Dom państwa Fleres

Znajdują się tu domy zamieszkiwane przez ludzi. Dzielnica jest zadbana, domy są w równych odległościach od siebie, trawniki zawsze dobrze przystrzyżona a na każdym z nich posadzone zostało drzewo, krzewy ozdobne czy rabatki z kwiatami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 59
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Dom jak wiele innych przy tej ulicy, koloru białego, z oknami średniej wielkości. Na hebanowych drzwiach zaraz pod numerem domu, znajduje się niewielka tabliczka z wygrawerowanym napisem „Życzymy miłego dnia”.
Zaraz przy wejściu znajduje się rozsuwana szafa na ubrania dla gości. Korytarz prowadzi na wprost, gdzie krzyżuje się innym korytarzem, na jednym z końców, tym po prawej, są schody na pierwsze piętro, z drugiego zaś końca są drzwi do ogródka. Przestrzenny salon znajduje się zaraz przy wejściu do domu z lewej strony, przyszykowany, aby potencjalni goście mogli posiedzieć na wygodnych fotelach, nie należy zapominać o kominku, przy którym stoi bujany fotel. Jadalnia ma dwa wejścia: jedno zaraz od salonu, a drugie na korytarz, jest dużo mniejsza niż salon, a znajduje się tam ogromny stół z krzesłami, a także regał z książkami. Obydwa pomieszczenia są zdobione kwiatami i innymi roślinkami. Po stronie prawej od wejścia, znajdują się dwie małe łazienki: pierwsza z toaletą, druga z prysznicą, obydwie z umywalkami, następnym pomieszczenie, ostatnie na parterze, naprzeciwko jadalni, to kuchnia.
Schody na pierwsze piętro prowadzą do trzech sypialni i jednej łazienki. Największa z sypialni należy do rodziców Zayi, dodatkowo mają oni balkon, który nie jest umieszczony w kierunku ulicy, a ich ogródku, kolejna sypialnia należy do najmłodszej Fleres, a ostatni pokój sypialniany jest opuszczony, chociaż nie pusty. Każde z tych trzech pomieszczeń jest wyposażone w dwuosobowe łóżko, stoliki nocne, szafę, półki, (rodziców w dwa fotele i stolik), a także i toaletkę. W łazience znajduje się duża wanna, toaleta, umywalka, półka z potrzebnymi kosmetykami i ręcznikami.
Niewielki ogród wiosną i latem jest wypełniony pachnącymi, kolorowymi kwiatami, a także, już całorocznie, dwoma ławeczkami.

