroń. Będzie miała z nim zabawę.
- Dziwne. Mam wrażenie, że mówiąc "bez dogadywania", jednak dogadujesz - stwierdziła, wciąż starając się utrzymać chwilowe, spokojnie trwanie.
- W planie tortur jeszcze nie zdążyłam dodać, ale skoro się o to dopraszasz, to może znajdę chwilę - dziwne to wszystko było. Nawet jeśli nie była do końca miła, i tak starała się mu pomóc, a ten ciągle tylko narzekał, jak to ona się nad nim znęca. A mogła wrócić do starych dobrych metod z oblewaniem wody. To jakoś mu nie przeszkadzało
- A jednak nie najlepszy zapach z ostatnich lat Twojego życia? Przykre. - Jak na niego, to i tak ją niebywale zachwalał. Ale tak już miał - raz obrażał, żeby później nagle spotulnieć. Pewnie zaraz nadejdzie fala obraz majestatu.
- To ma być nagroda dla mnie? - Podniosła brew, słysząc, jak łaskawie będzie mogła go czesać. Jakby nie miała innych rzeczy do roboty. - Mówiłeś chyba, że nie potrzebujesz opiekunki?- Przypomniała mu jego własne słowa i oparła się wygodniej na krześle, przyglądając sie mu. - Ale skoro tak ładnie prosisz, to może. Musisz się tylko zachowywać bardziej okrzesanie-. Niby jej mówił, że będzie bardziej kulturalny, ale tak samo miał być dosyć cicho w nocy, a tymczasem pod prysznicem zaczął śpiewać operowo.
Na spokojnie zjadła jedzenie, nie miała ochoty na długie rozmowy, także cieszyła się, że i Kaela nie bierze ochota na denerwowanie jej, to jest rozmowy. Poczekała, aż i on wszystko je, i wstała od stołu, zgarnęła naczynia i poszła je zanieść do kuchni. Jak tamten pójdzie spać, to posprzata. Jeszcze by chciał pomóc i jej dogadywać!
Z kuchni z powrotem poszła do brodacza, wzięła płachtę przy okazji i go nakryła. Ponownie.
- To jak, czeszemy?- Mruknęła mu do ucha, uprzednio się delikatnie nachylając, po czym się wyprostowała, obserwując jego twarz. - Proponuję podciąć dość krótko. Tak dotąd? Może być? - wskazała ręką, ile by mu tak mniej więcej ścieła, było to dosłownie z trzy centymetry. Nie na tyle, żeby włosy stały się krótkie, ale na tyle, żeby je odświeżyć. Poszła jeszcze po jakieś spinki i wzięła się za rozczesywanie - jeśli wyraził taką zgodę. Nawet starała się to robić delikatnie, głównie po to, aby jeszcze bardziej bie zniszczyć mu tych włosów, ale Kael na pewno czuł, że nie szło to gładko. Jego wina, jakby nie chciał jej zrobić na złość, to by lepiej na tym wyszedł. A że wyznawał zasadę "zrobię mamie na złość i odmrożę sobie uszy" Zaya już nic nie zrobi, niby wiedziała, ze w życiu męzczyny najtrudniejsze jest 40 lat dzieciństwa, ale bez przesady.
[B
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Krzesiwo
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 32
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael parsknął śmiechem, opierając łokieć o stół i podpierając brodę dłonią, jakby cała sytuacja była dla niego jedynie kolejną zabawną anegdotą.
– No widzisz, i tu wychodzi twoja kobieca logika. Nie dogaduję się, tylko… ubarwiam ciszę. Cisza bywa niebezpieczna, wiesz? Nagle człowiek zaczyna słyszeć swoje myśli. A moje, zapewniam cię, to najgorsze towarzystwo, jakie można sobie zafundować. –
Przechylił głowę lekko na bok, udając zastanowienie.
– Tortury mówisz? No, to zawsze jakiś progres. Do tej pory była tylko zimna woda, a jednak wyszedłem z tego żywy i w całkiem dobrym humorze. Choć jeśli twoja „inna metoda” ma obejmować szczotkę, to może faktycznie będę błagał o litość. –
Wsunął widelec w kolejny kęs, ale nie odrywał od niej spojrzenia, jakby czekał na reakcję.
– Przykre, że to nie najlepszy zapach mojego życia? A ja myślałem, że pachnę jak wolność i przygoda. Może trochę zmoknięta przygoda, ale jednak. –
Uśmiechnął się kącikiem ust, w jego tonie pojawiło się więcej miękkości.
– A co do tej opiekunki… to tylko kwestia definicji. Jedni powiedzą „opiekunka”, inni – „kobieta, która wie, jak ugotować coś jadalnego i uratować mężczyznę przed samym sobą”. –
Odchylił się na krześle, rozkładając ręce teatralnie.
