Strona 6 z 10

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: sob gru 23, 2023 12:13 am
autor: Takaro
Miał jakąś tam satysfakcje kiedy ten uciekł wzrokiem. Nie skomentował tego. Nie widział powodu. niechaj czarodziej sam sobie coś tam myśli w głowie. Blondyn testował granice. Już po kilku minutach, tych pierwszych miał jakaś opinie na jego temat. Teraz bardziej badał i sprawdzał na ile może sobie pozwolić w stosunku do niego. Czyżby ten się zdenerwowała? Ciekawe. Nie powinno coś takiego go bawić. Nie do końca jednak umiał go rozczytać. Jest na to chyba z głupi. W sensie blondyn ale czarodziej może też... Po ostatnim jednak poleceniu, speszył się. No i wykonał polecenie, chwile potem będąc już na kolanach przed nim. Odwrócił spojrzenie w bok i nic nie mówił. Za co miał przepraszać?

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: sob gru 23, 2023 12:20 am
autor: Reginald
Wydałem polecenie i odetchnąłem z ulgą, wyraźnie się rozluźniając, gdy zostało wykonane. Czyli sukces. Dalej się mnie słuchał, to ja rządziłem, ja miałem inicjatywę, a jedynie musiałem odrobinę popracować nad jego zachowaniem.
- Dobrze, nie wstawaj! - poleciłem mu, podchodząc do klęczącego wilkołaka, by sięgnąć prawą dłonią i pogłaskać go po głowie, traktując niczym psa, niczym zwierzę, którym chyba niejako był. Obszedłem go dookoła, na ile niezbyt szeroki korytarz pozwalał, zerkając na niego z góry, ciesząc się tym momentem ciszy i jego uległości. Tym poczuciem władzy, jaką nad nim miałem.
- Przypominam Ci, że jesteś moją własnością. Masz się do mnie zwracać odpowiednio. I nie pyskować. I potulnie spuszczać wzrok - tłumaczyłem mu protekcjonalnym tonem, dalej go głaszcząc - A teraz przeproś! - ponowiłem polecenie, bo widocznie za pierwszym razem go nie dosłyszał, jednocześnie zabierając dłoń z jego głowy.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: sob gru 23, 2023 4:39 pm
autor: Takaro
Klęczał w milczeniu, a skoro miał nie wstawać to nie wstawał. Nie spoglądał się na niego. To jego głaskanie było nawet fajne. Może i Takaro nie przepadał za dotykiem ale to akurat było jeszcze w granicach akceptowalności przez chłopaka.
-Odpowiednio to czyli jak?- Już sam się trochę w tym wszystkim zaczynał gubić. Nie był pewny jak. No tak wiedział, że jest jego własnością ale no i co? Zraz ten kazał mu przeprosić.
-Za co?- Wyrzucił z siebie aby potem ugryźć się język. No powinien, to fakt. Nie ważne za co ale jednak nie bardzo miał ku temu ochoty.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 9:02 pm
autor: Reginald
Czemu on... zadawał pytania? Jak się czegoś nie wie, to chyba nie należy się pytać, by się nie przyznawać do niewiedzy, tylko udawać że się wie. A przynajmniej ja zawsze tak robiłem. Ktoś mi kazał gdzieś iść, ja nie dosłyszałem, więc zamiast dopytać wolałem nie iść. Wygodniej. A później mogłem się upierać, że przecież mi nie mówił. Czy jakoś tak.
-Odpowiednio czyli... - zawahałem się - Mój panie? Mój właścicielu? Albo... jest taka metoda... wizualizacja. Że jak sobie będę wyobrażał, że coś osiągnę, to na pewno mi się uda... więc jeśli chcę być w przyszłości... nie wiem, szefem tej całej straży, to będę. To możesz mnie tak nazywać jak już bym był jej szefem. Kapitanie? Dowódco? Generale? Czy jak tam się szef tej... instytucji nazywa - wyjaśniłem mu. Bo w sumie nie byłem pewien, jak się go tytułuje. Może prościej mówić po prostu szefie? Pewnie się jutro dowiem, jak do nich pójdę.
-Nie ważne za co... za całokształt. Po prostu przeproś! - odpowiedziałem mu - To ostatnie upomnienie... - zacząłem mówić poważnym głosem - ...albo przedostanie... - dodałem trochę ciszej, bo jakby znowu nie przeprosił, to wolałem mu dać jeszcze jedno upomnienie - przeproś... ale już! - dodałem i lekko go klepnąłem, tak z naganą, otwartą dłonią w głowę. Miałem nadzieję, że szybko przeprosi, bo się robiło późno, byłem zmęczony, a jutro miałem zostać szefem straży. A przynajmniej taką miałem nadzieję.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 9:08 pm
autor: Takaro
Słuchał tego jego wywodu. Mało co z niego rozumiał. Nie rozumiał po co się tak rozgadywać. Przecież chyba wystarczy dąć no te prosta odpowiedź nie? Nie rozumiał ale moze to lepiej. Jeszcze musiałby nad tym wszystkim rozmyślać.
-No dobra, niech będzie panie- Rzucił do niego, bo teraz było właściwie?
Po klepnięciu warknął na niego- Przepraszam, pasuje?- Spojrzał na niego z niechęcią.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 9:27 pm
autor: Reginald
Uśmiechnąłem się szerzej, gdy zaczął się do mnie zwracać odpowiednio. Odruchowo cofnąłem rękę, gdy usłyszałem warkniecie, ale chyba niepotrzebnie, bo nawet mnie przeprosił. Ale ja sobie świetnie radziłem z niewolnikiem! Mogłem być z siebie dumny! A może nie było to osiągnięcie? W końcu moich żyłach płynęła szlachecka krew, miałem predyspozycję do rządzenia, więc po prostu musiałem sobie świetnie radzić!
- Dobrze, to chyba na tyle - odpowiedziałem zastanawiając się, co dalej - A, właśnie. Ten mały pokój... w znaczeniu większy z tych małych. Tam chyba powinienem spać. A Ciebie powinienem do niego zabrać, by mieć na Ciebie oko? U poprzedniego właściciela to gdzie spałeś? Jakaś cela? Klatka? Przykucie do ściany? Czy na podłodze obok jego łóżka? Czy w łóżku, przy właścicielu, tak jak niektórzy biorą psy do łóżka? - dopytywałem się go.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 9:38 pm
autor: Takaro
W głowie blondyna dziwne rzeczy siedziały i zaśmiał się z jego zachowania. Po zadanym pytaniu sam sie zmyslił.
-A to różnie zależy u kogo- No miał wielu właścicieli i u każdego bywało różnie. To wszystko zależało do tego kto co wolał.
-Jak się boisz to nie musisz mnie brać do pokoju.. panie- Wyszczerzył ząbki. Bo jakoś tak czuł, że ten się go jednak bał.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 9:48 pm
autor: Reginald
Czy on się zaśmiał ze mnie? Nie, na pewno by się nie ośmielił, więc musiał się śmiać z samego siebie! To było oczywiste! I czemu on mi nie dawał jasnych odpowiedzi? Po co mówił, że różnie u różnych właścicieli? Mógł powiedzieć jak to wyglądało u któregokolwiek. Zawahałem się dopiero, gdy usłyszałem jego kolejne słowa.
- Co? Wcale się Ciebie nie boję! - odpowiedziałem mu, nawet jeśli się go trochę bałem - Za kogo ty się masz? Ja jestem MAGIEM! Rozumiesz? Czarodziejem! Szlachcicem! Ważną osobą! I się nie boję jakiegoś kundla! - wyjaśniłem mu. No i właśnie... teraz to miałem problem. Jeślibym kazał mu spać w innym miejscu, to by uważał, że się go boję. Więc... musiałem go zabrać do swojego pokoju, by mu udowodnić, że się go nie boję. No to ładnie mnie wmanewrował!
- Będziesz spał u mnie w pokoju. Taka... rodowa tradycja! - oznajmiłem mu - Ehmm... ale w zasadzie wilkołaki wtedy śpią na podłodze? Czy przykute do ściany? Czy w nogach łóżka, jak pies? W osobnym łóżku? Czy jak? - dopytywałem, bo nie miałem pojęcia - A masz te no... badania weterynaryjne? Nie masz pcheł? - upewniłem się.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 9:53 pm
autor: Takaro
Wstał z kolan i wytrzepał sobie kurz ze spodni.
-Nie boisz? Pierdolisz- Rzucił podchodząc do niego- Jesteś tchórzliwym magiem- Czym ci tam ci madzy sa czy coś.
-Hmm.. Mogę spać na łóżku, a ty na podłodze, pasuje ci?- Tak znowu zrobił się bezczelny ale miał zabawę ze swojego pana. W kwestie chorób to blondyn się zamyślił.
-Gdzieś tutaj są moje papiery i wyniki badań, nie mam żadnych chorób czy pasożytów- Jeśli mu o to chodziło? Bo o to tak? Tak? No tak, pewnie.-A ty nie masz jakiś?- Spojrzał podejrzliwie an niego- wiesz nie chce się zarazić jakimś syfem czy coś- Tak bardzo grzecznie sie zwraca do pana.

