Sala jadalna

[Tkacz Losu]

Duże pomieszczenie ze stołami i krzesłami. Za barem stoi wilkołak, Sylvan Vulkodlak. Przyjmuje zamówienia jak i rezerwacje noclegów. Posiłki nie są pierwszej klasy ale za te niedużą, kwotę jaką tutaj się płaci, są bardzo porządne.
Można tutaj skosztować domowej roboty mocniejszych trunków jak i za odpowiednią zapłatę spędzić ciekawie noc z kurtyzaną.

Płaci się tutaj za łóżko, nie cały pokój. Można więc nie wiedzieć, a dzielić pokój z kimś.

[Ketsueki Ōkami]

- Tylko to chyba trzeba umówić arenę. Normalnie powiedziałabym, że łatwiej i szybciej byłoby wybrać się za mury, ale w twoim przypadku może być problem. - Niby pracowała w biurze i lubiła te robotę. Jednak gdy to ona miała załatwiać dla siebie jakieś papiery, dostawała białej gorączki.
- Nie wiem czy obecnie będą chętni mnie dopuścić. - Z drugiej strony jej wizyty u psychologa nie dotyczyły agresji.

[Helion Kanavar]

Machnął ręką.
-Zawsze można gdzieś miedzy uliczkami na przykład w porcie- Tam zawsze coś sie dzieje i no. Straż nie jest w stanie upilnować każdego miejsca. No a mały trening to nie rozbój przecież.
-Nie wszystko trzeba zawsze robić legalnymi źródłami- zaśmiał się zakładając łapy za głowę.

[Ketsueki Ōkami]

- Heli, uważaj z kim rozmawiasz. Znów chcesz coś tam zdemolować i trafić na dołek? Wtedy już Ci nie odpuszczą. - Ona też miałaby pewnie z tego kłopoty, a chciała wrócić do pracy. Zawsze miała czystą kartę, już i tak odwaliła z tą ucieczką, nie zamierzała kombinować.
- Spróbuję załatwić arenę. - A on niech lepiej uspokaja Mepha, bo ten jeszcze uzna, że powtarzające się spotkania to dla niego zagrożenie.

[Helion Kanavar]

-Nie mówię o demolce tylko treningu z tobą- Gdzie tam ona już te najczarniejsze scenariusze- Przechodziłem kryzys i byłem zaćpany wtedy. Teraz jestem tylko podpity- No i miał humorek. Nie planował demolki.
-Oj bardzo jesteś prawilna- Nie aby mu to przeszkadzało. On jednak prawilny nie jest i nie będzie. Ma swoje za uszami i nadal ma swoje tam plany.

[Ketsueki Ōkami]

- Nie ma mowy. - Pokręciła głową, choć po ustach błąkał jej się delikatny uśmiech. Mogła rozrabiać, ale poza murami, w mieście nie pozwoli sobie na łamanie prawa.
- Toć jestem strażnikiem i to od dobrych kilku lat. Może i miałam przerwę, ale nie dam Ci się sprowadzić na złą drogę. - Pokazała mu język, jakby nagle znów była dzieciakiem. Zamówiła kolejne piwo i wróciła uwagą do Hela.
- Już nie bierzesz? - To też byłaby dobra informacja. Widziała co narkotyki potrafią zrobić z ludźmi i nieludźmi też. Straszne to świństwo i nie mogła pojąć, jak można się decydować na spróbowanie tego syfu. Z drugiej strony ona zaczęła palić. Tyle czasu biegała w wilczej formie, a po powrocie do miasta znów sięgnęła po papierosy. Może jednak rozumiała trochę mechanizm.

[Sylvan Vulkodlak]

Nie minęło jakoś specjalnie dużo czas nim Sylvan wyszedł z tawerny i do niej wrócił.
-Tawerna zamknięta, wyjść!- Rzucił do gości nie mając zamiaru dyskutować. Może idąc tutaj mógł wyglądać na bardziej opanowanego, to w tawernie trzymanie tych pozorów nie szło mu jakoś specjalnie. Może w miedzy czasie łamiąc jakiś stół na pół kiedy to nosiło już go. Może taki gest dodatkowo skłoni do wyjścia....

[Helion Kanavar]

-No dobra, dobra- Zaśmiał się, bo nie miał zamiaru prowokować czy robić kłopoty. No ale może.
-Wiesz, próbować mogę- dodał żartobliwie. Jednak tak na poważnie, to nie będzie nawet próbować. Skoro jest tak bardzo zdecydowana, to nie ma najmniejszego sensu.
Takiego występu ze strony przybyłego wilkołaka to sie nie spodziewał.
-Lepiej się zbierajmy- On sam nie chciał kłopotów.

[Ketsueki Ōkami]

Pokręciła głową, niby z niedowierzaniem, ale wciąż uśmiechnięta. Miała nadzieję, że chłopak nie pakuję się już w nic nielegalnego, naprawdę przykro by jej było go aresztować.
Odwróciła wzrok zaskoczona nagłym hałasem. Widząc Syla pobladła. Chciała z nim porozmawiać, ale po pierwsze nie teraz, musiała się przygotować do tej rozmowy. Po drugie ewidentnie nie był to dobry moment. Podniosła się bez słowa, jedynie skinienie głowy pokazując, że zgadza się z oceną Hela. Nie mogła oderwać wzroku od Syla. Co mogło go aż tak wzburzyć. Ruszyła do wyjścia.

[Sylvan Vulkodlak]

Jak tylko ostatni goście wyszli, zamknął drzwi za sobą. Nie chciał aby komuś cos sie stało. Wcześniej jeszcze kazał iść pracownikom do domów. Chciał być sam. Nie interesowało go teraz jak to wszystko będzie wyglądać jutro. Bardzo dawno go tak nie poniosło. Czuł w sobie wielkie rozgoryczenie i wściekłość. Zmienił formę i najzwyczajniej w świecie musiał to wszystko z siebie wyrzucić, a że przy okazji zdemoluje sobie lokal. No trudne, będzie o tym myslał później. Przecież płakać nie będzie. Koniec końców po dłuższym czasie siadł przy barze i wrócił do picia alkoholi jakie tutaj miał. Może na kolejny dzień pomyśli.

[Hatsuyuki]

Hatsu postarała się wyślizgnąć ukradkiem rzucając jeszcze do szefa
-Jak nic mnie nie zatrzyma, postaram się przyjść jak najwcześniej-
Cóż, dawno nie widziała kogoś w takim stanie ale to nie był cesarz żeby to była jej sprawa. Mogła mi zaproponować masarz ale spoufalanie się z szefem na tym etapie nie bardzo jej pasowało
z/t