– I nie przesadzaj z tą „kulturalnością”. Śpiew pod prysznicem to akt czystej sztuki, a nie braku ogłady. W dodatku miałem świetną akustykę! –
Zamilkł na chwilę, jakby sam siebie zaskoczył tym wyznaniem, a potem dodał z szelmowskim błyskiem w oku:
– Ale jeśli ci to przeszkadza… mogę śpiewać ciszej. Albo… pozwolę ci wybrać repertuar. –
Kael siedział spokojnie, choć z każdą próbą rozczesania włosów jego twarz wykrzywiały coraz to dziwniejsze grymasy – raz jakby właśnie zobaczył rachunek za naprawę wieży magów, raz jakby usiadł na czymś ostrym.
Lekko zaczerwienił się na myśl, że Fleresowa, szeptała mu do ucha, na chwile odpłynął w myśli, aż nagle.
– Ała!… – jęknął teatralnie, po czym dodał od razu: – Dobrze, dobrze, rób swoje, tylko pamiętaj, że jeśli umrę na krześle z powodu brutalnego traktowania szczotką, to twoja wina. I wiesz… duchy są mściwe. –
Zerknął na nią spod przymrużonych powiek, jakby chciał sprawdzić, czy cokolwiek go słucha, czy też po prostu traktuje go jak żywy manekin.
– Krótko mówisz? Tylko trzy centymetry? A ja myślałem, że chcesz mi zrobić rewolucję na głowie… no niech ci będzie. – westchnął, udając pogodzoną ofiarę losu.
Przechylił głowę lekko w bok, ułatwiając jej robotę, i parsknął, gdy spinka zahaczyła o pojedynczy kołtun.
– Wiesz, że to wygląda podejrzanie? Najpierw mnie karmisz, potem czeszesz, zaraz jeszcze powiesz, żebym się położył grzecznie spać. –
Na moment zamilkł, ale zaraz uśmiechnął się szerzej, ten jego typowy, pół-żartobliwy uśmiech wrócił.
– A serio… to nawet przyjemne. No, gdy akurat nie próbujesz wyrwać mi połowy skalpu. –
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,59 
Posty: 91
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

- No nie wiem, jak na razie Twoje gadanie jest bardziej niebezpieczne. Jak milczysz, to przynajmniej nie mam ochoty Cię udusić- już wolała tę swoją “kobiecą logikę”, niż jego koślawe myślenie-mówienie, chociaż zaciekawił ją z tym wątkiem “niebezpiecznych myśli”, później będzie się starała z niego wyciągnąć, czy to kolejny bełkot, czy jednak prawda.
Na jego dalsze słowa o torturach uśmiechnęła się tylko delikatnie, zaczynało się robić jeszcze dziwniej (miała wrażenie, że nadużywała tego słowa w ciągu ostatnich kilku godzin), może już się jej przestawało podobać, że robi z niej sadystkę?
O zapachu też zignorowała słowa, znów przekręcił jej słowa, więc mu się nie da tak podpuścić. Bezczel jeden.
- Tylko pytanie - po co ratować? - Jak nie potrafił się sobą sam zająć, tylko wymagał koordynatorki czasu wolnego i niewolnego, to może trzeba odciąć pępowinę, żeby sam się uratował? Albo przepadł.
- Śpiewaj ile chcesz, tylko nie wtedy, kiedy połowa domowników śpi. Albo rób to ciszej, z łaski swojej- nijak ją nie obchodziła akustyka jej własnej łazienki, chciała tylko trochę spokoju.
Ha! Zauważyła jego rumieniec! Oznakę tego, że jednak było mu trochę głupio swojego zachowania! No i dobrze, jeśli jakieś błędy potrafił u siebie dostrzec, lepiej późno niż wcale. Uśmiechnęła się z satysfakcją, nawet jeśli mag próbował odwrócić jej uwagę niby-bólem. Ale przerwała swoje rozczesywanie, jakby poparzona, próbując dostrzec ironię/teatralność/drwinę w jego “ała”.
-I co, poświęciłbyś swoje życie pośmiertne, aby dalej mi dogryzać? To nie duchy są mściwe, tylko Ty.- No gdyby jego duch ją prześladował, to by zwariowała jeszcze bardziej, niż mając do czynienia z jego ludzką powłoką.
- Jeśli chcesz, to może być i rewolucja. Tylko pewnie skończysz łysy - jej to w sumie obojętne, dłuższe włosy mu pasowały, ale jeśli tak wolał?
-Może po prostu sprawdzam, na ile mogę sobie pozwolić, hm? Na razie nie widzę Twojego sprzeciwu. Mimo wielu bezczelnych słów. Zobaczymy, jak daleko to zajdzie?- Jak już i tak sądził, że to ona rządzi, to może w końcu go całkowicie utemperuje? No pomarzyć można.