Mieszkają:
Zaya Fleres
Cassandra Fleres
Peter Fleres
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 59
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Spojrzała na niego ze rezygnacją, jak zasugerował, że i tak swoje będzie dopowiadac. No to już chyba wolała, jakby ta rozmowa się zakończyła na tym, że ma go trzymać w ryzach.
- Najwyżej się przekonam, czy jesteś ognioodporny - powiedziała chłodno.
- Najpierw musisz zasłużyć... Zobaczymy, czy Twoja duma będzie miała swoje uzasadnienie. - Nie wiedziała, jak to jest, że chciała go jednocześnie stłumić, "naprostować", pozbyć się tej dziwnej części, a jednocześnie podgryzanie, testowanie go sprawiało jej taką cholerną satysfakcję, jaką nie powinno. Powinna wrócić do podtrzymywania dystansu pomiędzy nimi, ale... musiała mu pokazać! - Hmm, nie dałabym kozie słomianego posłania, jeszcze by go zjadła - nie wiedziała, nie znała się na kozach - miejmy nadzieję, że Ty nie masz takich zapędów. W końcu to dobra słoma. Zmrużyła oczy na jego następne, bezczelne słowa. Kael chyba nie wiedział, że to ona jego sprawdzała, nie odwrotnie! - Moje usługi alchemiczne są na dobrym poziomie, wypraszam sobie - to powiedziała łagodnym tonem, żeby zadziorniejszym dodać - Słomiane są tylko dla zwierzątek.- No może się nie obrazi. Szkoda. Sam coś ciagle porównuje się do nich.
- Jak to nie? Dałabym słowo, że ta lampa jakoś dziwnie na Ciebie spojrzała... Może Cię rozpoznała? - Im bardziej chciała definitywnie zamknąć ten temat, on sam się jakoś ciągnął, nie pomagał temu fakt, że Morrigar ciągle mówił, że ma coś z tym wspólnego, ale niby żartuje... Jak chłostek z mafii próbujący popisać się przed dziewczyną, tyle że on próbował się "popisać" przed a'la pracodawczynią. No było to niekomfortowe.
- Och, a więc mój plan się wydał... Srebrne nożyczki na brodę, stalowe nerwy przy Tobie, brakowało jeszcze wody święconej na brud, żeby zdobyć, hmm, milszego człowieka. Ale niestety, najwazniejszy składnik, niewiedza, został wykryty. - Uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na brodę, jakby się zastanawiała, w którym miejscu zaatakować.
- Oczywiście, że masz być soba, cóż za niedorzeczne pytanie. Po prostu mniej. - Nie wiedziała, co rodzice na to powiedzą. Nie powinni mieć większych obiekcji co do "przygarnięcia" go, lubili pomagać innym magom, ale fakt, pewne cechy charakteru mogłyby stanowić problem. - Ech.. Po prostu trochę milszy i mniej zadziorny. Tyle. Nawet nie musisz z nimi rozmawiać, jeśli Twoja bestia jest zbyt potężna. Witaj się tylko kulturalnie. W pracy pewnie też nie będzie czasu na rozmowy między Wami. - Wetchnęła. Naprawdę chciała, żeby wszystko się dobrze ułożyło. Nawet dla trgo gbura. No głównie to dla siebie, żeby nie musieć szukać kolejnego pracownika, bo to ją dzisiaj... Zwaliło z mentalnych nóg.
- Spokojnie. Rodzice wiedzieli, że ta chwila nadejdzie, dlatego zbierali każdy grosz, żeby móc zaimponować włóczędze. Chociaż luksusów nie ma, postaraj się dać szansę.
Szli jeszcze dosłownie parę minutek, aż zatrzymali się przy jednym z domków. Brak światła oznajmiał, że właściciele spali. Drzwi Zaya otworzyła bez najmniejszego odgłosu i poczekała, aż jeszcze-brodacz przejdzie. Wskazała na szybko i objaśniła pomieszczenia na parterze.
- No to czas na strzyżenie. - Nie, nie miała zamiaru mu tego odpuścić.
Przygotowała dla niego krzesło, a dla siebie niezbędne materiały - nożyczki, piankę do golenia (w niektórych miejsach trzeba było już sciąć) i brzytwę. Wskazała gestem, aby na nim usiadł, przykryła kocem/płachtą(?), żeby jego niezbyt czyste ubrania nie były, no cóż, nieczyste i we włosach.
- Potrwa to kilkanaście minut. - Odezwała się, gdy usiadł i wewnętrzną częścią dłoni pokierowała jego głowę poprzez podbródek w górę, by broda była lepiej oświetlona. - Pamiętaj, żeby się nie ruszać. Przecież byśmy nie chcieli, żebyś się skaleczył, hmm?
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,13 
Posty: 18
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uniósł brew, a w kącikach ust zatańczył mu kpiący uśmiech.

– Ognioodporny? – powtórzył, jakby smakował to słowo. – No, może i nie. Ale znam parę ziół chłodzących, Z których mógłbym zrobić maść a to może, mi się przydać, jeśli naprawdę zechcesz sprawdzić. – mruknął, pozwalając, by w jego głosie wybrzmiała nuta wyzwania.

Przyznam, że mnie to bawi. Wciąż próbuje mnie docisnąć, a sama daje się wciągać w tę grę. I jeszcze myśli, że to ona mnie testuje…

Na jej żart o słomie parsknął krótko.
– Nie mam zapędów kozy, choć… kusi mnie... nie ważne.

