Fleresowe Eliksiry

To jedyna z dzielnic gdzie kupisz niemalże wszystko. Potrzebny Ci niewolnik? Znajdziesz go. Potrzebujesz ziółek? Nie ma problemu. Chcesz jakieś sprzęty, części do maszyn? Jeśli dobrze się rozejrzysz to masz w czym wybierać. Legalne czy nie, wszystko jest tutaj. Kwestią jest to, GDZIE i u kogo to znajdziesz.
Awatar użytkownika
Tkacz Losu
Punkty Przygody: 0,00 
Posty: 460
Rejestracja: pt sie 14, 2020 9:47 pm

Budynek nie odbiega wielkością od innych sklepów położonych przy nim, choć jest zdecydowanie jednym z najstarszych tutaj. Pierwsze co się rzuca w oczy, to ładna tabliczka z napisem nazwy sklepu, a pod nim napis: „Możliwość zamówienia eliksirów”. Parcela parterowa, z trzema izbami. Pierwsza, największa jest dobrze oświetlona przez światło wpadające z dużych okien ze strony frontalnej. Przy ścianach znajdują się szklane gabloty, otwierane na mały kluczyk, a na nich stoją eliksiry, te należące do najłatwiejszych, a także te co popularniejsze z nieco trudniejszych. Pomieszczenie wygląda prosto: drewniana podłoga i białe ściany, lecz osoba za kasą zawsze sprawia wrażenie sympatycznej.
Drugie pomieszczenie to czysto robotnicze, bowiem to w nim tworzone są eliksiry. Stanowiska przygotowane na dwie osoby: kociołki, miarki, nożyki, pojemniczki, waga, i tym podobne, łącznie z niewielką umywalką. Jest tylko jedno, małe okienko, najczęściej zasłonione, znajdują się tutaj też półki z najpotrzebniejszymi składnikami.
Trzecie pomieszczenie jest zdecydowanie najmniejsze, znajduje się tam tylko jednoosobowe łóżko i stolik.
W budynku przebywa od dwóch do trzech pracowników.

Cennik:


Bąbelek - 7 myntów
Bezwonny - 7 myntów
Błotniak - 7 myntów
Eliksir Pieprzowy - 7 myntów
Eliksir Percepcji - 7 myntów
Eliksir Siły - 7 myntów
Eliksir Wspomagający Pamięć - 7 myntów
Eliksir Wytrzymałości - 7 myntów
Gacek - 7 myntów
Kocia zwinność - 7 myntów
Kropla krwi - 7 myntów
Leczący dotyk - 7 myntów
Opatrzność - Eliksir ochrony. - 7 myntów
Rybi Oddech - 7 myntów
Słaba odtrutka - 7 myntów
Słaba trucizna - 7 myntów
Eliksir Wytrzymałości na Ogień - 15 myntów
Euforia - 15 myntów
Niewidzialność - 15 myntów
Senna - 15 myntów
Silna odtrutka - 15 myntów
Silnie leczący dotyk - 15 myntów
Szkiele-Wzro - 15 myntów
Umysł - 15 myntów



Właściciele: Cassandra F. i Peter F.
Pracownicy: Zaya Fleres, Tony
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,06 
Posty: 11
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Poprawił się na krześle, kątem oka zauważając, jak Zaya rozmasowuje skroń.
Może jednak przesadzam z kontrolą tej rozmowy… — pomyślał, po czym oparł się wygodnie i skupił wzrok na jej ustach. Wyobrażał sobie, jak każde słowo i każda litera wydobywa się z jej warg, niesiona lekkim wiatrem panującym w sklepie, by ostatecznie trafić prosto do jego uszu. Tak się w tym zatracił, że nie zauważył, kiedy przestała zadawać pytania. Dotarło do niego jedynie coś o zmianie w zwierzę — brzmiało to zbyt sucho, by nie podrażnić jego dumy.