- Może bym nie próbowała, gdybyś wcześniej je rozczesał? - Dała mu delikatną podpowiedź. I tak starała się to robić nieinwazyjnie, więc na pewno przesadzał.
Rozczesanie trochę trwało, całe szczęście, włosy były jeszcze mokre, więc szło i tak lżej, niżeli miałaby to robić na suchych. Ale i tak to zajęło dobre kilka minut. Przez ten czas Zaya godnie znosiła grymasy Kaela.
- Nie było tak źle, co?- Spytała niewinnie - No to teraz tniemy. Chowaj uszy - powiedziała sarkastycznie, ale z zadowoleniem w głosie. - A tak poważnie, staraj się nie ruszać głową, bo Ci krzywo utnę i będę musiała jeszcze raz.
Delikatnie poprawiła ręką jego głowę, tak, aby trzymał ją prostą.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Krzesiwo
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 32
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

– Ach, więc moje gadanie jest bardziej niebezpieczne niż cokolwiek innego? W takim razie, moja droga, powinnaś mnie zamknąć w jakiejś magicznej klatce, zanim zniszczę świat własnym bełkotem. – Uniósł ręce w przesadnym geście poddania, po czym opuścił je i uśmiechnął się krzywo. – Ale wiesz… jeśli milczę, to wtedy naprawdę myślę. A myśli są stokroć groźniejsze niż słowa. –
Na wspomnienie o ratowaniu parsknął cicho.
– Po co ratować? Może po to, żebyś miała dalej kogo męczyć swoją szczotką. Inaczej… co byś zrobiła bez mojego wdzięcznego towarzystwa? –
Zamrugał szybko, udając niewiniątko, a potem nachylił się lekko w jej stronę.
– I żeby było jasne… śpiew pod prysznicem to moja forma sztuki. Jeśli ktoś nie docenia opery w wykonaniu Kaela, to już problem jego wrażliwości. –
Rumieniec, który tak zauważyła, tym razem ukrył za przesadnym parsknięciem i teatralnym krzywym uśmiechem.
– Poświęciłbym życie pośmiertne tylko po to, żeby móc cię odwiedzać o północy i mruczeć ci do ucha najbardziej irytujące komentarze. Wyobraź to sobie – duch Kaela, zawsze o krok za tobą. –
Zrobił nagle poważną minę i szepnął złowrogo:
– „Zaya… a może jednak trzy i pół centymetra włosów…” –
Kael, choć na początku krzywił się i stroił miny przy każdym szarpnięciu szczotką, tym razem postanowił odpuścić kąśliwe uwagi. W końcu wiedział, że im więcej ją prowokował, tym mocniej mogła pociągnąć za kosmyk, a to nie brzmiało jak rozsądna perspektywa.
– Pasowały mi dłuższe włosy… – mruknął półgłosem, trochę z rozczarowaniem, ale i lekkim uśmiechem, jakby godził się na los. – Ale skoro wolisz krótsze, to niech będzie. Czasem trzeba zaufać komuś, kto ma nożyczki w ręku. –
Odchylił się nieznacznie, żeby spojrzeć na nią spod półprzymkniętych powiek. – Sprawdzaj sobie, ile chcesz. Mam nadzieje że nie będziesz dalej tak próbować mnie zmienić, to nie takie proste, jak myślisz. – Ton miał łagodniejszy niż zwykle, bardziej rozbawiony niż kpiący.
Kiedy nakazała mu chować uszy, teatralnie zasłonił je dłońmi, po czym posłusznie je opuścił i usiadł spokojniej. Dał się ustawić jak manekin, pozwalając jej poprawić kąt głowy.
– Obiecuję, że nie będę się ruszał. Zresztą, kto by chciał chodzić z krzywo obciętymi włosami? – parsknął cicho, ale zaraz dodał ciszej: – I tak jestem ciekaw, jak mnie widzisz w krótszych. –
Zamknął na chwilę oczy, jakby naprawdę zaufał, że Zaya zrobi z tym porządek, a nie kolejną torturę.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,59 
Posty: 91
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Zaczynała już powoli rozwazać, aby się po prostu do niego nie odzywać. Albo jej nie słuchał, albo nie rozumiał, co ona mówi. I nie wiedziała, co jest gorsze. Popatrzyła na niego, i to nawet nie z irytacją, bardziej pozbawiona chęci do istnienia z nim w tej samej rzeczywistości. Silić się czy nie? Miało to sens? Wyszukała gdzieś w sobie pokładów cierpliwości i rzekła ze spokojem - Miałam na myśli - niebezpieczne dla Ciebie. Nie dla otoczenia. Powinieneś wiedzieć, że, no cóż, bywasz czasem irytujący - chyba nic jej nie wyszło z tego, że starała się być miła. A starała. Czasami nieodpowiednie słowa czasami wchodziły same za siebie, ale cóż miała począć? Oprócz tego, że miała niezaprzeczalną rację? Sam jej wczeeeśniej przyznał, że ktoś inny dawno by go oblał kwasem - a było to raptem po niecałej godzinie rozmowy!
