Dom Nari i Mortena

[Tkacz Losu]

Niewielki dom.
Pierwsze co wita gości to mały przedpokój z wieszakiem i szafką na buty. Kawałek dalej na całej dolnej powierzchni umiejscowiona została kuchnia z całym umeblowaniem, która jest połączona od razu salonem/jadalnią. Mieści się w niej stół, 4 krzesła i kanapa.
Na pierwszym piętrze zaraz koło schodów są dwie pary drzwi, po lewej wchodzi się do Mortena a po prawej do Nari. Oba pomieszczenia są tak samo umeblowane i tej samej wielkości. Łóżko, szafa, biurko, krzesło i szafeczka nocna. Na wprost schodów idą kawałek dalej znajduje się niewielka łazienka z prysznicem, toaletą i umywalką.

[Nari Orecev]

Zastanowiła się nad jego wypowiedzią - A koleżankę? - zapytała przyglądając się jak ten się rozciąga. Jak będzie chciał korekty to mu pomoże - A w co chciałby się pobawić? - co z tego, że są dorośli. Zabawa to frajda w każdym wieku.
Rozbawiona pokręciła głową - Niewiele mi to mówi i zawsze jest miły to nie rozumiem dlaczego tak uważasz - chciała coś jeszcze dodać kiedy w okno zapukał ptak pocztowy. Podeszła do zwierzęcia wpuszczając go do środka z pakunkiem, rozwinęła je i z uśmiechem pokazała Blondynowi - Może być? - pokazała mu dres w szarawych odcieniach - I jak możesz to przymierz - podała mu ciuchy.

[Takaro]

-kogokolwiek- Zakończył rozciąganie. Chyba nie tka źle, co? Silny z niego samiec od co!
-Nie wiem w co można sie pobawić- Nie pamiętał zabaw dzieciństwa, a inne zabawy nie były ... przyjemne dla niego.
-Nie musi- Frajer i tyle. Wzruszył ramionami, a następnie spojrzał na dresy- No dobra- Zaczął się rozbierać aby potem ubrać nowe odzienie- Podobam ci sie w tym?- Zapytał trochę poprawiając ubranie.

[Nari Orecev]

- To mogę zostać Twoją koleżanką jak chcesz - uśmiechnęła się.
Zastanowiła się - No dobra, mam nadzieję że kiedyś mi powiesz dlaczego tak uważasz - kolega zza baru był na prawdę sympatyczny a oni się pożarli w dosłownie 10 minut.
Obrała się biodrem o biurko przyglądając się jak się przebiera - Nie za ciasny? - wolała się upewnić nim oderwie metki - Jak dla mnie pasuje Ci ten kolor ale czy Tobie się podoba? - zapytała. Sama się porozciągała i poszła przebrać w dresy, jakoś on jej nie krępował w pokoju w sumie mało było takich osób. Nie będzie się zachowywać tak jak ośmiolatka, każdy z nich miał skórę i kości a pewne części ciała miała zasłonięte więc no.

[Takaro]

-Jesteś moja panią to jak możesz być koleżanką?- Zapytał się jej patrząc na nią z uniesioną jedną brwią.
-Nie powiem bo nie ma co mówić- Fuknął- frajerzy gryzą glebę- Założył ręce na piersi. No takie trochę dziwne podejście ale tak właśnie myślał od co. Kiedy zaczęła się przebierać ten walnął się na plecy gapiąc sie w sufit.

[Nari Orecev]

- Normalnie, nie musisz się zachowywać jak dotychczas - powiedziała swobodnie.
Na prawdę dziwne miał podejście do świata. Gdy skończyła się przebierać klepnęła go w ramię - Choć - wyszła z pokoju schodząc na dół. Zaczęła zakładać buty i kolejna wtopa, zapomniała o butach. Jak dużo jeszcze zapomniała? Na pewno sporo, no dobra to będzie przystanek przed parkiem. Poczekała na blondyna a później wyszła z domu od razu ruszając truchtem do pobliskiego sklepu z butami. Miała nadzieję, że jeszcze zdążą przed zamknięciem.

2xzt

[Takaro]

Wrócili i w środku zdjął buty. Nie wiedząc co ma zrobić spojrzał na ruda pytająco. W końcu ona tutaj dowodzi. Nie wiedział czy ma jakieś jeszcze zadanie czy coś. W końcu wszystko jest możliwe.

[Nari Orecev]

Chwila minęła nim załapała na co chłopak czeka - Odłuż zimowe buty tutaj i leć na górę umyć ręce, tylko dokładnie - upomniała go - Później pomożesz mi w kuchni - dopowiedziała - A i jak możesz to zawieść torbę na oparciu krzesła - podała mu ją. A sama udała się do kuchni, umyła ręce w zlewie nastawiając wodę na ogień. Przygotowała dwa kubki wrzucając do niej herbaty.

[Takaro]

-Jak sobie życzysz- Powiedział i tak zrobił. Poszedł na górę. Zawiesił torbę, a potem poszedł umyć ręce. No wcześniej ogarniając sprawę z butami. Chwilę mu to zajęło ale zszedł na dół.
-Co ma teraz zrobic, pani?- Zapytał rudej wiedźmy.

[Nari Orecev]

Woda się zgotowała, zalała herbaty. Poczekała aż się zaparza a później wyrzuciła torebki do śmieci.
Wyciągnęła z lodówki wcześniej zamówione jedzenia - Głodny? - zapytała szukając w szafkach patelni i garnka do podgrzania posiłku. Było już ciemno to w zasadzie kolacji.

[Takaro]

-No- Milczał nim to powiedział. Bił się w głowie ze sobą. Bo nie powinien tego mówić. Z drugiej strony faktycznie był głodny. Tyle wysiłku, potem spacer i w ogóle. Za dużo i tak jakoś po prostu zgłodniał.