– Jestem najprawdziwszym człowiekiem – odpowiedział po chwili. – Zastanawia mnie tylko, czemu to dla ciebie aż tak ważne. Może mi o tym opowiesz? W końcu mamy razem pracować. Chciałbym wiedzieć, z kim spędzę część swojego życia.

Sięgnął po szklankę i przez moment przyglądał się, jak światło załamuje się w tafli wody, malując na stole nieregularne kształty. Potem spojrzał na Zayę z ciepłym uśmiechem.

– Muszę ci powiedzieć, że polubiłem cię od razu. Naprawdę nie chciałbym, żebyśmy tylko mijali się przy otwarciu sklepu. Liczę na pełną współpracę. Chcę, żebyś nauczyła mnie swojego warsztatu. A może i ja miałbym ci coś do pokazania.

Puścił szklankę, a ta – zamiast spaść – zatoczyła pełen krąg wokół stołu i wróciła wprost w jego dłonie. Upił łyk wody, po czym odstawił naczynie.

– Droga Zayo, zawsze odpowiadam na pytania. A sposób, w jaki układam zdania, ma znaczenie. Trochę historii dodaje siły słowom – tak samo jak przy sprzedaży mikstur. To emocje sprawiają, że ludzie kupują. Sam zresztą jestem ich ofiarą.

Kiedy zapytała o składy eliksirów, jego twarz na moment stężała. Niepewność była widoczna, lecz szybko powrócił do lekkiego uśmiechu.

– Cóż… dużo wiem. Ale wiele muszę sobie przypomnieć. Potrzebuję trochę czasu i twojego zaufania. Zaufaj, nie zawiodę cię. Szukam tylko miejsca, które mógłbym nazwać domem. Ciągłe tułaczki z tawerny do tawerny naprawdę mnie męczą.

Zrozumiał, jak bardzo potrzebował tej pracy. Zamiast drwiącego uśmiechu, tym razem na jego twarzy zagościła powaga.

– Może tobie przyda się trochę lekkości, a mnie odrobina stabilizacji.

Chwilę później został oblany wodą. Świat na sekundę stanął w miejscu. Był zaskoczony, lecz zamiast przeprosić i spoważnieć, wyrwały mu się inne słowa:

– To znaczy, że oblałem tę rozmowę? – roześmiał się cicho. – Mogę cię za to nauczyć sztuczki z unoszącą się szklanką.

Śmiejąc się, przetarł twarz poszarpanym rękawem płaszcza.

– Zajmuję się eliksirami odkąd pamiętam – dodał już poważniej. – Uczyłem się u pewnego starca. Spędzałem u niego całe dnie, bo w domu czekały na mnie tylko pięści ojca i pusty stół matki.

-10pm
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,15 
Posty: 47
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 620
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