Kiedy skomentowała jego porównania do zwierząt, Kael przekrzywił głowę.
– Zwierzątka mają przynajmniej ten plus, że działają instynktem. Ja? Ja mam ten sam instynkt, tylko ze słowami. To gorsze, prawda? – Uśmiechnął się pod nosem, po czym dodał, udając powagę.

Na uwagę o lampie teatralnie spojrzał w górę.
– O nie… ona naprawdę na mnie patrzy. – Po chwili szepnął konspiracyjnie: – Lepiej odwróć wzrok, bo inaczej zacznie zazdrościć. A z zazdrosną lampą nie wygrasz.

Kiedy wspomniała o nożyczkach i wodzie święconej, uniósł brodę z przesadną powagą.
– Oho, czyli rytuał oczyszczenia jednak mnie czeka. A ja naiwnie myślałem, że wystarczy szorowanie rąk i odrobina mydła. Dobrze, że przynajmniej ostrzegasz. Jak już mi zetniesz kawałek brody, niech będzie to ta część, która najbardziej kłuje w usta oczy.

Na jej stwierdzenie „masz być sobą, tylko mniej” roześmiał się cicho.
– To brzmi jak zaklęcie redukujące. „Kaelus minimus”. Brzmi całkiem wdzięcznie, choć podejrzewam, że nie wyszłoby ci w praktyce. Już niejeden próbował mnie „zmniejszyć” i… cóż, zwykle kończyło się na tym, że musiał sięgać po większy kufel piwa.

Ale dobra… ma rację. Jej ojciec nie potrzebuje poznawać mojej bestii. A ja? Ja mogę się zamknąć na chwilę. Może.

– Spokojnie – dodał nagle, bardziej poważnie. – Z rodzicami będę grzeczny. Obiecuję. Choćby dlatego, że inaczej pewnie wyląduję z powrotem w tawernie, a twoja słoma nie jest aż tak zła w porównaniu do hałasu i smrodu.

Gdy w końcu usiadł na wskazanym krześle i poczuł, jak kładzie mu płachtę na ramiona, prychnął, ale nie ruszył się.
– Kiedy ostatni raz ktoś mnie traktował tak profesjonalnie, kończyło się to rozciętym uchem i zarazą w karczmie. – Zaśmiał się krótko. – Ale dobrze. Dla ciebie usiądę spokojnie. Tylko pamiętaj, że jeśli się skaleczę, to będę się domagał się czegoś przeciwbólowego. I to najlepszego, nie żadnych uczniowskich mikstur.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 59
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

