Wizard's World

Po pracy nie zawsze było co robić w domu, powinienem się zastanowić nad nadgodzinami albooooo pomyśleć o jakimś dodatkowym zajęci. Tak! Na pewno się takie przyda! Pobiegłem do tablicy ogłoszeniowej sprawdzić czy jest coś ciekawego do zrobienia a może przy okazji coś poćwiczę.
Hura! Nie myliłem się jest coś do załatwienia, zapisałem na ręce gdzie mam się zgłosić i do kogo. No i w podskoczkach ruszyłem do bramy miasta uchachany jak małe dziecko.
- Dzień dobrerk -przywitałem się ze strażnikami, co prawda dalej ich nie lubiłem ale jednak obiecałem że będę grzeczny - Czy byliby Panowie na tyle mili aby mi powiedzieć gdzie znajdę łowcę Henrego - zrobiłem małą pauzę czytając nazwisko mężczyzny - Korta? - nie oczekiwałem, że od razu mi to powiedzą bo w końcu to straż. Hatfuu.

Kobieta dzisiaj załatwiła wszystko co miała i szła ulicami. Jej wzrok przykuło nowe ogłoszenie. Podeszła do niego i przeczytała. Stała tak chwilę zastanawiając się czy może zgłosić się. W końcu była strażnikiem i takie coś było by także w porządku. Ruszyła do bramy, tak przywitała się z kolegami i koleżankami z pracy.
-Ja również do Korta- Stanęła obok zielonowłosego wilkołaka. Nie mówiła za dużo. Chciała pomóc miastu a jesli może dorobić, to czemu by nie?

Nie sądziłem, że ktoś oprócz mnie się jeszcze zgłosi a tu proszę nie dość kobieta to jeszcze ładna. Uśmiechnąłem się szeroko Blondynki - Dzień dobry, Mephisto jestem - wyciągnąłem do zmienno rękę w geście przywitania. Najpierw wybadam grunt a później to się okaże co się okaże a tak to będę miał przyjemne towarzystwo w pracy. Kurde jestem tak pewien, że nie przyjmę odmowy jeśli ten łowca nie będzie mnie chciał wziąć do robótki.

Spojrzała na chłopaka.
-Miło mi, Bjorn- Uścisnęła mu porządnie dłoń. Po przywitaniu spojrzała wymownie na strażników. Dostrzegła, że jeden ze strażników już znikł. Zapewne zaraz przybędzie łowczy. Może i powinna powiedzieć coś do chłopaka ale na tę chwile nie widziała potrzeby. Chciała wypełniać swoje obowiązki nawet jeśli nie tyczyło się to bezpośrednio miasta. Sfora psów to duże niebezpieczeństwo.

- Mnie również - powiedziałem wesoło, a gdy uścisnęła mi dłoń to starałem się nie skrzywić. Oby tak nie było bo no, oby tak nie było, trzeba przyznać że ma Blondynka krzepę w łapie. Oj ma, to dobrze zadanie pójdzie raz dwa a co!
- Również w sprawie, sfory psów? - może i głupie pytanie ale skąd mam wiedzieć czy nie znają się osobiście. A ona po prostu przyszła do niego na kawę, chociaż na taką nie wyglądała. Pozory często mylą to może być i w tym przypadku tak samo.

-Tak, tez tej sprawie- No i miała nadzieję, że chłopak cos umie i nie jest kimś kto bierze się za zadanie nie mając żadnego doświadczenia. Ile razu to słyszał o cywilach próbujących zgrywać bohaterów i kończący przez to marnie. Na szczęście łowczy już się zjawił. Przywitała się i wysłuchała jego słow.
-A gdzie są najczęściej widziane? Masz jakieś informacje?- zagaiła by wiedzieć czy znajoma jest lokalizacja ich siedliska czy miejsce, gdzie się kręcą.

- Oczywiście - odpowiedziałem gościowi na pytanie czy ja w tej sprawie. No, no kobieta znała się ze strażnikami i tym typkiem czyli, żeeee... Że w sumie nie wiem skąd się znają, jest dużo opcji do tego ale no, ta najgorsza z nich to wiecie o kogo chodzi.
Zostałem wyprzedzony z pytaniem ale nie szkodzi w końcu sama płeć piękna mnie uprzedziła to nie mam na co być zły - Liczebność jest mniej więcej znana? - zapytałem po Blondynce. To już bardziej dla mnie informacja, żeby zobaczyć czy będzie dobra zabawa czy się no szybko skończy nim się dopiero zacznie. I tak, tak pamiętam mamo aby nie lekceważyć wroga bez względu jaki on jest.