Spotkanie

[Nari Orecev]

To chyba było za dużo dla nich, drugi to w ogóle wyglądał jakby mu się zwoje w głowie poprzepalały. Ale bez słowo poszedł sprzątać „papierki” jego zdaniem. To akurat ucieszyło Nari zaś Takaro dalej coś nie ogarniał - Tysiące lat to tak jakbyś urodził się 100 razy dożył 100lat i umarł czyli bardzo długo - rozciągnęła ręce próbując mu tak jakoś zwizualizować.
Skrzyżowała ręce na piesi - Nie bajki a prawdę, tak samo że jak jeszcze bliżej drzew podejdziesz to te dwie Wrony Cię zaatakują w obronie gniazda - wskazała na patki przyglądając się Blondynowi. Niejedno krotnie atakowały ją czy kogoś innego te wredne ptaszory. Nic prawie do nich nie miała gdyby nie to że czasem są zbyt wredne.

[Takaro]

Uniósł lekko brew- Ile to jest?- Nie wiedział umiał liczyć do dziesięciu a powyżej to tak topornie szło ale jakoś szło.
-łaaa... nie rozumiem.. i daj mi spokój ruda- Za dużo informacji, za dużo skomplikowanych rzeczy. Zaś wronami się nie przejmował. Najwyżej spróbuje sobie upolować i zjeść. Zawsze to plan. Poszedł sobie jeszcze dalej i walnął dupę na trawie gapiąc się przed siebie na to co tam widział w parku. Paluchami miętolił trawę.

[Nari Orecev]

Przetarła dłonią twarz widząc, że ten dalej nic nie rozumie. Okey liczb nie musiał ale donosił wrażenie, że ten nawet nie próbował tego zrozumieć. Obejrzała się na drugiego niewolnika i jakoś mu szło a ten zaś faktycznie był kłopotliwy.
Uśmiechnęła się złośliwe pod nosem - O nie cukiereczek się obraził - zawołała za wilkołakiem. Jak dobrze pamiętała ten nie mógł podnieść na nią ręki bo był tak wyuczony ale gdzieś ten swój zamach ma. Weszła w widmowy krok pojawiając się tuż przed nim i dość blisko miała swoją twarz przy jego - To jak słodziutki, weźmiesz się do pracy?

[Takaro]

-Nie jestem cukiereczkiem- warknął do rudej. Nie bardzo miał ochotę na pracowanie od co. Może sobie sprawdzał na ile może sobie pozwolić. Zwykle tak robił ale cóż.
-łagh...!- wydarł się jak ta mu się nagle tak pojawiała aż ten poleciał na plecy i przesłonił się aż jedną ręką- Skąd ty to tak-Rzucił będąc dalej w szoku- Spadaj...- Rzucił ale jakoś szok mu jeszcze nie zszedł. Rzucił w nią trawa, którą zerwał teraz.

[Nari Orecev]

Zaśmiała się głośno widząc reakcje chłopaka a jeszcze ten rzut trawą. Istna komedia ale praca nie zaczeka a tylko jedna osoba z ich całej trójki nieprzerwanie się męczy ze zbieraniem śmieci. Dziewczyna na spokojnie ruszyła w stronę Blondyna, można by rzec, że go wyminie ale jednak złapała go za nadgarstek ciągnąć w stronę pracowitego gościa. Było miło, zabawnie a teraz praca - Rusz siedzenie i chodź sprzątać - powiedziała wesoło. Miała nawet dobry humor - Weź się zachowuj jak na mężczyznę przystało i bierz się do roboty - nie spodziewała się aby to przyniosło jakąś zmianę w jego postępowaniu ale kto wie.

[Takaro]

-Z czego się tak śmiejesz- Warknął do niej i za dużo tego wszystko- Nie dotykaj mnie- warknął w jej stronę ostrzegawczo.
-Wal się i sam sprzątaj te toksyny i inne przenikanie- Rzucił dodatkowo w jej stronę. Nie obchodziło go to, ze ktoś tam pracuje. Nie bawił się w solidarność czy coś takiego. Nie ma czegoś takiego, tak. Jest tylko dbanie o swoje interesy czy coś.
-Co się tak mnie uczepiłaś- Warknął spoglądając na nią- czego ty ode mnie chcesz- Nie rozumiał tego. Po co go tutaj ciągnie i po co ma sprzątać, po co to wszystko.

[Nari Orecev]

Patrzyła się na niego z przymrużonymi oczami, wyglądał istnie jak dziecko. Takie małe sfochane dziecko, które nie dostało tego co chce.
- Będziesz sprzątał czy Ci się to podoba czy nie - wskazała na worek - Rusz tą leniwą dupę Cukiereczku - ostatnie słowo wypowiedziała już bardziej złośliwe.
- Jakbyś trochę bardzie ruszył głową to wiedziałbyś, że zostałeś wynajęty przez straż więc nie tylko będziesz odpowiadał przed swoim panem za brak wykonania polecenia ale również przed dowódcą straży - obie te rzeczy zmyśliła ale coś pewnie dałoby się ugrać gdyby przyszli z reklamacją i braku zadowolenia z Takaro. Chociaż średnio chciałby składać na niego zażalenie pomimo tego topornego charakteru.

[Takaro]

-Przestań tak do mnie mówić- Rzucił wstając z ziemi- Nie obchodzi mnie ta cała straż i ten dowódca, gówno mi może zrobić. A mój pan dostał kasę i ma w dupie to czy się będziecie użerać ze mną czy nie. Nie obchodzi to go- Rzucił do niej ale mimo wszystko poszedł po worek coś mamrocząc pod nosem i wrócił do zbierania liści. Nie pamiętał co miał tam sprzątać. Co tam na ziemi coś tam tam, coś tam gadała, toksyny i halucynację i coś tam... Liście papier co za różnica.

[Nari Orecev]

On znał swego Pana najlepiej, nie była w stanie przewidzieć tego jak się zachowa właściciel w stosunku do nich. Aleeee… Takaro wstał i zaczął sprzątać, opadły jej ręce widząc co zbiera - Zostaw liście i zbiera papierki Cukiereczku, może jak odpowiednio dużo nazbierasz zrobisz sobie z nich kocy dla siebie - powiedziała z przekąsem do chłopaka.
Przynajmniej jeden z nich był mniej toporny na to co się do niego mówi i robił wszystko co mu powiedziała. Ciężki orzech do zgryzienia z tym Blondynem, poczuła jakby miała jakieś deja vu.

[Takaro]

-Wal się- Warknął i przestał zbierać liście- Zresztą nawet jakbym zrobił to i tak by mi zabrano więc po co marnować czas- Prychnął i nie spoglądał na kobietę. Szedł i zbierał te tak zwane śmieci. Zdawał sobie sprawę, ze nie musi znać intencji innych względem tego co karzą mu robić. Nie jest od tego aby o tym myśleć czy kwestionować. Od myślenia się ci inni. Z drugiej strony chodzenie i robienie czegoś zawsze go bardziej rozgrzeje. Ciekawsze to niż stanie jak słup.