Wizard's World

- Mięso to podstawa diety - nie ma jaj, nie zrezygnuję z niego nie ma takiej opcji. Mięśnie potrzebują biała, takiego białka.
Opadły mi ręce - Silver serio takich rzeczy się nie je - no jak jej nie lubić? Nie da się. Zmierzyłem wzrokiem wilczycę - Nigdy więcej masz takich rzeczy jeść czy brać. Rozumiesz - no już nie byłem taki miły. Nie chciałem mieć kolejnej osoby, która bierze narkotyki czy jakieś używki. Tak nie można do cholery.
Dalej skakałem choć humor nieco mi uleciał - Dla zabawy - no jak to tak? Ona nie wie, że nie zawsze trzeba być wesołym i takie tam. No tak nie wiem ale wyglądała komicznie, zatrzymałem się dostając kolejnego olśnienia - Patrz - wskazałem na pęknięcia na płytach chodnikowych - Widzisz te linie? - no chodziło mi o popękane części - Jak ich dotkniesz to wpadasz do lawy, dobra? - może załapie jak jej pokażę - I masz 3 życia, dobra? - no szybko się rozweseliłem nie ma co. I no ten skakałem unikając tego co powiedziałem. Tak przyjemnie minie droga do chaty i faktycznie nim się obejrzeliśmy była przed nami.

2xzt pisz u mnie w domu :D

Wilk czerwony kapturek człapał obok wilkołaka zastanawiając się i myśląc.
-Wiesz miałam kiedyś taką alfe co swojemu partnerowi znosiła jedzenie. Czy ten drugi wilkołak to samica która ma trochę męski wygląd w ludzkiej formie?-
Niewinne pytanie Silver mogło niszczyć system i być skrajnie złe, jednakże niewinność wilczycy wskazywała na czystą ciekawość, nie dyktowaną jaką kol wiek złośliwością.
-A może jak się zmienia to nie tylko forma... jak to u was wygląda?-

No tego to się nie spodziewałem i no nie mogłam zareagować inaczej jak tylko się zaśmiać - Chodzi Ci o Heliona? - no głupie pytanie, pewnie że o niego chodzi. W końcu przyniósł dzisiaj posiłek - On lubi gotować i się tym jedzeniem dzielić - no czasem patrzyłem na niego jak na kobietę ale no nie przyszło mi coś takiego do głowy. A w sumie powinno!
- Nie no, przemiana zostaje taka sama. Jak się jest facetem to facetem się zostaje - no nie wiem co by trzeba było zrobić aby no, zmienić płeć.
A tak to spokojnie sobie kopytkowaliśmy do pracy, która w sumie była już dość niedaleko.

-To ja już nie rozumiem. W stadzie samce najbardziej ...zajadle? to chyba dobre słowo. No to samce najbardziej zajadle walczyły o pożywienie i dzieliły się tylko z wybranymi samicami, zazwyczaj partnerkami i córami do pewnego wieku.-
Silver popatrzyła ma Kudo podejrzliwie
-A może ty po za wersją którą mi pokazałeś masz też samiczą stronę?-
Zapytała ale ogon który zamiast poruszać się w rytm kroków lekko radośnie sie kołysał zdradzał iż biała próbuje żartować
-Patrząc no to jak ludzie się nazywają to wtedy byłbyś Mephista Kuda? a może Mephistyna Kudona?-

No rozbrajała mnie nie ma co - U nas tak nie ma, są jedni co lubią gotowa i się tym żarciem dzieli a są tacy co lubią je jeść. Tutaj nie ma takich podziałów ale no fakt, są władzę których trzeba się słuchać - trzeba nie trzeba ale wypada chociaż cele mają dość przyjemne. Za to wyjście z nich już mniej. Wzdrygnąłem się.
Roześmiałem się - Taaa na pewno, o północy zmieniam się w kobietę a przed porankiem wracam jako facet - nie zauważyłem merdającego ogona w taki sposób aby odebrać to jako żart ale no ciągnąłem to dalej. Bo czemu nie? Do siebie też trzeba mieć dystans.
- A to Ci zagwozdka - zamyśliłem się - Imię może miałbym całkiem inne niż Mephista czy Mephistyna ale no, nazwisko się tak nie odmienia. Zostałbym Kudo - chyba? Nie wiem, noo siostry normalnie mówią Kudo bez jakiś tam no odmian więc też bym takie miał, nie? no tak.

-Mistrz mówił mi jeszcze o jednym sposobie na nazwiska i w nim to by było Kudo'a- Wilczyca zachichotała i przeskoczyła na krawężnik idąc łapa za łapą tylko po nim co mogło nieco zabawnie wyglądać gdy ogon niczym żyroskop latał na boki pozwalając zachować jej równowagą
-Mephistodyna... Ej to brzmi jak nazwa z tych śmiesznych pudełek z cukierkami-
Jako że Silver nie wychowała się wśród ludzi nie wiedziała że to leki
-albo jak w tych książkach co są księżniczki, Panienka Mephistydyna. Hmmm ja bym była... Silveryna Tailyna.-

- Niby tak ale moje nazwisko jest dość dziwne - może i miała rację ale u nas w rodzinie nikt nie używał czegoś takiego.
Zaśmiałem się patrząc się jak wilczyca spaceruje po krawężniku było to dość śmieszne. I nie będę gorszy! Wskoczyłem na niego zaraz za nią.
- Oj już nie przesadzajmy ja lubię swoje imię takie jakie jest - zaśmiałem się, to że byłem człowiekiem i się w śród nich wychowywało nie znaczyło, że znam nazwy wszystkich leków. Matka uskuteczniała bardziej naturalne metody leczenia więc no.
Pokręciłem głową rozbawiony - Skąd Ty bierzesz takie pomysły? - no nie wierzę, że pod tą małą łepetyną lęgną się takie rzeczy. No i czy chcieliśmy czy nie dotarliśmy do warsztatu. Wyciągnąłem klucze trochę się z nimi szamocząc ale no, w końcu otworzyłem miejsce pracy. Wpuściłem Czerwonego Kapturka przodem kłaniając się w pas - Zapraszam do środka Panienko - no ten, może nie wyglądałem jak rasowy lokaj ale no starłem się!

2xzt no to teraz warsztacik

Silver wyszła z warsztatu i powolnym krokiem ruszyła do przodu. Szła z łapki na łapkę lekko sobie coś nucąc. Jej czerwony kapturek lekko ją okrywał. Niebieskie oczy śledziły miasto, a myśli błądziły po ostatnich wydarzeniach. Dla niej było to nieco niezwykłe ile od czasu jak poznała wilkołaka sie zmieniło. Miała nowy dom, prace i "brata" co było sporym osiągnięciem jak na tak krótki czas. No i poznała jeszcze szefa który był raczej wspaniałym szefem ale nie znała go tak bardzo by być pewną, no i Heliona. Ten był dziwny ale chyba coś czuł do jej nowego brata, a i ten wydawał się go lubić. Co prawda dwa samce to nieco obrzydliwe ale może jak sie postara to będą jak stary samiec i młodzik który opuścił stado gdy zmienia się alfa. Niby blisko i na sobie polegają ale nie przesadzają

Silver podążała aleją zastanawiając sie na co zapolować aż w końcu po analizie znanych sobie zwierząt doszła do wniosku że nawet wie gdzie znaleźć tą zwierzynę
z/t