Re: Mieszkanie Reginald Beauregard

: wt gru 26, 2023 10:08 pm
autor: Reginald
Gdy niewolnik nagle wstał, to poczułem się jakoś mniej pewnie.
- Ej, stój w miejscu, nie podchodź! - zaprotestowałem, cofając się odruchowo o krok, gdy on się do mnie zbytnio zbliżył. Jakoś niezbyt komfortowo się czułem, gdy on podchodził bez pytania. Inna byłaby sprawa, gdybym to ja do niego podchodził, a nie on do mnie.
- Nie mów tak, licz się ze słowami! - upomniałem go. Miałem ochotę zażądać przeprosin, ale bałem się, że by mi ich nie dał, więc wolałem o nie nie prosić.
- Zapominasz się! Znowu! Nie mów tak, nie pyskuj, a najlepiej nie odzywaj się niepytany! - zacząłem go upominać. Miałem ochotę go jakoś ukarać, czułem, że muszę go jakoś ukarać, ale nie miałem pomysłu jak. Jak się karze wilkołaki?
- Jak nie przestaniesz pyskować to... to Cię wybatożę... albo pójdziesz do kąta - próbowałem go postraszyć. Bo co mogłem zrobić? Powinienem go uderzyć? Albo użyć magii? Lub obroży? Pilot chyba miał jakieś tam funkcje? Trochę się bałem, jakby zareagował na któregokolwiek z tych akcji. Ale chyba musiałem zareagować na to, że sugerował mi pasożyty? Może prościej było nie reagować? Tak wspaniałomyślnie mu wybaczyć?
- Rozbierz się i na kolana! - poleciłem mu, tak by zyskać trochę czasu na zastanowienie się, co dalej. Bo co mogłem zrobić? Najchętniej to bym go wygnał do innego pokoju, ale to byłoby chyba przyznanie, że się go jednak boję.