Dojście do domu nie zajęło długo, zwłaszcza że szli przyspieszonym tempem, dlatego też część rozmów przeniosła się i do domostwa, w odpowiednim cichym tonie, ale wcale nie pozbawionym emocji.
- Ale co to by była za zabawa wtedy? - Spytała. No w sumie żadna. Nieszczególnie by ją bawiło cierpienie maga, ale poddenerwować zawsze można. - To nie ja chcę sprawdzić. To Ty chcesz podpalić - przypomniała mu od czego to się zaczęło. Ale miała coraz większą pewność, że nie wysadzi jej sklepu. Chyba. A jak już, to niech chociaż ona będzie w środku, to wszystkie zmartwienia wylecą z jej głowy.
Nie do końca wiedziała o co mu chodzi z tym kuszeniem, więc popatrzyła na niego pytająco. Jak nie chciał wyjaśniać, to chyba lepiej. Kto wie, jakie tajemnice skrywają jego poplątane neurony.
- Hm, instynkt jako rzecz niewymagająca myślenia, jestem w skłonna w to uwierzyć... I przyznać Ci rację. To gorsze. - Wydawał się coraz bardziej rozbawiony jej docinkami, co ją jeszcze bardziej zmuszało do wymyślania nowych rzeczy, które mogłyby go... tak odrobinkę dźgnąć. Chociaż trochę. Nie mogła być jedyną w tej rozmowie, która straciła kontrolę.
- Zabieram jej wszak pracownika. Przyjmę więc na klatę jej zazdrość. - powiedziała tym samym konspiracyjnym tonem, ale patrząc na nirgo z wyzwaniem w oczach.
Miała nadzieję, że sobie żartował z tą odrobiną mydła. Nie może go przecież pilnować przy każdej czynności, aby sprawdzić, czy spełnia jej... wymagania. No dobra, trochę źle to brzmiało, jakby się Zaya miała nad tym zastanowić, ale chciała dobrze! To dla obupólnej korzyści, on nke będzie brudny, ona nie będzie... Zła? - W takim razie ją to Ci specjalnie zostawię, żebyś pamiętał, że warto być grzecznym - powiedziała, uważnie obserwując jego reakcję. Jak tak dalej pójdzie, będzie musiała w końcu pójść pk słownik i zacząć recytować słowa, które go ubodą, bo powoli kończyły jej się pomysły. Zazwyczaj nie była tak... Niemiła.
Spojrzała na ucho i już prawie wyciągnęła dłoń, żeby odgarnąć włosy i sprawdzić, czy został mu jakiś ubytek i blizna, ale powstrzymała swoją ciekawość. I tak już przesadziła. Jak nie ona. - Czyli rozumiem, że zniósłbyś to rozcięcie jak prawdziwy mężczyzna. Całe szczęście, że nie masz 36,7*C, padłbyś mi tu trupem... Ale jak tak stawiasz sprawę, postaram się uwazać.
Pochyliła się nad nim, kiedy już siedział bezbronny na krześle.
- Spokojnie. Robię to pierwszy raz - Ciach. Ciach. Ciach - No, jakby tak przymknąć prawe oko i zmrużyć lewe... To całkiem dobrze to wygląda - wreszcie się odezwała, po około 15 minutach, w paru miejsach mu ścieła brzytwą i wytarła, a w większości przycięła. Spojrzała na ślepe oko. - Całe szczęście Ty musisz tylko zmrużyć.
Spojrzała jeszcze na niego niewinnie i tym samym tonem się odezwała.
- Włosami też mogę się zająć?
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,13 
Posty: 18
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

Kael uśmiechnął się krzywo, opierając dłonie o oparcie krzesła; całe strzyżenie wyglądało jak mały spektakl, w którym przypadła mu rola cierpliwego aktora. A może nie do końca cierpliwego — raczej kogoś, kto lubi sprawdzać, ile scena wytrzyma, zanim zacznie się palić od zbyt ostrych dialogów.
W pomieszczeniu panował cichy gwar—szum ulicy przybierał kształt domowych oddechów, światło wpadało przez okno, malując drobne, spokojne plamy na podłodze. Brzytwa i nożyczki leżały gotowe obok kieliszka z wodą; każdy ruch rąk miał pewien rytm, który nie wymagał słów.
-Ogień, testy, słoma — brzmiało jak dziwna pieśń bojowa. A mimo to coś w tym było zaskakująco ciepłego. Zobaczymy na czym się to skończy — zganił się w myślach, choć uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Między żartem a prowokacją pojawiała się nuta troski — drobne spojrzenia i półuśmiechy, które mówiły więcej niż dosadne słowa. Było w tym coś intymnego gra, w której obie strony znały zasady, ale chętnie je testowały.
– Możemy tak pograć, ale pod warunkiem zmiany roli – rzucił z błyskiem rozbawienia w oku. – Nie będę zawsze tym, który daje się ciąć. Kiedyś i ja chwycę za brzytwę.
– Instynkt bez myślenia, powiadasz? – odpowiedział półukłonem, bardziej scenicznym niż poważnym. – Cóż, przynajmniej nie wpadam za każdym razem w pułapkę banału. A jak będę gadał za dużo, przypomnij mi łagodnie… o naszym zaklęciu.
– Rozcięcie? Spokojnie — przymknął niewidzące oko, jakby tym gestem chciał zakryć cały świat. – Jak się skaleczę, będę miał historię na opowieści w tawernie. A umrzeć przy 36,7? Nie. To byłoby niehonorowe. Granicę stawiam dopiero na 37.
W oczach Kaela błąkał się półuśmiech — świadomość, że nawet najdrobniejsza przygoda może stać się później dobrą anegdotą. Gra była bezpieczna, bo obok zawsze była ręka zdolna powstrzymać niebezpieczeństwo.
Miejmy nadzieje że nie jesteś starą alkoholiczą i masz pod kontrolą swoje ręce
Gdy spoglądała na jego oko i oceniała efekty strzyżenia, Kael poczuł niespodziewaną falę spokoju — nieplanowaną, niechcianą, ale jednak prawdziwą.
– Włosy też możesz. – odpowiedział krótko, z nutą uległości, której sam by się nie spodziewał. – Zaufam twoim dłoniom. Tylko nie rób mi zbyt finezyjnych fryzur — nie chcę stać się atrakcją dla szeptających pań z targowego placu.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 59
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