- Może spróbujesz takiej nowej możliwości - połączysz myślenie i mowę?- Ot, zarzuciła mu taką myśl. Pewnie albo się odgryzie, albo ją zignoruje. Byle tylko znów nie czepił się jednego słówka i dowymyślił dalszą część, to ją chyba już bardziej irytowało, niż cała reszta.
- Twoje wdzięczne towarzystwo byłoby bardziej wdzięczne, gdybyś jednak Ty mnie nie męczył. - Właśnie... To on jej głównie docinał, dlaczego więc sie utarło, że to ona jest tą złą?
- Ważne, abyś Ty nie miał problemów z wrażliwością. Zwłaszcza przy rozczochranych włosach. - Ale i tak go nie ciągnęła mocniej, na pewno nie celowo, aż tak mściwa jeszcze nie była. Najwyżej ich "współpraca" zakończył się szybciej niż się zaczęła. Nawet Zaya miała granice swojej cierpliwości.
- Zatyczki do ucha i trać swój czas bezpowrotnie. Tylko kogo będziesz męczyć, gdy mnie już wykończysz? - Wolała sobie nie wyobrażać go szpeczącego jakieś dziwactwa, zwłaszcza w nocy.
Zaczęła zadowalać się błogą ciszą, gdy marudztwa Kaela wybiły ją trochę z rytmu i spojrzała na niego zaskoczona.
- Przecież to nie tak dużo. Nawet nie zauważysz różnicy. Oprócz tego, że nie będziesz mieć zniszczonych końcówek. - jeszcze rozumiała, jakby mu nawet i dwa razy tyle śćięła, ale tylko trzy? Zresztą, mógł się nie zgadzać. Phi, ona wcale go nie namawiała.
Po następnym słowach, uśmiechnęła się cwanie, czego oczywiście on nie mógł zauważyć, chwilę nic nie odpowiedziała, pozwalając mu myśleć, że temat zamknięty. Pozbawiła ciszy pomieszczenia, ciachając jeden kosmyk, następny chowając mu za ucho i dopiero wtedy wyszeptała mu doń - Czyli zamierzasz się buntować?- Uznała, że jest to najlepsza metoda, aby wykryć u niego zakłopotanie. Może im bliżej do niego mówiła, tym więcej do niego docierało? W każdym razie musiała wykorzystać moment,, póki on był przed nią i się nie ruszał. Przecież nie będzie mu szeptać, jak będzie stać. To by dopiero było dziwne.
Ależ on dramatyzował z tymi wlosami, jakby naprawdę go zamierzała obciąć na łyso. A przecież tak nie było. - A nie chciałbyś? Nie uważasz, że to pasowałoby do Twojego charakteru? - Skoro najwidoczniej lubił się wyrózniać, to tym bardziej powinien chcieć krzywusy.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Krzesiwo
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 32
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uniósł lekko brew, jakby naprawdę chciał się obrazić — ale po chwili tylko westchnął i uniósł ręce w geście kapitulacji.
– Irytujący, tak? Cóż, wreszcie ktoś to powiedział wprost. – Uśmiechnął się krzywo, z tym dziwnym spokojem, który bardziej przypominał zmęczonego włóczęgę niż pyszałkowatego maga. – Wiesz, Zayo… gdybyś rzeczywiście chciała mi zrobić krzywdę, to już dawno byś to zrobiła. –
Odchylił lekko głowę, pozwalając jej się lepiej dobrać do włosów. Przez chwilę nie było słychać nic poza miękkim dźwiękiem ostrzy przecinających kosmyki i jej cichym oddechem tuż za jego uchem.
– Może po prostu… dawno nikt nie traktował mnie tak normalnie. Nawet jeśli Twoja “normalność” przypomina raczej trening cierpliwości niż rozmowę. – Spojrzał na nią kątem oka, tym razem bez kpiny. – Ale nie szkodzi. Trochę… przyjemnie jest się z kimś przekomarzać, kto nie odpuszcza po pierwszym zdaniu. –
Zamilkł na chwilę, jakby sam siebie zaskoczył tym tonem. Po chwili dodał tylko:
– No, a jeśli mam być irytujący, to przynajmniej niech to będzie w dobrym stylu. –
Kael zamrugał, jakby próbował przetrawić jej słowa — a potem po prostu parsknął śmiechem. Krótkim, cichym, nie do końca złośliwym.
