Wizard's World

-Ej, ej co tak zmieniasz formy, co?- No i kto tutaj jest nie fer, co? Przeciął powietrze swoim ogonem patrząc jak ta zabiera się za robieni kulki ze śniegu. Nie miał zamiaru oczywiście dac jej czas i stać od tak nie robiąc nic. Sam się zabrał za swoje kulki, nie lepił ich jakoś dobrze, chciał zasypać ją może kiepskimi kulami ale dużą ilością, a co! Trzeba jakaś technikę obrać.

Wychyliła się zza swojego "obronnego" krzaka - Pierwszy zacząłeś! - krzyknęła zaczynając rzucać swoim śnieżnym arsenałem. Co jakiś czas udawało jej się pominąć jakąś pigułę ale za to później dostała kolejnymi trzema. Zaśmiała się dostając kolejną. Nie chcą być dłużna rzucała jak leci aby tylko trafić w Heliona.

-Dobra pasuje- Rzucił w końcu i otrzepał się ze śniegu- Nie chce by w robocie mokry, nie mam drugiego kompletu a nie będę paradował w bokserkach- W sumie niby czemu nie? ale nie, lepiej nie bo kliencie mogą dziwnie an to zareagować. Mu samemu tonie przeszkadzało jakoś bardzo. otrząsnął się znowu. Zobaczymy cwaniaro. Już Helion kminił jaki jej oddalić numer w chacie...

Zatrzymała rękę w locie, kiedy Helion wycofał się z zabawy. Wyszczerzyła kiełki - Myślę, że klientki nie miałby Ci tego za złe - powiedziała wesoło. Na pewno w zakładzie ma jakieś kobiety, które chętnie tam przychodzą z byle czym abym się popatrzeć na mężczyzny w swoich uniformach, którym cieknie pot po policzku. No może trochę już koloryzowała ale pewnie i takie Panie się znajdą.
Wyszła zza swojej kryjówki strzepując i siebie śnieg. Podeszła bliżej do chłopaka - Wisz może, która jest godzina? - zapytała go, bo w sumie to nie wie ile ma jeszcze czasu do swojej zmiany.

No może były ale to bardzo mały procent klientów.
-Wiesz, większość tych, których obsługujemy to faceci- No a wątpił aby ci chcieli gapić się na kolesia chodzącego w bokserkach po warsztacie. No sam Reno pewnie by go za to pogonił i jeszcze by kazał odrabiać straty jakieś tam.
-o czas!- No kurczę miał przerwę a nie dzień wolny, aj. Jak się spóźni to będzie musiał zostać po robocie i to jeszcze za darmo. No nie fajnie.
-O kurde już 14...- Rzucił, bo jakoś tak nie śpieszno mu było do roboty. Podrapał się po tyle głowy.

A jednak się myliła, czyli nie ma już takich kobiet. Zamyśliła się chwilę a gdy powiedział jej czas pobladła ale przez futro na mordzie nie było widać - Ja.. Ja.. ten... Pa! - powiedziała przerażonym głosem i pogoniła do roboty. Spóźniona! Znowu spóźniona, on ją zabije. Dziewczyna biegła ile miała sił w nogach, nigdy nie wiedziała kiedy ten się zjawia w pracy. Bo raz był raz go nie było ale, ale możesz dzisiaj go nie będzie? Łudziła się.

Spoglądał tylko jak ta gna. On też powinien ale... Zmienił się w człowieka i przeciągnął. Spojrzał an swoje ubranie. no było troche brudne. Wzruszył tylko ramionami. Włożył dłonie do kieszeni i pogwizdując sobie pod nosem szedł do warsztatu. Nie chciał siedzieć w robocie dłużej ale no jak trzeba, to co zrobić? ...

-Masz rację, ja staram się walczyć z moimi ale różnie to wychodzi- zaśmiał się głupkowato.
-Do tego no- Machnął ręką aby móc się skoncentrować. Przywykł do gadania dziadka ale to wyprowadzało go czasem z wątku rozmowy.
Na porównanie go do dziecka parsknął znowu śmiechem, bo to w pewnej części było prawdą.
Postukał się w nos- Jestem wilkiem mam dobrego nosa do pewnych rzeczy jeśli wie sie czego szukać- Wystawił jej jezyk.

Skinęła głową, ona także musiała sobie radzić ze swoimi lękami. Są też takie, z którymi myśli że może sobie nie poradzić. Czas nie działał na jej korzyć ale tego nie musiał wiedzieć chłopak.
Odwzajemniła uśmiech młodzieńca, co dziwne już dawno nie pozwoliła sobie na pokazywania większych emocji. A tu proszę, było ich zanatto.
- To prawda. - powiedziała spokojnie - Szef na pewno jest z Ciebie zadowolony - dodała.

-no nie wiem- Zaśmiał się i założył łapy za głową.
- Czasem ciężko się ogarnąć- zaśmiał się i machnął ogonem.
-W sumie wy śpicie?- Zastanowił się bardzie i zaczął nad tym się zastanawiać.