Biuro

[Tkacz Losu]

Zepsuł ci się pojazd? Może zepsuła ci się "zabawka" albo maszyna mechatroniczna potrzebuje konserwacji? Tutaj wszystkie takie usługi zostaną za odpowiednią cenę wykonane, może i więcej.
Wszelakie mechanizmy mechaniczne i technomagiczne zostaną profesjonalnie naprawione. Warsztat oferuje także składanie machizmów od podstaw na zamówienia indywidualne.


Budynek jest jednopiętrowy. Na parterze znajdują się szerokie drzwi, przez które jest wstanie wjechać pojazd kołowy. Wewnątrz jest lada, za którą są różne szafki, półki i narzędzia. Także po tej stronie znajdują się drzwi na piętro mieszkalne.

Na piętrze są trzy pomieszczenia, sypialnia, łazienka oraz mała kuchnia.

Właścicielem budynku i warsztatu jest: Profesor Jorge Gounter, pracownikiem i współwłaścicielem Reno Couter

[Reno Coulter]

-Nie przepraszam mi tutaj młody tylko nie odwal niczego- Pokręcił głową z lekkim rozbawienie. Następnie wstał i wyminął zielonego. Poklepał go po ramieniu.
-I tak robisz dobra robotę- Nie aby to była tylko reprymenda, w końcu ten robił też dużo dobrze.
-Później u mnie, a teraz leć pilnować wilczycy nim coś sobie zrobi- Nie wiedział w końcu co tej moze przyjść do głowy. Pracowała dość krótko u niego. Był jednak dobrej myśli.
zt

[Mephisto Kudo]

Zasalutowałem - Tak jest - tak przyjąłem do wiadomości. Chyba przyjąłem, no mam jej pilnować i ten no ma nic nie nabroić. W sumie ja też.
Uśmiechnąłem się na poklepanie i no jednak dobre słowa a to coś! I to od szefa! No i tyle mi wystarczyło aby być całym w skowronkach. No nie powiem nie ukrywałem tego, z jeszcze szerszym uśmiechem wyszedłem z gabinetu.
No i prawie w podskokach wychodziłem z biura - Tak jest - no nie zastanowiłem się co odpowiedziałem i no ten będąc już na schodach trochę zwolniłem. No ale trzeba pracować więc poszedłem do reszty.

zt

[Mephisto Kudo]

Przylazłem do roboty dostając tak bardzo zajebistą wiadomość, że myślałem że ręce pogubię. Trza zrobić papiery a tak bardzo chciałem się zająć składaniem motoru a tu dupa. Zrobiłem se kawę i no zabrałem ją ze sobą, przecież nie będę siedział o suchym pysku z dokumentami. Straszne są ale no to też część mojej pracy niestety, dobra nie będę się no użalać jak trza to trza to zrobić i no i już. To no zabrałem się za sprawdzanie i no wypełnianie ich i no chowanie do tych no segregatorów/skoroszytów czy chuj wie co tam mamy ale no. To co było gotowe i dokładnie sprawdzone było no odkładane na pułeczkę więc no robota solidnie wykonana. Nie ma chuja we wsi abym coś spierdolił. Starałem się!
No po godzinach pracy zabrałem co miałem zostawiając po sobie porządek i no do domu czas.

zt

[Arkon]

Wszedł do zakładu przez spore drzwi i z obojętnością zaczął się rozglądać... drobinka w odniesieniu do mechanicznego piekła, które udało mu się kiedyś opuścić żywcem. Podszedł do lady, poszukał dzwoneczka i jeśli taki był, to postanowił nim zawołać kogokolwiek, kto jest wytypowany do kontaktu z klientelą.

Był czarnowłosym człowiekiem o nieprzyjemnym spojrzeniu. Jego twarz mogłaby wydawać się trupio martwa, gdyby nie okazjonalne, nerwicowe drgania powieki. Na tą wizytę ubrany był w czerwony, chirurgiczny strój roboczy typu szata, gdzie to na głowę zarzucił kaptur - tym razem czepek "rzeźnika" wylądował w torbie.
Był również uzbrojony - u pasa wisiał mu rapier, a kij był zwieńczony jadowitym wężem, który robił za jego "urocze" zwierzątko - ktokolwiek niepokoił wykształciucha, mógł liczyć się z pokazem kołnierza kobry.

- Halo, macie klienta.

Powiedział głośniej, chociaż nie miał zamiaru zdzierać sobie gardła.

[Mephisto Kudo]

Przylazłem do roboty mało szczęśliwy no kurde nie skończyłem tego co miałem i no muszę dzisiaj to dokończyć. Zrobiłem se kawę i no. No to ten siedziałem na górze ogarniając te dokumenty, ehhh... No nic muszą być ten no gorsze rzeczy w robocie a nie tylko same przyjemności no nie? Chociaż nie powiem wolałem siedzieć na dole wśród maszyn niż tutaj. No dobra, już dobra koniec tego biadolenia i no trzeba się zabrać za papiery.
Przeciągnąłem się za biurkiem, no wypadałoby zjeść śniadanie. Too o przerwa! Schodziłem na dół - Kawę też se zrobią a co - uchachany od ucha do ucha, że chociaż na chwilę się no uwolniłem a tu proszę. Jakiś ziomeczke przylazł do warsztatu i to mag, no no. Za ladą nikogo nie było a ja no tak trochę zaszedłem typka od tyłu - A dzieńdobreke - powiedziałem wesoło.