– Myślenie i mowa w tym samym czasie? – powtórzył, jakby naprawdę rozważał ten koncept. – Nie wiem, brzmi jak coś niebezpiecznego. –
Odwrócił lekko głowę, na tyle, by spojrzeć na nią kątem oka. W jego spojrzeniu nie było już drwiny, raczej ten specyficzny błysk kogoś, kto doskonale wie, że właśnie balansuje na cienkiej granicy.
– Ale dobra, uznajmy, że to była Twoja próba troski. Wrażliwość, włosy i wszystko to, co ma uratować mnie przed kryzysem egzystencjalnym w trakcie strzyżenia. –
Przymknął na moment oczy, pozwalając jej dokończyć ruch. Ciepło jej dłoni, zapach powietrza po parze, to wszystko ułożyło się w coś dziwnie spokojnego.
– Wiesz… – mruknął ciszej, już bez tej werbalnej zbroi. – Jak skończysz mnie “męczyć”, może zamiast wojny słownej zrobimy coś konstruktywnego. Na przykład pójdziemy spać. – Uśmiechnął się półgębkiem. – podczas spania nie będę wpadał w twoje gierki słowne
Kael zaśmiał się cicho, ten jego charakterystyczny, niski śmiech zabrzmiał jak coś pomiędzy niedowierzaniem a lekkim rozbawieniem.
Odchylił się odruchowo, ale nie na tyle, by jej przeszkodzić.
– Zatyczki do uszu? – powtórzył z lekkim przekąsem. – Nie wiem, czy jest model, który poradziłby sobie ze mną. Ale jeśli znajdę, to dam Ci znać. Może wtedy odpoczniesz od mojego „marudzenia”. –
Przez chwilę faktycznie siedział spokojnie, jakby dając jej święty spokój, ale gdy poczuł, jak ostrze dotknęło końców jego włosów, uśmiechnął się krzywo.
– Trzy centymetry to nie zbrodnia, ale pozwól, że trochę poudaję ofiarę. Inaczej byłoby zbyt cicho, a w ciszy zaczynam myśleć. A tego przecież nie chcemy, prawda? –
Zamarł, gdy poczuł jej oddech przy uchu. Zaczerwienił się jeszcze bardziej. Na ułamek sekundy odwrócił głowę, ale zaraz znów ją ustawił prosto, jakby sam siebie upominał.
– Buntować się? – powtórzył niemal szeptem. – Może trochę. Tylko po to, żebyś nie pomyślała, że daję się prowadzić jak baranek. –
Na moment zawiesił spojrzenie na jej dłoniach, które sprawnie przesuwały się po jego włosach. W jego tonie nie było już kpiny — raczej coś łagodnego, prawie miękkiego.
– Na łyso? – uśmiechnął się lekko, nie otwierając oczu. – Nie wiem, czy świat byłby gotowy na aż taki poziom buntu. Ale… jeśli miałbym wyglądać źle, to wolę, żebyś to Ty była winna. –
- to jak daleko jeszcze z tym strzyżeniem? pora już spać.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,59 
Posty: 91
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Bardziej spodziewała się, że jej odgryzie, powie, że sama jest irytująca, a on to... tak po prostu przyjął. Może i wyczuwała lekki sarkazm, ale równie dobrze mogła być już zbyt na niego nastawiona i sama sobie dopowiedzieć. Nawet zrobiło się jej trochę głupio. Powinna lepiej to ująć w słowa. - Tylko czasami. - No niech ma kolejny komplement z jej strony, niech się tylko nie przyzwyczaja za bardzo. - Może dlatego, że niezwykle pokojowa ze mnie osoba? - No bywała czasem kąśliwa, ale nigdy nikogo by nie zaatakowała, przynajmniej bez przyczyny. - Ale sam dobrze powinieneś wiedzieć, co mam na myśli. Ta blizna raczej nie jest wpadką po wpadnięciu na grabie - fakt, żyli w dość niebezpiecznych czasach, do tego był bezdomnym, więc "prowokował" więcej sytuacji, gdzie miał doczynienia z agresją, więc dlaczego to ona dawała mu wskazówki odnośnie bezpieczeństwa. Nie miał instynktu samozachowawczego?
No zrobiło jej się go trochę żal, jeśli to uważał za normalność, bo ona jak dotąd nie miała bardziej specyficznej rozmowy, ale niech mu będzie, jeśli czuje się przez to szczęśliwszy, to nie będzie wybijać go z rytmu.
Westchnęła. - Ale wcale nie masz być irytujący - powiedziała zirytowana. Jak on doszedł do tego, że ona to wymagała? Chyba do tej pory dała mu jasno do zrozumienia, że woli "nudę", "spokój", "normalność", no, oprócz krótkiego momentu, kiedy go testowała, ale to to się nie liczyło.