- Nie. - Powiedziała dość chłodno. Jeszcze tego brakowało, żeby to on zadawał jej pytanie. Może jeszcze Zaya streści mu pół swojego życia, skoro myślał, że mu się to należy z tytułu… No właśnie, z jakiego? Nawet jeszcze nie został zatrudniony. - Sądzisz, że takie rozmowy są na miejscu? - Miała nadzieję, że dała mu jasno do zrozumienia, że w sklepie nie będzie debaty na temat innych ras, wolała nie tracić potencjalnych klientów. W końcu nie brakowało czubków, którzy lubili sobie podsłuchiwać.
- Najpierw to musi pan zostać zatrudnionym. - Prychnęła słysząc to jego wymagania i chęci. Ale przynajmniej chciał się uczyć i współpracować - to się ceni, ale nie chciała mu tego po sobie pokazać.
- To może siebie zaczniesz lepiej sprzedawać? Wiesz, odpowiadanie na pytanie o rasę, że jest się błędem, nie sprawi, że ktoś będzie chciał z panem nawiązywać współpracę. Nie każdy jest tak miły jak ja. - Uśmiechnęła się pół-szyderczo. Ale widać było z postawy mężczyzny, że trochę spokorniał i kobiecie, nie ukrywając, spodobało się to. Może jednak potrafił wykrzesać z siebie resztki normalności i przyzwoitości.
- Czyli mam rozumieć, że jest pan bezdomny? - Słychać było wyraźne niezadowolenie w jej głosie. - Mam to interpretować w ten sposób, że przyszedł pan tutaj, najpierw strojąc sobie żarty z całej tej sytuacji, zrzucając to wszystko na “sprzedawanie swojej osoby”. irytując, bawiąc się wszystkim, aż nagle stwierdził pan, że jednak mógłby pan zaszczycić nas swoją osobą? - Spojrzała na niego gniewnie. - Czy coś pominęłam? Nawet nie chodziło o to, że nie ma domu, ale o całę tę otoczkę rozmowy.
Coraz bardziej żałowała, że wylała na niego zawartość szklanki, szkoda dobrej wody, którą mogłaby teraz wypić. Przynajmniej Kael nie zareagował na to agresywnie, a spokój dobrze się ceni, bo w jej ocenie, to ona zrobiła coś niewłaściwego, fakt, mag ciągle ją testował, ale to ona powinna wiedzieć, czego nie robić.
- Jeszcze nie - odpowiedziała sztywno na jego żarcik, ale czy się do tego zbliżali? Zaya czuła przywiązanie do nowo-poznanych ludzi, uważała, że powinni trzymać się razem, nawet jeśli byli takimi… nieobliczalnymi, sarkastycznymi osobnikami.
Na jego ostatnie słowa w sklepie zapanowałą na chwilę zimna cisza.
Wstała z krzesła i podeszła do niego, nachyliła się, dość blisko, żeby zobaczyć każdy szczegół, każdego pora, a jednak dość daleko, aby nie zasłonić jego twarzy swoim cieniem i nie styknąć się żadną częścią ciała. On mógł z niej wyczytać zamyślenie z nutą zaciekawienia. Rękę wyciągnęła z kieszeni i skierowała w kierunku Kaelowego lica. Widoczna była pustkość dłoni - czarownica nic w niej nie trzymała, kierowana była ona wolno, aby mógł mieć czas na reakcję - albo odtrącić, albo wstać, a jednak, gdyby mężczyzna nic z nią nie zrobił, Zaya chwyciła go za podbródek. Na tyle delikatnie, aby mężczyzna nie poczuł dyskomfortu (jedynie taki, który wiązał się z reakcją kobiety), ale na tyle mocno, aby mogła manewrować - odwrócić w bok lub do góry, a że chciała widzieć więcej detali, skierowała ją ku światła.
Pobłądziła oczami po całej jego twarzy, badając najmniejszą zmarszczkę, bliznę, a w końcu i oko, to ślepe. Niewątpliwe, że swoje przeszedł, nie były to blizny po spadnięciu z huśtawki w dzieciństwie, nawet gdyby miał dwie lewe nogi, takiej krzywdy by sobie nie wyrobił, chyba że miał w stosunku do siebie masochistyczne podejście. Nawet jeśli był dość specyficzny, to Zaya przypuszczała, że faktycznie, ktoś trzeci mu to zrobił, ale czy mężczyzna mówił prawdę o rodzicach? Tego odczytać już nie mogła.
Im dłużej patrzyła, tym jej twarz stawała się coraz łagodniejsza.
- Nie chciał cię zatrudnić? Jak się nazywał? Może go znam. - jakoś tak zapomniała, że wciąż go trzyma za podbródek, wydawała się teraz jakby bardziej zainteresowana jego historią.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,06 
Posty: 11
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uniósł brew, gdy jej chłodne „Nie” rozbrzmiało w powietrzu. Poczuł w środku ukłucie, ale zamiast zamilknąć, pozwolił, żeby na jego twarzy pojawił się półuśmiech.
Dobra, Zayo, chcesz się bawić w lodową królową? To zobaczymy, kto szybciej pęknie.- pomyślał
– Rozmowy są na miejscu tam, gdzie ktoś chce czegoś więcej niż tylko ciszy – odparł cicho. – A ty, Zayo, pytasz tak, jakbym był na przesłuchaniu... niestety nie jestem gotowy na nudne odpowiedzi.
Zatrzymał spojrzenie na niej trochę za długo, wystarczająco, by stworzyć subtelny ciężar.
– Sprzedawać siebie… cóż, to akurat potrafię. Ale nie w taki sposób, jak myślisz. – Pochylił się odrobinę do przodu, ton jego głosu złagodniał. – Zdarza mi się mówić rzeczy tylko po to, żeby zobaczyć, jak reagujesz. I muszę przyznać, że twoje reakcje… bywają całkiem interesujące. No i mimo twojej chłodnej postawy, nadal ze mną rozmawiasz. To coś znaczy.
Nie odprawiłaś mnie od razu, nie kazałaś wynosić się z tego sklepu. Choćbyś udawała, że chcesz mnie wyrzucić, wiem, że chcesz wiedzieć więcej.
Gdy wspomniała o jego braku domu, westchnął, ale bez wstydu.
– Tak, jestem bezdomny. Ale nie bezradny. Śpię w tawernach, więc zawsze mam dach nad głową i ciepłą kąpiel. Nie jestem włóczęgą, który snuje się bez celupo prostu wciąż szukam miejsca, gdzie mógłbym zostać na dłużej. – Na chwilę zamilkł, a potem dodał spokojniej: – I być może właśnie znalazłem powód, żeby przestać się tułać.
A potem była jej dłoń na jego podbródku. Nie odsunął się, choć doskonale mógł. Spojrzał jej prosto w oczy, lekko przechylając głowę, jakby zapraszał ją, by spojrzała jeszcze głębiej. Serce przyspieszyło, choć twarz pozostała spokojna.
– Dotykasz mnie, jakbyś miała do tego prawo. A ja… nie mam nic przeciwko – powiedział niskim, miękkim tonem, z tym półuśmiechem, który bardziej prowokował, niż rozbrajał.
– Nie chciał mnie zatrudnić? – powtórzył, jego głos stał się niższy, bardziej miękki. – Może uznał, że mam zbyt ciężki charakter. – Uśmiechnął się ledwo zauważalnie. – Ale ty… ty chyba lubisz wyzwania.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,15 
Posty: 47
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 620
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

