Wizard's World

Nie najmniejszy, ale też niezbyt duży dwupiętrowy dom, otoczony ogrodem. Sprawia wrażenie, jakby ogród zajmował większą przestrzeń, niż sam budynek - to jednak efekt powodowany bujnością ogrodu. Dom utrzymany jest w stylu japońskim, widać to zarówno od zewnątrz, jak i w środku. Za wejściem znajduje się miejsce na buty i nieduży korytarz, na którego końcu widać drzwi do łazienki. Drzwi obok prowadzą do niewielkiej toalety, która jest oddzielnie. W łazience znajduje się prysznic i wprowadzona w podłogę wanna z podgrzewaną wodą, mogąca pomieścić trzy osoby. Można tam znaleźć też umywalkę czy lustro. W łazience znajdują się drzwi zamykane na zatrzask od środka, które można otworzyć na ogród. Po prawej znajduje się izba pełniąca rolę salonu z wnęką na ołtarzyk. Znaleźć tam można kilka komódek, niski stolik czy poduszki. W miejscu stolika jest płyta, którą można zdjąć, pod spodem znajduje się palenisko kotatsu. Z salonu niego wyjść na ogród. Po lewej stronie korytarza jest kuchnia z jadalnią i paleniskiem.
Na piętrze po prawej znajduje się sypialnia Ketsueki z dużym łóżkiem, z jednej strony jest ścianka odgradzająca sypianie od niedużej garderoby. Obok jest jeszcze jedna sypialnia, przeznaczona dla gości. Po drugiej stronie korytarza Ket urządziła sobie coś pomiędzy gabinetem a pracownią. Rozstawiona jest tam sztaluga, stolik na farby, biurko z wieloma szufladami i szafa na przybory, wszystko jest tam poukładane w nienagannym porządku, chyba, że właścicielka domu pracuje. Po tej samej stronie znajduje się też niewielka łazienka z prysznicem i tym razem też razem z toaletą.

Wróciła do domu niezadowolona. Przeszła przez bramę i spojrzała na rosnące przy ścieżce drzewo. Pamiętała jak je sadziła, było wtedy jej wysokości, a teraz musiała zadzierać głowę by obejrzeć jego gałęzie. Kichnęła i zdecydowała, że nie ma co stać na zewnątrz. Odkluczyła drzwi i weszła do środka. Zdjęła buty, płaszcz Fena i swoją pelerynę. Wszystko odłożyła i ruszyła na górę. Zabrała ciuchy na zmianę i wykąpała się szybko w łazience na górze. Założyła świeże ubrania, zeszła na dół i postawiła wodę na herbatę.

Noc spędził gdzieś w jakimś zaułku. Nie było jeszcze śniegu a to już dobrze. Nie miał dużo kasy i pomyślał, że może pochodzi po domach i zaoferuje jakaś prace czy coś. Miął robotę ale jakoś tak mu głupio było wracać to takiej nieobecności. Do tego będzie potrzebował pieniądze, bo niebawem nów a potem znowu. Był w wilkołaczej formie, to nie będzie szedł do dzielnicy ludzie. Podszeł do drzwi jednego z domów. Cos mu woń znajoma ale miał katar, to uznał, ze pewnie temu tka czuje. Zapukał do drzwi. Jeśli nikt nie otworzy pójdzie dalej. Poprawił sobie torbę.

Nie spodziewała się gości. Woda jeszcze się nie zagotowała, zdążyła już jednak przygotować sobie herbatę, dzbanek i czarkę. Słysząc pukanie do drzwi, podniosła się niechętnie i kichając poczłapała do drzwi. Już przy wejściu poczuła znajomy zapach, ale nie mogła do końca stwierdzić do kogo należy. Pociągnęła nosem i otworzyła drzwi.
- Helion? - A on co tu robił?

Kiedy otworzyły się drzwi, wziął wdech i... zapowietrzył się.
-O kurwa...- Mruknął pod nosem. Nie chciał jej tak określić, to był słowa do siebie
-Em....- Mało bystre słowa. Nie wiedział co powiedzieć, nie był an to gotowy- Emm... naprawić ci kran?- Tak pierwsza myśl, jaka wpadła do głowy.

Chyba nie przyszedł do niej. Jak inaczej wytłumaczyć jego reakcje? Uniósła brew patrząc na niego wyczekująco, ale po jego słowach nie mogła się nie zaśmiać. Wyszło raczej zanoszenie się kaszlem, co zmartwiło Ket. Liczyła, że na katarze i kichaniu się skończy.
- Dziękuję... Khe, Khe... Ale kran mam sprawny. - Zasłoniła usta dłonią, nie chcąc kaszleć na niego.
- Może herbaty? - O ile nie boi się roznoszonych przez nią wirusów.

Wahał się, nie był pewny co powinien zrobić.
-Em... No czemu nie- W końcu przyjął ofertę. Dobrze będzie napić się czegoś cieplejszego.
-Widzę, ze kąpiel w jeziorze jednak nie posłużyła- No tak właśnie kończą się głupie pomysły po alkoholu.

Cofnęła się by mógł wejść do środka i poprowadziła go do kuchni. Tam zdjęła gotującą się już wodę z ognia i odstawiła na drewnianą podstawkę. Wyjęła kubek, bo czarka zapewne będzie dla niego zbyt mała.
- No cóż, dostałam za swoje. A twoja ucieczka... Przemieniasz się w okresie Patronatu? - Powinna być mniej bezpośrednia, ale chciała wiedzieć dlaczego nie chciał z nimi zostać.

Zajrzał do środka. Wszedł. Głupio mu było i postarał się jakoś łapy wytrzeć aby nie brudzić jej domu, bo wyglądał tak czysto. No i wszedł głębiej, teraz próbując nic nie zahaczyć i nic nie popsuć. Poszedł za nia.
-Przepraszam za te ucieczkę- No głupio wyszło, a on zachował się jak gówniarz- Tak, zaraz się kończy kilka dni spokoju i na nowo, a potem pełnia....- Przejechał sobie łapa po karku- Ciężko znoszę przemiany w patronat- Dodał jeszcze, bo tak chciał usprawiedliwić troche swoje zachowanie.

Nie przejmowała się ewentualnym brudem. Później sobie posprząta, jak będzie taka potrzeba. Wyciągnęła z szafy większą poduszkę i podała Helowi. Sama przygotowała herbatę zgodnie ze sztuką i zabrała dzbanek i resztę naczyń.
- Przejdźmy do salonu. - Wejście do niego było na przeciw wejścia do kuchni. Zostawiła tam wszytsko na stoliku.
- Jesteś może głodny? - Ket była naturalnie gościnna. Pewnie nawet gdyby miała resztki jedzenia, oddałaby je gościom.