Wizard's World

Chyba nikt nie chciał powracać myślami do tamtego okresu, dla nikogo on nie był łaskawy.
- Zapewne martwili się o Ciebie i Twoją przyszłość na tym świecie. Na świecie dla którego większość już nie widziała przyszłości - dla niej samej to był ciężki okres.
Uśmiechnęła się delikatnie - Miałam 18 lat jak przebudził się Smoczy Ojciec albo 17. - zakłopotała się - Wtedy byłam jeszcze nieobyta ze światem - takie wytłumaczenie też dużo nie pomoże. Somali w tamtym okresie była wyłączona ze społeczeństwa a tylko spotykała się z nielicznymi osobami. A w większym gronie uciekała ze strachu chowając się w koronach drzew, gdzie właśnie spojrzała.

Pewnie tak było. No teraz sam sobie musi radzić. Dzieckiem nie jest i trzeba samemu iść przez życie.
-To jesteś całkiem młoda- Nie aby nie wyglądała na taką. Jakoś tak sobie policzył na szybko. To potrafił, w końcu podstawowe wyksztalcenie było.
-Czym się zajmujesz w mieście?- W końcu nie będąc dzieckiem trzeba mieć jakieś zatrudnienie czy zajęcie czy cos takiego.
-Ja jestem mechanikiem. Lubię te prace, tak sobie pogrzebać, po babrać się z maszynami ale tymi zwykłymi, te z kryształami sa troche skomplikowane. Umiem ale wole nie- Tam łatwiej jest coś schrzanić. Jeśli szef każe to zrobi ale woli nie, jeśli ma wybór.

- Całkiem jestem - powiedziała rozbawiona, zerwała jeden kwiatek obracając go w palcach.
- Jestem medykiem w szpitalu, pacjenci są różni ale nie wyobrażam sobie innego miejsca dla siebie - tak, właśnie tam się odnalazła. To zajęcie chociaż częściowo może dać jej chwilę spokoju od myśli.
Przeniosła wzrok na Heliona kiedy opowiadał o sobie - Na prawdę to lubisz - uśmiechnęła się, widać było to po nim w jaki sposób się angażuje w rozmowę o niej. Odgarnęła włosy z policzka - A jakim konkretnie sprzętem się zajmujecie? - zapytała, dobrze wiedzieć na przyszłość gdyby jakieś urządzenie w szpitalu się zepsuło.

Medyk, to bardzo odpowiedzialne stanowisko.
-Kroisz ludzi?- No bo są różni medycy nie? Takie krojenie ... jakos nie przemawiało do niego. nie dałby rady. Nie z powodu krew ale to trzeba być ostrożnym i takie tam. On to pewnie by wszystko tam rozszarpał czy cos.
-oj tak lubie, takie grzebanie, sprawdzanie i aw, świetna robota- No nie mógł ukrywać, ze to było to co go kręciło.
-Różne pojazdy, motory, samochody, maszyny do pracy w polu czy w lesie czy gdzieś, takie większe, bo małe to jednak za małe dla nie- zaśmiał się.

- Czasem się zdarzy, że muszę kogoś otworzyć kiedy jakiś przedmiot utknie w ciele czy narząd nadaje się do transplantacji ale zazwyczaj leczę ludzi bez otwierania, zszywać też potrafię. Jednak mam takie zdolności, które leczą innych - posłała mu delikatny uśmiech, niestety nie wszystko się da zrobić za pomocą magii.
Na prawdę widać było jak mu się podoba w pracy a to znaczy, że jest dobry w tym co robi. Rzadko się zdarzają ludzie na odpowiednich stanowiskach ale jak widać on był na swoim.
- Ach, czyli takiego respiratora już byś nie naprawił? - wolała się upewnić nim będzie szukać innego majstra.

Lekko przekrzywił łeb na bok.
-No to bardzo odpowiedzialne- Tak, czyli stanowczo nie dla niego- Respirator? Ni, kobieto. Bałbym się ruszyć, że jeszcze cos bym źle zrobił. to takie bardziej elektryczne, ja bardziej maszyny mechaniczne- No teraz chyba lepiej sie sprecyzował.

Skinęła głową - Tak, ale dobrze nieść pomoc - odpowiedziała szczerze, od zawsze to robiła.
- Ach, dziękuję za wyjaśnienie - myślała, że i takie rzeczy naprawia ale widocznie się pomyliła.
- Twoja praca również. Musisz dokładnie sprawdzić każdy sprzęt aby nie doszło do wypadku kiedy ponownie wróci na ulice czy w pole - zapewne sprzęty górnicze także restaurują, naprawiają.

-No jak sie umie i lubi to tak- Czy sam Helion dałby radę? Nie był pewny, do tego to trudne. Machnął łapa koło głowy jakby odganiał muchę.
-Ić- Mruknął.
-Oj tam jakby będzie to będziesz miała pacjentów- Pozwolił sobie na żarcik, może trochę nie na miejscu ale kto tam się przejmuje- ale masz rację, jeśli coś źle się zrobi to potem reklamacja idzie do nas, a w najgorszym przypadku to może grozić nawet więzieniem- Nie chciałby tak skończyć...

Zaśmiała się cicho z żartu Heliona - To prawda ale lepiej aby do takich sytuacji nie doszło - odrzekła spokojnie.
- O jej to aż tak poważne zarzuty mogą być? - w pracy byłej sowy, też pacjent może pozwać medyków za niedopatrzenie czy złe leczenie ale nie sądziła, że mechanicy mają podobnie. Więzienie to najgorsze co może spotkać człowieka - To okropne - powiedziała po dłuższej chwili.
Kwiaty delikatnie falowały na wietrze.

Zastukał lekko ogonem i zerwał jeden kwiatek aby go powąchać.
-Temu skomplikowanym sprzętem zajmuje się szef. Mógłbym też ale póki nie będę douczony odpowiednio sam nie chce się za takie rzeczy brać. Jestem za młody aby skończyć na arenie czy coś- No nie chciał zostać zamordowany ku uciesze ludu.
-Ogólnie lubię manualna prace i fizyczną- Zabrał się za robienia wianka.