- Wybacz, że na rozmowie rekrutacyjnej zadaję Ci pytania, nie mówiąc przy tym o swoich poglądach - wciąż, w jej sarkastycznym tonie, mógł usłyszeć lodowatość. On się niczego nie nauczy - nawet gdy dawała mu do zrozumienia, że nie chce o czymś rozmawiać, to swoją szpilę i tak włożył.
Zakrztusiła się śliną po jego słowach o sprzedawniu siebie. Początkowo myślała, że chodzi mu o zrobienie wrażenia na rozmówcy, chęci bycia zapamiętanym przez niego, ale skoro “nie w taki sposób, jaki myślała”, to w jaki? Tylko jedna odpowiedź jej przychodziła do głowy, a jakoś wcale sobie tego wyobrażać nie chciała. Może dlatego tak to wcześniej podkreślał? - Słucham? To znaczy? - Wolała się upewnić, co on myśli. Prostytucja nie była czymś rzadkim tutaj, ale kto by się tym przechwalał mając zamiar pracować w zupełnie innej branży? - Gdybyś jednak prosto i szybko przedstawił swoją wiedzę i umiejętności alchemiczne, zatrudniłbym Cię dobre 10 minut temu. A tak tu trwamy i trwamy, niekoniecznie wiedząc do czego to dąży. - Mimo wszystko część Zayi uważała, że ma rację. Intrygował ją. I to ją denerwowało.
Jej gniewne spojrzenie zmieniło się w nużącym wzrok z dezaprobatą. Kael pominął całe clue jej złości, wybiórczo odpowiadając na to, na co ma ochotę. Powoli zaczynała tracić na niego siły, żeby go doptytywać któryś już raz o to, co chciała początkowo usłyszeć, żeby mu wyjaśniać pewne sprawy, skoro i tak mówił to, co uznał za stosowne. - Doprawdy, wielce dziękuję za ten zaszczyt. - Skwitowała te słowa o powodzie chęci zmiany swego losu. Lepiej późno niż wcale.
Nie speszyło ją ani trochę te jego głębsze spojrzenia, przekrzywienia głowy. Gdyby wykazał choć najmniejszy gest, że mu to nie pasuje, to by natychmiast przestała, ale w tym przypadku po prostu zbadała wzrokiem jego twarz.
- W końcu jesteś na moim terenie - puściła swojego zakładnika, a na dalsze słowa dopowiedziaĺa, z niemniej prowokującym uśmiechem - Dobrze wiedzieć. Przydałby się taki króliczek doświadczalny - zdobyła się na żart wobec niego. A może i nie?
- Jeśli po wyszkoleniu pracownika, stwierdził, że i tak masz zbyt ciężki charakter, to chyba nie powinieneś tak łatwo się do tego przyznawać? - No i znów pominął jedno jej pytanie, robił to specjalnie, zaś ją testował, czy po prostu potrzebował powolnych pytań, jedno po drugim, żeby wszystko do niego dotarło? Ale nie zamierzała aż tak dociekać o imię starca, w tej chwili nie było to tak istotne. - Nieszczególnie, ale lubię ludzi znających się na swojej profesji - A ten coś jednak wiedział, dlatego nie wywaliła go jeszcze.
- Jeśli miałbyś dostać tę pracę, będziesz musiał sprostać paru… Warunkom, nie do negocjacji - odezwała się ostrzegawczym tonem. Na wcześniejsze dogadywania jakoś mu jeszcze pozwalała, ale nie miała zamiaru słuchać, że czegoś nie zrobi. - Nie ma cienia możliwości, abyś pracował tu i się szlajał co noc gdzie indziej, musisz mieć miejsce zamieszkania… I nie, nie próbuj nawet powiedzieć nic o tym, że gdzie serce twoje i dom twój, czy inne banały. Dom. Mieszkanie. Nie most. Nie tawerna. - Zrobiła krótką pauzę, nim wypowiedziała następne słowa - Dlatego propozycję mam taką. Nie musisz jej przyjmować, jeśli nie chcesz, ale wtedy musisz sam coś znaleźć na własną rękę - chrząknęła, znów robiąc przerwę krótką - Możesz zamieszkać z nami. Oczywiście, dostałbyś swój pokój - Obserwowała uważnie reakcję, spodziewała się, że i tak będzie chciał jej jakoś dogryźć, jak i przy całej rozmowie, ale musiała naprostować pewne sprawy, bez tego nie będą mogli przejść w dalej w rekrutacji