- Dobrze, że niebezpiecznego, a nie niemożliwego. To znacznie ułatwi... okres adaptacyjny. - jak nie wiedział, to ona chętnie mu ułatwi w podjęciu tej decyzji.
Na nieszczęście, jego czy swoje, dostrzegła ten błysk w oczach. Spojrzenie, niczym spojrzenie dziecka, które wzięło właśnie do rąk ulubiony wazon matki, i gdy tylko ona to dostrzegła, pozwolił mu się stłuc. Gadzie spojrzenie.
- A kiedy mam się spodziewać Twojej próby troskiej? Wyczekiwanych, złotych myśli: a może już odpuszczę? A może będę mniej... - ciachnięcie - próbujący ją zdenerwować - Zasugerowała mu chłodno. Ona się starała, żeby ta relacja jakoś jednak wyglądała, nawet nie była taka nieuprzejma, a on potrafił do niej tylko mówić z kpiną i to jeszcze bezczelnie pokazując, jak chce ją wkurzyć.
- Jeśli to uważasz za męczenie, to chyba nigdy nie przestanę - no tym razem nie wychwyciła do końca o co mu chodzi, to źle, że próbowała się nim "zająć"? - Ale jeśli chodzi Ci o strzyżenie, to już kończę - z ich dwojga to on faktycznie najbardziej się namachał, nie ma co. Przynajmniej nie musiał znosić irytujacej osoby. Chociaż, jak już wcześniej przyznała, nie był taki zły
Tylko przewróciła oczami na ten fragment o jej gierkach słownych, normalnie, aż go miała za to ochotę pacnąćw łeb. To prędzej ona wpadła w jego - za tę myśl jeszcze bardziej go chciała pacnąć.
- A więc jest jakaś nadzieja.
Znów w ciszy cięła, to było nawet odprężające. Gdyby tylko miała większą wiedzę na ten temat, to może na tę posadę by poszła? Kto wie. Ale ilu takich Kaelów by musiała wtedy wysłuchiwać.
- Wiesz, nie musisz marudzić. Zawsze możesz zacząć ciekawy temat. Masz naprawdę wiele opcji - chociaż w tej chwili nie wyobrażała sobie, że mag by nie zaczął jej denerwować. Chyba ją przebodźcował sobą. Oby jutro było lepiej.
Ach, poprawka. Już było lepiej - jej nowa metoda działała wyśmienicie, brodacz jeszcze bardziej poczerwieniał, dając tym samym wyraz głębi swego poczucia winy. No już prawie miała mu powiedzieć, że mu przebacza.
Bardziej sama siebie zaskoczyła, że zaśmiała się z jego słów, jakby ją rozbawił tym stwierdzeniem, szybko to jednak przerwała. - Nie no, baranek nie, ale baran? - powiedziała, wciąż jeszcze czując rozbawienie. Może tego nie usłyszał. Ale tak, jeśli mieli znów wrócić do rozmowy "jakim zwierzęciem jesteś", to uparty baran bardziej do niego pasował niż kąsający lis.
- Na krzywo, nie łyso. Słuchaj mnie, a nie. - Niby udawał, że nie myśli, jednak zbyt często się w nich pogrążał i później takie rzeczy wychodziły
- Skończone. Nawet jest równo. Ale mogę to zmienić, jeśli chcesz. - zdjęła z niego ostrożnie płachtę, aby nie rozsypać na niego resztek. - Pokój jest na górze. Drugi po lewej. Zostawiłam Ci na łóżku trochę ciuchów, przymierz, jak będziesz mieć czas. Choć widzę, że koszulka leży okej.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Krzesiwo
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 32
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uniósł lekko brew, jakby sam był zaskoczony tym, że nie odgryzł się wcześniej. Może i chciał — słowa cisnęły mu się na język — ale coś w tonie Zayi sprawiło, że zwyczajnie odpuścił. Tym razem.
– Czasami? – powtórzył z udawaną powagą, choć kącik ust drgnął mu lekko. – Brzmi prawie jak pochwała. Zaczynam się martwić, że coś knujesz. –
Zerknął na nią kątem oka, gdy mówiła o swojej pokojowości, i prychnął pod nosem.
– Pokojowa... to chyba w przerwach między kąśliwymi komentarzami, hm? – rzucił cicho, ale bez jadu — bardziej jak ktoś, kto zaczyna się naprawdę bawić rozmową, niż ją prowadzić z przyzwyczajenia.
Gdy wspomniała o bliźnie, jego uśmiech na moment zgasł. Nie zrobił się jednak opryskliwy ani zimny — raczej poważniejszy.
Dotknął palcami wspomnianego miejsca, jakby dopiero teraz przypomniał sobie o nim po długim czasie.
