Wizard's World

Nie miałem oporów aby powiedzieć co robiłem wczoraj - A miałem kilka sparingów z kumplem - nie dodam, że po obfitym obiadku bo no to nie było aż takie ważne. A może było? Nie przerywałem pracy trzeba nadrobić czas ale i tak pewnie nie wyjdę szybciej o tyle co się spóźniłem. Tak powinienem odrobić te minuty, trzeba być solidnym i uczciwym.

- Nie, nie to takie bardziej łagodne potyczki - powiedziałem wesoło gładząc się po tyle głowy. No nie chcieliśmy siebie nawzajem uszkodzić w końcu ja do roboty musiałem iść a Helion tyle co zdążył dojść do siebie więc nic z tych rzeczy.
- Spokojnie szefie wątpię aby doszło do czegoś takiego - zapewniłem ale kto wie? Może kiedyś coś się zmieni ale w to szczerze wątpiłem. No chyba, że ja w pełnię nie wypiję eliksiru to może być ciężko aż mnie ciarki przeszły. To był bardzo zły pomysł dlatego zawsze się z tym pilnuję.
Nie przerywałem pracy podczas pogaduszek z szefunciem, co jak co ale robota się sama nie zrobi a trochę jej jest jak zawsze. Dlatego na brak nudy nie mogę narzekać a to mi się bardzo podoba.

Przekrzywiłem głowę w bok słuchając co mówi do mnie szef typowo jak wilk ale no, nie rozumiem innych - Dlaczego szef tak uważa? - no ja myślałem, że zachowujemy się jak każda inna rasa. Podrapałem się po policzku zostawiając nieco brudu na nim, co się dziwić jestem mechanikiem tak to już jest.
Przekręciłem głowę w drugą stronę po hymm szefa, ciekawe co mu chodziło po głowie. Machnąłem ręką w myślach, nie wiem czy chcę wiedzieć. Taka prawda nie wszystko trzeba wiedzieć.

Obróciłem się w stronę Reno kiedy zaczął mi mówić o innych rasach - Ale jak to? - zapytałem - Czarodzieje są aż tak niedobrzy? - nie znałem ich z tej strony. Co ja mówię nic nie znałem, żyłem trybem koczowniczym to może no nie widziałem tego co powinienem. Znowu co ja mówię, pewnie że nie wiedziałem bo przecież w dzieciństwie wiecznie spoczywałem na treningach i szkoleniach. Chyba, że czasem zdarzał się taki dzień, kiedy wszystko mogłem robić ale to była rzadkość.

Założyłem ręce na klatce piersiowej zastanawiając się nad całą wypowiedzią szefa. Spojrzałem na niego i dotarło do mnie coś oczywistego - Fatycznie, ma szef rację - dopiero teraz przeanalizowałem wszystko. Tak wiem późno ale jak to się mówi późno niż wcale.
- Nie raz na ulicy spotkam jakiegoś czarodzieja co potrafi wyzywać innych dla własnej przyjemności czy nas podczas pełni choć nic nie robimy - tak to prawda, wiecznie musimy się gdzieś chować czy to w parku czy w domu. Prawa miasta zabraniają nam przemieniać się bezpodstawnie czy jakiegoś konkretnego celu a w pełnię musimy się chować jak myszy aby inni się nas nie bali. A to właśnie ludzie na nas najgorzej reagują bo inne rasy jak szefa czy wampiry nic sobie z tego nie robią.
Także moje podsumowanie tego wszystkiego to. BOSHE JAKI JESTEM ZACOFANY I NIEOGARNIĘTY.