Wizard's World

- Ależ oczywiście, że nie - powiedziałem rozbawiony, bądź co bądź Helion starał się w robocie. Gdyby jej tylko wtedy tak nie opuszczał to no dalej by tu pracował.
- Mieszkamy ale wybrał się na wyprawę i go nie ma od dłuższego czasu - zacisnąłem pięść gapiąc się na nią. " Pewnie świetnie się bawi jakimiś babkami i to beze mnie. Menda, cham i prostak. Niech ja go tylko dorwę."
Szok i niedowierzanie, czy to jakiś podstęp abym mu później odkupił alkohol. Podejrzliwym spojrzenie zerknąłem na szefa - Podziękuje, gdy wypiję trochę więcej jestem z lekka - jakby to ująć - Nieprzewidywalny - sam siebie nie ogarniam na trzeźwo a co dopiero po alkoholu. Wystarczy mi tych dziwnych moich przygód albo i nie? Dobra, robota - Dzięki - wziąłem długopis zaczynając uzupełniać reklamacje.

- Jakoś około dwóch miesięcy temu - a mówiła menda, że niedługo wróci. Sam jak chodziłem na jakieś tam zlecenia czy coś tam nie zajmowało mi to aż tyle czasu a o tym, że może nie żyć nawet mi do głowy nie przyszło.
Siedziałem nad papierami, no i super wolałem nie pić w pracy. Chwila? Kiedy ja się zrobiłem taki odpowiedzialny? Kolejny szok i niedowierzanie, chyba się popsułem?!
- Serio szefie? - powiedziałem zrezygnowany, że jednak będę sam siedział nad papierami. Kolejna menda w moim życiu. Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi zajmując się tymi papierzyskami.
Nie wiem ile siedziałem nad tym wszystkim ale kiedy wszystko skończyłem byłem szczęśliwy jak małe dziecko. Wiedziałem, że z dokumentami nie ma co się śpieszyć i trzeba je wypełniać dokładnie i odpowiednio dlatego też tak robiłem. Poukładałem to co miałem zostawiając na biurku szefcia. Przeciągnąłem się ospale przejeżdżając ręką po karku, przez tą nudę zachciało mi się spać. Nop dobra to czas go obudzić.

zt

Wszedłem do biura za szefem - Taaak? - powiedziałem z nikłym uśmiechem i no ten zamknąłem za sobą drzwi. No niech no nowa nie słyszy jak mnie opierdzielają w robocie. Tak, tak to by podkopało mój autorytety, bo będzie mnie opierdzielał tak? No głupio założyłem to w końcu Reno on się nie wścieka i ten no jest na luzie. Także ten no rozluźniłem się i no na spokojnie podszedłem do biurka.

Wskazałem na szefa - Na pewno się Szef się z nami nie nudzi - wyszczerzyłem kiełki.
- Eee...- zacząłem się zastanawiać czy rzeczywiście coś takiego jej wyjaśniałem - Chyba nie - zaśmiałem się głupkowato czochrając tył głowy. Jakoś na to nie wpadłem, jak zawsze miałem co innego w głowie.
- Oczywiście, dlatego dałem jej jeden kombinezon. Szef się nie gniewa? - no wolałem się upewnić czy tak jest ale no.

No a jednak reprymenda ale spoko, nawaliłem - Dobrze i przepraszam - no nie będę się usprawiedliwiał czy coś. Nie miałem no jak bo przecież nie powiem, że no ten to wina Silver bo no do końca nie mówiła jasno. No tak czy siak nie powinienem tego robić tutaj. Zastanowiłem się, no chyba teraz bije do tego jak wszedł Helion i no ten stanął jakoś tak no ale stanął. Skinąłem głową, że rozumiem - Przepraszam głupio wyszło - zaśmiałem się zakłopotany pocierając kark ręką. No muszę się ogarnąć i to konkretnie.