– Nie, grabie raczej nie miały z tym nic wspólnego. – urwał, a potem wzruszył ramionami. – Po prostu... czasem wpadam tam, gdzie nie powinienem. To chyba jedyny sposób, w jaki coś się dzieje. –
Kael przez dłuższą chwilę milczał, pozwalając, by jej słowa same wybrzmiały między nimi. Dopiero po momencie, jakby z lekkim opóźnieniem, podniósł wzrok znad dłoni.
Ale wcale nie masz być irytujący– powtórzył cicho, z nutą rozbawienia. – To dobrze, bo już się zastanawiałem, czy nie powinienem za to przepraszać. Ale chyba sie przyzwyczajasz
Na kolejne zdanie tylko lekko uniósł kącik ust.
okres adaptacyjny?.To zabrzmiało prawie jak plan. – Brzmi, jakbyś naprawdę zamierzała przetrwać ten okres do końca. Chyba pierwszy raz coś brzmi jak kompromis, a nie wojna.
Potem, gdy z ust Zayi padło następne pytanie, Kael wyprostował się, jakby nieco zaskoczony, że w ogóle o to zapytała.
kiedy masz się spodziewać próby troskliwości? Wyczekiwanych, złotych myśli: a może już odpuszczę? A może będę mniej... próbujący cię zdenerwować – powtórzył półgłosem. – Nie wiem. Może wtedy, kiedy przestaniesz zakładać, że każda moja odpowiedź ma Cię sprowokować. Czasem po prostu… lubię rozmawiać z kimś, kto nie udaje, że wszystko ma pod kontrolą.
Na jej kolejne słowa, „Jeśli to uważasz za męczenie, to chyba nigdy nie przestanę”, zaśmiał się cicho pod nosem.
– W takim razie jesteśmy kwita. Bo ja też nie mam w planach przestawać.
Jak Zaya kończyła strzyżenie, tylko skinął głową.
Dobra robota. Nawet nieźle wyszło. Wiesz, może jednak masz talent. Gdybyś chciała, mógłbym się zapisać do Ciebie na poprawkę co miesiąc.
wzruszył lekko ramionami.– Zawsze jest. Chociaż myślę, że oboje wolimy się o tym nie przekonywać za często.
Słuchał dalej, jak mówiła, już nie przerywając, ale na słowa
– Widzę, że jednak umiesz zachęcać. To dobrze. Ale może następnym razem to Ty zaczniesz. Jestem ciekaw, co uznasz za ciekawy temat.
Przy wspomince o baranie, uśmiechnął się szczerze, tym razem bez kpiny.
– Baran? Cóż… trudno się kłócić z faktami. Ale przynajmniej uparty. Do końca. Ale skończmy temat zwierząt bo będzie mnie całe zoo w śnie ścigać.
Słowa o jego zmianie, wywołały u niego delikatny uśmiech.
– Nie, nie zmieniaj. Jestem bardzo zadowolony.
Kiedy dodała instrukcje jak dostać się do pokoju, skinął głową.
Dzięki. Może się nawet skuszę. Ale nie obiecuję, że będzie mi w nich tak do twarzy, jak Tobie w tym stanie lekkiej irytacji.
Po tym wszystkim jeszcze chwilę milczał, jakby chciał coś dodać – ale zrezygnował. Wstał powoli, wsunął dłonie do kieszeni i ruszył w stronę pokoju, który mu wskazała.
Drzwi skrzypnęły cicho, gdy je zamykał. W pokoju panował półmrok; powietrze pachniało kurzem, świeżym praniem i czymś nieokreślonym – jakby cieniem dawnych rozmów, które jeszcze tu nie ucichły. Położył się na łóżku, spojrzał w sufit.
Przez moment słuchał ciszy. Wciągnął powietrze głęboko, pozwalając, by mięśnie w końcu odpuściły.
W jego myślach nie było już złośliwości, ani ironii – tylko zmęczenie i lekki, cichy spokój.
Odwrócił się na bok, rzucając przez ramię spojrzenie w stronę drzwi, jakby spodziewał się, że zaraz znów je otworzy.
Nie otworzyła.
Zamknął oczy. Wreszcie.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,59 
Posty: 91
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

- Może dlatego, że to była pochwała? Z nutą ostrzegawczości, oczywiście, żebyś zbyt często nie przekraczał tego "trochę" - o matko, jakiż on to pochwał chciał, skoro to nie była ewidentnie próba pocieszenia go i komplementu? Ona się martwiła, żeby się nie przyzwyczajał do tego, a on nawet nie wiedział, że miał nawet zacząć i czekał na swoje pierwsze miłe słowa. Jak go nie udusi, to dostanie tytuł świętej.