-W rebus chcesz pograć? Czy rzucasz na mnie zaklęcie dezinformacji? - dla niej to nie brzmiało jak pieśń bojowa czy ludowa. Bardziej jak randomowe słowa, które męzczyzna zapamiętał z ich rozmowy.
- Nie łap za brzutwę, bo się możesz skaleczyć - powiedziała ze spokojem. Że niby on miałby "dominować" w ich rozmowie? Też coś. Phi.
- A więc zwykła rozmowa to dla Ciebie banał? Coś, na co szkoda słów? Lepiej chełpić sie odmiennością i mówić "ja nie jestem jak wszystkie", niczym dziewczynka w szkole starająca się zdobyć względy chłopaka?- Podniosła brew do góry. Czuła, że w nią znów próbuje uderzyć, wyśmiać, że jest taka zwykła, a on robi co chce. Najgorsze, że miał w tym swoją prawdę - w końcu go zatrudniła.
- Myślę, że ta historia byłaby dosyć nudna, jak na ich standardy - Ach - wyrwało sie jej, jakby dostała olśnienia - lubisz mówić kreatywną prawdę, co?
- Ja Ci dam starą. Ciesz się, że nie mam szklanki wody w ręku. - pogroziła mu palcem. Takie rzeczy to sobie wyprasza, jeszcze zmarszczki się nie pojawiły. Ale po dzisiejszym dniu, już mogą w sumie być.
Myślała, że tym strzyżeniem wywoła u niego jakieś inne reakcje niż dotychczas, może gniewne spojrzenie? Rezygnacje? Falę przekleństw wylewających się w jej stronę, ale tym razem bez kpiny testującej ją. Tymczasem on... Wydawał się spokojny? No bez jaj. Aż miała go ochotę uderzyć w tą dziwną głowę. Kiedy ona była dla niego w miarę miła - ten z niej szydził, sprawdzał, nie potrafił potraktować poważnie ani jej, ani pracy. A teraz, kiedy powiedziała mu, że broda wygląda jak krzywa choinka, on siedział, jakby wszystko było w porządku! I to akurat teraz, jak już myślała, że wie na jakich zasadach on działa.
Ale te myśli, emocje zaraz uleciały po jego następnym zdaniu. Tak. Kael mógł sie domyślić, że Zaya nie tylko usłyszała tę nutkę uległości, ale i ją wyolbrzymiła w swojej głowie. W oczach pojawiła się iskierka satysfakcji, trochę cwaniarstwa i wygranej, jakby całe to kąszenie przyniosło skutek. A ona nie wiedziała, czy chce przestać.
- Ech... Myślałam, że będziesz sam chciał zobaczyć, jak wyglądasz, a tobie kolejna pielęgnacja w głowie. Poczekaj - pokręciła swoją i poszła do łazienki, żeby przynieść małe lusterko podręczne - Zechcesz spojrzyc? - Jeśli tak zrobił, mógł zobaczyć, że Zaya kłamała z tym, że jest jej pierwszym razem - wielokrotnie wcześniej strzygła ojcu brodę, zresztą i tak miała dość zręczne palce, nie było to dzieło profesjonalnej barberki, ale na pewno też nie osoby, która zobaczyła nożyczki i chciała zobaczyć do czego słuzą. W paru miejscach nie było idealnie, ale trzeba było się bardzo dobrze przypatrzeć. Było to też standardowe cięcie, a nie burżuazyjny kształt. Jeśli by wcześniej sam ścinał (a wyglądało na to, że tego nie robił), pewnie miałby ten sam poziom, ale mogłoby mu być mniej stabilnie - zawsze wygodniej, gdy ktoś inny to zrobi. - Gdybym nie była skromna, powiedziałabym, że odjęło Ci to parę lat - powiedziała i spojrzała na niego w wyczekiwaniu. Czy mu się spodoba? Wolała, aby tak było, choć nie chciała tego przed sobą przyznać. - Cóż, włosy musisz wpierw umyć, żebym mogła się za nie zabrać. Na pewno im to nie zaszkodzi- uśmiechnęła się ironicznie - Pamiętasz, gdzie jest łazienka? Poszukam jakichś starych ubrań po ojcu, nie będziesz chodzić przecież w tym samym... Jest niższy, ale kiedyś był bardziej... przy kości. Także albo będą idealne, albo trochę za duże. Mogę też coś zrobić Ci do jedzenia. - ściagnęła z niego płachtę tak, aby nie nabałaganić jego włosami i zerknęła na niego w wyczekiwaniu.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
Awatar użytkownika
Kael Morrigar
Punkty Przygody: 0,13 
Posty: 18
Rejestracja: sob sie 23, 2025 10:11 pm
Poziom Zdrowia:
205/205
Poziom Mocy:
255/265
Karta Postaci:
Statystyki:

21

15

53

25

21

31
Stan portfela: 320
Przedmioty magiczne:
komplet roboczy(wzm.)+80hp
Kozik +15dmg

- Rebus? Zaklęcie dezinformacji? – Kael oparł się wygodniej, a kącik ust drgnął mu w uśmiechu. Cóż, jeśli każde moje słowo brzmi jej jak losowy bełkot, to może nie ja tu jestem magiem, tylko ona ma problem z tłumaczem.Jeśli każde moje słowo brzmi ci jak losowy bełkot, to może nie ja tu jestem magiem, tylko ty masz problem z tłumaczem. – Spojrzał na nią z wyraźnym rozbawieniem, jakby właśnie wygrał pierwsze starcie.

- „Nie łap za brzytwę”? – powtórzył z udawanym oburzeniem, po czym teatralnie spojrzał na swoje dłonie. – Kochana, nawet jakbym chciał, to ty trzymasz tu wszystkie ostrza. Ja mogę co najwyżej poparzyć się twoim spojrzeniem.

Kiedy wspomniała o „dziewczynkach w szkole”, przewrócił oczami.
- No pięknie. Teraz zrobiłaś ze mnie szkolnego chłopaka do podrywu? Jeszcze mi powiedz, że zamiast włosów mam kredę na głowie i zaraz zaczniesz po mnie pisać równania. – Nachylił się nieco do przodu. – Tylko widzisz, ja nie mówię „nie jestem jak wszystkie”. Ja wolę pokazać, że inni zwyczajnie nie mają mojego stylu.

Gdy padło oskarżenie o „starą”, prychnął, jakby go to rozbawiło do granic.
- „Ja ci dam starą” – powtarzasz? Brzmi, jakbyś już szykowała tę szklankę wody. Ale spokojnie, nie masz się czego obawiać. Zmarszczki i tak ci nie grożą, chyba że od tego ciągłego marszczenia brwi na mnie.
- Oczekiwałaś gniewnych spojrzeń, przekleństw, fali obelg? – uniósł brew, jakby szczerze zdziwiony. – Przykro mi, że cię zawiodłem. Chyba muszę popracować nad swoim repertuarem. Może następnym razem rzucę krzesłem?

