Wizard's World

Układała właśnie dla starszego pana bukiet kwiatów w żółto-pomarańczowej kolorystyce, bo jak sam twierdził takie uwielbia jego żona. Nie śpieszyła się, traktując każdą roślinę czule i delikatnie obwiązując oraz układając kompozycję. Miała jeszcze czas, do odbioru gotowy miał być na późne popołudnie.
Dzisiaj ruch był mniejszy więc jak tylko się upora z wiązanką, zajmie się sadzonkami, które miała poprzesadzać w większe donice.

Przechodził z kawą w dłoni. Był już po pracy i pozwolił sobie na spacer po mieście. Zatrzymał się przy kwiaciarni. Może czas kupić jakaś roślinkę - pomyślał. Tylko coś co nie zaszkodzi Rudiemu. Nie chciałby aby kotu coś się stało przez jego nieznajomość roślin. Kolekcjonował wiedzę ale raczej na inne tematy.
Wszedł do środka i poprawił lekko okulary.
-Dzień dobry- Przywitał się spoglądają na roślinki zaś na jego tworzy widniał lekki uśmiech.

Odcinała właśnie wstążkę nożyczkami, gdy do kwiaciarni wszedł całkiem przystojny mężczyzna. Zdołała go obczaić gdy przerwała na moment swoją pracę, by wychylić się lekko zza juki stojącej na ladzie i przyjrzeć potencjalnemu klientowi. Ten zaś był wpatrzony w sklepową wystawę, więc raczej nie widział jej spojrzenia.
- Dzień dobry, w czymś pomóc? - Zapytała uśmiechając się wesoło.

Lekko skinął jej głową.
-Szukam rośliny do mieszkania, takiej, która nie wymaga dużo pracy i nie jest trująca dla kota- Tak ostatnia kwestia była tą najważniejszą. Miał nadzieję, że znajdzie tutaj coś takiego. Trochę "szalonych" zmian w mieszkaniu mu się przyda.
-Wielkość nie ma zbytniego znaczenia- Dodał, acz oczywiście aby to nie było za duże by dał radę to w razie czego przetransportować do siebie.

Skończyła dekorować w tym momencie wiązankę i odłożyła ją do wazonu z wodą by kwiaty nie oklapły. Zagarnęła jednym ruchem ręki do kosza resztę listków i skrawków dekoracji, które zaśmiecały ladę. Podeszła do klienta, a jeśli ich wzrok się spotkał to uśmiechnie się wiedząc, z kim ma do czynienia. Zawsze rozpozna swoich po kontakcie wzrokowym.
- Mam akurat trzy rośliny na stanie, wiszącą pieprzówkę, której liście pięknie będą zdobić okno lub zwisać z półki, taką mniejszą zielistkę, która będzie rosła bardziej wszerz niż do góry. Oraz Cyperusa, który bardziej rośnie ku górze. I jestem wręcz pewna, że pana kot go pokocha. Swoim zapachem przyciąga koty i lubią ją poskubać czyszcząc tym samym zęby. - Powiedziała wskazując każdą z opisanych przez nią roślin.
- I do tego nie powinny sprawić trudności w hodowli. - Dodała czekając na to, który przypadnie mu bardziej do gustu.

Słuchał i popijał kawę. Oczywiście, obserwował rośliny. Musiał wybrać taką, jaka spodoba się Rudiemu. Chciał aby kot się nie nudził jakoś bardzo, a i było w mieszkaniu ładnie.
-To chyba wezmę te ostania- Stwierdził, w końcu koty ją lubią? To było dla niego priorytetem. Poczuł od kobiety coś znajomego i pod nosem się zaraz uśmiechnął. Tak, wie kim jest.
-Jestem Khalid Grayter z domu czarnych- Lekko się skłonił młodej kobiecie.

Zrozumiała przekaz i sama postanowiła dać subtelną odpowiedź, choćby chciała to nie może za wiele mu powiedzieć bo po prostu nie pamięta pewnego etapu w życiu.
- Miło mi cię poznać, jestem Sigrun, tak po prostu bez przynależności, choć gdybym mogła się utożsamić to z kwiatem wiśni. - Uśmiechnęła się przy tym wesoło. Był obecnie jedynym klientem, więc mogła sobie bez krępacji pozwolić na swobodną rozmowę. - Czy czarny tyczy się tylko wyglądu? - Zapytała z czystej ciekawości, sięgając po roślinę. Dobrała jeszcze do niej osłonkę i podstawkę, wsadziła całość ostrożnie do papierowej torby.