[Arkon]

"Dzieńdobreke" wprawiło chirurga w zdumienie... nie był specjalistą jak ojczulek, ale takie słowotwórstwo mogło być objawem udaru, a ten powinien być poddany rutynowej kontroli i szybkiej reakcji, o ile rzeczywiście wystąpił. Uczony oparł kij ze zwierzątkiem tak, żeby to za szybko nie rozgościło się w warsztacie i podszedł do mężczyzny. - Ach, tak, dzień dobry. Mimo wszystko muszę coś sprawdzić, nim przejdę do istotnych dla mnie interesów. Proszę być spokojnym, w szpitalu jestem profesjonalistą i jestem zobligowany troszczyć się o wasze zdrowie. Spokojnie podszedł i zbliżył swe dłonie do twarzy Mephisto. Planował sprawdzić reakcję źrenic oraz ich koordynację względem ruchu palca przed twarzą człeka - rzecz jasna, żeby badanie było obiektywne, powieki powinny być lekko rozchylone z pomocą palców, co też uskutecznił - chyba, że "pacjent protestował.

[Mephisto Kudo]

No typek dość ciekawy a to, że w szpitalu jest profesjonalistą to no coś no ten no - Czyli, że co? Po za nim już nie? - zacząłem się nad tym zastanawiać. Tam można? Jest to możliwe? Kurde nie wiedziałem o takich rzeczach, poczochrałem się po tej zielonej czuprynie. Zrobiłem wielkie oczy czyli, że co? Że jak wychodzę z warsztatu to też przestaje być profesjonalnym mechanikiem? Tak dotarło do mnie to i szok. No zawiesiłem się nad tym, ooo kurwa! Nie wiedziałem tego. No a jak ten no zbliżył łapy do mojej mordy to no zadziałał instynkt i no ten cofnąłem się o krok - Eee a to po co? - dobrze, że no w twarzyczkę mu nie sypłem albo łapy nie wykręciłem. Nie znam typka a ten no jakieś dziwne rzeczy odstawia.

[Arkon]

- To bardzo ważne! Sądząc po łamanym słownictwie, spodziewam się pierwszych objawów udaru! - Stwierdził niezwykle poważnie, unosząc palec wskazujący, jak to często robią entuzjaści najbardziej pokojowej wiary, czy jakoś tak... choć raczej miał lepsze intencje, niż pozbawienie "pacjenta" głowy. - Moje zachowanie ma na celu zainicjować badania pod kontem rozpoznania, czy przypadłość wystąpiła, a jeśli ta nie wystąpiła, sugerowałbym wizytę w szpitalu, gdyż może być to również efekt nieleczonego zdarzenia! Mimo, że nie krzyczał w warsztacie, to miał podniesiony ton. Definitywnie, było to dosyć ważne dla czerwonego bywalca... a może uda mu się skłonić "pacjenta" do eksperymentalnych terapii papy Henrego? Nawet jeśli nie, to... właśnie, miał tutaj załatwiać interesy.

Skulił się lekko w prawo, jakby w głębokim zastanowieniu i swego rodzaju speszeniu. Zbyt długo zajmował się chorymi, żeby teraz normalnie wyjść do ludzi i zapytać o kilka głupot. No nic, zagai i o to. - A tak właściwie, to szukam także dostępu do elementów mechanicznych. Potrzebne mi są do pewnego... projektu. Niekoniecznie nowe i niekoniecznie sprawne - w zasadzie potrafię to i tamto z tym i tamtym, nawet kiedy to i tamto nie jest sprawne. - Dodał w dosyć szemranym tonie, tak, jakby chodziło najmniej o jakiś szwindel finansowy, czy inne eksperymenty na istotach myślących.

[Arkon]

Wyprostował się i przekrzywił głowę w bok... czyżby diagnoza była bliska prawdzie - pacjent odpływał? Znów się zbliżył, żeby pstryknąć mu kilka razy palcami. - To Ja sprawdzę, czy macie to, czego poszukuję, a jeśli coś się znajdzie, pogadamy o cenie.

Jak powiedział, tak zrobił i poszedł w odmęty tego zakładziku. Poszukiwał licznych linek stalowych, pierścieni średnicą zbliżonych do średnicy palca - raczej otyłego człeka - oraz kilku prętów z metalu. Specjalnie obrał za cel warsztat z odpadami metalowymi... to co dla nich jest śmieciem, dla kreatywnego medyka będzie skarbem!

[Mephisto Kudo]

Skinąłem głową mężczyźnie i se poszedłem zrobić kawę. Szefu gdzieś tu jest to najwyżej pomoże ziomeczkowi a ja co? No wróciłem do papierkowej roboty. I no ten, to co trza to trza i tle.
Poszedłem se na górę ogarniając papiery do końca.

zt

//Sorki wypadło mi tyle spraw, że no nie mam czasu na wiza