Wziął lusterko z jej rąk i oglądał się uważnie, odwracając głowę w jedną i drugą stronę.
- Hah. Więc to nie twój pierwszy raz. – Uśmiechnął się półgębkiem. – Czyli jednak ojciec był królikem doświadczalnym? Biedny człowiek, pewnie nie wiedział, że produkujesz się na jego brodzie, żeby kiedyś wpakować mnie w ten sam los. – Odstawił lusterko i dodał, trochę ciszej, jakby naprawdę uznając efekt: – Ale nie powiem, nie spartoliłaś. Jeszcze chwila i uznam, że faktycznie odejęło mi parę lat.

Wyprostował się i przeciągnął, jakby chciał zrzucić z siebie jej oceniające spojrzenie.
- Włosy? Umrę, jak ich nie umyję? Dobrze, niech ci będzie. – Wstał i ruszył w stronę łazienki, ale odwrócił się jeszcze w pół kroku. – Ale pamiętaj: jeśli znajdziesz jakieś stare ciuchy po ojcu, to nie licz, że będę paradował w za dużych spodniach bez paska. Wolę chodzić z brodą jak niezadbany żywopłot, niż spodniami przy kostkach.

Zerknął jeszcze raz na nią, gdy wspomniała o jedzeniu.
- Jedzenie też? No proszę. Najpierw strzyżenie, teraz obiad i garderoba. Jeszcze tylko zaoferujesz łóżko i mogę wystawić ci rachunek jako za kompletny pakiet usług. – Krzywy uśmiech wrócił mu na twarz. – A może to ty chcesz mnie zatrzymać dłużej, niż powinnam się domyślać?

Odwrócił się jeszcze w drzwiach, z błyskiem w oku:
- Jeśli podasz mi obiad, to pamiętaj – ja mam bardzo wybredny żołądek. Na szczęście, ironia dobrze się trawi.
Awatar użytkownika
Zaya Fleres
Punkty Przygody: 0,27 
Posty: 59
Rejestracja: pn gru 06, 2021 5:01 pm
Medale: 2
Poziom Zdrowia:
165/165
Poziom Mocy:
320
Karta Postaci:
Statystyki:

