Mała Łaźnia

[Tkacz Losu]

Mała kameralna łaźnia z nie dużą balą. Przy wejściu jest ławeczka i szafka na ubrania. Ręczniki przygotowywane są tuż przed wejściem klienta.

Można domówić dodatkowe usługi jak:
- Wino
- Olejki zapachowe
- Masaż
- Towarzystwo kelnerki.

[Sylvan Vulkodlak]

Ten jej szok był dla niego zabawny.
-Oj nie wiesz ile razy dostało się wpierdol od ojca- Fenrir zresztą tez nie miał najłatwiej. Masował ja dalej, uważnie dociskając gdzie trzeba.
-Mam różne lepsze i gorsze- Nie będzie wkopywać Fenka-Ale jedno jest pewne, propaganda mocno zryła mi głowę i trudno było żyć z ludźmi- Oj tak tym bardziej, że był uczony, ze to nic i można ich zabijać i zjadać.
-W szkole to się dopiero działo, wiesz to byłą z internatem. Wraz z Fenrirem pochodziliśmy z dalekich stron. Wysłano nas w ... bezpieczniejsze miejsca abyśmy byli bezpieczni i się uczyli- Ta.. uczyli ale cóż. Szło dobrze.

[Nari Orecev]

- To aż takim rozrabiakom byłeś? - zaśmiała się słysząc jego uwagę o ojcu. Zapewne nie raz skoro o tym wspominał.
- Jaka propaganda? - podniosła się na łokciach odwracając do Siwka. O czymś takim nie słyszała, jak o wielu innych.
- Jak bardzo dalekich? - nie była w stanie sobie wyobrazić co obaj robili w szkole. Jednak nie ciągnęła Siwka za język, najwyżej przy innej okazji się dowie więcej. Dzisiaj miała wrażenie, że jest uważniejszy - Dlaczego was wysłali z dala od domu? Była u was łapanka czy coś podobnego? - raz już jej coś o tym wspominał.

[Sylvan Vulkodlak]

-Wiesz, tak bywa- No młody był.
-Wilkołacza, nie chce o tym mówić- nie miał ochoty gadać o tym wszystkim. No i aż ja przycisnął, bo ją masuje, nie ma podnoszenia się.
-Tereny gdzie żyliśmy nie były bezpieczne- Czy kiedykolwiek ta część świata była spokojna? No nie bardzo.

[Nari Orecev]

Zdziwiła się zachowaniem Sylvana i cicho syknęła z bólu kiedy ją docisnął do ławki. Nie rozumiała tego a bardzo chciała zrozumieć. Jednak po jego słowach doszła do wniosku, że lepiej o to nie pytać. Przynajmniej nie teraz.
- Dobrze - leżała już posłusznie, nie chciała gniewu mężczyzny wolała być na z nim na dobrej stopie.
- Przepraszam, nie chciałam Cię rozgniewać - powiedziała grzecznie.

[Sylvan Vulkodlak]

No i teraz się położyła.
-Nie gniewam się, po prostu nie chce o niektórych rzeczach mówić- Ciekawość to nic złego. Nie miał nic przeciwko temu. Po prostu nie chce tyle.
-Są rzeczy, które chcemy zachować dla siebie- Dodał aby rozjaśnić jej tę sprawę.

[Nari Orecev]

Może się i nie gniewał ale odczuwała to inaczej.
Poruszyła nosem nieco zbita z tropu, skoro chcą przekazywać wiedzę z pokolenia na pokolenie to dlaczego nie chce mówić o tych cięższych sprawach. Możliwe, że nie rozumiała tego bo sama nie doświadczyła takich czasów a czy chciała? Szczerze w to wątpiła.
- A skąd pochodzisz? - na to pytanie jej powiedział ogólnikowo. Z dalekich stron to może być nawet za górą dla niektórych. Także niewiele to mówiło.
Masaż był przyjemny narzekać nie mogła, gdyby nie robiło jej się zimno to zapewne jeszcze by pokorzystała. Ciarki zaczęły przechodzić dziewczynie po plecach - A mógłbyś też pomasować Takaro? Chcesz? - ostatnie słowo skierowała do Blondyna.

[Sylvan Vulkodlak]

Pomyślał dłużej jak ma jej to powiedzieć. Idea państwa tutaj jako taka nie istniała.
-To był kontynent daleko, nim kataklizm nastał, świat wyglądał inaczej. Miejsce, z którego pochodzę nie istnieje już-No takie są realia i nie ukrywał tego- to było by jakoś miesiąc drogi z tego miejsca- Tak sobie to wyliczył. Tak mocno na oko. Zakończył masaż.
-Jeśli będzie chciał- Bo on sam nie będzie nalegać.

[Takaro]

On sobie wygodnie leżał i ich obserwował.
-Innym razem- Miał zazdr ale jakoś teraz nie chciał być dotykanym przez faceta. Może jakby była to kobieta to była by inna odpowiedź. No ale no.

[Nari Orecev]

Słysząc odpowiedź zamyśliła się, to co mówił świadczyło o tym że on sam nie ma już swoich rodzinnych stron. Chociaż jak też sam mówił nie było tam za kolorowo. Podniosła się z ławki - Faktycznie daleko stąd - przytaknęła na jego wcześniejsze słowa.
Udała się do bali zanurzając po ramiona - Dziękuję za masaż - uśmiechnęła się do Sylvana. Po takim natłoku informacji będzie musiała kilka spraw przemyśleć. Wzięła drinka do ręki opróżniając naczynie - Poproszę jeszcze jednego - dla niej to będzie na tyle.
Spojrzała na Blondyn czy na pewno nie chce spróbować - Jesteś pewny? Na prawdę świetnie mu to idzie - pochwaliła Siwka a Takaro szturchnęła łokciem.

[Takaro]

Obserwował ich. Jakoś nie miał ochoty na rozmowy czy coś.
-Nie chce- Nie czuje sie gotowy na coś takiego od faceta i tyle. Nawet jeśli jego druga strona z chęcią by skorzystała. Nadal musi pracować nad sobą.