Wizard's World

Mephisto nie wierzył własnym uszom, on na prawdę nie powiedział kurwa, ani razu! No teraz to szczeniak miał takiego banana na mordzie, że heeeeej. Kiedy to Jerome wskazał młodzika ten niezaprzeczalnie pokiwała łbem, że tak właśnie było.
- Wie szef zbliżają się święta - powiedział tak wesoło, że aż odpalił śmigło za sobą (ogon). No bo jak to tak no ten, wiecie no. Nie pomóc w najgorętszym dniu roku?

Ah powoływanie się na święta i na takie jakby sumienie. Poklepał Jerome po plecach.
- Widzi szef? Będzie dobrze- kolejny wyszczerz do łasicy i merdanie ogonem na boki.

Spojrzał lekko zdziwiony po nowo poznanych wilkołakach jak się za nim wstawili, bo aż takiego wsparcia się nie spodziewał.
- O kurw.. khm. - wyrwało mu się z ekscytacji jak usłyszał, że dostał tą robotę. Uszy postawił i lekko poruszał ogonem ciesząc się, ale nie tak mocno jak młodziki.
- Ta, przyjde... no.. dzięki.. Reno.. yyy.. szefie?.. - Najpierw trochę nerwowo bo trochę mu się wyrwało, a kiedy powiedział imię rudzielca i nazwał go szafem to się wyszczerzył. Spojrzał też po młodzikach ciekawy czy im się to opłacić, no ale w sumie zaczęła mu się podobać ta ferajna.

Śmigło wciąż się kręciło jakby wilkołak miał zaraz na nim odlecieć. Jednak gdy Jerome się coś wyrwało Mephisto lekko zerknął na nowego kolegę z nieco mniejszym ale i tak szerokim uśmiechem. Podszedł do rosłego wilkołaka, poklepał po ramieniu - Witaj na pokładzie - prawie zawył wesoło. A kiedy dotarły kolejne słowa Reno stanął na baczność i zasalutował - Tak jest Prze Szefie - za chwilę się roześmiał.

-Spoko szefie damy rade- Chyba Jerome nie jest fajtłapa czy coś aby na dzień dobry wpakować ich w kłopoty. Czas pokaże ale z drugiej strony ... Może więcej zarobią jak więcej będzie roboty ..

Pokiwał głową na to, że się zgadza na to, że przyjdzie, żeby podpisać papiery w swojej ludzkiej formie. Chciał coś zapytać, ale zaraz padło dziwne zadnie do młodzików.
- złe nawyki? - zapytał zaciekawiony nastawiając uszy do góry i dalej się szczerząc. Ciekawiło go co za tym stało, czy młodziki sprowadzali tu kogoś czy może chlali tutaj. Zaraz jednak się opamiętał i zadał pytanie, które mu wcześniej uciekło.
- a przed otwarciem to o której? - przekrzywił głowę z zaciekawieniem jak pieseł, którym teraz był, hehe.

No od razu gumowe ucho a phi. To nie jego wina, że Helion z Reno zaczynali się przy nim do siebie nawzajem dobierać gdy byli porobieni a ten jeszcze sprzątał. A co on miał czuć? Jak dwóch rosłych mężczyzn się dobiera do siebie przy niewinnej istotce?
Złe nawyki? Oj tam raz się zdarzyło, noooo Szef jak matka będzie teraz wypomniał.
Wyszczerzył się kładąc po sobie uszy z pokory, co jak co ale pracy nie chciał stracić.

-Ajtam ajtam...-machnal łapa i zaśmiał sie- Było już po robocie, więc no...- więc można a czy to w robocie to tam detal mały. No i on nie mógł dać gwarancji, w końcu Jerome może sam się ich nauczyć... Tak przez przypadek.