- Nie. W przerwach pomiędzy powstrzymanianiem, jak Ty to nazwałeś? Rzuceniem fiolki w Ciebie - przewróciła oczami (swoją drogą - miały dzisiaj nadzwyczaj dobry trening), jak on czasem mało rozumiał. I dostrzegał. Nie to co ona.
Patrzyła z uwagą na niego, kiedy wypowiadał słowa o bliźnie. Ciężko było jej rozszyfrować, czy starał się uniknąć tego tematu, czy powiedział o tym w swój własny, nietypowy sposób, tyle że poważnie. Kiedyś jeszcze z niego wyciągnie więcej informacji.
- Oby teraz to się tak nie skończyło. - nie, aby miała coś w planach, jak to wcześniej ujął.
Westchnęła i spirunowała go wzrokiem, czego i tak nie dostrzegł. Ale miała nadzieję, że zrozumiał przekaz - "powinieneś przeprosić!", ale Zaya nie będzie się o to upominać. Może go próbować naprostować, ale są pewne granice. Do pewnych rzeczy powinien dojść sam.
Zignorowała słowa o kompromisie, kolejna rzecz, której jej się nie chciało tłumaczyć, a nawet on powinien zrozumieć, że i tak zachowywała się kompromisowo.
- Jeszcze przed chwiłą mówiłeś, że to wojna. Więc jak tu nie oczekiwać prowokacji, zwłaszcza z Twojej strony? - spytała, wcale nie oczekując od niego odpowiedzi, i tak już powoli się zbierał, a on sam wydawał się dość senny.
Na wieść, że też nie przestanie, prawie załamała ręcę. No cóż, sama była sobie winna. On jakoś lepiej znosił jej humorki, niż ona jego dobry nastrój.
- Daruj sobie pochlebstwa. Nawet lustra nie trzymasz. A to jest podstawowe cięcie. Ale, jeśli chcesz, to mogę Cię podcinać. - nie oczekiwała aż takiej wdzięczności i to jeszcze, w jej mniemaniu, fałszywej. Może próbował nadrobić to, że nie wydał wystarczającej aprobaty na brodę za pierwszym razem. Ale mogła go strzyc. Jego włosów nie szkoda.
- Tacy są właśnie teraźniejsi mężczyźni. Wszystko kobieta ma zacząć- no tak, niech czasem nie przesadza, niech on ją czymś zachwyci.
- Fakt. Upartość to czasem dobra cecha... Chyba że ją wykorzystujesz przeciwko mnie - pogroziła mu żartobliwie palcem. No w końcu zaczął wykazywać jakieś cechy pożądanego maga. Niech zna swoją wartość.
- Uznam, że tego nie słyszałam. Miłej nocy - ale żeby tak bezczelnie się przyznawać, że ją lubi denerwować? Tak nie można! Niech się cieszy, że są zmęczeni, inaczej ta rozmowa by się potoczyła inaczej i dłużej.
Nie dostrzegła jego chęci dalszej inicjacji rozmowy, kiwnęła mu tylko głową i wzięła się za sprzątanie.
Znów strzepała płachtę z jego włosów, pozamiatała te na podłodze i wyrzuciła do śmieci. Talerze pozmywała i weszła na górę, do łazienki. Nalała sobie ciepłej wody i weszła do środka. To było niewiarygodne, jak wiele dzisiaj straciła energii. Siłę wyssali z niej nie tylko kandydaci-idioci, choroba ojca, ale też właśnie nowopoznany mag. Ależ on miał czasmi tupet...! Może bywal czasem zabawny czy miewał przebłyski błyskotliwości, ale tak się zachowywał, że siebie w żadnym wieku by o to nie posądziła, ani nikogo innego. Zamknęła oczy, tylko na chwilę, aby się wyciszyć i rozluźnić. Tylko na chwi...
Obudziła się już w zimnej wodzie, co zamiast ją rozbudzić, tylko spotęgowało uczucie zmęczenia. Szybko z niej wstała i wysuszyła się recznikiem i ubrała. Światło powodowało ból w oczach, także szybko je zgasiła. Niewiele myśląc, poszła ddo najbliższego pokoju, prawieże zasypiając na stojąco. Weszła do łóżka i poczuła mniej więcej w połowie jakąś blokadę. Poduszka, pomyślala, dosyć duża, na oko 180 centymetrowa. Nie zastanawiała się, skąd się nagle pojawiła, była ciepła, a tego w tej właśnie chwili potrzebowała. Z jednej strony obtuliła się kołdrą, z drugiej zaś wtuliła w "poduszkę", jeśli ta jej pozwoliła i nie obudziła, wypraszając z pokoju. Jedną nogę delikatnie zgięła i położyła na tej właśnie "poduszcze". I zasnęła natychmiastowo.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Krzesiwo
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domostwa”