Sala jadalna

[Tkacz Losu]

Duże pomieszczenie ze stołami i krzesłami. Za barem stoi wilkołak, Sylvan Vulkodlak. Przyjmuje zamówienia jak i rezerwacje noclegów. Posiłki nie są pierwszej klasy ale za te niedużą, kwotę jaką tutaj się płaci, są bardzo porządne.
Można tutaj skosztować domowej roboty mocniejszych trunków jak i za odpowiednią zapłatę spędzić ciekawie noc z kurtyzaną.

Płaci się tutaj za łóżko, nie cały pokój. Można więc nie wiedzieć, a dzielić pokój z kimś.

[Los]

Mężczyzna nie spodziewał się, że ten tak szybko przyjdzie do niego z pieniędzmi. Nie dał niczego Sylvanowi dopóki nie pojawił się prawnik z notariuszem. Wtedy zaczęło się przekazywanie wszystkiego z adnotacją w papierach, że były właściciel ma prawo korzystać ze wszystkich dobrodziejstw tego miejsca wraz z innymi jego gośćmi. Po całej papirologii już były dowódca tawerny przekazał Siwemu klucze, akt własności i wszystko co było mu potrzebne do prowadzenia biznesu. Pozabierał swoje rzeczy z gabinetu, pożyczył wilkołakowi powodzenia, uścisnął rękę dodatkowo pieczętując umowę. Wyszedł.

zt

[Hatsuyuki]

Hatsuyuki stanęła przed tawerną o chwile się zastanawiała. Dziś nie miała na sobie ani odrobinki świecącej farby, więc można było uznać ją za zwykłą lisicę. Mogła by przybrać ludzką formę ale takowa zdawała jej się niepraktycznie chłodna. Może w środku to zrobi lecz to już zależy od okoliczności.

Powoli weszła do lokalu i ostrożnie rozejrzała się po wnętrzu.
-Dzień dobry-
Przywitała się i skierowała ku barowi. Skoro tu już jest to nie może sobie pozwolić na wąchanie. Usiadła przy barze i zaczęła czekać aż zwrócą na nią uwagę

[Sylvan Vulkodlak]

Czas płynął i po zakupie tawerny, Siwek zabrał się za remonty i przebudowę. Większość już skończył. Została modernizacja łaźni i podział na większą i mniejszą. Trochę to trwało ale udało sie wszystko przeprowadzić. Lokal jak nowy.


-------


Zadowolony czyścił sobie kufle i stał za barem. Spojrzał na lisa.
-No dzień dobry ale wolałbym aby zmiennokształtni nie przebywali na terenie tawerny w zwierzęcej formie- No z tym zawsze są problemy, a tych chciał teraz uniknąć. Po co mu one.

[Hatsuyuki]

-Och przepraszam, moja wina-
Zmiennokształtna z wysiłkiem zaczęła wracać do ludzkiej formy, Nie przepadała za tym procesem, może tym z jednym ogonem było łatwiej ale nie jej, te trzy parszywiaki komplikowały życie
-Nazywam Hatsuyuki. Jak już zauważyłaś jestem zmiennokształtną. I jeśli była by taka możliwość byłabym zainteresowana pracą w tym przybytku. -
Hatsu lekko dygnęła chowając ostatni z ogonów i lisie uszy.
-Nie straszny mi zmywak, wynoszenie śmieci czy mycie podłóg-
Zapewniła kolorowo oka i posłała uśmiech wilkołakowi

[Sylvan Vulkodlak]

Skinął jej lekko głową i dalej zajmował sie swoimi pracami.
-Jakieś doświadczenie?- Zapytał, zmywak zajęty jest. Ogólnie kuchnia była już zajęta. Rozmyślał czy nie dać jej funkcji kelnerki
-Podłogi każdy myje po zmianie- Nie ma jednej osoby, sala sprząta sale, kuchnie kuchnia i takie tam sprawy. Najpierw posłucha o niej cos.
-Opowiedz coś o sobie- No w końcu też wolałby mieć pracownika, którym będzie sie dogadywał.