-I ten Twój cały “płaszcz”, jeśli go tak zwiesz, wygląda, jakby sam kataklizm się nad nim zlitował, żeby mógł umrzeć później w spokoju, a Ty go wskrzeszasz i wskrzeszasz. Kategorycznie się więcej w nim tu nie pojawiaj. - Jak się okazało, woda ze szklanki wcale nie poprawiła jego wyglądu.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,06 
Posty: 11
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael oparł się wygodniej na krześle, unosząc lekko podbródek – jakby chciał pokazać, że wcale nie czuje się jej więźniem, mimo że jeszcze przed chwilą trzymała go za twarz. Wolną dłonią przesunął po stoliku, stukając paznokciem w drewno, aż w końcu natrafił na szklankę. Obrócił ją kilka razy, jakby bardziej interesowało go, jak światło tańczy na jej krawędziach, niż to, co Zaya do niego mówi.
– Och, wybacz – mruknął, unosząc brew i uśmiechając się kpiąco. – Nie wiedziałem, że rozmowa rekrutacyjna to przesłuchanie u straży. Gdybym miał się tego spodziewać, zabrałbym osobę która umie z nimi gadać.
Zatrzymał wzrok na niej, badając jej twarz. Sarkazm brzmiał lekko, ale w oczach pojawiła się czujność – jakby sprawdzał, na ile jeszcze może sobie pozwolić.
– “Sprzedawanie siebie” – powtórzył, jakby kosztował te słowa na języku. – W twoich ustach zabrzmiało to... hm, nie wiem czy bardziej jak oskarżenie, czy jak propozycja. – Uśmiechnął się szerzej, tym razem już bardziej prowokacyjnie. – Ale uwierz mi, Zayo, gdybym naprawdę w taki sposób zarabiał, nie siedziałbym teraz tutaj, tylko w willi z marmurowymi schodami.
Podniósł szklankę, zrobił niewielki łyk i odstawił naczynie z głośnym stukiem. Potem lekko rozłożył ręce, jakby w końcu postanowił łaskawie odpowiedzieć na jej wcześniejsze żądania.
– Moje umiejętności alchemiczne? Dobrze, skoro tak bardzo tego pragniesz. – Pochylił się w jej stronę. – Potrafię sporządzać eliksiry wzmacniające ciało, otępiające ból, mikstury uspokajające, nawet parę trucizn, które działają szybciej niż zdążysz wypowiedzieć “antidotum”. Wolisz listę dalej? oczywiście musze sobie przypomnieć wiele, jak już mówiłem – Zrobił pauzę, a potem opadł z powrotem na krzesło. – I tak wolisz patrzeć, jak pracuję, niż słuchać, jak o tym gadam.
Kiedy wspomniała o króliku doświadczalnym, zaśmiał się półgłosem, mrużąc oczy.
– Królik? To ciekawe porównanie. Bo widzisz, królik jest cichy, pokorny i ucieka, gdy tylko zrobi się niebezpiecznie. Ja mam raczej bliżej do lisa – ciekawski, wchodzi tam, gdzie nie powinien, ale jak próbujesz go złapać… gryzie. – Uniósł dłoń i lekko musnął palcami linię żuchwy, w miejscu, gdzie wcześniej trzymała go za podbródek. – Więc ostrożnie ze swoimi eksperymentami.
Na słowa o mieszkaniu nie od razu odpowiedział. Poprawił płaszcz, jakby nagle samemu chciał sprawdzić, czy faktycznie wygląda na “kataklizm”. Pod palcami czuł przetarte miejsca, szwy, które dawno powinny się rozpaść, a jednak wciąż trzymały. Uśmiechnął się do siebie.