30

10

58

13

25

30
Stan portfela: 820
Przedmioty magiczne:
Sukienka skórza.(wzm.) +25hp
Obuwie(wzm.) robocze +20hp
Kozik +15dmg

- Hm, nie każde. Czasami uda Ci się coś sensowengo powiedzieć. Tylko czasem. Jeśli to problem z tłumaczem... To cóż, niech już taki zostanie, może nawet lepiej, jak nie wiem, co masz na myśli - Ciekawe czy dalej będzie dumny z tej swojej "wygranej".
- I niech tak zostanie. - Skwitowała tylko. Cóż, mogła i trzymać wszystkie brzytwy, i palić spojrzeniem i cokolwiek tam sobie jeszcze wymyśli, byla to ona miała te możliwości.
- Nie. Prędzej dziewczynkę, która chce zwrócić uwagę. - Teraz to ona przewróciła oczami. Jak on wywnioskował, że to on ma być tym chłopakiem. - Wychodzi na jedno. I co Ci dała ta inność, emanowanie własnym stylem? - "i w czym niby jesteś lepszy ode mnie?" - zdołała się ugryźć w język, nim o to spytała. Czuła, że chciał jej pokazać swoją wyższość, a na to nie chciała pozwolić.
-Trzeba podnosić poprzeczkę. Szklanka wody to chyba za mało jak na taką obelgę, nie sądzisz? Proponujesz coś innego? - Przestała marszczyć czoło, coby nie miał za dużo satysfakcji. Jeszcze tego by brakowało, że faktycznie by się ich nabawiła przez niego.
Poczuła się, jak złapana na gorącym uczynku, kiedy "odkrył" jej zamiary, na twarzy zachowała spokój, lecz czuła, jak całe ciało jej sztywnieje. Wymamrotała coś pod nosem, co miało brzmieć jak "wcale nie". I odwrócila wzrok. Dopiero wziąwszy głebszy oddech, spojrzała na niego zadziornie (a przynajmniej włożyła w to dużo wysiłku, aby tak to wyglądało) i uśmiechnęła się kąśliwie - Tylko rzucenie krzesłem? Mało dramatycznie. Zrób to na tle księżyca w pełni, burza z piorunami też dodałaby klimatu. Może wtedy uwierzę w Twój gniew. - Nie mogła pozwolić, aby poczuł się zbyt pewnie. Oni zawsze wyczuwaja wahanie.
- Nie - skłamała gładko. Denerwowało ją to, że dobrze potrafił odgadnąć jej uczucia i fakty z życia. Trzeba mu trochę pomieszać. - Może po prostu mam w zwyczaju zapraszać do domu brodatych bezdomnych i ćwiczyć na nich różne rzeczy - zaklęcia, strzyżenia? - I co teraz? A na następne słowa... Nie ukrywając, spodziewała się więcej entuzjazmu po nim, gdy zobaczył swój "nowy" wygląd twarzy. Jego cichy głos wcale nie uznała jako nawet namiastkę uznania, a słowa "nie spartoliłaś", oprócz odczucia igiełki wbitej w nią, oznaczały jedno - mogło być gorzej. Przypatrzyła się raz jeszcze swojemu dziełu - wciąż uważała, że wyglądal młodziej, ale samo strzyżenie mogło pójść jej jednak lepiej, te nierówne cięcia, które wcześniej ledwo wyłapała, teraz zdawały się jej pogłębić. I czy na pewno było symetrycznie? Na pierwszy rzut oka owszem, ale gdyby tak się przyjrzeć... Chrzaknęła po chwili, odrywając wzrok od tego - To... się cieszę - nie była na niego zła, bardziej zawiedziona swoimi umiejętnościami. Gdyby więcej czasu poświęciła, wyszłoby pewnie lepiej. W końcu to nie było jakieś skomplikowane cięcie.
- Tylko skorzystaj z naszego szamponu. Nie użyj przypadkiem swojego 12w1 - powiedziała zrezygnowana, jak ten znów zbywałam jej prośbę. Może tylko żartował. - Nie musisz ich używać, jeśli nie chcesz. Może masz gdzieś schowane resztę czystych ciuchów, nie wnikam w to. Po prostu nie będę ich szukać. Ale nie chcę, żebyś po domu i sklepie chodził w tym samym zestawie. - powiedziała z jeszcze większą rezygnacją. I chyba dopiero teraz sobie zaczęła naprawdę uświadamiać, jaką głupotę zrobiła, że go tu w ogóle zaprosiła. Pomasowała się po skroni, przekładając płachtę tylko do drugiej ręki.
Może za dużo było gadania o prostytutkach - tylko, ile to już będzie, 2, 3 godziny- przez całą znajomość, ale gdy wspomniał o oferowaniu łóżka, to miała tylko jedne, niezbyt przyjemne skojarzenia. Posłała mu tylko wkurzone spojrzenie i ruszyła do kuchni - Mam Cię trzymać na pustym żołądku? Jeszcze byś zaczął w śmieciach grzebać. - Jak bardzo by w to mężczyzna nie uwierzył, Zaya chciała być miła z tą propozycją. Nie wiedziała, czy coś wcześniej jadł, a nie będzie mu tego przecież zabraniać. Pokręciła głową na ten jego wybredny żolądek - Nie musisz się spieszyć.
Ekwipunek:
Kurtka
Torba materiałowa robocza
Kozik
3x puste flakoniki na eliksiry
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domostwa”