[Hatsuyuki]

-Nie pochodzę z Cross-
To chyba było istotne i mogło wiele tłumaczyć
-Dotąd jeśli obsługiwałam klientów było to bardziej w kameralnym gronie, chociaż imprezy na parędziesiąt osób do obsługi na jedną głowę też się zdarzały. Umiem polewać alkohol z większości typów karafek, znam ceremonie parzenia herbaty i umiem grać na Koto chociaż podejrzewam że tan się w karczmie nie sprawdzi.-
Hatsu się lekko uśmiechnęła
-W kulturze z której się wywodzę cześć dziewczynek od małego jest uczona jak służyć wyżej postawionym. Jestem jedną z tych dziewczynek. Wierzę że te umiejętności po drobnych zmianach ze względu na kulturę w tutejszym mieście, mogą być bardzo pomocne w miejscu takim jak karczma, chociaż podejrzewam że jeszcze wiele przede mną nauki by rozumieć te różnice-

[Sylvan Vulkodlak]

Wysłuchał jej i milczał. Wiedział jakie rzeczy tutaj czasem były robione.
-Mogę zatrudnić cię jako kelnerka, poradziłabyś sobie z obsługiwaniem klientów? Przyjmowanie zamówienie, potem zanoszenia jej- Przyglądał się jej w spokoju ale i uśmiechem na twarzy.
-A słysząc twoje kwalifikacje mogę zaoferować ci dodatkowe zatrudnienie jako pani do towarzystwa, wiesz na czym to ma polegać?- Zapytał jej będąc ciekawym jak ona by sobie to wyobrażała.

[Hatsuyuki]

-Można powiedzieć że mam kwalifikacje w kierunku obsługi grup politycznych-
Stwierdziła z lekkim uśmiechem
-Mogę towarzyszyć klientowi od rozmowy do łóżka. Nie stanowi to dla mnie większego wyzwania-
Stwierdziła słodko i zapytała
-Na sali obowiązują jakieś zasady, typu nie macamy towaru?-
Tego akurat była ciekawa. Pamiętała że każde przyjęcie miało inne zasady i zależało od tego kto na nim był. Może i tu zdarzały się różnice.
-Póki wiem gdzie jest granica co klient może to czyje że powinnam dać radę. Zapamiętać i przynieść zamówienie to swego rodzaju podstawa. Póki nie trzeba pamiętać dań dla danego klienta na dany dzień bo ten oczekuje że zostanie mu podane chwilę po tym jak przyszedł to nie powinno być problemu
Dodała lekko i przyjaźnie się uśmiechając

[Sylvan Vulkodlak]

Skinął jej lekko głowa.
-Rozumiem- tutaj grup politycznych nie zastanie- Klient nie może dotykać barmanki i ta nie powinna pouchwalać się z klientami- Wolałby unikać takich sytuacji.
-Zamówienia nie musisz zapamiętać, wystarczy, ze zanotujesz je. Od razu otrzymać mogą jedynie napojów. Posiłki są przygotowywane na bieżąco, wiec na nie trzeba poczekać od 20 minut do 40 w zależności od ruchu- Wytłumaczył kobiecie. Miał nadzieję, ze zasady są proste. Nie ma ich dużo.
-Jako pracownik, nie możesz macać i brać towar ale obiad możesz zjeść za darmo- Nie miał zamiaru aby pracownik na głodzie siedział- A dodatkowo jeśli jakiś klient będzie sobie życzył, to będziesz mu towarzyszyć w łaźni lub pokoju. Oczywiście klient przed pójściem musi zapłacić za to co ma zamiar robić- Masaż czy co tam sobie uroją.
-Moja wyjściowa stawka to 150 myntów plus napiwki jakie otrzymasz- A te pewnie będą.

[Hatsuyuki]

Lisica przysłuchiwała się chwilę i powiedziała
-Dość łatwo to zapamiętać. Notowanie to spore ułatwienie-
Dodała z uśmiechem i nad czymś się zastanowiła
-Czas oczekiwania też wydaje się optymalny. A co do towarów to rozumiem. Bardziej chodziło o to na ile klient może sobie pozwolić przed dodatkowymi opłatami lecz to już wyjaśniłeś-
Ostatnia część nieco ją zaskoczyła
-Płatność z góry za usługi, to ciekawe. Inaczej niż tam skąd pochodzę. A co do napiwków jak wygląda tutaj podział?-
zapytała zaciekawiona i posłała uśmiech Sylowi
-Tam skąd pochodzę to tylko prezenty zostawały w rękach kurtyzan-