– Nie masz pojęcia, ile ten płaszcz widział. Ale skoro każesz mi się go pozbyć, niech będzie… znajdę coś nowego. – Spojrzał na nią, wciąż z tym samym, lekko drwiącym uśmiechem. – Ale jeśli mój wygląd naprawdę jest twoim największym problemem, to chyba idzie mi całkiem nieźle.

Przechylił głowę, przyglądając się jej z udawanym namysłem. – Co do twojej propozycji… muszę przyznać, że to najdziwniejsza rekrutacja, w jakiej brałem udział. Najpierw pytania o rasę, potem propozycja wspólnego mieszkania… – Pokręcił głową, a jego uśmiech zmienił się na bardziej szczery, jakby nawet jego samego to rozbawiło. – Ale przyznaję, pokój brzmi lepiej niż nocowanie w tawernie. Nie wiem tylko, czy ty jesteś gotowa, by naprawdę mieć mnie tak blisko.

Na koniec zamilkł, opierając łokieć o blat i podpierając głowę dłonią. Wyglądał na rozbawionego, ale pod tym kryła się uwaga – chłonął każdą jej reakcję, jakby każde drgnięcie brwi czy ton głosu były dla niego ważniejsze niż same słowa.

-To jak jendak dobrze sie tobie sprzedałem? podpisujemy coś czy tylko uścisk dłoni?
Wstał z krzesła wyciągając ręke w strone Zayi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dzielnica Handlowa”